18. Hosiu najlepszy bff!
Główny bohater: Hobiś
Bohater drugoplanowy: -
Relacja: Psiapsi
Słowa: 591
______________________
Byłam u kogoś na jakieś parapetówce. Miałam na sobie czarną obcisłą sukienkę na szelkach (Fuuu sukienka bleh) stopy miałam bose gdyż nie chciałam nakładać ciapów ponieważ ich nie lubię.
Nagle jakieś dziecko chciało mi pokazać swoje nowe łóżeczko, złapało mnie za rękę i pociągneło do jakiegoś pokoju, którego wejście było zasłonięte bordową kotarą.
Gdy tam weszłam okazało się iż jest to sypialnia gospodarzy, a na łóżku siedzi dwóch chłopaków i ze sobą rozmawiają.
Nie przejmowałam się zbytnio nimi i zaczęłam oglądać to łóżeczko dziecka, któro jak nakręcone opowiadało mi jakie jest fajne.
Usiadłam sobie na podłodze i dalej słuchałam opowieści tej dziewczynki, aż nagle dostałam wielką, białą poduszką w twarz.
Odwróciłam się i zobaczyłam z lekka przestraszonego chłopka, który szybko skruszony zaczął mnie przepraszać.
A ja ucieszona faktem, że dostałam w mordę, złapałam za drugą poduszkę i uderzyłam go.
I tak oto rozpoczęliśmy wojnę na poduszki, uśmiechy z naszych twarzy nie schodziły, w międzyczasie drugi chłopak wraz z dziewczynką sobie poszli.
Gdy brakło już nam sił odłożyliśmy poduszkową broń i usiedliśmy na łóżku przyglądając się sobie.
Mieliśmy potargane i naelektryzowane włosy, wyglądaliśmy naprawdę zabawnie.
-Jestem Hobi- wesoło mi się przedstawił.
-A ja Vini- uśmiechnęłam się do niego.
I tak zaczęliśmy sobie rozmawiać i opowiadać o sobie. Gdy zapadła chwila przyjemnej ciszy spoglądałam w okno, na gwiazdy. Nagle zobaczyłam jak jedna z nich spada.
-Hobi patrz! Spadająca gwiazda! Jaka ona jest wielka! Chyba jest bardzo blisko ziemi. - szybko podeszłam do okna.
-Woow rzeczywiście!- spojrzał z zaciekawieniem.
- Pewnie niedaleko nas uderzyła w ziemię- patrzyłam w niebo i szukałam kolejnych spadających gwiazd. (Jak uderzyła w ziemię to bardziej meteor, a nie gwiazda debilko)
-Niee, nie wydaje mi się, ale mogła być bardzo blisko. Chodź, pooglądamy gwiazdy na dworze w aucie.
Nie czekając na nic, wyszliśmy na dwór i przeszłam boso po trawie. Usiadłam po prawej stronie w aucie mamy Hobiego i kontynuowalismy oglądanie. (Oglądaliśmy w aucie bo na dworze było zimno XD)
-Ej, a może jedziemy na bubble tea? - spytał nagle.
-Jaaa... Um... Ja nie mam pieniędzy na takie rzeczy Hosiek... -wstyd mi było się przyznać, że jestem biedna.
-Spokojnie ja stawiam!
Nagle do auta wbiła mamuśka Hobiego.
-Hejka dzieciaki co tam robicie? -Usiadła między nami.
-Mamuś co ty na to żeby pojechać na Bubble Tea z Vini?- zapytał wesoło.
-No jaha, w drogę! - powciskała jakieś guziczki i auto ruszyło. Co ciekawe samochód był zdalnie sterowany przez robota i nikt nie trzymał kierownicy. Nie powiem, strasznie się bałam, nie ufałam technologii.
-Mamuś lepiej złap za tą kierownicę, zawsze się boję jak ten samochód jedzie sam.-Stęknął Hoseok.
-Nie bój się, jeździłam tak milion razy- zaśmiała się jego rodzicielka.
-Ja też się boję tak jeździć Hobi- zaśmiałam się i potargałam mu włosy. (Ale po co XD)
Jechaliśmy przez miasto, a mama Hośka cały czas ze mną rozmawiała jak z jakąś koleżanką, była naprawdę mega wychillowaną i młodzieżową kobietą.
Tak gadała, że Hoseok nie mógł się wciąć jej w słowo. Nagle zaczął padać śnieg i świat zrobił się cały biały.
-Tylko, że ja nie wyjdę z auta, nie mam butów. - spojrzałam na swoje stopy.
-A to nie problem! Zaparkujemy tak blisko, że nie będziesz musiała wysiadać! Prawda mamuś?
-No pewka!- Bezproblemowo się zgodziła.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, tak jak mówili zaparkowali pod samą budką.
Hobi z mamą wyszli z auta i ogarniali jakie są smaki, a ja się tylko temu przyglądałam. Było mi trochę głupio że będę mu 'wypijać pieniądze", ale nie chciałam też odmawiać żeby nie psuć mu radości.
Huba buba zamówił dla nas dwa truskawkowe Bubble Tea i kupił siatkę cukierków, które już po chwili zaczęliśmy jeść.
_______________
Uroczy ten Hosiek 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top