13.01.2024

chodzilem do liceum ale bylo ono w budynku mojej podstawowki. pewnego dnia szedlem do domu, ale zauwazylem jakichs podejrzanych typow. powiedzialem o tym kolezance i zaczęliśmy ich śledzić. dotarlismy do jakiejs kryjowki i przez szpare z drzwiach zobaczylismy mase biednych piesków, a oni tylko sie darli na nich, nie mialy wody ani jedzenia. poszlismy do pobliskiej kawiarni, powiedzielismy zaprzyjaznionemu sprzedawcy co sie dzieje i zadzwonilismy na policje i schwytali tych typów. potem w tej kawiarni urzadzilismy sb jakby impreze z okazji wyzwolenia pieskow. dalismy wszystkie do weterynarza i 2 z nich wzięli koledzy taty, a reszta trafila do schroniska. później byl weekend i moi kuzyni przeprowadzili sie do nas i mieli chodzic do naszej szkoly, wiec kiedy nadszedl poniedzialek szykowaliśmy sie na lekcje. wyszlismy razem (ja, kuzyni i 1brat nwm co sie stalo z drugim) i kierowalismy sie w strone szkoły, kiedy moj brat z kuzynem zaczeli sie wyglupiac i chcieli pojechać jakims randomowym autobusem, zeby odwiezc do najblizszej szkoly jakiegos kamienia. popatrzylem na zegarek i stwierdzilem ze jest jeszcze sporo czasu, wiec wsiedlismy w czworke i pojechaliśmy. przegapiliśmy sb przystanek i pojechalismy na następny ale on byl jakis taki dziwny. byl zaraz obok szkoly, ktora tez byla dziwna, wygladala na bardzo starą, tynki odchodzily od kazdej sciany, porysowana po scianach kredkami niegrzecznych dzieci, nawet 1 kibel byl tak zatkany ze wgl zamkneli wszystkie po tamtej stronie i to byl damski wiec wszyscy chodzili do meskiego. weszlismy tam i na początku brat i kuzyn od rzzu poszli rozrabiac, a ja z kuzynka zrobilismy sb tour po szkole i ona poszla do nich a ja zostalem sam. nagle przez okno zauwazylem mame, pracowala ale n pamietam co robila, ale do niej podeszli jeszcze tata i ciovia z wujkiem od kuzynow. mowie o tym pozostalem trojce i troche przystopowali. gdzies w miedzyczasie jak bylem w kiblu to taka nie to dziewczynka ni to chlopak przyczepil/a sie do mn i milion razy musialem uciekac az w koncu sie odczepil/a. na koncu snu zaczalem panikowac bo mialem miec kartkowke z biologii i pomimo ze sie wgl n uczylem to wolalem napisac, ale bylo juz za pozno i potem wywinelismu taki numer ze dosl schody na piętro sie zawalily i moja mama przyszla do srodka. zobaczyla nas ale n nakrzyczala tylko upomniala grzecznie i dala nam jakas kare jakiejs pracy fizycznej.

to wsm tyle ciekawi mn co bym dostal z tej kartkowki, bo wsm w wtoeek pisalismy i myslalem ze to jest w przyszly wtorek pomimo tego ze sie uczylem i napisalem w ten ale nwm to tyle skibidi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top