💚 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟗 💚
💚
Upewnij się, że przeczytał*ś dziewiętnasty rozdział książki "Tylko z Tobą"
Dyrektor szkoły, do której uczęszczał Mason, wcześniej Kenzie, a także Nicky i Madeline, szybko skontaktował się z jego rodzicami. Z racji tego, że chciał porozmawiać z nimi natychmiast twarzą w twarz, a oni byli we Francji, mężczyzna postanowił zaproponować rozmowę wideo.
Nicky i Madeline oczywiście się zgodzili. Dlatego też siedzieli teraz przy biurku ze szarym laptopem na blacie. Nicky ubrany był w czarną koszulę, którą dopiął do przedostatniego guzika, natomiast Madeline miała na sobie białego, obcisłego golfa i różową marynarkę. Włosy związane miała w eleganckiego kucyka, a na twarzy mocny makijaż. Oboje musieli przecież dobrze i poważnie wyglądać.
— Staraj się nie krzyczeć.— wymamrotał Nicky, patrząc na Madeline, która prychnęła.
— Dlaczego miałabym krzyczeć? Dlatego, że wszyscy śmieją się z mojego syna, bo jest innej orientacji seksualnej, a to jemu dostało się po uszach? Skądże.— mruknęła pod nosem sarkastycznie i machnęła lekceważąco dłonią.
— No dobrze, rozumiem.— westchnął Nicky, przeczesując włosy.— Po prostu postaraj się być spokojna i nie krzyczeć zbyt głośno.
— Wiem, jak się zachowywać, Nicky.— odparła Madeline, patrząc na niego z niedowierzaniem.— Nie musisz mnie tego uczyć.
— Doskonale o tym wiem, ale chciałem tylko ci przypomnieć.— odpowiedział Nicky, zaśmiał się krótko, pochylając się i dając Madeline buziaka.
— Dobrze, miejmy już to za sobą.— westchnęła blondynka, gdy zobaczyła, jak na ekranie pojawiło się połączenie przychodzące od dyrektora. Kobieta od razu je odebrała, włączając kamerkę oraz mikrofon. Poprawiła włosy, widząc mężczyznę, którego zbytnio nie lubiła.
— Dzień dobry, państwo Harper.— przywitał się z nimi mężczyzna, a Nicky skinął głową.
— Dzień dobry, panie Scott.— odparła Madeline, posyłając mu sztuczny uśmiech.— O czym chciałby pan z nami porozmawiać?
— O zachowaniu państwa syna, oczywiście.— oznajmił mężczyzna, doskonale wiedząc, że Madeline zadała to pytanie retorycznie.— Mam nadzieję, że państwo rozmawialiście już z nim na ten temat.
— Oczywiście.— przytaknęła Madeline.— Zapytaliśmy go, co się stało i opowiedział nam wszystko dokładnie po kolei.
— Niezmiernie się cieszę.— odpowiedział mężczyzna.— Mam do Masona naprawdę duże zastrzeżenia. Często nie ma go w szkole, jeżeli już się zjawi, to przychodzi spóźniony, a na dodatek sieje postrach wśród uczniów i wdaje się w liczne bójki, których jest prowodyrem. Na dodatek jego oceny nie są w żadnym stopniu zadowalające.
— Wczoraj pozwoliłam sobie sprawdzić frekwencję obecności Masona i wynosiła ona ponad sześćdziesiąt procent, a żeby nie zdać do następnej klasy trzeba mieć poniżej pięćdziesięciu. Co do jego spóźnień, to zdaję sobie z tego sprawę, ale przecież z mężem robimy wszystko, by się nie spóźniał. Wierzę jednak w to, że Mason nie sieje wśród uczniów żadnego postrachu, jest lubiany w szkole, a jeżeli chodzi o bójki, były tylko dwie. Jego oceny natomiast są dla nas, rodziców, dosyć zadowalające. Owszem, miał zagrożenie, ale szybko z niego wyszedł.— wyjaśniła Madeline.
— Co nie oznacza, że z państwa synem dzieją się naprawdę okropne rzeczy.— westchnął mężczyzna.— Czasami czuć od niego odór papierosów.
— Ma siedemnaście lat, proszę pana.— wymamrotał Nicky.— Nie uwierzę, jeśli powie mi pan, że nie robił takich rzeczy w jego wieku. To nastoletni bunt, nie ma potrzeby się o to z nim kłócić, bo póki będziemy robić mu o to wyrzuty, tym bardziej będzie nas nienawidził.
— W naszej szkole nie życzymy sobie takich wybryków. Gdyby tylko wpadł do szkoły sanepid...— wymamrotał mężczyzna.
— Połączyliśmy się, by mówić o jakichś napadach sanepidu, czy o Masonie?— spytała Madeline, marszcząc brwi.— Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, jaki to ma ze sobą związek.
— No bo go nie ma.— przytaknął Nicky.
— Proponuję pójść na ugodę.— oznajmił mężczyzna.— Mason zostanie zawieszony w prawach ucznia na miesiąc–
— Nie może pan bezpodstawnie zawiesić go w prawach ucznia.— powiedziała Madeline.— Jaki byłby tego powód?
— Bójka?— prychnął mężczyzna.
— W takim razie proszę oznajmić rodziców tego drugiego chłopca, że on także został zawieszony w prawach ucznia. Doskonale wiem, że to on zaczął, ponieważ wyśmiewał się z mojego syna z powodu jego orientacji. Niech pan nie zapomina, że mamy tysiąc razy większe wpływy niż pan. Dofinansowaliśmy tę szkołę już kilkanaście razy, a później nie usłyszeliśmy nawet „dziękuję”. Wydaje mi się, że takie nagłe odcięcie szkoły od jakichkolwiek większych środków byłoby ogromną katastrofą.— stwierdziła Madeline z założonymi rękami.
— W porządku.— westchnął dyrektor, robiąc się cały czerwony na twarzy.— Możemy... zapomnieć o tej sprawie.
— Niezmiernie się cieszę, panie dyrektorze.— powiedziała Madeline, posyłając mu sarkastyczny uśmiech.— Świetnie, że się dogadaliśmy.
— Również się cieszę. Do usłyszenia, państwo Harper.— powiedział mężczyzna i szybko się rozłączył.
— Dużo się tutaj przydałem, naprawdę.— zauważył Nicky z cichym chichotem, kiedy Madeline uśmiechnęła się triumfalnie.
Mason po chwili dostał wiadomość od mamy, że cała sytuacja została już załagodzona i tak jakby nie miała w ogóle miejsca. Naprawdę się ucieszył, jednak jego największym zmartwieniem był teraz artykuł o nim na stronie „USA Today” – był to największy magazyn w Stanach Zjednoczonych.
Już nagłówek głosił o tym, że jest innej orientacji seksualnej. To coś, czego Mason obawiał się zdecydowanie najbardziej – że cały świat się dowie. I teraz nastał ten moment.
— Nie martw się, Mason. Przecież to nic takiego...— stwierdził Tommy, stając za Masonem i gładząc go po ramionach.
— Nic takiego...— powtórzył blady ze strachu Mason, wzruszywszy ramionami.— Nie wiesz, co to teraz oznacza. Cały świat będzie tym żył przez najbliższy miesiąc albo nawet i dłużej, a ludzie na ulicy będą bardziej upierdliwi niż zwykle.
— Nie może być aż tak źle, słońce...— szepnął Tommy, całując Masona w kark. Młodszy wcisnął twarz w dłonie, głośno wzdychając.
— Nie zrozumiesz.— stwierdził, wstając i idąc do swojego pokoju. Zatrzasnął drzwi, zakluczył je, po czym włączył głośno muzykę, rzucając się na łóżko.
Leżąc, zaczął sprawdzać inne artykuły o sobie, które zaczęły polemizować na temat tego, czy Mason jest biseksualny, czy może homoseksualny... Natknął się także na naprawdę wiele niemiłych komentarzy, które zawierały w sobie naprawdę dużo hejtu i jadu. Było także kilka artykułów o nim i Tommym – były nawet zdjęcia z ich ostatniego spaceru, gdy trzymali się za ręce, myśląc, że nikt ich nie widzi.
— To koniec.— szepnął załamany Mason, a w jego oczach stanęły krystaliczne łzy.
Na szczęście poprawiło mu się dzień później, kiedy wstał o szóstej, by zdążyć na siódmą trzydzieści do szkoły. Jak zawsze rano poszedł pod szybki prysznic, ubrał bieliznę i wyszedł z pomieszczenia. Włożył wybrane przez siebie wcześniej ubrania (czarną bluzę i tego samego koloru spodnie), kilka srebrnych naszyjników i pierścionków, a następnie ruszył do kuchni, gdzie zjadł śniadanie. Później wrócił do łazienki, gdzie umył zęby, po czym zgarnął swój plecak i poszedł do szkoły.
Zdążył zapomnieć jednak, że wszyscy wiedzieli. Znaleźli się tacy, co niestety wytykali go palcami, ale znaleźli się także tacy, którzy przyjaźnie do niego machali.
— Rylee, czekaj.— powiedział natychmiast Mason, podchodząc pod swoją szafkę, zauważając, jak dziewczyna chce uciec na jego widok. Rylee westchnęła, odwracając się w jego stronę, wciąż ściskając w dłoniach miętowego koloru plecak.
— Nie wiem, czy mamy o czym rozmawiać.— stwierdziła dziewczyna.
— Chciałbym cię przede wszystkim przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie.— szepnął Mason.— I podziękować także za to, że wstawiłaś się za mną wczoraj, kiedy... no wiesz.
— Nie ma sprawy.— odpowiedziała.— Ja... ja też nie powinnam być taka okropna. Serce nie sługa, nie możesz wybrać, kogo kochasz. O mnie się nie martw.
— Zawsze będę się o ciebie martwił.— odparł Mason, obejmując ją ramieniem.— Bo jesteś dla mnie jak młodsza siostra.
— Kocham cię.— szepnęła z uśmiechem.— Po przyjacielsku, oczywiście.
— No ja mam nadzieję.— odpowiedział ze śmiechem Mason, głaszcząc ją po włosach.
— Przeczytałam chyba wszystkie artykuły o tobie...— oznajmiła dziewczyna, patrząc, jak chłopak wyciąga ze swojej szafki potrzebne książki.— Ludzie są dość... brutalni. I zdecydowanie wulgarni.
— Jeszcze jak.— odpowiedział Mason i się zaśmiał.— Ale przez całe swoje życie obserwowałem moich rodziców i Kenzie, jak radzą sobie z hejtem i wydaje mi się, że jestem już gotowy, by sam stawić temu czoło.
— Wszyscy jesteśmy z ciebie ogromnie dumni, że odkrywasz siebie i się tego nie boisz.— szepnęła z uśmiechem dziewczyna.— Pamiętaj, choćby nie wiem co, nigdy, przenigdy się nie poddawaj. Walcz o swoje, bo to najważniejsze. Nie daj ludziom sobą pomiatać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top