41
Perspektywa Thomasa:
- Uwaga ważny komunikat. Członkowie rady uczniowskiej przeliczyli już głosy. Całą listę głosów zawiesimy na gazetce, a teraz przejdźmy do głównego tematu- zrobił przerwę po czym westchnął jakby spoglądał na kartkę
Moje dłonie od razu zaczęły się pocić, a każda kolejna sekunda trwała jak wieczność. Jeszcze nigdy się tak nie stresowałem
- Naszym nowym przewodniczącym rady uczniowskiej zostaje Thomas! Gratulacje! Zdobyłeś 328 głosów na 385- powiedział, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły
Zakryłem usta dłońmi kładąc łokcie na blacie, a już po chwili usłyszałem oklaski i głośnie gwizdy. Nie lubię być w centrum uwagi dlatego też moja twarz od razu przybrała czerwony kolor. Nagle co po niektórzy zaczęli przychodzić i gratulować mi, a ja z uśmiechem na ustach dziękowałem za ich głosy
I znów jestem przewodniczącym
Nawet nie wiecie jak się cieszę
- Thomas przyjdź do pokoju rady bo bałagan się zrobił- dodał Paul przez głośnik
- O diable- powiedziałem przewracając rozbawiony oczami- to ja spadam- powiedziałem do Dylana i Bretta
- Spoko rozumiemy- odparł szatyn posyłając mi czuły uśmiech. Odwdzięczyłem się tym samym uśmiechem, po czym nie czekając długo chwyciłem za swój plecak i ruszyłem w stronę wyjścia
Opuściłem stołówkę, a gdy miałem kierować się na schody nagle na kogoś wpadłem
- Przepraszam- rzuciłem masując się po czole
- Nic się nie stało- odparł mi znajomy głos- i gratulacje
- O Luk! Dzięki. Przepraszam, ale muszę już lecieć bo
- Poczekaj- przerwał mi łapiąc za moją dłoń- chcę ci tylko coś powiedzieć. Poświęcisz mi minutkę?
- Minutka mnie nie zbawi. Mów śmiało- odparłem ustając na wprost niego
- Bo ja....znaczy....pamiętasz jak wtedy pomogłem pozbierać papierki, które wypadły ci z książki?- zapytał niepewnie, a ja kiwnąłem głową- ja wtedy chciałem cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. Wiem byłem głupi, ale robiłem to głównie z zazdrości
- Zazdrości?- zapytałem nie ukrywając zdziwienia. Czego on mógł mi zazdrościć
- Tak....jakby to. Wiesz która to Olivia prawda?- zapytał, a ja kiwnąłem głową- ona się w tobie kochała, a ja w niej.
- Słucham?- zapytałem będąc w jeszcze większym szoku, na co ten zaśmiał się
- Lubiła twoją nienaganną postawę- wzruszył ramionami- a ja gdy dowiedziałem się o tych zdjęciach chciałem się w końcu zemścić. Naprawdę przepraszam cię za moje zachowanie to było głupie, a przecież nie miałeś na to wpływu kto się w tobie zakocha
- Nic się nie stało....no ale teraz już wiesz, że ja i ona to nie możliwe, więc życzę szczęścia
- Potrzebuje tego szczęście bardzo dużo- wyszeptał smutno
- Czemu dużo? Jesteś przystojny i zabawny więc nie masz się o co martwić- stwierdziłem i dopiero po chwili zrozumiałem jak to mogło zabrzmieć- znaczy nie, że ja coś do ciebie
- Spokojnie- przerwał mi przez lekki śmiech, a ja poraz setny tego dnia dostałem wypieków- ale wracając...potrzebuje dużo szczęścia bo mam jeszcze jedną osobę która też interesuje się Olivią
- Serio? Kto to jest?
- Sara- rzucił spoglądając gdzieś w bok
Stałem tam kompletnie zdezorientowany i nie wiedziałem co powiedzieć. Sara i Luk są bardzo znani w szkole więc trochę mnie to dziwi, że interesują się Olivią. Nie chodzi o to że dziewczyna jest brzydka. Wręcz przeciwnie jest słodka, ale za to bardzo cicha. Nie pasuje do takich chaotycznych charakterów. No ale co zrobić, miłość to bardzo dziwna sprawa
- Wiesz...
- Spoko nie musisz mnie pocieszać- przerwał mi, po czym położył dłoń na moim ramieniu- jeszcze raz gratulacje, a teraz leć do pokoju rady bo Paul cię zje
- Kurwa- wyszeptałem po czym ruszyłem z miejsca
Wbiegłem po schodach do góry, a już po chwili otworzyłem drzwi rady uczniowskiej z hukiem. Wszyscy spojrzeli w moją stronę, a w pokoju nastała cisza, jednak nie na długo. Nagle wszyscy zaczęli klaskać, a ja jedyne co mogłem zrobić to uśmiechać się i oddychać ciężko ze zmęczenia
- Gratulacje Thomas- powiedział Paul przytulając mnie do siebie. Rzuciłem krótkie "dzięki" a ten po chwili odsunął się na długość ramion- a teraz do biurka bo robota czeka
- Już się nie mogę doczekać- odparłem po czym przeniosłem wzrok na biurko- japi*rdole- wyszeptałem widząc stos kartek- Czy Gally w ogóle wypisywał coś? Nie było mnie tylko tydzień
- Wypisywałem- usłyszałem głos chłopaka zza pleców. Obróciłem się lekko w jego stronę, a ten ustał obok mnie posyłając wrogie spojrzenie- niestety przez poprzedni tydzień "przestępstwo" wzrosła dwukrotnie
- Dwukrotnie? Czemu?
- Nie wiem. Zapytaj swojego chłopaka- odparł wzruszając ramionami, a ja poczułem jak moje mięśnie spinają się
- Dylan nie jest moim chłopakiem- powiedziałem zawstydzony
- Ale od razu wiedziałeś o kogo chodzi- powiedział Paul śmiejąc się przy tym
Reszta rady od razu wybuchła śmiechem, a ja zawstydzony ruszyłem w stronę biurka
- Zajmijmy się lepiej pracą. Trzeba tu zrobić porządek
- Z ilością ludzi w radzie?- zapytał Gally przez co od razu na niego spojrzałem posyłając pytające spojrzenie- nie udawaj głupiego, teraz to ty mnie wyrzucisz
- Nie. Nie lubię cię, ale doceniam twój wkład w pracę. Nie jestem taki, aby usuwać ludzi za ich charakter- powiedziałem posyłając mu zwycięski uśmiech, a każdy zerkał to na mnie to na Gally'ego
Każdy dobrze wiedział o co mi chodzi. On mnie wyrzucił za to jaki jestem, jednak ja nie popełnię tego błędu i zrobię to co powiedział mi Dylan, pokaże mu, że jestem ponad nim
- Zajmijmy się lepiej pracą zanim zadzwoni dzwonek na lekcję- parsknął
*******
- No i ostatnia- wyszeptałem szczęśliwy wiedząc, że do wypisania została mi ostatnia kartka
Odkąd na powrót zostałem przewodniczącym rady uczniowskiej na powrót zacząłem tu przychodzić. Musiałem wypisać te wszystkie papiery, a było ich naprawdę sporo....głównie uwagi na Dylana, który wdawał się w wiele bójkę. Nigdy tyle nie było. W jeden tydzień pobił się tyle razy co przez ostatnie dwa lata.
Teraz mam jedno pytanie. Kiedy?! Nie miał żadnych ran
- No i skończone, a teraz do domu- powiedziałem radośnie po czym odłożyłem kartkę na stos- kurna- dodałem gdy przypadkowo pchnąłem stos kartek
Westchnąłem ciężko, po czym niechętnie podniosłem się z miejsca. Okrążyłem biurko, po czym zacząłem zbierać kartki
- Pomóc?- usłyszałem głos za sobą, spojrzałem w tył, a w drzwiach ujrzałem Dylana
- Tak mógłbyś bo większość to skargi na ciebie- odparłem, a ten z rozbawieniem na ustach pomógł mi zbierać kartki- czemu w ogóle pobiłeś tyle osób
- Miałem gorszy dzień- wyjaśnił, jednak ja od razu zorientowałem się, że coś ukrywa. Postanowiłem to jednak przemilczeć. Jeśli będzie chciał to powie
Po chwili kartki zostały zebrane, a ja szybko posortowałem je
- Tak ogólnie- zaczął drapiąc się po karku- to chciałem już tak bardziej oficjalnie pogratulować wygranej
- Dziękuję, ale to ja tobie powinienem dziękować. Gdyby nie ty Gally został by przewodniczącym- odparłem posyłając mu szczery uśmiech
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a pomimo ciele rozeszło się to dziwne ciepło. Nagle nasze ciała zaczęły się do siebie zbliżać, a Dylan niepewnie położył swoją dłoń na moim policzku. Ta niepewność była tak słodka, że aż niekontrolowanie uśmiechnąłem się pod nosem.
- To może dostanę jakąś nagrodę- wyszeptał, jednak nasze twarze były na tyle blisko, że idealnie go usłyszałem
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
Sorry za błędy
2/3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top