49
Perspektywa Bretta:
- Stół trochę dalej od ściany, bo nie będzie przejścia- powiedział Thomas podchodząc do nas z kartką na której miał całą rozpiskę dzisiejszej imprezy
- Okey- rzuciliśmy, po czym wykonaliśmy jego zadanie
- Te wstążki trochę wyżej- dodał po czym ruszył w stronę dziewczyn które rozwieszały końcowe ozdoby
Spojrzałem na blondyna opierając się o ścianę i wtedy poczułem dziwny podziw. Thomas mimo swoich rosterek miłosnych nadal potrafił zachowywać powagę i skupienie. Nie to co ja...ja zaszyłem się w domu i ubolewałem nad tym, że Liam jeszcze wtedy nie odwzajemnił moich uczuć.
- Szkoda mi go- usłyszałem głos innych chłopaków przez co od razu na nich spojrzałem
- O kim mówicie?
- O Thomasie, teraz wygląda jakby nic mu nie było, ale wczoraj na przerwach widziałem jak parę razy zerkał na Dylana. Chyba chciał raz do niego podejść, ale nie wyszło mu to- wyjaśnił jeden na co kiwnąłem tylko głową
- I, że on się nie męczy tak latać po całej sali- dodał następny po czym zerknął na mnie- wy wampiry nie męczycie się?
- Męczymy tylko trochę wolniej...a Thomas też powinien zrobić sobie przerwę- odparłem odbijając się od ściany- chyba pójdę mu to zaproponować
Nie myśląc długo ruszyłem w stronę blondyna i jakimś cudem złapałem go za ramię. Chłopak posłał mi pytające spojrzenie, a ja pokręciłem głową
- Thomas usiądź na chwilę i odpocznij
- Ale jeszcze tyle do zrobienia- zaczął marudzić przewracając kartkami- trzeba rozstawić napoje
- Ja się tym zajmę!- krzyknął jakiś chłopak
- I ozdoby
- Już kończymy!- krzyknęły dziewczyny
- A kateri
- Uszykowany!- przerwał mu ktoś z tłumu
- No dobrze, ale muszę zanieść jeszcze do dyrektora ten spis gości
- Ja się tym zajmę- powiedziałem z ogromnym uśmiechem na ustach
- Nie będzie to problemem?- zapytał unosząc jedną brew w górę- mogę sam pójść i
- Zrobię to z przyjemnością- przerwałem zabierając od niego listę- a ty idź usiądź i wypij krew bo zbladłeś
Poklepałem blondyna po ramieniu, po czym ruszyłem w stronę wyjścia z auli. Lepiej być nie może. Wszyscy są tu, a ja mogę bezkarnie iść do jego gabinetu i trochę go podenerwować...no i oczywiście trochę pozawstydzać.
Chwyciłem za drzwi od auli i już miałem wychodzić, gdy nagle coś przykuło moją uwagę....a raczej ktoś. Mowa tu o tym wilkołaku o imieniu Paul, normalnie nie zwracam na niego uwagi jednak tym razem jego cwanym uśmiechem mnie przeraża
- A ty co?- zapytałem nie rozumiejąc
- "Zrobię to z przyjemnością"- zacytował moje wcześniejsze słowa.
Posłałem mu jeszcze bardziej zdziwione spojrzenie, a sens jego słów dopiero po chwili do mnie trafił. Chłopak odbił się od ściany, zbliżył się lekko
- Nie jestem ślepy- wyszeptał- spokojnie nic z tym nie zrobię, ale ostrzegam uważajcie, bo nie każdy jest tak wyrozumiały- dodał spoglądając głęboko w moje oczy
Kiwnąłem mu głową, a gdy ten ruszył w stronę chłopaków ja postanowiłem wyjść z pomieszczenia.
Nie sądziłem, że ktoś to zauważy... przecież nie zachowywaliśmy się podejrzanie...chyba
Eh... trzeba będzie bardziej uważać
Gdy dotarłem przed gabinet Liama od razu wszedłem przez pierwsze drzwi, jednak jak się spodziewałem sekretarek nie było...i całe szczęście. Ruszyłem w stronę następnych drzwi od razu pukając, a gdy usłyszałem zgodę wszedłem do środka
Liam siedział przy biurku i w skupieniu coś zapisywał. Niekontrolowanie uśmiechnąłem się pod nosem i najciszej jak mogłem usiadłem na krześle przed biurkiem. Blondyn wiedział, że ktoś wszedł jednak chyba nie zorientował się, że to ja
- Już kończę, poczekaj chwilę- powiedział nawet nie zerkając na mnie
- Spokojnie nie spieszy mi się- rzuciełem, a jego ciało wzdrygneło się. Słodkie
- Ah...to ty- wyszeptał nawet na mnie nie zerkając
- Widzę, że bardzo entuzjastycznie witasz swojego chłopaka
- Brett proszę cię nie teraz
- Czemu
- Zawstydzasz mnie- powiedział przez lekki śmiech, po czym odłożył długopis- okey... skończone z czym tu przyszedłeś?
- A czy muszę z czymś przychodzić? Nie mogę po prostu cię zobaczyć?- zapytałem posyłając mu cwany uśmiech na co ten pokręcił rozbawiony głową
- Masz jakieś kartki w dłoniach- wskazał palcem
- Ah...no tak, zapomniałem- odparłem przez lekki śmiech, po czym wstałem aby podać mu kartki
Blondyn przejął je ode mnie, a ja z nudów okrążyłem jego biurko po czym usiadłem na jego brzegu
- Nie za wygodnie?- zapytał spoglądając na mnie
- Nie...tak właściwie to chyba zmienię miejsce na wygodniejsze- odparłem po czym chwyciłem blondyna od tyłu za biodra. Uniosłem go w górę, po czym siadając na jego krześle posadziłem go na moich kolanach- znacznie lepiej
- Brett!- krzyknął zdezorientowany
- Och...ale mną się nie przejmuj...rób swoje- rzuciłem posyłając mu cwany uśmiech, a moje dłonie wylądowały na jego barkach- Co ty taki spięty?
- Bo po pierwsze ktoś może nas zobaczyć- powiedział oskarżycielskim tonem- a po drugie dziś halloween i bariera między naszymi światami jest osłabiona
- Nic się nie stanie- wyszeptałem przejeżdżając nosem po jego plecach- a teraz zrelaksuj się
Blondyn odwrócił wzrok, po czym zajął się swoimi sprawami...natomiast ja? Ja oglądałem jak cudnie Liam wygląda w tej pozycji....szkoda, że ma na sobie ubrania. A właśnie...zabawny się trochę
Delikatnie położyłem swoje dłonie na biodrach blondyna, po czym zacząłem sunąć nimi w górę i w dół. Ciało Liama wzdrygneło się, a ja poczułem małą satysfakcję... małą bo to nie satysfakcję mnie w pełni.
- Co ty robisz?- zapytał zdezorientowany gdy moje dłonie powędrowały na jego klatkę piersiową
- Ciiii...zrelaksuj się- wyszeptałem rozpinając guzik przy jego koszuli
Moje dłonie delikatnie wdarły się do środka, a już po chwili opuszki moich palców zetknęły się, a jego miękką skórą. Liam jęknął lekko, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech
- Gdzie- powiedziałem czując jak się odsuwa
Momentalnie przesunąłem go do siebie, po czym przykładając nos do jego pleców zaciągnąłem się jego zapachem. Moje dłonie powędrowały w górę, a już po chwili zacząłem drażnić jego klatkę piersiową.
- Brett- wyszeptał z nierównym oddechem
- Coś nie tak?- zapytałem zjeżdżając dłonią do jego krocza, gdzie wyczułem wypuklenie
Przejechałem dłonią w górę i w dół, a oddech blondyna stał się nierówny. Blondyn sapał głośno, a jego ciało stało się wiotkie. Przysunąłem go w moją stronę, a już po chwili jego plecy spotkały się z moją klatką piersiową.
- Chcesz poczuć się lepiej?- wyszeptałem wprost do jego ucha
Blondyn wzdrygnął się, jednak nie protestował, od razu pokiwał energicznie głową. Uśmiechnąłem się na ten gest, po czym od razu dobrałem się do jego paska. Jednym ruchem zdjąłem go z niego, po czym delikatnie chwyciłem za zamek od spodni.
- Brett, ja nie wiem czy to doby pomysł...tak tutaj
- Spokojnie...chcę tylko rozładować twoje emocje- wyszeptałem, spuszczając jego bokserki w dół
Owinąłem dłoń wokół jego przyrodzenia natomiast drugą ułożyłem na jego klatce piersiowej. Zacząłem poruszać dłonią w górę i w dół, a chłopak jęknął odchylając głowę w tył.
Jego dłonie znaczyły zaciskać się na moich nogach, a z ust wydobywało się głośne sapanie. Strasznie mi się to podobało, a jego twarz wygląda o wiele słodziej niż sobie to wyobrażałem.
- Brett- wysapał, a ja przyspieszyłem tempa
Chłopak odchylił głowę w tył, a jego plecy wygięły się w łuk, paznokcie wbiły w moje spodnie, a już po chwili Liam doszedł z moim imieniem na ustach
Blondyn opadł na moją klatkę głośno sapiąc, a ja poczułem się prawie usatysfakcjonowany
- I jak? Zrelaksowany?
- To było świetne, a zarazem szalone- wysapał z nierównym oddechem
- Teraz ty musisz mi coś dać w zamian- powiedziałem, a ten od razu spojrzał na mnie z szokiem
- Słucham? Jeśli myślisz, że
- Spokojnie- przerwałem mu przez lekki śmiech- chcę tylko pocałunku...do niczego nie będę cię zmuszać
Liam odetchnął z ulgą, a ja lekko uśmiechnąłem się pod nosem. Chwyciłem blondyna za brodę, po czym jednym zwinnym ruchem obróciłem jego głowę. Liam spojrzał głęboko w moje oczy, a już po chwili nasze twarze zaczęły się zbliżać.
- Kocham cię- wyszeptałem centymetr od jego twarzy, a już po chwili nasze usta złączyły się w jedność
Przejechałem językiem po jego dolnej wardze prosząc tym samym o dostęp i jak mogłem się spodziewać, Liam ochoczo rozchylił usta. Wdarłem się moim językiem do środka, a nasze języki zaczęły walke o dominację.
Chyba nikogo to nie zdziwi, że wygrałem. Liam zachowuje się teraz jak potulny piesek
Teraz gdy go pocałowałem czuje pełną satysfakcję...mógłbym go całować bez przerwy
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
Przepraszam za chujowy rozdział. Gdy go pisze jest 1:30 więc no. Jest chujowy
Jeśli mi się uda to już jutro ship dylmas
Sorry za błędy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top