31
Perspektywa Thomasa:
- Lecę do szkoły- powiedziałem wychodząc z domu, a mama rzuciła mi krótkie "miłego dnia"
No ja nie wiem czy będzie taki miły
Kompletnie nie chce mi się iść do szkoły...nie przez to, że jest poniedziałek. Nie chcę zobaczyć Dylana
Po piątkowej...a raczej wtedy już sobotniej nocy czuje się taki...brudny
Nie, nie przespałem się z tamtym facetem.
Ostatecznie poprosiłem go aby przestał mnie dotykać bo nie mam ochoty. Na szczęście gość okazał się wyrozumiały i najzwyczajniej w świecie wypuścił mnie z auta. Stwierdził, że nie ma zamiaru mnie zmuszać, a w gwałty się nie bawi bo to chore.
Tamtego wieczoru nie chciało mi się już wracać do klubu więc najzwyczajniej w świecie wróciłem do domu. Co najciekawsze było gdzieś koło pierwszej, a w salonie dalej paliło się światło. Gdy wszedłem do środka zastałem mamę która zmywała naczynia było to bardzo dziwne, ale nie tak dziwne jak to, że robiła to z ogromnym uśmiechem na ustach
Spytałem jej czy coś brała, ale jedyne co mi odpowiedział to "wszystko zaczyna mi się układać"
Dziwne to
No ale nie będę się tym teraz zadręczać. Teraz czas na horror
Westchnąłem, po czym leniwie przekroczyłem próg szkoły. Od razu pokierowałem się w stronę szafki i nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie jeden mały szkopuł
Czuje wzrok innych na sobie
Moje mięśnie niekontrolowanie spięły się, a dłonie zacisnąłem na szelkach plecaka. Przyspieszyłem lekko, jednak było to błędem bo jak na złość ktoś przywalił w moje ramię swoim. Siła uderzenia była na tyle duża, że mimowolnie obróciłem się w tył
- Ups- powiedział chłopak kpiąco, po czym śmiejąc się do swoich kumpli ruszył dalej
Zmarszczyłem brwi, jednak po chwili obróciłem się, aby ruszyć w stronę szafki. Nadal czułem na sobie wzrok innych i nie ukrywam trochę mnie to przerażało. Pokonałem ostatni zakręt, a gdy uniosłem głowę jeszcze bardzie się zdziwiłem.
Czemu wokół mojej szafki jest tyle ludzi?
Nagle jedna osoba obróciła się, a gdy mnie zobaczyła szepnęła coś reszcie. Wszyscy nagle odwrócili się i chowając telefony odeszli trochę w bok
Zaniepokoiło mnie to więc, aby dowiedzieć się o co chodzi podszedłem do szafki. Spojrzałem na nią, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły, gdy na metalowych drzwiczkach zobaczyłem bardzo kompromitujące zdjęcia
Od razu zerwałem je z szafki po czym dokładnie przyjrzałem się
Zdjęcia przedstawiały mnie jak w aucie na tylnich siedzeniach siedzę okrakiem na kolanach mężczyzny. Na jednym zdjęciu miałem uniesioną koszulkę do góry, natomiast drugie zdjęcie przedstawiał moment gdy facet przyssał się do mojej szyi
Dziś przez to musiałem założyć plaster w miejsce malinki
- Kto by pomyślał, że nasz przewodniczący jest zdolny do czegoś takiego- powiedział jeden z chłopaków
Zacisnąłem usta w wąską linię, jednak dalej wpatrywałem się w zdjęcia
Mam teraz dwa wyjścia
Albo uciekam ze szkoły i biegnę do domu z nadzieją, że mama będzie już w pracy
Albo zostaję w szkole i przyjmuje to wszystko na klatę
Odpowiedź jest prosta. Wybieram drugą opcję. Jeśli teraz ucieknę tylko pogorsze sobie sprawę... wyjdę też na słabego, a to ich tylko uszczęśliwi, a szczególnie osobę, która to zawiesiła
- Jak tam weekend Sangster- powiedział następny chłopak. Od razu obróciłem się w jego stronę, a na korytarzu zapanowała lekka cisza
A więc czas zacząć grę
- Mi weekend minął bardzo przyjemnie- odparłem zaplatając dłonie na piersi- zadał bym ci to samo pytanie, ale zapewne znów siedziałeś w swojej piwnicy, grałeś w Lola i marzyłaś o dziewczynie
Nagle cały korytarz wybuchł śmiechem, a chłopak czerwieniąc się posłał mi wrogie spojrzenie, po czym ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Przewróciłem na to oczami, po czym wróciłem do swojej szafki.
Na korytarzu śmiechy lekko ustały, a ja z uśmiechem na ustach zacząłem wyciągać książki i pakować je do szafki
Nie mogę się poddać. Niech wiedzą, że trudno mnie złamać
Po wyłożeniu niepotrzebnych książek, zamknąłem szafkę i od razu ruszyłem do pokoju rady uczniowskiej. Tam też na pewno wiedzą o zdjęciach więc czeka mnie następna szopka
Po niespełna minucie znalazłem się przed pokojem rady, a moja pewność siebie diametralnie zmalała. Dłonie zaczęły się pocić, a cały dygotałem
Thomas weź się w garść! To i tak cię czeka
Zabrałem kolejny głębszy wdech, a gdy w miarę opanowałem ciało, postanowiłem wejść do środka. Tak jak przypuszczałem każdy wiedział o zdjęciach
Skąd to wiem? Nikt nie przywitał się i co najciekawsze gdy tylko zobaczyli, że to ja od razu spuszczali głowy. Są strasznie przewidywalni. Usiadłem na swoim miejscu i od razu zabrałem się za wypisywanie papierów. Atmosfera była strasznie napięta, jednak ja nie miałem zamiaru poddać się
Od zawsze liczyłem się z tym, że mój sekret może wyjść na jaw
- To lista skarg z zeszłego tygodnia- powiedział niepewnie jeden z chłopaków
- Dzięki- powiedziałem unosząc głowę
Wyciągnąłem dłoń po zeszyt, a w momencie gdy miałem go przejąć przypadkowo otarłem się o jego dłoń. Chłopak wzdrygnął się i niechcąco upuścił zeszyt na ziemię
- Przepraszam- rzucił podnosząc zeszyt po czym położył go na moim biurku
- Ej- rzuciłem gdy chciał odejść. Chłopak obrócił się w moją stronę, a ja wzdychając oparłem łokcie o biurko- to, że jestem innej orientacji nie znaczy, że od razu cię zjem
- To nie oto chodzi- powiedział nerwowo, czym zdradził się, że kłamie
- Czyli te plotki, że jesteś gejem to prawda? - zapytał inny chłopak
- Tak...to jakiś problem?
- Ja akurat jestem tolerancyjny...ale czy inni będą
- Nie mój interes- wzruszyłem ramionami
- Przynajmniej będziemy mieć więcej dziewczyn- dodał inny chłopak, a ja przewróciłem rozbawiony oczami
- Nie licz na to, że akurat ty będziesz mieć więcej dziewczyn- rzucił Paul, a reszta wybuchła śmiechem
Uwielbiam Paula za jego niewyparzony język
- A właśnie- dodał spoglądając na mnie- jeśli będziesz mieć problem z innymi to powiedz mi
- Paul nie obraź się, ale jesteś ta samo wątły jak ja
- Ale to ja kompletuje wpisy kar i tak się składa, że potrzebne są osoby do szorowania kibli - powiedział z cwanym uśmiechem
Paul mnie czasem przeraża. Nie chcę mieć go za wroga bo wiem, że to dopiero początek jego możliwości
*******
- Przepraszam za spóźnie..- zacząłem wbiegając do klasy- nie ma jeszcze nauczycielki?
- Znów masz szczęście- odparł Paul, a ja westchnąłem uradowany
Poprawiłem plecak na ramieniu po czym nie myśląc długo ruszyłem z miejsca
- Thomas!- zaczął Gally- Czemu się spóźniłeś? Pewnie jakieś ważne spotkanie miałeś. Sprawdzałeś wytrzymałość materiału w samochodzie?
W klasie momentalnie zapanowała cisza, a ja poczułem narastające wkurwienie
O nie....temu to już nie odpuszczę
Uśmiechnąłem się do niego cwanie, a gdy przechodziłem obok zdjąłem swój plecak, który przez "przypadek" uderzył w jego głupi ryj
- Och nie- powiedziałem udając przejętego. Obróciłem się w jego stronę po czym szarpiąc za włosy odchyliłem głowę w tył- coś ci się stało czy zawsze miałeś taki krzywy ryj?
Gally dotknął swojego nosa, po czym posłał mi wrogie spojrzenie, gdy zobaczył krew na palcach. Puściłem jego włosy, a chłopak wstając gwałtownie chwycił mnie za mundurek
- Słuchaj mnie- zaczął szarpiąc- nie pozwolę sobie, aby taki prostak jak ty mi ubliżał
- Mówię co widzę- odparłem opanowanym głosem co jeszcze bardziej go wkurzyło
Chłopak puścił jedną ręką mój mundurek, po czym zamachnął się. Zamknąłem oczy odchylając głowę w bok i z lekkim strachem wyczekiwałem najgorszego
- Co ty robisz- powiedział zdziwionym głosem Gally
Otworzyłem niepewnie oczy, a jakieś pięć centymetrów przed moją twarzą zobaczyłem cudzą dłoń. Dopiero po kturtszej analizie zorientowałem się, że ktoś powstrzymał chłopaka przed uderzeniem mnie
- Albo go puścisz, albo sam skończysz u pielęgniarki- usłyszałem wkurzonym głos Dylana za sobą
Dylan? Czemu on mi pomógł?
Gally patrzył się to na mnie to na Dylana, jednak w ostateczności puścił mnie i posyłając ostatnie wrogie spojrzenie usiadł w swojej ławce
- Przepraszam za spoznie- powiedziała nauczycielka wchodząc do klasy- Thomas Dylan. Co to za stanie na środku klasy, proszę usiąść- dodała, a my od razu wykonaliśmy jej polecenie
Wyłożyłem książki, a gdy nauczycielka zajęła się sprawdzaniem obecności, dyskretnie położyłem telefon na stole
Coś nie daje mi spokoju
Ja: Czemu mi pomogłeś?
Dylan: Nie wiem. Jakoś tak wyszło
Dylan: A tak w ogóle gratuluję nowej twarzy w szkole
Dylan: Każdy się już dowiedział jaki jesteś
Ja: To było chamskie, a poza tym to nie moja wina
Dylan: Twoja, bo zachciało ci się bzykać na tylnich siedzeniach
Ja: Nie bzykałem się
Dylan: Serio?!!!
Co jest? Jakaś dziwna ta jego wiadomość
Ja: No nie, szczerze to nawet się z nim nie całowałem
Dylan: Możemy później porozmawiać? W cztery oczy
Ja: No okey...
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
Napisanie tego rozdziału zajęło mi niecałą godzinę i nie jestem co do niego przekonana.
Sorry za błędy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top