💚 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟔 💚

💚

Upewnij się, że przeczytał*ś szesnasty rozdział książki "Tylko z Tobą"

Kiedy Mason poczuł na swoich biodrach silne dłonie Tommy'ego, od razu przypomniał mu się ich pierwszy raz. Wtedy z taką samą subtelnością Tommy ściskał jego biodra, dotykał po udach, pośladkach... Mason nie był do tego przyzwyczajony, a już się w tym zakochał.

— Mason, muszę zapytać...— szepnął Tommy, gdy jego miękkie jak satyn wargi odsunęły się powoli od warg młodszego chłopaka, który oparł swoje czoło o ramię Tommy'ego, bojąc się, że straci tę bliskość.— Czy czujesz coś do mnie?

— Dlaczego zadajesz mi takie pytania?— spytał szeptem Mason, wciąż siedząc w rozkroku na Tommym.— Wcześniej nie chciałeś o tym rozmawiać.

— Zrozumiałem, że wolę wiedzieć, na czym stoję.— odparł Tommy, wzruszywszy ramionami, przez co młodszy uniósł swoją głowę.— To proste.

— Nie dla każdego...— stwierdził Mason, odwracając wzrok. Na dworze było ciemno, a pusty parking, na którym stali, oświetlała jedynie lampa.

— Zrobiłem coś źle?— zapytał od razu Tommy, łapiąc Masona za podbródek, przejeżdżając palcem po tych miękkich wargach, które tak uwielbiał.

— Nie, oczywiście, że nie.— odpowiedział natychmiast Mason, zgodnie z prawdą, kręcąc głową. Wtedy znów poczuł usta Tommy'ego na swoich własnych... Zakręciło mu się w głowie z tej przyjemności i zanim oddał pocałunek, zapomniał, jak się oddycha.

Tommy wsunął swoje dłonie pod czarną bluzę Masona, łapiąc młodszego w talii. Ten dotyk niespodziewanie poparzył Masona, przez co ten wzdrygnął się, a przez jego ciało przeszły ciarki.

— Tommy...— jęknął Mason w usta swojego kompana, który wciąż łapczywie zasysał się na jego wargach, przymykając oczy.

— Twoje ciało od samego początku dziwnie reaguje na mój dotyk.— zauważył szeptem Tommy, delikatnie i powoli odsuwając się od jego warg, patrząc w oczy Masonowi, które dopiero co otworzył.

— Wiem, ponieważ moje ciało kocha twój dotyk.— odszepnął Mason, wsuwając dłonie we włosy Tommy'ego.— Kocham twoje ręce błądzące na moim ciele...

— Niezmiernie się cieszę, skarbie.— szepnął Tommy, a Mason rozszerzył oczy ze względu na przezwisko, jakiego Tommy użył w jego stronę.

— Nigdy tak do mnie nie powiedziałeś...— odszepnął zszokowany Mason, czując szkarłatne rumieńce na swoich policzkach.

— Bo nigdy nie było okazji.— stwierdził Tommy, który również oblał się rumieńcem.— Myślisz, że moglibyśmy spróbować?

Mason musiał mocno zastanowić się nad odpowiedzią, której miał zaraz udzielić. Totalnie nie wiedział, jak ubrać w słowa swoje myśli. Nie wiedział nawet, co tak na serio myśleć. Czy chciał się zobowiązywać? Dla Tommy'ego może i mógłby to zrobić... ale jego nastoletni umysł bał się, że coś pójdzie nie po jego myśli. W końcu miał tylko siedemnaście lat... a jego odpowiedź mogłaby zaważyć teraz o ich relacji.

— To skomplikowane.— odparł po dłuższej chwili Mason, unosząc głowę z ramienia Tommy'ego, patrząc na jego twarz. Starszy zmarszczył brwi.

— To tylko prosta odpowiedź... Tak lub nie.— stwierdził Tommy, wzruszywszy ramionami.

— Muszę się zastanowić.— mruknął Mason.— Wiesz... jesteś moim problemem, a z problemami najlepiej jest się przespać.

— Coś mi sugerujesz?— spytał rozchichotany Tommy, przesuwając swoje dłonie powoli na jego tył, przez co Mason wziął głęboki wdech i wydech.

— Sugeruję, że mógłbyś mnie wziąć na tylnym siedzeniu tego samochodu.— powiedział Mason z niewinnym uśmiechem.

— Teraz już nie ma odwrotu.— stwierdził zadowolony Tommy, choć ukrył swoją radość. Cieszył się, że Mason to zaproponował, ponieważ on nie chciał się narzucać.

Mason znów złączył ich usta w pocałunku, ale już chwilę później znaleźli się na tylnych fotelach samochodu Tommy'ego, powoli tracąc swoje ubrania podczas namiętnych pocałunków.

Następnego dnia była sobota, dlatego Mason mógł długo pospać. Spał z Tommym w jednym łóżku, na boku, kiedy starszy obejmował go ramieniem, przylegając swoją klatką piersiową do jego pleców. Spali tak do godziny dziesiątej. Później Tommy poszedł do siebie.

Dlaczego zawsze po ich zbliżeniu, Tommy po prostu odchodził? Zostawiał Masona z natarczywymi myślami, że mógł zrobić coś lepiej lub inaczej. Łudził się, że powiedział coś źle w jego stronę. Że to była jego cholerna wina, choć nic z tego, o co się obwiniał, nie było prawdą.

Tommy'ego nie było dobre parę godzin. Mason widział, że około południa gdzieś pojechał, a wrócił kilka godzin później, gdyż siedział w gabinecie Nicky'ego, kręcąc się na krześle. I tak nie miał nic lepszego do roboty. Na matematykę nie miał siły już się uczyć... a z takimi myślami o Tommym i o tym, co robili wczoraj, po prostu i tak niczego by się nie nauczył.

— Mason, przywiozłem jedzenie!

Usłyszał niedługo później głos Tommy'ego na dole. Wstał z czarnego, skórzanego krzesła, wyszedł z gabinetu, zamykając za sobą drzwi. Zszedł na dół, zauważając starszego chłopaka z papierową torbą w ręku.

— Już nie robisz jako kucharka?— spytał Mason, podchodząc do blatu, gdzie postawił ów torbę.— Co to?

— Jakieś sushi.— oznajmił obojętnie Tommy, wzruszywszy ramionami. Mason zmarszczył brwi, sięgając do torby i wyciągając jedzenie.

— Coś się stało?— spytał Mason, marszcząc brwi, zerkając na wyższego chłopaka. Co jak co, ale Tommy dziwnie się zachowywał.

— Nie, nic.— skłamał Tommy, odwracając wzrok, wyciągając talerze i kubki.

— Przecież widzę.— mruknął Mason, wciąż poważnie go obserwując.

— Nie mieszaj się w nieswoje sprawy.— warknął Tommy, odwracając się w jego stronę i podając mu talerze. Mason przeskanował twarz Tommy'ego wzrokiem, prychając.

— Okej, jak sobie chcesz. Najlepiej mnie wyruchaj, a później miej na mnie wywalone.— wymamrotał Tommy pod nosem.— Nie jestem jak niektóre laski, nie udobruchasz mnie jedzeniem, czy przytulasami. Nie mam pojęcia, dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać, do cholery.

— Moja mama nie żyje.— powiedział Tommy, zaciskając dłonie w pięści, kiedy Mason stanął tyłem do niego, chcąc zanieść dwa talerze na stół w salonie.

— Co?— spytał szeptem, nie odwracając się w stronę Tommy'ego. Nie potrafił wyobrazić sobie, co musiał czuć teraz Tommy. Mimo iż wiedział, że nie miał nigdy dobrych relacji ze swoimi rodzicami, musiał mieć teraz ogromną pustkę w sercu, gdy zmarła kobieta, która go urodziła.— Tommy, ja–

— Nie potrzebuję łaski.— stwierdził Tommy, biorąc papierową torbę i wyciągając sushi, usiadłszy na kanapie.

— Ale Tommy... Tak bardzo mi przykro...— wyszeptał zszokowany Mason, siadając obok Tommy'ego.— Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś? Zachowałem się jak ostatni dupek...

— Sam niedawno się dowiedziałem.— westchnął Tommy.— Byłem wściekły na ojca, dlaczego mi nie powiedział... Dlaczego mnie nie poinformował? Jego wymówka była taka, że byłem w trasie koncertowej i nie chciał mnie denerwować.

— Dla niego to też bardzo trudne. Kiedy tracisz osobę, z którą codziennie żyjesz, którą kochasz... To musi być cholernie ciężkie uczucie.— szepnął Mason.— Gdybyś chciał porozmawiać...

— Nigdy sobie nie odejmuj, Mason.— szepnął Tommy, patrząc na siedzącego obok chłopaka.— Jesteś wspaniały, twoja empatia... i charyzma. Człowiek aż chce przebywać z tobą i zwierzyć się tobie ze wszystkich problemów, bo potrafisz słuchać, ale ja po prostu tak mam... Nie potrafiłem przyjść z tym do ciebie. Jakby to wyglądało? Starszy idzie do młodszego się wypłakać.

— Myślę, że wiek tutaj nie ma różnicy, Tommy.— mruknął Mason, wzruszywszy ramionami.— Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że jesteś słaby, tylko dlatego, że przyszedłeś do mnie się wypłakać. Moje ramiona, mój pokój, a nawet moje łóżko są zawsze dla ciebie otwarte.

— No i przepraszam, że zawsze cię tak zostawiam... To silniejsze ode mnie. Po prostu czasem muszę odetchnąć.— wymamrotał Tommy, a Mason położył głowę na jego ramieniu.

— Spokojnie, teraz już rozumiem.— odrzekł Mason.— Ale nigdy nie chciałbym cię stracić, pamiętaj. Zrobiłbym wszystko dla ciebie...

— Ja dla ciebie też, Mason.— szepnął Tommy, obejmując ramieniem Masona, który uniósł głowę, całując policzek Tommy'ego, przejeżdżając dłonią po jego klatce piersiowej. Może w końcu wszystko zacznie się układać…

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top