Rozdział 8

-Budzi się i polizał partnerkę po uchu a później siostrę.

-Mruczy i kładzie się na plecach.

-Uśmiecha się i odwzajemnia to.

-Cześć!

-Muszę iść się przejść rozprostować nogi.

-Jasne.

-Wychodzi z stodoły.

- Siostro idziesz z nami?

-Gdzie?

-Na spacer.

-Chętnie pójdę.

-Przybiega i widzi ciało o nie nie nie.

-Łaciata Łapo pojawiły mu się łzy w oczach.

-Przybiega Nie..!

-Łaciata Łapo wtulił się w futro przyjaciółki.

-Tylko nie to...

-Niucha powietrze i wyczuwa zapach ojca Kieł!

-C-co?

-Znowu on?

-Mam go dosyć!

-Może lepiej stąd uciekajmy.

-Będzie zemsta!

-Przysięgam zabije mojego Ojca nie daruje mu.

-Co? Zemsta? Nie rób tego, Księżycu! Nie chcę żeby coś ci się stało.

-Nic mi nie będzie.

-Podnosi ciało Łaciatej Łapy i idzie do Klanu.

-Jęczmienko chodź z nami będziesz bezpieczna.

-Dobrze.

-Przychodzi kładzie Łaciatą Łapę na ziemię.

-Zauważa mordercę ,zdrajczyni i jakiegoś nie znajomego kota oraz ciało Łaciatej Łapy.

-Nie...! Podchodzi do ciała.

-Cała się trzęsie.

-Nie bój się tu są moi przyjaciele przynajmniej nie którzy.

-Skacze na Księżyca i atakuje Morderco znowu zabiłeś niewinnego kota! Wiedziałem. Miałeś nigdy się tu nie pokazywać!

-Przestań ty kupo futra!

-To nie jest czas na walkę!

-Zostaw mnie to nie ja ją zabiłem.

-A kto niby?! Ty przyniosłeś jej ciało!

-Prawie płacze. Ma ochotę zaatakować Ostrokrzewiastą Łapę.

-Jęczmienko zostań z tyłu i nie płacz.

-Gryzie Księżyca w ogon.

-Dacie mi się wytłumaczyć!

-Łaciata Łapa zginęła przez Kła ja tylko przyniosłem jej ciało żebyście nad nią czuwali i ją pochowali.

-Ta jasne! Nikt z klanu normalny nie widział twojego wymyślonego ojca!

-Siostro poczekaj pobiegł za Jęczmienką.

-Co to za Legowisko?

-Siostro.

-Ty jesteś siostrą Księżyca?

-Tak, czy mogę się tu schronić?

-Oczywiście.

-Siostro już wszystko dobrze spokojnie.

-Księżycu, ty nie możesz być tak traktowany!

-Naprawdę?

-Tak wszystko dobrze już idziemy.

-Chodźmy w takim razie.

-To chodźmy wychodzi.

-Lipko idziemy.

-Racja, idziemy.

-Przychodzi razem z siostrą i partnerką.

-Porzutek? Siostra?

-Kto to Nocna Łapo?

-Orzeszku to moi przyjaciele i siostra.

-Lipowa Łapo.

-Cześć Nocna Łapo!

-Cześć wam.

-Cześć Orzeszku.

-Przytuliła się do siostry.

-Też się przytuliła.

-Słoneczny Niebo Leszczynowy Księżycu po co przyszliście za nami?

-Czułam, że powinnam tu przyjść.

-Ja też.

-A rozumiem.

-Przytula się do Lipki kocham ciebie Lipko.

-Ja ciebie również.

-Jesteście partnerami?

-Jesteście partnerami? Wspaniale!

-Tak... Hah

-Moim zdaniem idealnie do siebie pasują.

-Tak! Ja jestem Lipką, a Porzutek jest Księżycem.

-Świetne imiona!

-Księżyc po tym że lubię patrzeć na Księżyc i też po drugim członie Leszczynowego Księżyca.

-O to miłe Księżycu.

-A ja? Ja po prostu lubię swoje imię za kociaka. Kojarzy mi się z poznaniem Słonecznego Nieba, kiedy Orzechowy Ogon na mnie krzyknął a ta mnie pocieszyła.

-Och! Jakie to słodkie!

-A co to za kot z którym przyszłaś, Nocna Łapo?

-A to mój partner Orzeszek.

-Czyli widzę że też masz partnera! Wspaniale!

-Tak mam kocham Orzeszka dzisiaj pomogłam mu uciec od Dwunożnych.

-To dobrze.

-Mam już dość mojego Ojca!

-Każdy ma...

-Trzeba coś z nim zrobić będzie zemsta za wszystkich których zabił mój Ojciec.

-Mój Ojciec zabij dzisiaj Łaciatą Łapę.

-Trzeba pomścić każda jego ofiarę!

-Co jak to zabij?

-No może oprócz Szewiego... 

-Pomszczę swoją siostrę! Nigdy mu tego nie wybaczę!

-Ja pomszczę ją za ciebie Kieł zginie już wkrótce ja go zabije.

-Dobrze.

-A no właśnie Słoneczne Niebo Leszczynowy Księżycu poznajcie moją siostrę wskazał ogonem na siostrę.

-Witaj!

-Cześć.

-Słoneczne Niebo muszę coś tobie powiedzieć.

-Tak?

-Ja się w tobie kocham zostaniesz moją partnerką?

-Naprawdę? Muszę przyznać że... Że ja też coś do ciebie czułam i... Też cię kocham!

-To będziemy partnerami?

-Oczywiście że tak! Naprawdę bardzo cię kocham! Przy tobie zawsze jest cieplej nawet w porze nagich drzew, jesteś naprawdę bardzo dobry i wspaniały a poza tym... Kocham cię już od jakiegoś czasu ale nie wiedziałam jak to powiedzieć..

-Ja też ciebie kocham przytuliła się do Słonecznego Nieba.

-Przytula się do Leszczynowego Księżyca i mruczy.

-Gratulacje.

-Dziękuję... To jest po prostu miłość...

-Przychodzi.

-Huh? To znowu ty?!

-O proszę kogo moje oczy widzą.

-Wysuwa pazury

-Zamknij się szczurze nic nie warty! Nie masz prawa się tak odzywać do mnie!

Powiedział agresywnie i syknął.

-A ty nie masz prawa się tak do mnie odzywać.

-Mam bo jestem twoim ojcem!

-Nie jesteś moim Ojcem porzuciłeś mnie wyrzekam się takiego Ojca!

-Rzuca się na Księżyca i mocno drapie.

-Odrzuca Kła zniszczyłeś mi życie.

-Zostaw go!

-Drapie Lipkę mocno i rzuca się na syna przyszpilając go.

-Auu!

-Lipko!

-Spokojnie, to tylko chwila bólu...

-Zemsta będzie moja!

-Za wszystkich moich przyjaciół których zabiłeś.

-Chciałbyś!

-Nie daruje tobie rzuca się na Ojca.

-Kopie syna i drapie w pysk.

-Uderzył Ojca w pysk.

-Grr zapłacisz za to!

-Drapie w kark i w pysk.

-To ty mi zapłacisz za wszystko za wszystkich który zabiłeś.

-Zabije wszystkich żebyś cierpiał!

-Drapie mocniej Księżyca.

-Zostaw mnie kopnął Ojca.

-Szybko się podnosi i drapną w szyje mocno.

-Podniósł łapę i rozciął gardło Ojca to za wszystkich których zabiłeś!

-To jeszcze nie koniec! Umiera.

-Zabiłem go.

-On nie żyje?

-Pokonałeś go!

-Upada na ziemię cały w ranach zemdlał ale oddychał.

-Księżycu!

-Księżyc! Podbiega do niego.

-Trzeba go zabrać do medyka.

-Zabierzmy go łapie za kark Księżyca.

-Przybiega i kładzie Księżyca Rozkwitające Marzenie!

-Nadal jest nie przytomny ale oddycha.

-Obudził się.

-Przychodzi.

-Shadow powiedział słabym głosem.

-Wszystko dobrze Księżycu? Masz sporo ran, co się stało?

-Kieł mi to zrobił.

-Ale Kieł już nie będzie zagrażał Klanowi.

-Zgaduje że go zabiłeś.

-Masz rację zabiłem własnego Ojca.

-Gratuluje.

-Już mnie nic nie boli.

-To dobrze.

-Rany się zagoją ale blizny zostaną.

-Gratulacje Księżycu! Wiedziałam że go zabijesz!

-Poszło ci wspaniale!

-W końcu go zabiłem dobra czas wracać na Farmę.

-Racja.

-Wychodzi z Lipką.

-Przychodzi i patrzy na ciało Ojca nie zasługujesz nawet na pochowanie.

-Szuka siostry tu jesteś Jęczmienko zobaczył że siostra śpi o to słodkie.

-Zasnęła.. Trzeba ją zabrać do farmy. Nie budźmy jej.

-Tak podnosi Siostrę i idzie na Farmę.

-Przychodzi i kładzie siostrę na sianie.

-Wchodzi do stodoły i wskakuje na swoje posłanie na sianie. Cieszę się że zabiłeś Kła.

-To już jest koniec ery mojego Ojca.

-Koniec męki.

Dobranoc Księżycu polizała partnera w ucho i zasnęła.

-Dobranoc Lipko polizał partnerkę w ucho i zasnął. 










Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top