Sen

Robiło się późno, co jakiś czas ktoś ziewał i przecierał zmęczone oczy. Jako podopieczni jednej z najlepiej prosperujących wytwórni muzycznych z Korei mieli natłok codziennych obowiązków. Jednak dziś mimo napiętego grafiki musieli znaleźć czas i siły na spotkanie.


Sehun cały wieczór spoglądał w stronę Donghae i nie był wstanie pojąć, że już niedługo zostanie mu tylko oglądanie jego zdjęć. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ten dzień nadejdzie, ale najnormalniej w świecie o tym nie myślał. Kiedy już dowiedział się, że hyung naprawdę idzie do wojska oraz znał ustaloną datę naprawdę zaczął tęsknić, mimo iż jeszcze miał go na wyciągnięcie ręki. Każdą wolną chwilę spędzał w dormie Super Junior, by być jak najbliżej niego. Zaczynał mieć wyrzuty sumienia, że jeszcze pół roku temu każdy wolny dzień spędzał na spaniu lub leżeniu w łóżku. Na samą myśl o tym ile zmarnował cennego czasu łzy zbierały mu się w kącikach oczu. To smutne, że doceniamy coś dopiero, gdy to stracimy.


Wmawiał sobie, że to przecież tylko dwadzieścia jeden miesięcy, które, szybko zlecą jednak im bardziej starał się w to wierzyć w końcu dochodził do wniosku, że bredzi. Zdawał sobie sprawę, że ten okres będzie dla mnie prawdziwą mordęga.


- Co jest Hunnie? - usłyszał czyjś ciepły głos. Rozejrzał się do około o zobaczył, że wszystko rozeszli się do swoich pokoi w wyniku, czego zostali sami w pomieszczeniu.


- Zamyśliłem się.


- Idź się już położyć - poprosił.


Sehun nie wiedział, co odpowiedzieć, taka naprawdę nie chciało mu się spać i chciał siedzieć z Lee najdłużej jak tylko to było możliwe, nie wiedział jednak, jakim pretekstem mógłby się mu sprzeciwić, więc wstał i poszedł się położyć do wcześniej przygotowanego dla niego pokoju Hyukjae hyunga, który teraz stał pusty.


Długo przewracał się z boku na bok, lecz sen nadal nie przychodził jedyne, o czym był wstanie myśleć to fakt, że Donghae był za ścianą. A rozwalone na około rzeczy i zdjęcia należące do Hae nie ułatwiały tego w żadnym stopniu. Zaciskał nerwowo palce na pościeli nie wiedząc, co ze sobą począć. Czy w takim momencie jest odpowiednia pora na to by wyznać swoje uczucia? Przyjaźnili się lata, praktycznie, od kiedy Sehun przekroczył próg wytwórni. Był pierwszym, na którego zwrócił uwagę w wyniku, czego poczuł się wyjątkowo, to dzięki niemu jego taniec był na bardzo przyzwoitym poziomie. Ponieważ hyung bez problemu poświęcał swój czas wolny na wielogodzinne z młodszym treningi. Robił to dla niego...


Drżącymi dłońmi zadarł kołdrę i wstał z łóżka, po kilku sekundach już stał z dłonią na klamce przed drzwiami hyunga. Nie zapukał tylko od razy wpakował się do środka. Tak jak przypuszczał starszy nie spał tylko leżał na łóżku i bawił się telefonem, który minimalnie oświetla twarz Lee. Oh podszedł do łóżka i usiadł.


- Nie mogłem spać - wyznał zgodnie z prawdą.


- Mi też się jakoś nie chce - wyznał starszy, zadzierając jednocześnie kołdrę. Sehun uznając to za pozwolenie ułożył się wygodnie obok hyunga, ale nie położył się tylko usiadł i zapatrzył na swoje nogi wystające spod kołdry.


Po kilku minutach krępującej ciszy młodszy odważył się odezwać.


- Będę tęsknić...


- Mam nadzieję - zaśmiał się Hae.


- Myślisz, że między nami coś się zmieni przez ten czas, gdy cię nie będzie? - zapytał.


- A co by się miało zmienić dzieciaku? - Donghae westchnął i przyciągnął go do siebie. Młodszy wtulił się w szyję hyunga i rozkoszował się jego zapachem. Było mu tak dobrze, świadomość, że niedługo to straci sprawiała, że czuł się jeszcze gorzej. Naprawdę bardzo cieszył się w tamtej chwili, że Hyukjae hyung jest już daleko stąd i przez swoją zazdrość nie może im przerwać tej wspaniałej chwili przez drobnostkę taką jak na przykład może być ładowarka do telefonu.


- Poradzisz sobie maluchu - wyszeptał do jego ucha, a potem zaczął głaskać go po głowie. W tamtej chwili miał ogromną ochotę pocałować miękkie usta Oh, ale czy postąpiłby słusznie? Jutro miał być daleko stąd. Nie bał się odrzucenia z jego strony, maknae Exo niejednokrotnie dawał mu wyraźne sygnały, ale on nie chciał psuć między mini przyjaźni. To było zbyt ryzykowne, stawka była zbyt wysoka dla ich obojga.


- Nie mogę sobie wyobrazić, że jutro cię nie będzie hyung.


- Naprawdę szybko zleci - próbował go przekonać, choć w głębi duszy sam nie do końca w to wierzył.


- Nie chce żeby coś ci się stało, żebyś w jakimś stopniu się zmienił - zaczął wymieniać.


- Nic takiego się nie stanie - wyszeptał, a jego ciepły oddech miło łaskotał jego skórę. Poczuł się skrępowany tą sytuacją, doskonale wiedział, że przyjście do pokoju Donghae było okropnym błędem. Zamiast spróbować się odciąć od głupiego uczucia pogrążał się coraz bardziej, przecież niedługo ma go tu nie być!


Odsunął się lekko od Lee i uśmiechną się, by nie domyślił się o jego przygnębiającym nastroju.


- Pójdę się położyć hyung - powiedział i wstał powoli z łóżka. Ze wszystkich sił starał się nie patrzeć w jego stronę, bo wtedy z pewnością by się rozpłakał.


- Nie idź - usłyszał, ale zignorował prośbę.


Wyszedł na zewnątrz by jak najszybciej znaleźć się jak daleko stąd. W pokoju Hyukjae nałożył pospiesznie swoje ubrania i usiadł na łóżku. Chciał uciec. Złapał za telefon i zadzwonił po taksówkę, nie uśmiechało mu się iść na pieszo do dormu lub budzić menagera, a nie mógł tu zostać.


Był tchórzem, ale nie miał innego wyjścia. Zresztą... Czy z tej sytuacji było jakieś odpowiednie wyjście? Miał do wyboru kilka opcji jednak żadna nie była wystarczająco dobra. Jutro powie wszystkim, że źle się poczuł. To powinno jakoś załagodzić głupie pytania, a Donghae... On nie będzie miał nawet czasu, ani okazji by go o cokolwiek wypytać.


Wyszedł z pokoju i zerknął na zegarek w telefonie do przyjazdu taksówki zostały mu trzy minuty, więc musiał zacząć się zbierać. Patrząc na drzwi od pokoju ukochanego poczuł ból, ale nie mógł już nic zrobić musiał odejść i zapomnieć. To wszystko wydawało mu się śmieszne, jutro rano miał zobaczyć hyunga i odprowadzić go do jednostki, czuł się jak by go miał już nigdy nie zobaczyć. To tak bardzo bolało.


Przy drzwiach nałożył na siebie kurtkę i buty, w momencie, gdy otwierał drzwi usłyszał kroki na schodach i przez chwilę nawet przeraził się, że obudził któregoś z domowników.


- Hunnie.


Zacisnął wargi i przymknął oczy. Doskonale znał ten przyjemny głos.


Odwrócił się w jego stronę i kolejny raz tego wieczoru na jego ustach zagościł fałszywy uśmiech.


- Wychodzisz? - zapytał unosząc jedna brew do góry.


- Menager dzwonił i muszę wracać.


- O tej porze?


- Zostawiłem coś w wytwórni. - Kłamanie zawsze przychodziło mu łatwo jednak Donghae nigdy nie dał się nabrać tak samo było i tym razem.


- Co się dzieje? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.


Nic nie było łatwe nie tym razem, kiedy sprawy komplikują się jeszcze bardziej.


- Co by się miało dziać hyung, muszę iść i tyle.


Donghae westchnął zrezygnowany i pokręcił głową.


- Wiesz, że znam cię doskonale - przypomniał mu. - I nie dam się nabrać. Zwłaszcza, kiedy wiem, że to, co mówisz jest kłamstwem. Myślisz, że jestem taki głupi? Że odpuszczę zwłaszcza teraz, gdy przez dłuższy czas nie będziemy się mogli zobaczyć?


- Nie hyung - wyszeptał cicho. Po chwili poczuł ramiona, które ściągnęły mu kurtkę, ale on sam nie spojrzał mu w oczy. Za bardzo się bał jego przeszywającego wzroku. Starszy złapał go za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Sehun szedł jak na ścięcie to, od czego uciekał wracało do niego niczym bumerang. Gdy byli już w środku Hae rozsunął suwak jego bluzy i ściągnął ją. W jednej sekundzie sekundzie Oh zapomniał jak się oddycha w jego głowie pojawiało się milion myśli na sekundę, a serce zaczęło mu walić tak mocno, że miał wrażenie ze śpiący za ścianą Leeteuk hyung może je usłyszeć. Ręce Donghae właśnie zsuwały z jego bioder wygodne spodnie dresowe.


- Ściągnij buty i chodź do łóżka.


Młodszy spełnił jego prośbę i minute później obaj leżeli pod kołdrą. Bał się odezwać i powiedzieć cokolwiek by nie zmarnować tej chwili. Lee był tu obok niego i w tamtej chwili nic nie mogło się liczyć.


Gdy zasypiał mógł przysiąść, że czuł jego miękkie wargi na swoich i te wymarzone trzy słowa, które jego kojący głos szeptał wprost do jego ucha: 'kocham cie Hunnie'. Naprawdę pragnąłby to działo się na prawdę, ale nie miał nawet siły by wybić się ze snu i to sprawdzić.


A może to był jednak jeden z tych snów, które nachodziły go każdej nocy?



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top