82

Perspektywa Paula:

- I jeśli wy też chcecie się dowiedzieć zapraszam przed telewizory o godzinie osiemnastej- powiedział z szerokim uśmiechem i mimo iż prezenter patrzył w kamerę ja czułem jakby patrzył tylko na mnie.

Bo to on jako jeden z nielicznych wiedział o mojej relacji z Davidem i zapewne wiedział z jakiego rodu pochodzę. Bo tacy właśnie są reporterzy, wejdą w twoje prywatne życie bez ostrzeżenia, a później narobią bałaganu... mogłem się tego spodziewać. A chyba najgorsze jest to, że pochodzę z tego "cudownego" rodu Perlman. Przed laty, gdy jeszcze toczyła się woja, a mnie nie było na świecie moja babcia wspierała armię wilkołaków. I nie była to pomoc typu 'zapewnimy wam wyżywienie'. Moja babcia była zastępcą głównodowodzącego. Dlatego tak bardzo stresuje się tą sytuacją

- Paul- usłyszałem głos mojej mamy. Momentalnie otrząsnąłem się, po czym spojrzałem w bok na kobietę.

Długie kręcone włosy o kolorze ciemnej czekolady były spięte klamrą, a co poniektóre kosmyki opadały jej po obu stronach twarzy. Znaczyło to jedno...siedzi dziś w domu. Tak, moja mama nigdy nie spina włosów, gdy ma gdzie wyjść.

- Co?- zapytałem gdy ta patrzyła na mnie z uniesioną brwią

- Nalewasz, czy robisz za stojak?- walnęła prosto z mostu

Zmarszczyłem brwi kompletnie nie rozumiejąc i dopiero gdy spojrzałem na swoje dłonie zrozumiałem o co chodzi. Zszedłem tu na dół, aby nalać sobie mleka, jednak gdy tylko przysłuchałem się wiadomością zamarłem w bezruchu.

- Odechciało mi się- odparłem odstawiając szklankę i mleko zaraz obok niej

- Wszystko okey?- zapytała posyłając mi pytające spojrzenie- wyglądasz blado

Czyżby się martwiła?

- Lepiej weź jakieś leki. Jutro masz lekcje gry na pianinie. Nie możesz przynieść nam wstydu przed najlepszym kompozytorem w kraju

Poczekaj do osiemnastej....wtedy ci dopiero wstyd przyniosę

Przewróciłem na to oczami, po czym bez zastanowienia wyminąłem kobietę. Szybkim krokiem wbiegłem po marmurowych schodach, a już po chwili znalazłem się w pokoju. Nie wiedzieć czemu ale zamknąłem drzwi na klucz, po czym ruszyłem w stronę swojego czarnego łóżka z baldachimem.

- Jestem w dupie- powiedziałem sam do siebie gdy wylądowałem twarzą na miękkim materacu.

Miałem już zanurzyć się we własnej agonii i rozkoszować wymyślonym światem bez problemów, jednak w tym samym momencie poczułem wibracje. Automatycznie obróciłem się na plecy, chaotycznie wyciągając telefon z kieszeni spodni po czym spojrzałem na wyświetlacz.

- David!- krzyknąłem niekontrolowanie, a moja dłoń z prędkością światła znalazła się na ustach

Kurwa! Oby nie słyszeli

Zabrałem głębszy wdech, po czym klikając w zieloną słuchawkę przyłożyłem telefon do ucha

- Tak- zacząłem przełykając głośno ślinę

- Mamy problem- powiedział z delikatną chrypką, a po moim ciele przeszły dreszcze. Nawet w takiej chwili nie potrafię się opanować - widziałeś wiadomości?- dopytał, czym sprowadził mnie na ziemię

- Tak- wyszeptałem czując ucisk w klatce piersiowej- Co teraz zrobimy? - dopytałem jednak nie usłyszałem odpowiedzi. W zamian tego do moich uszu dotarł dźwięk przerwanego połączenia.

Z niedowierzaniem oderwałem telefon od ucha, po czym spojrzałem na wyświetlacz. I nie myliłem się, połączenie zostało przerwane. Zacząłem się głowić nad tą sytuacją, jednak nie trwało to długo, bo moją uwagę przykuło coś innego. Jasne światło na środku mojego pokoju. Po chwili pojawiły się delikatne iskry, a obiekt zaczął się powiększać. Jak poparzony wstałem z miejsca i dopiero po niespełna sekundzie zorientowałem się o co chodzi. David stworzył portal. I nie myliłem się, bo gdy portal osiągnął średnicę około dwóch metrów z jaskrawego światła wyszedł blondyn. Wyglądał tak jak zawsze, elegancko. Czarne jeansy idealnie opinały jego umięśnione nogi, a jasnobrązowy golf uwydatniał szerokie ramiona

- Przepraszam, że się rozłączyłem, ale możemy być na podsłuchu- powiedział ustając w miejscu.

Pomiędzy nami nastała cisza, a ja wpatrywałem się w jego czekoladowe oczy. Lubiłem je, pokazywały jak wiele wycierpiał. Nie to co oczy moich rodziców, które mimo iż były ładne skrywały tylko mrok. Oni grali słowami chcąc manipulować innymi, jednak ich oczy zdradzały jak bardzo są zepsuci

- Co teraz zrobimy?- zapytałem chcąc przerwać milczenie

- Mam plan, ale nie wiem czy- zaczął spoglądając gdzieś w bok, jednak nie było mu dane dokończyć. Nagle usłyszeliśmy szarpnięcie za klamkę, a nasze oczy powędrowały w kierunku drzwi

- Panie Paul- stłumiony głos gosposi dotarł do moich uszu, a ja dziękowałem Bogu za to, że mam manię zamykania drzwi na klucz- Pani Perlman kazała przynieść panu leki. Mógłby pan otworzyć drzwi

- Dziękuję, ale będą one zbędne. Po prostu nie spałem za dobrze. Zrobię sobie teraz krótką drzemkę- powiedziałem nerwowo, a w duchu modliłem się, aby tego nie wychwyciła

- Dobrze, przekaże twojej matce- rzuciła, a już po chwili usłyszałem odgłos oddalających się kroków. Zerknąłem znów na blondyna, a gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułem zimny pot na moich plecach

Mężczyzna patrzył się na mnie z niedowierzaniem, a ja od razu zorientowałem się o co chodzi. David nie wiedział z jakiego rodu pochodzę, a jak wiadomo z historii on i rud z którego pochodzę nie żyły w zgodzie

- Możesz powiedzieć mi jak się nazywasz?- zapytał nadal będąc w niemałym szoku

- Perlman- wyszeptałem niepewnie patrząc w jego czekoladowe oczy- Tak wiem jaką mamy historię więc chce tylko coś wyjaśnić. Ja nie jestem taki jak reszta mojej rodziny

David kiwnął głową jednak na jego twarzy nadal gościło zakłopotanie. Pomiędzy nami nastała niezręczna cisza, a ja nie wiedząc co robić spuściłem wzrok w dół i zacząłem bawić się palcami

- Wiem, że nie jesteś taki jak oni- rzucił nagle, przez co od razu na niego spojrzałem

- Naprawdę?- zapytałem niedowierzając a ten kiwnął głową

- Chodźmy do mnie. Musimy teraz obgadać coś innego. Ale do tego tematu też wrócimy- rzucił szeptem, po czym odsunął się aby zrobić mi miejsce

Kiwnąłem głową i nie czekając ani chwili dłużej jako pierwszy przekroczyłem portal. Od razu zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu, a raczej salonie z aneksem kuchennym. Był urządzony w nowoczesnym stylu. Wszystko było białe z akcentami czarnego co trochę odbiegało od moich norm, bo ja lubię czarny.

Idealnie na wprost mnie znajdowało się duże okno, które teraz było zasłonięte. David pewnie chciał się zasłonić przed reporterami i nie dziwię mu się. Oderwałem wzrok od jasnych zasłon, a mój wzrok powędrował na lewo. Duża włączona plazma wisiała na ścianie, a przed nią znajdował się ogromny beżowy narożnik. Powędrowałem wzrokiem na prawo, a na moje usta wkradł się uśmiech widząc co znajduje się na wyspie kuchennej

- Ollio!- krzyknął David wymijając mnie- co ci mówiłem o wchodzeniu na wyspę kuchenną

Pies pomerdał wesoło ogonem, po czym szczekając zeskoczył z blatu. David schylił się aby go podnieść, jednak pies zgrabnie ominął go. Ollio szczeknął, a mnie ogarnęła nostalgia. On zawsze szczekał w ten typowy dla siebie sposób gdy mnie widział. Pies odbił się od podłogi, a już po chwili skoczył na mój tors. Złapałem go, aby nie upadł i nim zdążyłem coś powiedzieć pies zaczął lizać mnie po policzku

- Ollio- powiedziałem przez lekki śmiech. Chwyciłem go po obu stronach ciała, po czym wysunąłem przed siebie na długość ramion- Też się stęskniłem, ale zaraz liszajów mi narobisz

Odłożyłem psa delikatnie na panela, po czym klęknełam na jedno kolano zacząłem go głaskać i mógłbym tak robić w nieskończoność, jednak szybko przypomniałem sobie o porannych wiadościach. Mój uśmiech spełzł z twarzy, a głowa uniosła się w górę. Spojrzałem na Davida i dopiero teraz zorientowałem się, że on też się uśmiecha. Mężczyzna spojrzał w moje oczy, a gdy tylko zobaczyłem moją poważną minę i on spoważniał.

- A więc- zacząłem prostując się- niby miałeś jakiś plan

David kiwnął głową, po czym nabrał większego wdechu. Blondyn miał już otworzyć usta, aby wszystko mi wyjaśnić, jednak w tym samym momencie usłyszałem jak drzwi otwierają się. Oboje zaskoczeni spojrzeliśmy gdzieś za mnie skąd dobiegał dźwięk

- Tato! Chyba musimy porozmawiać!- głos Thomasa rozniósł się w całym pomieszczeniu, a moje serce zatrzymało się

Kurwa!

- Czemu mi nic nie powiedziałeś, że masz- kontynuował wychodząc zza rogu. Chłopak z ogromnym uśmiechem na ustach stanął w przejściu, a jego wzrok od razu spoczął na mnie. Chłopak od razu zatrzymał się w miejscu, a pomiędzy nami nastała cisza. Z sekundy na sekundę uśmiech Thomasa schodził z jego twarzy by po chwili zastąpiło je zdziwienie. Chłopak zmarszczył brwi powoli wszystko analizując i jak na Thomasa przystało nie trwało to długo- Paul?

Chłopak zrobił kilka kroków w moją stronę, a ja lekko zawstydzony spojrzałem na Davida. Mężczyzna wpatrywał się w swojego syna z zaciśniętymi ustami w wąską linię, a jego wzrok nie zdradzał niczego. Pewnie po wysłuchaniu wiadomości układał w głowie co powie swojemu synowi, gdy cały świat dowie się o naszej nieoficjalnej relacji

- Chryste Thomas!- usłyszałem kolejny głos przez co znów spojrzałem na wejście przez które wchodził Thomas- Niby nie jesteś już wampirem, a biegasz jakbyś nadal miał szybkości wampira- dodał, a ja od razu zorientowałem się kto to jest

Nim zdążyłem przełknąć ślinę, drzwi wejściowe zamknęły się, a odgłos kroków dotarł do moich uszu. Nie trwało to długo, a już po chwili w salonie zjawiła się kolejna osoba. Dylan z płytkim oddechem przekroczył próg, a jego wzrok od razu utkwił w plecach Thomasa. Jego ręka umieszczona była na torsie, a klatka piersiowa szybko się unosiła i opadała. Na twarzy miał ten sam uśmiech co Thomas gdy wszedł do pomieszczenia, jednak gdy tylko jego wzrok padł na mnie zmarszczył brwi. Dokładnie ta sama reakcja

- Paul?- zapytał nie ukrywając zdziwienia. Szatyn wykonał parę kroków w przód, a już po chwili stanął ramię w ramię z Thomasem

Mój wzrok oderwał się od szatyna i znów utkwił na czekoladowych oczach Thomasa. Chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem, a ja czułem narastającą presję. Niech to piekło się skończy

- Zrobiło się niezręcznie- zacząłem chcąc przerwać ciszę

- Trochę....- wymamrotał Thomas przegryzając dolną wargę- Toooo....yyyy....czy te poranne wiadomości

- Tak to o nas- przerwałem mu, a moje policzki zapiekły

- Och- rzucił patrząc to na mnie to na swojego ojca

Pomiędzy nami znów nastała cisza, a ja nie wiedząc co zrobić utkwiłem wzrok na białej ścianie, która teraz wydawała się być bardzo interesująca. Nikt się nie odzywał, a ja czułem narastającą presję i wzrok Thomasa i Dylana na sobie. Jeszcze nigdy nie czułem się tak niezręcznie. Jednak teraz mamy co innego na głowie

- Może zajmiemy się planem jak to wszystko odkręcić? A później im wszystko wyjaśnimy- zapytałem spoglądając na Davida

- Macie plan?- zapytał Thomas

- David niby ma- wyjaśniłem a wzrok szatyna i blondyna spoczął na mężczyźnie- A więc- pospieszyłem

David zabrał większy wdech zaplatając dłonie na piersi, po czym spojrzał na nas z poważną miną. Jego oczy błądziły po naszych twarzach, a jego ramiona lekko uniosły się

- Myślałem nad porwaniem ich- wyjaśnił jak gdyby nigdy nic, a ja wraz z Thomasem strzeliliśmy sobie z otwartej ręki w czoło- No co?

- Nie pomyślałeś o tym, że będziesz pierwszym podejrzanym, gdy plotka o ich porwaniu się rozejdzie?- zapytałem zakładając dłonie na piersi, a moja brew uniosła się w górę. David od razu spuścił wzrok na panele robiąc minę smutnego szczeniaka, a ja głośno westchnąłem

- Paul ma rację. Nie możesz tak ryzykować. Poza tym podpisałeś pakt pokoju- rzucił Thomasa kładąc dłonie na biodra

- Może oni czegoś chcą?- wtrącił się Dylan, a nasze pytające spojrzenie powędrowały ku niemu- No co? Może oni chcą jakiejś łapówki

- W to wątpię- wtrąciłem- gdyby chcieli łapówki najpierw skontaktowali by się z Davidem, a coś czuję, że kasa z oglądalności tego wieczoru i tak będzie spora. Im chodzi o widownię. I nawet jeśli jakimś cudem byśmy ich przekonali, aby nie wyświetlali tego materiału to ludzie z ciekawości i tak zaczą węszyć. David stracił by już całkiem swoją prywatność- wyjaśniłem spoglądając co chwilę na każdego

Pomiędzy nami nastała cisza, a każdy zaczął nad czymś myśleć. Spojrzałem na Davida, a gdy ten zorientował się, że na niego patrzeć od razu uniósł swój wzrok. Posłaliśmy sobie mały uśmiech, a moje ciało ogarnęło dziwne ciepło. To moja wina, bo to ja go pocałowałem nie umiąc opanować swoich emocji. I teraz muszę wziąć za to odpowiedzialność

- Wydaje mi się, że rozwiązanie jest jedno- wyszeptałem złuszczające głowę w dół. Czułem ich spojrzenie na sobie, więc przełykając ślinę uniosłem na nich swój niepewny wzrok- po opublikowaniu materiału wezmę winę na siebie

- Zwariowałeś?- zapytał David- siedzimy w tym razem i nie chce abyś brał na siebie odpowiedzialność

- Ale to ja wymusiłem tą sytuację w parku

- A ja na to pozwoliłem....- odparł niewzruszony, a Thomas i Dylan posyłali nam pytające spojrzenia- i nie żałuję

- Czyli jesteś gotowy na tą fale krytyki jaka na ciebie spadnie?- zapytałem już głośniej obracając się w jego stronę, a moje dłonie skrzyżowały się na piersi

- Szczerze?- zapytał na co od razu kiwnąłem głową- przez lata przyzwyczaiłem się do krytyki. Wyzywano mnie już chyba od wszystkiego. Jedynym powodem dlaczego chcę aby nie ujawniali tego sekretu jesteś ty. To na twoje barki spadnie krytyka, a ja nie chce abyś miał przeze mnie problemy

Pomiędzy nami nastała cisza, a moja twarz w tym momencie nie wyrażała niczego. I nie wiem czy to źle czy dobrze, ale cieszyłem się. Tak cieszyłem się z tego co powiedział bo pierwszy raz w życiu komuś zależało na mojej wygodzie

- David- zacząłem już spokojniejszym głosem- mnie nie interesuje opinią innych.

- Mnie też nie- wzruszył ramionami

Patrzyłem w jego czekoladowe oczy i chyba nic nie mogłem poradzić na to dziwne ciepło, które czułem w swojej klatce piersiowej. Niekontrolowanie uśmiechnąłem się pod nosem...prawie niewidocznie, jednak blondyn od razu to wyłapał. Tak, znamy się od niedawna, jednak mam wrażenie jakby znał go całe życie. Albo po prostu tak mi się wydaje, bo...nie wiem... może jesteśmy bratnimi duszami? Niby bratnie duszę występują tylko u wilków. A może to tylko taka bajka

- Wiecie co?- rzucił Dylan, czym wyrwał mnie z zamyślenia. Otrząsnąłem się, po czym spojrzałem na szatyna posyłając mu pytające spojrzenie- Po prostu ogłoście to światu, że jesteście razem zanim oni to zrobią. No wiecie, skoro i tak ma się wydać to przynajmniej tego nie ukrywajcie. Pokażcie to co powiedzieliście...to że nie interesuje was opinia innych. No i zrobicie tym dziennikarzom na złość, bo większość ludzi dowie sie o was przez media i nie będą już zainteresowani programem- wzruszył ramionami, a ja z automatu spojrzałem na Davida

Czy chce tego? Chce ogłosić światu, że David należy do mnie? Jasne, że bym chciał. Tylko, że jest pewien problem

- Nie możemy ogłosić tego, że jesteśmy razem- zacząłem spoglądając na Thomasa i Dylana. Oboje od razu posłali mi pytające spojrzenie

- Dlaczego?- zapytał Thomas marszcząc brwi i krzyżując dłonie na piersi- To Dylan w końcu wysilił się aby powiedzieć coś z sensem, a ty odrzucasz pomysł?

- Ej!- krzyknął udając wkurzonego, jednak dobrze wiemy jaki z niego pantofel

- Właśnie. Czemu nie możemy? Przecież mówiłeś, że nie interesuje cię opinia publiczna

- No taaak- zacząłem obracając się w jego stronę, a moje usta wygięły się w cwanym uśmiechu- A możesz mi przypomnieć, kiedy mnie zapytałeś czy będę twoim chłopakiem? Bo wiesz...trochę trudno ogłosić światu nasz związek skoro nawet go nie ma- wyjaśniłem nadal z tym samym uśmiechem

David patrzył na mnie z szokiem i dopiero po chwili na jego usta wkradło się głuche "aaaaa". Mężczyzna ułożył dłoń na czole zasłaniając oczy, a jego głowa pokręciła się na boki

- Faktycznie... mieliśmy iść dzisiaj na spot... randkę- poprawił się zabierając rękę, przez co znów mogłem ujrzeć jego piękne oczy. Mężczyzna uśmiechnął się ciepło i chodź chciałbym ukryć uśmiech to i tak nie mogłem. No po prostu nie da się przejść obok tego uśmiechu obojętnie

- To na co wy jeszcze czekacie?- zapytał Thomas, a ja wzdrygnąłem się lekko.

Cholera. Zapomniałem że tu są

- Ja z Dylanem lecimy do domu- kontynuował łapiąc szatyna za ręką po czym ruszył w stronę wyjścia- a za niedługo chce widzieć wasze zdjęcia zrobione z ukrycia na różnych portalach społecznościowych

I nim zdążyłem się odezwać obaj opuścili mieszkanie trzaskając drzwiami. Patrzyłem na miejscie gdzie zniknęli mi z oczu, a moje usta były lekko uchylone. Co tu się właśnie...

- Tooo- niepewny głos Davida przywołał mnie do świata realnego. Znów wzdrygnąłem się, a po moich plecach przeszły zimne poty. Niepewnie oderwałem wzrok od wejścia do salonu, po czym spojrzałem na blondyna. Wyglądał na lekko zakłopotanego i muszę przyznać, że wewnętrznie trochę mnie to rozbawiło

- Stworzysz portal?- rzuciłem nie dając mu dojść do słowa. Mężczyzna uniósł jedną brew, bo zapewne nie rozumiał po co ma go zrobić- No wiesz. Skoro mają nam robić zdjęcia z ukrycia to chce przynajmniej dobrze wyglądać- wyjaśniłem wskazując na swoje dresy

David zrobił głuche "aaaaa" po czym bez chwili namysłu pstryknął palcami. Portal za mną otworzyły się, a ja bez chwili namysłu ruszyłem w jego stronę. Stanąłem jedną stopą po drugiej stronie, po czym spojrzałem na Davida przez ramię

- Będę ci pisać. Do zobaczenia później- rzuciłem puszczając mu oczko, po czym przekroczyłem portal

Cholera! Cieszę się jak małe dziecko

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Coś spokojnie się robi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top