Sekrety Krwiopijców #3 (Zadomowienie)

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Ręce jak i nogi miałam przywiązanie do belek. Leżałam na jakimś starym brudny materacu. Pomieszczenie oświetlała jedna świeca na szafce która znajdowała się naprzeciwko mnie. Nagle do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna co ostatnio.

-Co Pan robi! Wypuść mnie!- wykrzyczałam w jego stronę i zaczęłam się szarpać.

-Spokojnie skarbie nic ci tu nie grozi. Nie szarp się, bo jeszcze sobie coś zrobisz. - powiedział i swoją ręką dotknął mojego policzka.

-Zostaw mnie!- Krzyknęłam. Facet się tylko uśmiechnął. Odwrócił się do mnie tyłem i zaczął rozpinać bluzkę. Kiedy doszło do mnie co chce zrobić zaczęłam się szarpać i krzyczeć. W oczach miałam łzy. Facet podszedł do mnie i  rozpruł moją suknię, pewnie myślał, że tak jak inne kobiety w Asgardzie nic pod nią nie mam. Kiedy zdejmował ze mnie materiał to się zdziwił. Spojrzał się na mnie, a potem na moją bieliznę.

-Nie jesteś z Asgardu?-zapytał ze strachem. Chyba wiedział, że jak nie jestem z Asgardu to Odyn mnie tu wpuścił co oznacza, że jestem jego gościem.
-Mieszkasz w pałacu?-zadał kolejne pytanie.

Nagle drzwi od pomieszczenia wyleciał z hukiem, a w przejściu stał wkurzony Loki. Podszedł do mężczyzny i poderżnął mu gardło. Na ten gest pisnęłam, odwróciłam wzrok i zamknęłam oczy. Chłopak podszedł do mnie i tym samym nożem zaczął przeciąć krępujące mnie liny.

-Co ty tu robisz?!- krzyknął na co ja podskoczyłam.
-Spójrz na mnie i wytłumacz mi dlaczego tu jesteś!?-zadał mi kolejne pytanie. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jego złą minę...

Chłopak chwilę mi się przyglądał, po czym jego mina złagodniała. Wziął mnie na ręce i przeteleportował się ze mną do mojego pokoju.

(Loki)
Stałem sobie przy jednym ze stoisk i zauważyłem jak Sandra pomaga jakiemuś mężczyźnie. Miło z jej strony. Nagle dziewczyna zemdlała, a facet wziął ją na ręce i poszedł w stronę lasu znajdującego się za miastem. Poszedłem więc za nimi...

Kiedy byłem w lesie drzewa zasłania mi widoczność co poskutkowało tym, że zgubiłem mężczyznę. Zaczęłam się rozglądać i szukać jakiegoś tropu. Nagle na jednym z drzew znalazłem kawałek materiału. Tak samo pięknego jak suknia blondynki. Podbiegłem do niego, wziąłem go do ręki i zacząłem się rozglądać. Dalej nic...

Nagle usłyszałem krzyk Sandry. Ile sił w nogach pobiegłem za nim i dobiegłem do małego domku. Weszłam do niego i wyczarowałem sobie nóż...

-Nie jesteś z Asgardu.- usłyszałem głos tego zboka.
-Mieszkasz w pałacu?- spytał się dziewczyny lecz ona nic nie odpowiedziała. Nagle usłyszałem płacz i nie wytrzymałem wyważyłem drzwi, podbiegłem do faceta i poderżnął mu gardło. Usłyszałem cichy pisk, więc spojrzałem na dziewczynę. Była ubrana w jakieś dziwne ciuchy zakrywające miejsca intymne. Podeszłam do niej i zacząłem przecinać krępujące ją liny.

-Co ty tu robisz?!- krzyknąłem. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko mocniej zacisnęła oczy.
-Spójrz na mnie i wytłumacz dlaczego tu jesteś!?-znowu krzyknąłem. Byłem wściekły lecz kiedy dziewczyna otworzyła oczy widziałem w nich ból, smutek, wstyd i strach. Zrobiło mi się jej szkoda. Wziąłem ją na ręce i przeteleportowałem się zdała od tego piekła…

(Sandra)
Loki mnie lekko położył na moim łóżku i przykrył pościelą. Kiedy chciał odejść złapałam go za rękę lecz kiedy przypomniałam sobie, że on jest księciem, a do tego bogiem puściłam go. Chłopak się na mnie spojrzał.

-Mam zostać?-zapytał. Ja nic nie odpowiedziałam tylko się przesunęłam. Chłopak wszedł pod kołdrę i się do mnie przysunął. Ja niepewnie wtuliłam się w jego ramię. Było mi niewygodnie, ale nie chciałam narzekać. Loki jakby czytał w moich myślach. Objął mnie ręką, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Czułam się przy nim bezpiecznie i od razu zasnęłam…

Następnego dnia

(Loki)
Obudziłem się wcześnie rano. Zauważyłem, że dziewczyna jeszcze śpi więc nie chciałem jej budzić. Nie wiem czemu, ale czułem jak moje serce wali mocniej i szybciej, a w miejscu gdzie ciało blondynki stykało się z moim czułem miłe ciepło. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie, ale niestety nie było mi to dane...

Usłyszałem pukanie do drzwi więc od razu, ale delikatnie wstałem i schowałem się za rogiem. Nie chciałem żeby służba się dowiedziała o tym, że tu byłem przez całą noc, bo jeszcze by się zaczęły niepotrzebne plotki. Nagle do pokoju weszła służąca której kazałem zajmować się blondynką. Zaczęła odsłaniać zasłony co poskutkowało tym, że Sandra zaczęła się wybudzać.

-Zrobię panience kąpiel dobrze?-spytała, a blondynka tylko coś mruknęła w odpowiedzi. Szatynka zaczęła iść w moim kierunku więc nie czekając dłużej przeteleportowałem się do swojej komnaty…

(Sandra)
Obudziło mnie światło padające mi na twarz.

-Zrobię panience kąpiel dobrze?- spytał jakiś damski głos. Ja tylko w odpowiedzi mruknęłam i dopiero teraz przypomniało mi się, że jestem w Asgardzie. Usiadłam i się lekko przeciągnęłam, po czym wstałam. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać jakiś ubrań na dzisiaj. Wybrałam kremową sukienkę z drobnymi zdobieniami.

Wzięłam sukienkę lecz przypomniałam sobie o czymś. Przecież miałam wykombinować coś z bielizną. Zrobiłam facepalma.

-Tak ogólnie jak masz na imię?- zgadałam pytanie w stronę brązowookiej.

-Sara prze pani.

-Wiesz może o której jest śniadanie?

-Za trzy godzinki.

-To która jest godzina?

-Piąta rano…

Po tych słowach pożegnałam się z służącą i poszłam się kąpać...

Kiedy się umyłam poszłam do pokoju się ubrać. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę.- powiedziałam, po czym do pokoju wszedł Loki.
-Coś się stało?- zapytałam patrząc na chłopaka.

-Chciałbym porozmawiać o wczoraj.- stwierdził, a mi się przypomniało co wczoraj się działo.

-O wczoraj. O czym?- zapytałam. Chociaż dobrze wiedziałam o czym mówi.

-Jak nie chcesz nie musimy o tym rozmawiać.- wytłumaczył, a ja odetchnęłam z ulgą. Usiadłam na łóżko co i zielonooki uczynił.
-Piękne wyglądasz.- przerwał ciszę.

-Dziękuję. - odparłam. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a Loki od razu zniknął w kudłach zielonego dymu.

-Mogę wejść?- zapytała szatynka.

-Tak…

Dziewczyna uczesała mi włosy w pięknego koka.

-Za ile śniadanie?-spytałam.

-Półtorej godziny.

-Dziękuję.- po tych słowach służka się lekko ukłoniła i wyszła z pokoju...

Po kilku minutach przemyśleń wyszłam z pokoju i poszłam w stronę wyjścia...

Szłam sobie przez miasteczko przeciskając się przez tłumy ludzi. Nagle ktoś mnie chwycił w pasie i pociągnął w miejsce gdzie ludzi nie było...

Byłam przestraszona, bo już myślałam, że to kolejny zbok lecz kiedy zobaczyłam kto to lekko się uspokoiłam.

-Czego tutaj szukasz?- zapytał Thor.

-Wiesz może jak dostać się na Midgard?-dopiero po zapytaniu zauważyłam jak głupie pytanie zadałam.

-Oczywiście, ale po co ci to wiedzieć?

-Muszę wziąć kilka rzeczy z domu.

-Mogę iść z tobą jak chcesz.- zaproponował na co ja się uśmiechnęłam.

-Oczywiście, że chce.

-No to chodź- powiedział chłopak, po czym złapał mnie w pasie i wzniósł się w powietrze. Na początku bałam się, że spadnie lecz po chwili lotu wcale się nie bałam. Wręcz przeciwnie cieszyłam się jak dziecko...

Nagle gromowładny wylądował przed jakimś dziwnym "obserwatorium"
ze złota. W środku był ten sam czarnoskóry mężczyzna co ostatnio.

-Heimdallu wyślij nas na Midgard.- powiedział blondyn. Strażnik tylko kiwnął głową i przekręcił miecz. Po chwili ja z Thorem zostaliśmy wessani przez kolorowe światło...

Lot tęczowym mostem nie trwał długo. Po niecałej minucie znaleźliśmy się koło mojego domu.

-Może ty tu poczekaj, a ja zaraz wrócę?-zapytałam, a blondyn kiwnął głową że "Ok". Podeszłam do drzwi i próbowałam je otworzyć lecz były zamknięte. Nic dziwnego, bo był środek nocy. Już chciałam się wycofać, ale zauważyłam, że balkon jest otwarty.
-Thor...mógłbyś mnie podrzucić na balkon?

-Oczywiście- uśmiechnął się, po czym chwycił mnie w pasie i przy pomocy młota wzbił się w powietrze po to by po chwili wylądować na balkonie. Zdjęłam buty i na palcach weszłam do domu. Musiałam być cicho ponieważ wszyscy spali. Wzięłam plecak i zaczęłam do niego pakować potrzebne rzeczy. Przed wyjściem z pokoju zostawiłam na biurku list, że nie muszą się o mnie martwić i, że niedługo wrócę. Ucałowałam jeszcze siostrę i mamę w czoło, po czym wyszłam.
-Gotowa?- zapytał gromowładny. Ja tylko kiwnęłam głową, że tak i do niego podeszłam. Chłopak chwycił mnie w pasie.
-Heimdallu otwórz Bifrost!- krzyknął ku niebu blondyn, a po chwili porwało nas tęczowe światło..

Znaleźliśmy się w tym samym "obserwatorium" z którego wyruszyliśmy.

-Wszech-Ojciec na was czeka.- powiedział czarnoskóry, a Thor od razu złapał mnie w pasie i poleciał w stronę pałacu...

Blondyn wylądował przed drzwiami wejściowymi i chwycił mnie za rękę. Zaczęliśmy biec przez korytarze.

-Poczekaj. Zaniosę tylko plecak do pokoju.- powiedziałam, po czym puściłam jego rękę. Wbiegłam w zakręt i się zderzyłam z czyjąś klatką piersiową. Uderzenie było tak mocne, że poleciałam na ziemię.

-Sandra? Skąd się tu wzięłaś? Nic ci nie jest?- obrzucił mnie pytaniami zielonooki pomagając mi wstać i mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.

-Nic mi nie jest.- powiedziałam i chciałam odejść lecz chłopak złapał mnie za rękę.

-Gdzie byłaś?- zapytał.

-Ja?....eeee na dworze, a czemu pytasz?

-Bo ciebie szukałem.

-Jeśli wybaczysz to już pójdę. Bo się śpieszę.- powiedziałam i nie czekając na odpowiedź pobiegłam do pokoju...

Rzuciłam plecak w kąt pomieszczenia. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę- krzyknęłam. Do pomieszczenia wszedł Thor.

-Jesteś gotowa?

-Tak choć.- powiedziałam, po czym chwyciłam blondyna pod pachę i poszliśmy w kierunku jadalni...

Tak jak wczoraj pokłoniłam się, po czym usiadłam do stołu i nałożyła sobie pierwsze lepsze danie.

-Widzę, że się już zadomowiłaś.- powiedział Odyn.
-Jak noga?- zapytał po chwili.

-Dobrze- odpowiedziałam.

-To dobrze, bo planuję zrobić bal z okazji twojego pobytu tutaj.- stwierdził. Ja się lekko zdziwiłam.

-A kiedy się on odbędzie?- zapytał Loki.

-Dzisiaj- odparł władca...

Wracałam do pokoju sama ponieważ zielonooki i blondyn zostali na rozmowie z Odynem. Nagle ktoś do mnie podbiegł.

-Chcesz iść ze mną na bal?- zapytał Loki.

-Chciała bym tylko nie umiem tańczyć.- powiedziałam i się zarumieniłam.

-Mogę cię nauczyć.

-Sama nie wiem.

-Proszę zrób mi ten zaszczyt.

-No dobrze.- zgodziłam się. Loki mnie lekko ucałował w rękę.

-Przyjdę po ciebie wieczorem.- powiedział. Kiwnęłam głową, że rozumiem, po czym pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do pokoju.

Do wieczora zostało jeszcze dużo czasu, a ja nie mogłam sobie znaleźć zajęcia. Na szczęście puste gapienie w ścianę przerwało pukanie do drzwi.

-Proszę.- powiedziałam cicho. Do pokoju wszedł Loki.

-Co robisz?-zapytał patrząc na mnie.

-Nuuuudzę się- powiedziałam przeciągając literę kiedy się podniosłam z materaca i zaczęłam się wyciągać.

-To może chcesz iść się przejść?

-Tak!- krzyknęłam z radością i podbiegłam do chłopaka. On chwycił mnie lekko za rękę i uklęknął na kolanie.

-Sandro Black czy dasz mi ten zaszczyt i...-w tym momencie serce mi przestało bić i się bardzo przestraszyłam. Lubię go, nawet bardzo, ale nie jestem gotowa się żenić.
-... pójdziesz ze mną na spacer. -dokończył z wielkim uśmiechem na ustach.

-Jesteś podły.- powiedziałam z uśmiechem i walnęłam go w ramię. On tylko się niewinnie uśmiechnął i podniósł ręce w geście pokory.
-Nie rób tak więcej.- powiedziałam.

-No dobrze.-stwierdził, po czym podszedł do mnie i przełożył sobie przez ramię.

-Loki?! Postaw mnie.- rozkazałam z uśmiechem.

-Bo co?

-Bo ciebie proszę.

-A jak mi to nie wystarcza?

-No proszę Loki.

-No dobrze. Niech ci będzie.- po ostatnim zdaniu postawił mnie na ziemię.

-To gdzie chcesz iść na ten spacer?- spytałam.

-Zobaczysz.-powiedział tajemniczo i chwycił mnie w pasie przybliżając do siebie. Po chwili zniknęliśmy w kudłach zielonego dymu...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top