64

Perspektywa Thomasa:

- Cholera- wymamrotałem znudzonym głosem

Od godziny przewracam kartki w poszukiwaniu jakiejś wskazówki by skontaktować się z immortales. Z łacińskiego immortales znaczy nieśmiertelny i też tacy są. Nie są oni wampirami, chętnie bym powiedział czym są, jednak nie chce narazić się na ból głowy. Powiem tylko tyle, że zazwyczaj w książkach są ubrani na biało, a na plecach mają skrzydła.

Chyba już rozumiecie o kogo chodzi

- I jak?- dopytał Liam siadając obok mnie na krześle

- Nic nie ma, a większość tekstów jest zapisana łaciną. Umiem trochę ten język, bo z ciekawości coś mnie do niego ciągnęło

- Naprawdę?- zapytał z lekkim zdziwieniem jak i podziwem, a ja kiwnąłem głową

- No ale nie jest to tak, że potrafię wszystko perfekcyjnie czytać. Bardziej takie pojedyńcze wyrazy- pospieszyłem lekko zakłopotany

- Coraz bardziej mnie zadziwiasz- powiedział Dylan który siedział po drugiej stronie stołu. Spojrzałem na niego, po czym posłałem mały uśmiech, chłopak odwzajemnił to, a ja na powrót poczułem to dziwne ciepło

- Chcecie kawy?- zaproponował Liam wstając z krzesła

- Ja poproszę, z tego wszystkiego zapomniałem- odparłem, a ten kiwnął głową

Blondyn ruszył do aneksu kuchennego, a ja nie chcąc tracić czasu wróciłem wzrokiem do księgi. Przewróciłem następną kartkę, po czym odetchnąłem z ulgą widząc, że to już połowa

- Może na tej stronie coś będzie...- westchnąłem po czym zabrałem się do czytania

Byłem już lekko zmęczony i mimo, że jest wczesna godzina to oczy i tak mi się zamykały. Całe szczęście tak było tylko do chwili.

- Mam!- krzyknąłem uradowany, a każdy od razu zerwał się w moją stronę

Dumny przesunąłem księgę na środek stołu, po czym z zaciekawieniem obserwowałem ich reakcje. Oczekiwałem teraz szczęścia lub zadowolenia, jednak jedyne co dostrzegłem to ich zdziwione miny

- Dobry żart kochanie, ale to naprawdę poważna sprawa- rzucił Dylan

Co?

- Może jest przemęczony?- zapytał Liam spoglądając na Bretta. Wyższy wzruszył ramionami, a Liam przeniósł swój wzrok na mnie- Chcesz się położyć?

- Co? O co wam chodzi?- zapytałem lekko wkurzony- przecież wiem, że to poważna sprawa, nie wymyślał bym sobie...poza tym jak byk jest napisane jak się z nimi skontaktować- dodałem wstając, po czym wskazałem palcem na fragment tekstu

Wszyscy spojrzeli po sobie, a ich zdziwione miny jeszcze bardziej mnie wkurzyły.

- Kochanie...- zaczął Dylan spoglądając głęboko w moje oczy- ...ale na tej stronie nic nie ma

Spojrzałem na niego z szokiem, po czym znów na księgę... przecież tutaj jest dokładna rozpiska jak się z nimi....moment

- Jesteście pewni, że tego nie widzicie?- zapytałem wskazując na księgę

- Kochanie idź się połóż

- Mówię poważnie!

- Tommy za dużo wrażeń jak na jeden dzień może serio..

- Czekaj- przerwał mu Liam- Thomas może mówić prawdę. Powiedz mi- spojrzał na mnie- jest tam może pentagram?

Zerknąłem w księgę, po czym kiwnąłem lekko głową. Blondyn momentalnie zaczął odsuwać stół i krzesła, by po chwili podejść do jednej z szaf. Blondyn zaczął w niej ryć, a już po chwili wyciągnął z niej opakowanie z czerwonym proszkiem. Całą trójką posłaliśmy sobie zdziwione spojrzenie i nim się spostrzegłem Liam wcisnął mi księgę

- A teraz dokładnie przerysuj go na podłodze- powiedział wyciągając w moją stronę plastikowe pudełko

Liam brzmiał tak poważnie, że nie miałem zamiaru protestować. Po prostu zabrałem pudełko od blondyna i zrobiłem to o co poprosił

*******

- Nie podoba mi się to- powiedział Dylan w momencie gdy kończyłem rysować pentagram

- Mnie dziwi, że on coś widzi na tej pustej stronie- dodał Brett przyciągając Liama do swojego boku

- Może jest to spowodowane faktem iż jestem synem pierwszego wampira- wyszeptałem wzruszając ramionami. Wstałem z kolan odkładając pudełko na stół, po czym chwyciłem za księgę- co to w ogóle za proszek?

- Piach z piekła- wyjaśnił szybko Liam, a ja zamarłem- jest niezbędny do tworzenia pentagramów

- Jak to piach z piekła? Jak to zdobyłeś?

- W 1870 roku pracowałem w barze. Gościu nie miał czym zapłacić za wódkę więc dał mi to w zamian- wzruszył ramionami, a ja wysunąłem głowę lekko w przód niedowierzający- ale już mniejsza o tym. Powiedz lepiej co tam jest napisane

Otrząsnąłem się, po czym nadal z lekkim szokiem spojrzałem w księgę

- Po łacinie jest....i muszę sam to przeczytać- odparłem i nie tracąc czasu stanąłem na środku pentagramu

- Nadal mi się to nie podoba... może poczekajmy z tym...twoja mama może zgodzi się na inicjację- powiedział Dylan przerażonym głosem

- Spokojnie, nic mi nie będzie- uspokoiłem mimo iż sam się bałem

Szatyn spojrzał na mnie z lekkim smutkiem, po czym podszedł do mnie. Chłopak złapał mnie za żuchwę i nim się zorientowałem co chce zrobić było już za późno. Nasze wargi otarły się o siebie, a ja z lekkim szokiem oddałem pocałunek

- Za niedługo chce kolejny- wyszeptał odrywając się ode mnie

- Dobrze- rzuciłem kiwając głową

Dylan wrócił na swoje miejsce, a mój wzrok niekontrolowanie spoczął na Liamie. Blondyn miał odwróconą głowę w bok, a gdy zobaczyłem jego czerwone policzka sam się zawstydziłem

- Przepraszamy- pospieszyłem

- Nic się nie stało...

Co za wstyd

- Dobra...zaczynajmy - wyszeptałem chcąc przerwać tą niezręczną chwilę

Usiadłem na środku po czym spojrzałem w księgę. Dokładnie zacząłem czytać tekst i nagle obraz przed oczami zaczął się rozmazywać. Nie mogę przestać. Skupiłem się i resztkami sił dociagnąłem do końca. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo po chwili widziałem już tylko ciemności

- Co jest- wyszeptałem widząc światło w oddali

Nagle jasna poświata zaczęła się do mnie zbliżać, a ja od razu wstałem na proste nogi. Chciałem ruszyć się z miejsca, jednak światło było szybsze, zakryłem oczy aby nie oślepnąć, a po moim ciele rozeszły dreszcze.

po chwili światło jakby przygasło i mimo, że miałem zakryte oczy i tak mogłem to stwierdzić. Zabrałem dłonie z twarzy, po czym delikatnie uchyliłem powieki.

Zacząłem rozglądać się, a to co ujrzałem lekko mną wzdrygnęło. Znajdowałem się w dużym pomieszczeniu wzorowanym na średniowieczne zamki. Mnóstwo zdobień lub malowanych sufitów.

Chętnie pozachwycał bym się tym widokiem...tylko, że jest pewien problem

Dookoła mnie stoją zakapturzone postacie w długich do ziemi płaszczach...każdy z nich obrócony jest w moją stronę i nie ukrywam bardzo mnie to przeraziło.

- W końcu się spotykamy- powiedział głos za mną.

Automatyczne obróciłem się w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się starszy mężczyzna, który jako jedyny nie miał kaptura. Jego twarz była pomarszczona, a włosy lekko posiwiałe.

- Czekaliśmy na ciebie- dodał posyłając mi mały uśmiech

- Na mnie? Skąd wiedzieliście, że przyjdę?

- Pan nam powiedział- uniósł dłonie ku górze-. Wiemy też po co tu przybyłeś, jednak muszę cię zmartwić...nie spełnimy twojej prośby, nie możesz przejść inicjacji- wyznał opanowanym głosem, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły

Jak to nie mogę przejść inicjacji? Przecież nawet prawo nakazuję ją przechodzić...

- Ale przecież muszę ją przejść. Inicjacja jest jednym z czynników wchodzenia w dorosłość wampira- rzuciłem nadal będąc lekko zdezorientowany

- Tak masz rację. Jednak jest pewien problem. Podczas inicjacji wokół ciebie będą znajdować się demony....

- Zdaje sobie z tego sprawę- rzuciłem znudzonym głosem- Demony atakują tylko nieczyste duszę- dodałem i dopiero po chwili zrozumiałem o co chodzi- już rozumiem, nie mogę przejść inicjacji bo jestem synem demona....prawda?

Mężczyzna uśmiechnął się, po czym zaplatając dłonie pokręciło głową na nie

- One będą chciały cię zabić, jednak nie ze względu na to kim jest twoim ojcem. Nie możemy dopuścić do twojej śmierci- powiedział, a po moim ciele przeszły dreszcze

Jeszcze nigdy się tak nie bałem jak teraz

- Skoro nie chodzi o mojego ojce...to o kogo?

- O twoją rodzicielkę- rzucił spokojnie, a ja zmarszczyłem brwi. Jak to o moją mamę...

- Co moja mama ma z tym wspólnego?

- Ona ci nie powiedziała? - spojrzał na mnie mrużąc brwi

- Co miała mi powiedzieć? - zapytałem kompletnie zdezorientowany. Moje dłonie zaczęły się pocić, a po ciele co chwilę przechodziły dreszcze. Ta sprawa wydaje mi się naprawdę dziwna

- Nie powiedziała ci, że jesteś dzieckiem zrodzonym z anioła i demona?

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱


Chciałam zrobić z tego zwykły romans, a wyszło mi TO COŚ. Nie wiem jak to nazwać, bo coraz gorzej pisze. Nie żebym wcześniej umiała.

Po prostu nie jestem usatysfakcjonowana tym opowiadaniem

Sorry za błędy



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top