84
Perspektywa Paula:
Poprawiłem się na fotelu pasażera, a mój wzrok spoczął na skupionej minie Davida. Mężczyzna prowadził samochód z perfekcją jakby był stworzony do jazdy, a ja z małym uśmiechem wpatrywałem się w jego profil. David był cholernie przystojny, jednak nie to ciągnęło mnie do niego. Od zawsze słyszałem o nim te złe rzeczy, ale z doświadczenia wiem, że plotek nie należy brać na poważnie. Przykładem jest moja rodzina, która sztukę iluzji opanowała do perfekcji. Dlatego tak nie wierzyłem w to co mówią i piszą o Davidzie. Od zawsze chciałem go poznać i przekonać się jaki jest naprawdę. Cóż...wtedy jestesz nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mogę się w nim zauroczyć. A może w przyszłości to uczucie stanie się głębsze, w końcu teraz jesteśmy parą
O cholera! Chodzę z królem piekła! Czemu dopiero teraz do mnie to dotarło!
Może jest to spowodowane faktem iż zamiast widzieć w nim strasznego króla piekła, widzę zwykłego zestresowanego mężczyznę, który stara się aby nasza pierwsza randka wypadła jak najlepiej. Dziś David pokazał mi swoją prawdziwą twarz, którą skrywał przed całym światem. Podczas gdy inni widzieli w nim "potwora" ja dostrzegłem dziecko skryte w dorosłym mężczyźnie. Bardzo skryte, niepewne i samotne dziecko.
Każdy potrzebuje miłości, a ja mam zamiar obdarzyć go tym uczuciem. I nie będzie mnie interesowało zdanie innych
- Patrzysz się- powiedział z lekkim rozbawieniem, jednak jego wzrok dalej był skupiony na jezdni
- Mam bardzo ciekawe widoki- odparłem nadal wpatrując się na jego profil. Mężczyzna zaśmiał się niemo ukazując przy tym białe zęby, a mój uśmiech powiększył się
Nagle auto Davida zaczęło zwalniać, a ja chcąc nie chcąc zacząłem się rozglądać. I gdy już to zrobiłem z moich ust zszedł uśmiech...niestety jesteśmy już pod moim domem, a raczej posiadłością "cudownej" rodziny Perlman. Westchnąłem ciężko odrywając wzrok od wysokich murów otaczających mój dom, po czym spojrzałem na profil Davida. Mężczyzna zatrzymał się, po czym z lekkim smutkiem spojrzał w moją stronę
- Na pewno chcesz tam iść?- zapytał- może daj im czas na ochłonięcie. Nie codziennie rodzic dowiaduje się, że jego dziecko ma za partnera demona
- Tak chce tam iść i mieć to za sobą. Najwyżej mnie wydziedziczą- odparłem wzruszając ramionami
- I mówisz to z takim spokojem?
- Jakoś nie zależy mi, aby być w tej rodzinie. Najchętniej nie rodził bym się w niej no ale cóż, na to się nie ma wpływu
David wypuścił powietrze przez nos, kręcąc rozbawiony głową, poczym obrócił się lekko w moją stronę. Jego łokieć wylądował na podłokietniu, natomiast drugą dalej miał na kierownicy. Mężczyzna spojrzał głęboko w moje oczy, a ja chcąc nie chcąc uśmiechnąłem się będąc lekko speszony.
- Jak chcesz mogę iść z tobą.... choć coś czuję, że to pogorszyło by sytuację- powiedział jakby gadał o pogodzie, a z moich ust wydobyło się ciche parsknięcie
- Spokojnie, poradzę sobie- wyszeptałem
David kiwnął głową, a ja obróciłem się w jego stronę. Pomiędzy nami nastała cisza, a mój wzrok błądził po jego twarzy. Chciałem zapamiętać z tej chwili jak najwięcej, bo każda chwila spędzona z nim jest warta zapamiętania
Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, a mój wzrok zjechał na jego usta. Usta które jeszcze paręnaście minut temu całowałem w parku nie zważając na nic dookoła. Nie zważając na docinki innych, na błysk fleszy niedaleko nas, na chaos, który świadomie rozpętaliśmy.
- Jeśli chcesz to po prostu to zrób- wyszeptał nawiązując do moich słów, które wypowiedziałem w parku
Nic nie odpowiedziałem. Zamiast tego na ułamek sekundy spojrzałem w jego oczy, po czym znów na usta. Mój uśmiech powiększył się, a twarz samoistnie zaczęła zbliżać się ku niemu. Przechyliłem lekko głowę przymykając oczy, a już po chwili jego ciepły oddech owiał moje usta. Nasze wargi otarły się o siebie, a po moich plecach przeszły dreszcze. Zaczęliśmy się delikatnie całować i w tym momencie nie interesowało mnie to, że jesteśmy przed moim domem idealnie przed kamerami
Ten mężczyzna sprawia, że zapominam o realnym świecie
- Paul- wyszeptał gdy nasz pocałunek wzmocnił się. Z niechęcią oderwałem się od niego, po czym spojrzałem na jego twarz- Musimy przestać, bo za chwilę zawiozę cię do siebie
- Nie protestował bym- zaśmiałem się na co ten pokręcił rozbawiony głową
Ale teraz miał rację. Musimy przestać, bo to napięcie, które jest pomiędzy nami może w każdej chwili wybuchnąć
- W takim razie będę się już zbierać- szarpnąłem i bez najmniejszego zastanowienia wcisnąłem w jego usta pocałunek- Do zobaczenia- dodałem odrywając się od niego, po czym chwyciłem za klamkę
- Do zobaczenia- mruknął nie spuszczając ze mnie wzroku
Posłałem mu ostatnio uśmiech i z lekkim oporem opuściłem jego auto. Zamknąłem za sobą drzwi, po czym od razu skierowałem się w stronę wejścia na posesję. Zadowolony stąpałem po idealnie płaskim asfalcie, a światło latarni oświetlało mi drogę. Za sobą usłyszałem warkot silnika więc niekontrolowanie spojrzałem przez ramię, a mój wzrok spoczął na profilu Davida. Mężczyzna obrócił głowę w moją stronę, a na moje usta wkradł się lekki uśmiech. Serce zabiło mi szybciej, przez ciało przeszły lekkie dreszcze, a na plecach poczułem zimny pot i gdy myślałem, że to już szczyt mojego wewnętrznego chaosu David utwierdził mnie w przekonaniu, że może być jeszcze gorzej. Blondyn uniósł kącik ust w górę dokładnie skanując moją twarz, po czym puścił mi oczko.
I może dla innych to nic wielkiego, bo w końcu mrugnął tylko okiem. Jednak ten jego przenikliwy wzrok, piękny uśmiech i zadziorność powala mnie w każdym procencie. Nie jest taki jak go malują. David jest naprawdę wartościowy i będę go bronić
A szczególnie teraz, gdy czeka nas ogromna fala krytyki
David po chwili odjechał spod posesji, a ja na powrót ruszyłem w stronę bramy. Z sekundy na sekundę moje serce biło coraz szybciej, jednak nie bałem się. Wiem, że czeka mnie wojna z rodzicami i prawdopodobnie mnie wydziedziczą....w sumie będę im za to ogromnie wdzięczny
Stanąłem przed drzwiami domu, wcześniej pokonując białe schody, po czym zabrałem większy wdech. Chwyciłem za klamkę i nie czekając ani chwili dłużej wszedłem do środka. Ściągnąłem buty oraz płaszcz, po czym ruszyłem w stronę salonu w którym paliło się światło. Mój żołądek skręcał się z każdym kolejnym krokiem, jednak nie miałem zamiaru zawrócić. Muszę się z nimi zmierzyć.
Moja dłoń dotknęła framugi, a ja sam stanąłem w progu. Uniosłem głowę spoglądając przed siebie, a to co tam ujrzałem lekko mnie zdziwiło. Przed telewizorem na dużym narożniku siedziała moja mama mój ojciec oraz bardzo dobrze znany mi facet. I to właśnie ten facet utwierdził mnie w przekonaniu ich już wiedzą. Ben to nasz człowiek od spraw marketingu i wiele razy pomagał moim rodzicom w krytycznych sytuacjach chroniąc ich od skandalu. Był też kiedyś w jednostce desantowej więc jego sam wygląd budzi przerażenie. Jest wysoki, łysy, umięśniony, a na twarzy ma małe blizny z których jest dumny. Zawsze mówi, że to blizny kształtują nasz charakter
- Wróciłem- powiedziałem niepewnie, a ich rozmowy ucichły. Wszyscy z opóźnionym refleksem spojrzeli w moją stronę, a ja poczułem jak przez moje ciało przechodzą dreszcze. Dalej Paul, musisz stawić im czoła- chyba musimy porozmawiać
- Tak, zdecydowanie- powiedziała moja mama unosząc głowę. Jej twarzy w tym momencie nie zdradzała żadnych emocji. Była jak skała i wierzcie mi lub nie, ale zdążyłem się do tego przyzwyczaić- usiądź
Kiwnąłem głową, po czym bez większego namysłu ruszyłem na narożnik. Czułem na sobie ich wzrok...ten gniew wymieszany z rozczarowaniem. Usiadłem na drugiej części kanapy, a mój wzrok spoczął na rodzicach, którzy zajmowali miejsce naprzeciwko plazmy. Kobieta pokręciła karcąco głową, a ojciec w tym samym momencie odstawił szklankę z whisky na czarny stolik kawowy.
- Może ja zacznę- powiedziałem pewnie, a wraz z tym uniosłem hardo głowę. Muszę im pokazać, że nie dam się zastraszyć
Mój ojciec parsknął, kładąc łokieć na kolanie, po czym pochylił się w moją stronę. Przyjąłem kamienną minę patrząc głęboko w jego oczy i muszę przyznać, że nigdy nie widziałem go tak wkurzonego...jednak mimo to nie czuje ani grama strachu. Wiem czego chcę.
- A więc słuchamy- powiedział Ben w momencie, gdy mój ojciec chciał coś powiedzieć. Spojrzałem na mężczyznę siedzącego na przeciwko mnie i tak jak myślałem, jest kompletnie niewzruszony
Zabrałem głębszy wdech, po czym zacząłem przyglądać się każdemu z osobna. No cóż, jeśli mnie nie wydziedziczą to, to będzie cud. Natomiast jeśli to zrobią to będę im ogromnie wdzięczny
- Może zacznę od tego iż wszystkie moje działania były w stu procentach prawdziwe i niewymuszone. Tak wiem jaką mamy historię z wampirami i to nie tak, że nie szanuje wilkołaków, ale prawda jest taka, że my też nie byliśmy święci. Więc nie ważne co mi teraz powiecie, ja i tak będę przy nim i go nie opuszczę. I może znam go od niedawna, ale śmiało mogę stwierdzić, że w porównaniu do was David jest bardzo wartościowy. - powiedziałem pewnie spoglądać co chwilę na każdego z nich.
Moi rodzice mimo iż mieli te swoje pokerowe miny to i tak z łatwością mogłem stwierdzić, że są urażeni moimi słowami. Teraz już tylko czekać, aż wybuchną i wykrzyczą mi w twarz, że przyniosłem naszej rodzinie hańbę. No cóż, może i powiedzą to szczerze, jednak nie zmieni to mojego zdania o Davidzie
- Zawiodłeś nas- powiedziała moja mama
- Liczyłem się z tym, że to powiesz- odparłem spoglądając na kobietę, jednak nie na długo, bo moją uwagę przykuło ktoś inny.
- Jak mogłeś nam to zrobić!- krzyknął mój ojciec wstając z kanapy. Mężczyzna z namacalną wściekłością wpatrywał się na mnie, jednak ja ani drgnąłem- Dostałeś wszystko! Zapisywaliśmy cię na prywatne lekcje jazdy konno, pływania, gry na pianinie u najlepszego kompozytora w kraju! Zapisaliśmy cię do najlepszej szkoły! Zapewniliśmy ci to o czym inni mogą tylko pomarzyć. Wysyłaliśmy cię na luksusowe wycieczki, a ty się nam tak odpłacasz?
- I właśnie w tym jest problem- powiedziałem wstając- Niby wszystko robiliście dla mnie, ale prawda jest taka, że robiliście to dla siebie. Wszystko to robiliście abym nie przyniósł wam wstydu!- zacząłem krzyczeć. I w tym momencie nie bałem się konsekwencji- Wszędzie gdzie się pokazywaliśmy wystawiałeś mnie jako ozdobę, którą można się chwalić. Zawsze tylko mówiłeś na co to mnie nie zapisałeś! Niby jesteśmy wilkołakami, jednak przy was czuję się jak pies. Nigdy nie daliście mi tego czego najbardziej mi brakowało.
- A czego ci przy nas brakuje? Dobrze wiesz, że z matką jesteśmy wstanie ci wszystko załatwić! Jesteśmy wystarczająco bogaci- krzyknął, a ja jedynie parsknąłem śmiechem
- To ty nie wiesz, że czasem największą biedą jest mieć tylko pieniądze?- zapytałem nie szczędząc sobie kpiny w głosie, jednak moja twarz dalej pozostawała niewzruszona
W pomieszczeniu nastała cisza, a ja pewnie uniosłem głowę. Wiedziałem, że to dotknęło ich najbardziej. Bo mimo iż mieli pieniądze nie posiadali miłości. A tego nie kupisz za żadną cenę. I można mówić, że przecież są małżeństwem więc na pewno się kochają. Nic bardziej mylnego. Oni traktują siebie nawzajem jak partnerów w spółce. Małżeństwo to tylko rzecz formalna...ja zresztą też
- Dobrze... jeśli tak stawiasz sprawę to nie mamy wyjścia- zaczął mój ojciec- na konferencji prasowej powiemy, że jesteś chory psychicznie, a Davida pozwiemy o wykorzystywanie cie
I w tym momencie moja pokerowa maska opadła na ziemię. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły, a serce zatrzymało. Przez pewien czas nie dochodziło do mnie to co powiedział. A gdzieś w głębi wierzyłem w to, że te słowa nie wypłynęły z jego ust.
- W tym momencie chyba sobie żartujesz- wyszeptałem z niedowierzaniem- Nie zrobisz tego! A jeśli nawet spróbujesz to ja zarządam dokumentacji lekarskiej...wtedy to ty wyjdziesz na głupca
- O to się nie martw. Mój znajomy sporządzi odpowiednie dokumenty- odparł pewnie, a ja wiedziałem, że jest do tego zdolny
On ma wszędzie znajomości
- Paul ma rację. Nie możecie tego zrobić- rzucił Ben, który do tej pory słuchał naszych kłótni
- Niby dlaczego?- zapytał z niedowierzaniem mój ojciec, a jego wzrok spoczął na mężczyźnie
- Gdy wypłynie wieść, że wasz syn jest psychicznie chory zostaniecie osadzeni o nieupilnowanie go. Wtedy sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje, a sam David z dobrym adwokatem wybroni się- wyjaśnił jakby mówił o pogodzie.
On nigdy nie brał żadnej ze stron
- A więc co mamy zrobić, aby nie było skandalu?- zapytała zrezygnowana mama, a ojciec w tym samym momencie usiadł na narożnik
- Skandalu?!- zapytałem niedowierzając- Jedynym skandalem jesteście Wy. Przykro mi, ale musicie się z tym pogodzić. Będę z Davidem czy wam się to podoba czy nie. To czy ktoś będzie gadać za moimi plecami w żadnym stopniu mnie nie interesuje! Poczułem coś do Davida i mam zamiar głośno o tym mówić- powiedziałem pewnie patrząc im w twarz
Rodzice patrzyli na mnie z niedowierzaniem i szokiem, natomiast ja byłem dumny. Dumny z tego, że w końcu się im postawiłem. Nie mam zamiaru być ich marionetką...zbyt długo to trwa
- A jeśli spróbujecie czegoś co mogło by mu zaszkodzić to wiedzcie, że wasze sekrety wyjdą na jaw- dodałem już spokojniej i nie czekając na ich odpowiedź obróciłem się w stronę wyjścia
Czułem ich spojrzenie na moich plecach jednak nie ruszało mnie to. Z satysfakcją opuściłem salon, po czym ruszyłem w stronę schodów. Wbiegłem po nich do góry, a już po chwili znalazłem się w pokoju. Wzdychając położyłem się na czarną pościel, a moje dłonie przejechały po twarzy. Nienawidzę ich... nienawidzę tego, że nie znając Davida nie pozwalają mi z nim być. A przecież on nie jest zły tylko zagubiony.
- Muszę zabrać długą kąpiel- westchnąłem zmęczony
Podparłem się na łokciach siadając na łóżku, a w tym samym momencie poczułem wibracje w kieszeni. Momentalnie sięgnąłem do kieszeni spodni, po czym wyciągnąłem telefon. Odblokowałem go, a gdy zobaczyłem kto do mnie napisał na mojej twarzy momentalnie zagościł uśmiech
David: Jak tam w piekle?
Ja: Zabawnie jest to przeczytać od króla piekła
David: Na początku zastanawiałem się o co ci chodzi i dopiero po chwili sobie przypomniałem. Czasem zapominam przy tobie o mojej przeszłości
Ja: To chyba dobrze
David: To bardzo dobrze
David: To jak tam sytuacja w domu?
Ja: Jeśli chodzi o rodziców to powiedziałem im co myślę. Jeśli nie zaakceptują nas to już ich problem
David: Co za buntownik
Ja: Marudzisz?
David: Ależ skąd
Zaśmiałem się na jego wiadomość, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Co on ze mną robi?...
Ja: No ja myślę
Ja: A teraz przepraszam, ale idę się kąpać. Napiszę później
David: Dobrze, ja i tak muszę odebrać Ollio od syna
Ja: Powodzenia❤️
David: Przyda się❤️
Pokręciłem rozbawiony głową i z o wiele lepszym nastrojem wstałem z łóżka. A wystarczyło tylko chwilę popisać z Davidem, aby mój humor się poprawił.
Cóż...chyba będę musiał pisać z nim non-stop, a szczególnie jutro, gdy wszystkie media zaczną o nas gadać....no i w poniedziałek
Cholera jasna! Przecież w szkole będą o nas gadać!
Wyprowadzam się do piekła!
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
Przepraszam, że nie wstawiłam tak długo rozdziału, ale ta sytuacja, co dzieje się na świecie bardzo mną wstrząsnęła. Mam paru znajomych z Ukrainy i boje o nich jak i o cały naród.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top