💚 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏 💚

💚

Upewnij się, że przeczytał*ś pierwszy rozdział książki "Tylko z Tobą"

Mason Harper kiedyś był dość spokojnym i ogarniętym chłopakiem, nie sprawiał rodzicom żadnych problemów, chodził do szkoły i się uczył, jednak w pewnym momencie wszystko się zmieniło. Ze swoim ojcem raczej nie miał dobrych kontaktów, zdecydowanie lepszy kontakt miał ze swoją mamą, która była dla niego najlepszą przyjaciółką. Zawsze wszystko jej mówił, mógł na nią liczyć. Wiedział, że Nicky woli jego siostrę, dlatego wolał się w to nie wtrącać. W końcu Nicky i Mason byli trochę skłóceni.

Mason oczywiście dalej mieszkał z rodzicami i wciąż chodził do szkoły, nie pracował, ale większość dnia spędzał albo w szkole, albo w skateparku ze znajomymi. Nie był jeszcze pełnoletni, dlatego nie mógł sam decydować o sobie i swoim życiu.

Na co dzień zajmował się także modelingiem. Madeline pokazała mu kiedyś, co dokładnie robi się na planie zdjęciowym, jak wszystko wygląda i takim oto sposobem młody został modelem. Miał do tego predyspozycje, każda marka chciała go na okładce. Czasami grał też w piłkę, ale znacznie rzadziej, niż kiedy był młodszy.

Każda dziewczyna w szkole była jego, każda chciała się z nim spotykać, jednak on wszystkie olewał. Miał przyjaciółkę, Rylee Rosen, przyrodnią siostrę Milo, jednak ona nie była taka jak wszystkie, przynajmniej dla niego. Dla niego była wyjątkowa, zawsze mógł się jej zwierzyć.

Mason siedział właśnie na parapecie w swoim pokoju, powoli dopalając papierosa, jednak po chwili usłyszał, jak ktoś wchodzi do jego pokoju bez pukania.

— Co ty–

Usłyszał głos swojego ojca, dlatego szybko zgasił papierosa i wyrzucił go przez okno, a Nicky stanął zdenerwowany, opierając się o framugę, zakładając ręce na krzyż.

— Czy ja ci czegoś ostatnio nie powiedziałem, do cholery? Po pierwsze, dlatego w ogóle palisz, a po drugie, dlaczego robisz to w moim domu? Wszystko zaraz będzie śmierdzieć! Wali od ciebie fajkami na kilometr!— krzyknął rozwścieczony Nicky, rozkładając ramiona.

— No i co z tego? Mama nie ma do mnie żadnego problemu, ale oczywiście ty zawsze musisz się do czegoś przyczepić. Zacząłbyś pilnować swojego nosa, a nie ciągle wchodzić z butami w moje życie.— warknął Mason.— Poza tym puka się.

— Nie, nie puka się. Masz natychmiast zejść na dół, musimy porozmawiać.— powiedział od razu Nicky, a młodszy wywrócił oczami i poszedł za ojcem.

— Co wy znowu wyprawiacie? Wasze krzyki słychać w całym domu…— powiedziała zmartwiona Madeline, gotując w kuchni.

— Oczywiście ojciec ma do wszystkiego problem. Gdyby dał mi w końcu święty spokój, to nikt by nie krzyczał.— powiedział Mason, zakładając ręce na krzyż.

— Mason, uspokój się, proszę.— powiedziała, patrząc na niego poważnie.— A co znowu poszło?

— Pozwalasz mu palić?— spytał Nicky, patrząc na żonę z niedowierzaniem, kręcąc głową.

— To jego decyzja, skarbie.— wymamrotała Mason.— Czy to popieram? Absolutnie. Ale to jego życie i sam powinien decydować.

— Nie no, ja już zaczynam powoli tracić wiarę w ludzkość.— prychnął Nicky, a Madeline zgromiła go wzrokiem.

— Uspokój się.— powiedziała stanowczo Madeline.— Oboje się uspokójcie. Zachowujecie się jak dzieci.

— Ale to nie moja wina, że ojciec jest taki uparty.— stwierdził Mason z założonymi rękami.

— Wystarczy. Mason, idź do swojego pokoju. Zaraz przyniosę ci obiad.— powiedziała Madeline, posyłając mu delikatny uśmiech.

— Nie. Wychodzę.— odpowiedział stanowczo, po czym odwrócił się i poszedł do holu.

— Mason, dopiero wróciłeś ze szkoły. Na pewno jesteś głodny, usiądź, dam ci ten obiad, a wtedy możesz sobie iść, gdzie tylko chcesz.— mruknęła Madeline, a chłopak westchnął, wywracając oczami i odwracając się. Usiadł do stołu, opierając głowę o dłoń.

— Jesteś dla niego za dobra, mamo, wiesz?— spytał szeptem Mason, kiedy Madeline położyła talerz z jedzeniem i herbatę przed nim na stole, wskazując głową na Nicky'ego siedzącego na kanapie.

— Przestań tak mówić, to twój tata. Bardzo go kocham i nie mogłoby być inaczej, rozumiesz?— spytała równie cicho Madeline, później posłała mu spojrzenie pełne politowania, odwróciła się i poszła na górę.

Mason szybko zjadł swój obiad, odłożył naczynia do kuchni, a następnie ruszył do holu, włożył buty i wyszedł z domu, specjalnie trzaskając drzwiami, żeby wkurzyć ojca. Był ubrany w szare spodnie dresowe i szarą bluzę, pomimo tego, że na dworze był jeszcze upał. Sprawdził jeszcze raz, czy ma telefon w kieszeni spodni, po czym ruszył do skateparku, gdzie zwykle siedzieli jego znajomi.

Oczywiście nie mylił się. Kiedy dotarł na miejsce, jego znajomi siedzieli na jednej ławce w skateparku. Niektórzy w rękach mieli deski, a inni nie, dokładnie tak samo, jak chłopak.

— Cześć.— powiedział z uśmiechem Mason, podchodząc do każdego z nich, witając się z nimi. Po chwili usiadł na ławce, zaczynając z nimi rozmawiać, śmiać się i wygłupiać. Nie trwało to jednak długo. Mason zauważył Rylee stojącą w wejściu do skateparku, przyglądając się im.

Mason bez słowa wstał z betonu, po czym, nawet nie oglądając się za siebie, poszedł w stronę dziewczyny, posyłając jej szeroki uśmiech.

— Cześć, Rylee.— powiedział chłopak z uśmiechem.— Co tutaj robisz? Nigdy tutaj nie przychodziłaś...

— Cześć.— odpowiedziała.— Wiem, ale twoja mama powiedziała mi, że coś złego się z tobą dzieje. Przyszłam do twojego domu, ale cię nie było, więc wyszła twoja mama i zaczęła gadać mi coś o tym, że zacząłeś się jakoś dziwnie zachowywać. Dlaczego mi nic o tym nie powiedziałeś? Przecież dobrze wiesz, że bym ci pomogła, a twoja mama nieźle się zamartwia, widziałam to po niej. A na dodatek chyba pokłóciła się z twoim tatą... Nie wiem.

— Ojciec ciągle ma do niej o coś spiny, ciągle mu coś nie pasuje, a szczególnie przyczepia się do mnie. Mam go dość, dlatego często wychodzę i nie spędzam dużo czasu w domu.— powiedział zdenerwowany Mason, wracając oczami.

— Ucieczka to nie jest żadne rozwiązanie, Mason, naprawdę. Twój tata chce ci pomóc i jestem tego pewna. Powinieneś z nim po prostu porozmawiać, na spokojnie, bez krzyków. Przecież był w twoim wieku i wie, co nastolatkowie potrafią zrobić dlatego, żeby ktoś je lubił albo żeby zaszpanować.— stwierdziła Rylee.

Mason tylko kiwnął głową w stronę swoich znajomych, po czym objął Rylee delikatnie ramieniem i zaczął prowadzić ją w przeciwną stronę, aby po prostu się z nią przejść, nie będąc obserwowanym przez jego znajomych.

— Dobra, może i masz rację, powinienem z nim porozmawiać, ale zrobię to, kiedy oboje się pogodzą. Nie zamierzam wtrącać się ich małżeństwo, poza tym oboje się kochają, nie potrafią wytrzymać bez siebie ani dnia i nie potrafią wytrzymać bez całowania... No wiesz, takie tam, dziwnie się o tym gada.— powiedział ze śmiechem Mason, rozbawiając tym także dziewczynę.

— Cieszę się. A tak w ogóle, napisałeś już wypracowanie z historii?— spytała zaciekawiona dziewczyna, unosząc głowę i zerkając na niego.

— Co?— spytał chłopak, nie przypominając sobie o żadnym wypracowaniu z historii.

— Mam na myśli wypracowanie z historii, które trzeba dostarczyć do jutra...— wymamrotała Rylee.

— Nie napisałem żadnego wypracowania. Jeju, przecież starzy mnie zabiją, jak się dowiedzą, że dostałem kolejną jedynkę w tym roku...— powiedział zdenerwowany Mason, uderzając się w czoło.— No i co ja mam teraz zrobić?

— Wiesz co? Może wrócimy do ciebie, a ja pomogę ci napisać wypracowanie tak, żeby twoi rodzice się nie dowiedzieli?— zaproponowała dziewczyna, uśmiechając się w jego stronę.

— To doskonały pomysł.— odpowiedział Mason z uśmiechem. Od razu zawrócili i poszli do domu Nicky'ego i Madeline, weszli do środka, ściągając buty. Kiedy je ściągnęli, od razu poszli na schody i chcieli pójść do jego pokoju, ale usłyszeli głos Madeline.

— Witaj ponownie, Rylee.— powiedziała Madeline z uśmiechem, w rękach trzymając telefon.— Mason, możesz na chwilę?

— Jasne. Idź do mojego pokoju, a ja zaraz tam przyjdę.— powiedział Mason w jej stronę, a ta skinęła głową i poszła na górę. Mason podszedł do Madeline, która poszła do kuchni.

— Co będziecie robić?— spytała zaciekawiona Madeline, unosząc brew i zerkając na niego.

— Będziemy się uczyć.— odpowiedział od razu Mason.

— Aaa... uczyć...— wymamrotała, szukając czegoś w górnej, wysuwanej szafce. Po chwili odwróciła się w jego stronę, podając mu opakowanie prezerwatyw.— Weź to.

— Nie.— odpowiedział natychmiast, mierząc ją wzrokiem.— Oszalałaś. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.

— Na wszelki wypadek.— wymamrotała Madeline z uśmiechem, wkładając mu opakowanie do kieszeni jego dresów.— Miłej nauki.

Poklepała go po ramieniu z uśmiechem, po czym odeszła, a Mason popatrzył na nią z niedowierzaniem, ale i rozbawieniem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top