Rozdział 3
-Budzi się i zaczął myć swoje futro.
-Nigdy nie będziesz prawdziwym wojownikiem. Wiem, że to ty zabiłeś Motylą Łapę, nie wiem, czemu Lawendowa Gwiazda nie wyrzuciła cię jeszcze z klanu- Powiedział i syknął na niego.
-Budzi się i przytula się do Porzutka- Zostaw go!
-Jak możesz tak mówić nigdy jej nie zabiłem nigdy!- Odpowiedział do Ostrokrzewiastej Łapy.
-Wstaje – A nie możecie być ciszej?
-Spytaj się tego mysiego móżdżka, który zaczął.
Przepraszam Cicha Łapo.
-Wybacz Cicha Łapo- Miauknął miłym tonem do kotki.
-No dobrze, nic się nie stało, ale miejcie na uwadze, że inni jeszcze śpią.
-Wychodzi zły i smutny z legowiska i trochę łzy mu leczą.
-Biegnie za Porzutkiem.
-Przychodzi Smutny-
Przybiega Porzutku!
-Zauważa syna -Że co?! Jakim cudem jeszcze żyjesz ty pchli móżdzku! krzyknął bardzo wściekły i rzucił się na syna.
-Atakuje Kła.
-Zostaw go!
-Jedną łapą odrzuca uczennice.
-Leci i uderza w drzewo w wyniku czego leci jej krew.
-Lipowa Łapo!
-Rzuca Kła z siebie.
-Lipowa Łapo powiedź coś nie mogę również i ciebie stracić!
-Jej boki delikatnie się unoszą, co wskazuję na to, że żyje, ale jest nieprzytomna.
-Żyjesz przestraszyłem się leż tutaj zaraz wezmę ciebie do medyka odpocznij.
-Lepiej będzie dla ciebie, jeśli zginiesz ty, a ją zostawię w spokoju- Powiedział zły.
-Budzi się i wstaje ciężko.
-Skoczył wściekły na Kła zostaw nas w spokoju!
-Jednym ciosem odrzucił syna- Żałosne, serio myślałeś, że mnie tak łatwo pokonasz? -Zapytał i złowieszczo się zaśmiał.
-Porzutku!
-Kim ty jesteś ogóle?- Zapytał
-Naprawdę nie pamiętasz. Jestem twoim ojcem! -Powiedział ze złowieszczym uśmiechem na pysku.
-Teraz mu się wszystko przypomniało to niemożliwe siedział szokowany.
-Dalej się śmieje.
-Wskoczył wściekły na Ojca.
-Kopnął syna.
-Nienawidzę ciebie za to, że mnie porzuciłeś, nigdy tobie nie wybaczę tego.
-Odwrócił się do Lipowej Łapy zobaczyć jak z jej stanem.
-Nie martw się o mnie, wszystko dobrze.
-Rzuca się na syna i robi mu bliznę na barku.
-Syknął z bólu.
-Mam nadzieję, że tym razem umrzesz!- Powiedział i zaśmiał się po czym uciekł.
Podbiega do Porzutka Porzutku!
-Upadł na ziemie.
-Za dużo krwi leżał spanikowany.
-Wylizuje Porzutka.
-Zabierz mnie do medyka- Powiedział słabym głosem.
Bierze Porzutka i biegnie.
-Rozkwitające Marzenie, proszę obejrzyj Porzutka..
-Ogląda i przynosi zioła.
-Leży na posłaniu zmęczony po walce z własnym Ojcem.
-Robi okłady z pajęczyny i nagietka.
-Porzutek bardzo dobrze walczył z Kłem...
-Dziękuje Lipowa Łapo nie sądziłem, że jeszcze kiedyś spotkam mojego Ojca po tylu księżycach, jak mnie porzucił, jak byłem kociakiem.
- Nie ma za co.
-Wchodzi Lipowa Łapo jesteś tutaj?
-Jestem tutaj, co się stało?
-Mam jedną dobrą wiadomość i złą wiadomość, którą chcesz najpierw usłyszeć?
-Najpierw dobrą.
-Nasza mama urodziła dwa kociaki mamy młodsze rodzeństwo.
-Naprawdę? Chce je zobaczyć!
-Gratuluję Bluszcze.
-A zła wiadomość jest taka, że nasza Mama zginęła- Powiedziała z łzami w oczach
-Jak to... Zaczyna płakać.
-Tak mi przykro Lipowa Łapo otarł się o bok Lipowej Łapy.
-Wybiega z płaczem.
-Idzie za Lipową Łapą.
-Przybiega i wchodzi z trudem na drzewo.
-Lipowa Łapo zejdź do mnie proszę.
-Schodzi.
-Tak mi przykro Lipowa Łapo ja również będę za Bluszczką tęsknić- Powiedział smutnym głosem.
-Pamiętam, jak otulała mnie ogonem po tym, jak nakrzyczał na mnie Orzechowy Ogon...
-Bluszczka była wspaniałą mamą dla was i będzie was chronić z Klanu Gwiazdy razem z Motylą Łapą.
-Płacze wtulona w futro Porzutka.
-Pamiętaj, że masz jeszcze mnie.
-Boję się, że też za niedługo będziesz polował z Klanem Gwiazdy...
-Nigdy ciebie nie opuszczę.
-Kiedyś obiecywałam mamie, że przedstawię jej Słoneczne Niebo... Nie zdążyłam...
-Nie wiedział, co powiedzieć było mu żal Lipowej Łapy...
-Porzutku?
-Tak?
-Co to był za kot, z którym dzisiaj walczyłeś?- Zapytała.
-Mój Ojciec!
-Jak to twój Ojciec?
-Tak to jest mój, Ojciec myślałem, że już go nigdy nie zobaczę, to on mnie porzucił, gdy byłem małym kociakiem.
-Naprawdę?
-Lipowa Łapo obiecuje, że już nigdy ciebie nie tam skrzywdzić mojemu Ojcu.
-Dziękuje Porzutku na ciebie mogę zawsze liczyć.
-Lipowa Łapo wracajmy do obozu zobaczyć twoje nowo narodzone rodzeństwo.
-Dobrze chodźmy.
-Wchodzi do żłobka z Lipową Łapą.
-Zauważyli dwa kociaki przy brzuchu Rozżarzonego Blasku, jakie one są śliczne- Powiedział do Lipowej Łapy.
-Masz racje Porzutku witajcie na świecie maleństwa.
-Tato jak się nazywa moje nowe rodzeństwo?
-To jest Sztormik wskazał ogonem na kocurka, a to jest Muszelka wskazał ogonem na kotkę.
-Bardzo piękne imiona wybraliście dla nich.
-Zgadzam się z tobą Porzutku.
-Lipowa Łapo chodźmy teraz czuwać nad ciałem Bluszczki.
-Dobrze chodźmy wyszli że żłobka.
-Patrzył na ciało Bluszczki będę za tobą tęsknić opiekuj się Motylą Łapą w Klanie Gwiazdy i chrońcie nasz z Klanu Gwiazdy.
-Wtuliła się w futro Mamy.
-Przytulił Lipową Łapę.
-Przytuliła Porzutka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top