16.06.2023
bylem w grupie ok. 30 osób i bylismy na jakimś parkurze. byla taka sztuczna góra w środku miasta oraz jakies jezioro obok i mielismy startowac z dołu góry i im wyżej tym trudniej mialo byc. w tej grupie oprócz mn byli jeszcze: mój brat, kuzyn, gargamel (ze smerfów), 3 osoby z mojej ekipy i 2 ziomkow ktorzy okazali sie byc bracmi oni mieli pewną role w tym śnie. co do tych braci jeden wyglądał jak onceler ale byl ubrany w t-shirt i spodenki krotkie, a drugi byl ubrany jak onceler (jeszcze w ten niebieski fit) i tez wygladal jak on ale mial blond włosy (wsm trochę przypominał krzyżówkę oncelera i żadnego przygód). n wiedzialem na poczatku ze w tej grupie są osoby ktore znam, wiec po prostu starałem sie przechodzic jak najszybciej bo pewnie mn coś czeka u góry, jakas nagroda czy cos. bylem w pierwszej 3 razem z tymi braćmi. tak gdzieś w połowie, moze troche dalej ale tak na wysokości 4-6 piętra zaczęło sie robic ciężko. z dołu na motorówce kibicował nam jakis ziomek 40-50lat, chyba byl organizatorem albo jakims tam personel. w tym momencie uslyszalem znajome głosy i patrze do tylu a tam mój brat z kuzynem walczą z kolejna przeszkodą,a zara za nimi 2 laski z mojej ekipy (trzecia byla troche w tyle). dogonili mn i chcemy przejść dalej, wyżej tylko troche trudny był poziom. pokazywalo ze byl na 5 osób, ale zmieściliśmy sie w 7 osób (ja, ci bracia, moj brat i kuzyn oraz 2 kolezanki), jeszcze ziom z motorówki mówił nam jak sie ustawić żebyśmy n spadli (prawie spadlem bo mn kolezanka popchnęła przypadkowo). ogolnie pamiętam ze przez całą drogę na górę ten blond onceler ze mna flirtował a ten drugi go trch uspokajał, ale generalnie mili byli i mialem zamiar ich zaprosic gdzieś po tym całym evencie. no ale wracajac do tej kładki, miala byc na 5 osób ale ja i kuzyn jestesmy trch mniejsi i lżejsi wiec sie zmiescilismu troche fartem, jeszcze gargamel byl blisko nas (nie na tej kładce, ale blisko). nagle kawałek skały z pozostałymi 22 osobami (byla tam 3 kolezanka z mojej ekipy) odłamał sie i przeleciał na druga strone jeziora, a ten staruch z motorówki oznajmił że oni wygrywają wycieczke chyba na Karaiby a my to "róbta co chceta". trch sie wkurzylem i rozpolowilem sie na 2 mniejsze wersje siebie, jedna byla diabełkiem a druga aniołkiem. i obie mialy skrzydla ale aniol mial z piór a tam bylo wilgotno i mial problemy z lataniem, po chwili "walki" z diabełkiem (ktory mial skrzydla ze skory) uczepil sie jego ogona i lecieli sobie. lecąc widzialem ziomów którzy schodzili z góry, gargamel juz byl na dole j szukał smerfów. przelatywałem tez nad portem w Morioh i widziałem tegi zioma z gitarą i koichiego oraz jotaro. ale w koncu mi sie znudzilo i se myślę ze pojde do jakiejs galerii czy chinczyka ale n chcialem isc sam więc polecialem do dio. on sie zgodził i poszlismy do tego chinola i tam widzialem takie kroksy w kolorze srebrnym i z podeszwą na jakies 30-40cm (dzial dziecięcy, mialy rozmiar 23) i dio jest jak "n masz psychy" a ja na to "ta? potrzymaj mi piwo". założyłem je i sie n wyjebalem (trzymalem sie ramienia mojego towarzysza) i zrobilem moze z 3 kroki bo sie ludzie zebrali i sie balem ze zaczną nagrywać i stane sie pośmiewiskiem. ale nagke przy kasie zauwazylem mojegi brata z kuzynem, ktorzy kupowli chyba scyzoryki, przywitalismy sie z nimi i poszli se. nagle patrze w bok a tam raj, RAJ WŁÓCZEK, myskalem ze sie posram tam, dio ledwo mn wyciągnął z tego sklepu, juz chciałem wydac cały hajs jaki mialem orzy sobie i sprzedac mieszkanie. w koncu wyszlismy z tego sklepu a ja sie obudzilem i chuj
chce tylko podziekowac dio za to ze n pozwolil mi wydac tego hajsu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top