23
Perspektywa Thomasa:
Jak ja się cieszę, że wampiry mogą przynajmniej pić alkohol
Tylko obym nic nie odwalił
- A właśnie, bo miałem się pytać, ale nie chciałem przy małej- zaczął szatyn, a ja obróciłem się w jego stronę- Jak tam z mamą?
- Dobrze, dziś wybrała się na spotkanie, aby obmówcie terminy wizyt. Z tego co wiem to jedna z najlepszych psychologów
- To świetnie! Cieszę się, że chce się zmienić
- Tak ja też się cieszę. Może nawet pozwoli mi iść normalnie na inicjację i nie będę musiał jej przechodzić w domu- powiedziałem, a szatyn posłała mi zdziwione spojrzenie- tak wiem, że to nielegalne, ale mama mówiła, że zna jakiegoś gościa, który się na tym zna
- Aha, a na czym to polega?
- przejeżdżasz sztyletem po dłoni i podstawiasz nad kamień prawdy, a gdy krew zacznie na niego skapywać wypowiadasz przysięgę
- Wydaje się proste
- Ta.... dopóki wokół ciebie nie zaczną latać demony. Wtedy jeśli wypowiesz nieszczerze przysięgę te demony rzucają na ciebie klątwę
- Zdążyło się to komuś? I co to za klątwa?- zapytał jeszcze bardziej zaskoczony, ale nie dziwię mu się, oni mają zajęcia z przysposobienia wilkołaków, a my wampirów
- Niby taki wampir przez resztę życia ma nieszczęście. Nie mam pojęcia czy komuś to się zdarzyło. Wiesz, zawsze mogą być to plotki, aby nas straszyć w szkole
- To trochę dziwne mają na was metody- zaśmiał się ukazując szereg białych zębów, a ja poczułem dziwne ciepło na całym ciele
Od razu upiłem kolejny łyk piwa i to chyba był zły pomysł. No bo kurcze.... Dylan wydaje mi się atrakcyjny
Dobra....zawsze brałem go za przystojnego, ale to nie powód, aby mi się podobał. Chyba za dużo wypiłem.... upiłem się paroma łykami?
- A ty dziś nie na imprezie? Przecież jest sobota- zapytał wyrywając mnie z zamyślenia
- Nie.... odpuściłem sobie. No wiesz przez tą akcję z Janson'em mam już dosyć tych wszystkich chamów- odparłem wzdychając
- Nie lepiej znaleźć sobie jakiegoś chłopaka?
- Chłopaka? Po co mi? To tylko problem
- Wiesz...z czasem poczujesz się samotny i znów wybierzesz się na tą imprezę. To, że się z kimś przeliżesz nie zaspokoi twojej samotności. Mając kogoś będziesz szczęśliwy....tak prawdziwe szczęśliwy- wyjaśnił, a ja niedowierzając temu co usłyszałem szeroko rozchyliłem oczy
- Moment moment...ja dobrze słyszę? Pan "rucham wszystko co się rusza" poucza mnie? I to w sprawach sercowych?- zapytałem kładąc dłoń na piersi
Dylan przewrócił jedynie oczami po czym zabierając łyk piwa obrócił się w moją stronę
- Po prostu jesteśmy tacy sami z jedną małą różnicą. Ja potrafię dostrzec prawdę, a ty dalej brniesz w to kłamstwo
- Twierdzisz, że chodzą na imprezy tylko po to, aby wypełnić czymś pustkę w sercu?- zapytałem na co ten kiwnął głową- Wiesz co ci powiem!
Wykrzyczałem patrząc na niego wrogo, jednak ten ani drgnął. Nadal miał tą swoją opanowaną minę
- Nigdy w życiu nie słyszałem czegoś tak prawdziwego- wyszeptałem spoglądając na puszkę od piwa
Tak...Dylan ma racje. Chodzę na te pieprzone imprezy tylko po to, aby nie czuć się samotny
- W takim razie znajdź sobie kogoś. Tylko pamiętaj, aby rozważnie wybierać kandydatów- powiedział grożąc mi palcem niczym jakiś rodzic
Obaj po chwili wybuchliśmy głośnym śmiechem, a gdy głosy ucichły upiliśmy kolejny łyk piwa
- Co ty mi tak chcesz życie układać- zapytałem przez lekki śmiech- a może ty chciałbyś być moim chłopakiem?- zapytałem i dopiero po chwili zorientowałem się co zrobiłem
Kurwa ty debilu!
- My razem?- dopytał
- Nie....tak jakoś mi się powiedziało- wyjaśniłem- przecież my do siebie kompletnie nie pasujemy. Wyobrażasz to sobie jakby nasz związek wyglądał
- Pewnie byśmy się pozabijali- odparł upijają łyk piwa, a ja o mało nie zadławiłem się alkoholem.
Dylan miał rację pewnie tak by to wyglądało
- Poza tym, mnie nie kręcą faceci- dodał
- A całowałeś się z jakimś?- dopytałem na co ten posłał mi zdziwione spojrzenie- no wiesz ja na przykład zorientowałem się dopiero po pierwszym pocałunku z chłopakiem
- Wiesz.... jakoś nigdy mnie nie korciło, aby pocałować chłopaka- wyjaśnił na co jedynie kiwnąłem głową
Spojrzałem w dół na puszkę po czym zacząłem jeździć palcem po wieczku. Trochę to krępujące no bo jakby nie patrzeć trochę wypiłem, a moje myśli stają się bardziej odważne....tak właśnie wpadłem na głupi pomysł, aby zaproponować mu pocałunek
Jasne, że ze mną bo z kim innym
- Chciałeś mi zaproponować pocałunek- zapytał, a ja zszokowany uniosłem głowę
- Znów powiedziałem to na głos?- zapytałem zakrywając usta ręką na co ten wybuchł śmiechem
- Nie, po prostu twoja mowa ciała to zdradziła- wyjaśnił, a ja spaliłem się ze wstydu- No ale spoko
- Co spoko?- zapytałem lekko zdezorientowany
Szatyn zabrał kolejny łyk piwa, po czym przysunął się lekko w moją stronę
- No jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym spróbować
- Jesteś pijany prawda?- zapytałem przez śmiech
- Ta małą bestia mnie wymęczyła i to piwo trochę mnie sielsko, ale słowa są całkiem serio. W końcu słowa pijanego myśli trzeźwego- wzruszył ramionami po czym uniósł jeden kącik ust w górę- To jak będzie
Patrzyłem się lekko zdezorientowany na szatyna, a mój oddech stał się głębszy. Czy on jest świadomy tego co robi? Nie jestem tego pewny. Czy mi to przeszkadza? Absolutnie nie
- No jeśli chcesz- odparłem wzruszając ramionami jakby w ogóle mnie to nie ruszało
Chłopa zaśmiał się lekko, a ja w tym samym momencie przysunąłem się bliżej. Przechyliłem głowę lekko w bok, jednak dalej patrzyłem się w jego piękne piwne oczy. Chłopak uśmiechnął się cwanie pod nosem, a nasz twarze zaczęły się delikatnie do siebie zbliżać. Nagle poczułem jego ciepły oddech na moich ustach, a już po chwili nasze usta złączyły się w jedność
Skradliśmy sobie mały pocałunek, po czym odsunęliśmy się od siebie na parę centymetrów. Uchyliłem lekko oczy, jednak mój wzrok nadal spoczywał na jego miękkich ustach. Nie umiem spojrzeć mu w oczy
- I jak?- zapytałem niepewnie
- Nie wiem, chyba za krótko. Spróbujemy jeszcze raz?
- Pewnie- wyszeptałem
Nie czekając długo przybliżyłem się do Dylana, a nasze usta na powrót się złączyły. Położyłem mu dłoń na policzku natomiast on swoją ułożył na moim biodrze, przez co przeszły mnie dreszcze. Nie wiem czy zrobił to z przyzwyczajenia, jednak nie miałem zamiaru protestować
Nasz pocałunek pogłębił się, a w pokoju było można usłyszeć tylko ciche mlaskanie i przyspieszony oddech. Nagle nie wiem kiedy nasz pocałunek stał się bardziej łapczywy, a ja czułem, że powoli tracę kontrolę
To mi się cholernie podoba
- Dylan wróciliśmy- krzyknęła kobieta, a po chwili usłyszałem dźwięk zamykających się drzwi
Momentalnie oderwaliśmy się od siebie, jednak nadal z nierównym oddechem patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Dylan słyszysz mnie....o widzę, że masz gościa- powiedziała kobieta wchodząc do salonu po czym udała się w stronę wyspy kuchennej, aby odłożyć zakupy
- Czemu tak szybko wróciliście?- zapytał lekko wkurzony
- Po prostu załatwiliśmy szybciej sprawy i tyle- odparła- jesteście może głodni?
- Nie- powiedziałem wstając- ja już i tak idę do domu
- Na pewno? Może zjesz z nami kolację?- zaproponowała unosząc chleb tostowy
- Niestety muszę odmówić, jestem wampirem- wyjaśniłem, a ta zrobiła głuche "aaa" - to dowidzenia- dodałem wycofując się z salonu, jednak nagle poczułem opór- och przepraszam- rzuciłem orientując się, że wpadłem na ojca Dylana
- Odprowadzić cię?- zapytał Dylan
- Nie dzięki!- krzyknąłem i nie czekając ani sekundy dłużej wybiegłem z domu
Kurwa jaki ja jestem głupi!
Co ja mam teraz zrobić? Jak ja mam mu spojrzeć w oczy
Jasne sam tego chciał, a ja się tylko zgodziłem. Niby jak nic nie poczuł to kłopot z głowy... Tylko że jest jeden problem
Ja coś poczułem
Pierdole udam, że nic nie pamiętam
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
:(
2/2
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top