2

Perspektywa Thomasa:

- Dzień dobry- powiedziałem wchodząc do pokoju rady uczniowskiej

Wszyscy odpowiedzieli mi tym samym, a ja usiadłem na swoim miejscu. Może i mamy poniedziałek, jednak nie jestem w złym humorze. Lubię tu przebywać

Lubię też chodzić na imprezy i być tam podrywany przez przystojnych facetów....tylko podrywany. Żaden przygodny seks nie wchodzi w grę. Jasne całujemy się i raz na jakiś czas pozwolę się dotknąć, jednak to wszystko.

Chcę mój pierwszy raz przeżyć z kimś wyjątkowym

- Do której tu byłeś?- zapytał Paul podchodząc do mojego biurka

Spojrzałem na chłopaka, po czym posłałem mu mały uśmiech

- Chyba do siedemnastej, a co?

- Przemeczasz się- pokręcił rozbawiony głową- dyrektor kazał się ciebie spytać czy przypilnujesz uczniów będących po lekcjach w kozie. No chyba, że masz już jakieś plany, to ja mogę to

- Z miłą chęcią to zrobię- przerwałem mu

- Dobrze, ale jak byś miał

- Paul...i tak zostaje po lekcjach więc mi to bez różnicy- zapewniłem posyłając mu ciepły uśmiech

Chłopak kiwnął mi głową po czym wrócił na swoje miejsce.

Koza odbywa się raz w tygodniu w piątki po lekcjach. Zazwyczaj chodzą tam osoby które uciekają z lekcji bądź wdają się w bójki. Za jedno wywinięcie należy się jedna godzina kary. Oczywiście nie jest to tak, że rozwalenie drzwi w toalecie jest równe opuszczonej lekcji. Czasem na takiego ucznia nakładana jest jeszcze jedna kara "prac społecznych na rzecz szkoły"

Czasami jest to zwykła pomoc w przenoszeniu rzeczy na jakieś uroczystości, a czasem malowanie ścian. Niby ktoś by mógł osadzić naszą szkołę o wykorzystywanie nieletnich do robót fizycznych, jednak żaden z rodziców nie zaprotestował. Uznali, że to odpowiednia kara

Ja też tak uważam. Przynajmniej budżet szkolny oszczędza na robotnikach, których musielibyśmy zatrudnić do pomalowania szkoły.

A tak to przynajmniej mamy dofinansowanie do sztucznej krwi na stołówce. Najbardziej lubię AB Rh-

Ale dosyć o krwi bo zgłodnieje

Na powrót zająłem się pracą, a po dziesięciu minutach zadzwonił dzwonek na lekcje. Wszyscy opuściliśmy pokój, po czym udaliśmy się na lekcje.

Stanąłem pod klasą i nagle obiegło mnie grono dziewczyn, zacząłem z nimi rozmawiać o głupotach, a na mojej twarzy jak zawsze gościł uśmiech... niestety nie na długo

- Pijaweczko jakie ty masz powodzenie- usłyszałem głos Dylana

Niechętnie odwróciłem się w jego stronę, po czym uniosłem jedną brew w górę

- Co w tym dziwnego? Boli cię, że za tobą latają tylko puste lale?- zapytałem posyłając mu zwycięski uśmiech

- Za mną latają tylko dziewczyny które mają gust

- Gust na wenerycznego psa bez mózgu? Pfff taż mi gust- zaśmiałem się

- Chciałbyś wskoczyć mi do łóżka

- Chyba śnisz! Wolałbym umrzeć. Poza tym nie kręcą mnie faceci- odparłem przewracając oczami

Oczywiście, że kręcą....tylko, że....nie wiem jak reszta by na to zareagowała. Pewnie by mnie wyśmiewali. Lepiej to ukrywać

-Wiesz....z takim wątłym ciałem to na geja idealnie się nadajesz- odparł, a moje ciało spięło się lekko

- Ja po prostu inwestuje w rozum, a mięśnie mogę sobie później wyrobić- przewróciłem oczami, a w tym samym momencie przyszła nauczycielka

Weszliśmy do środka zajmując swoje miejsca, a po chwili do klasy wbiegł zdyszany Paul który jak zawsze się spóźnia. Chłopak przeprosił za spóźnienie, po czym z pokorą usiadł na swoim miejscu

- Dobrze, dziś omówimy sobie wojnę ujawnienia- powiedziała nauczycielka wstając po czym zapisała temat na tablicy

Świetnie znów to samo

Nie to, że nie lubię tego tematu. Po prostu nasza nauczycielka od historii uczy też religii i jakby to ująć.... wampiry są dla niej złem wcielonym

- Już przerabialiśmy ten temat setki razy- odezwał się jeden z uczniów

- Ah tak...- zaczęła obracając się, po czym schyliła głowę lekko w dół aby spojrzeć na niego zza okularów- To powiedz mi proszę jak wojna się zaczęła

- Pierwszy wampir złamał pakt pomiędzy wilkołakami przemieniając jednego z nich w hybrydę- wyjaśnił w dużym skrócie

- A jak się zakończyła?

- Wampir po paru latach zniknął i nikt nie wie gdzie teraz jest. Plotki głoszą, że zbiera siły

- Tak- przerwała mu- jednak nie pomoże mu to. Od około dwudziestu lat żyjemy w zgodzie, a ten potwór nie ma czego szukać w naszym świecie

- On nie jest potworem- wtrącił Paul, a w klasie nastała cisza

Wszyscy patrzyli w jego stronę, a żyła na czole nauczycielki buzował ze złości

- Uważam, że on nie jest zły tylko zagubiony, musiał kiedyś coś stracić i teraz czuję się samotny

- Samotny?- zapytała kpiąco nauczycielka- jak król piekieł może być samotny

- Bo wiem, że nie poczujesz samotności, jeśli nigdy nie odczujesz bliskości innych osób, a tacy ludzie często dokonują złych wyborów. Po prostu nie potrafią sobie poradzić ze stratą

- Paul...to ja tutaj mam magistra z historii i psychologii. Ty zajmij się przysfajaniem wiedzy

- Ale to prawda!- krzyknął wstając z miejsca- nie można oceniać tak ludzi

- On nie jest człowiekiem! Usiądź proszę bo twoje zachowanie może przełożyć się na wywalenie z samorządu- rzuciła po czym wymownie spojrzała na mnie

- Uważam, że każdy powinien wyrazić swoje zdanie. Żyjemy w wolnym kraju- odparłem unosząc dłonie w górę na znak poddania się

Nauczycielka zamknęła oczy wypuszczając powietrze przez nos po czym wróciła na swoje miejsce

- Wyciągamy karteczki

No nie!

Znów nie umie poradzić sobie z krytyką

*******

Po lekcji od razu udałem się do automatu aby kupić sobie sztuczną krew. Kartkówka ostatecznie się nie odbyła, bo Paul na powrót poruszył jakiś temat a nauczycielka znów próbowała wmówić mu swoją "prawdę"

- Fuj- usłyszałem głos za plecami- jak wy możecie to pić

Przewróciłem oczami wyjmując kartonik z maszyny, po czym leniwie obróciłem się w jego stronę

- Ja za to nie rozumiem jak możecie obwąchiwać sobie tyłki na powitanie- rzuciłem mijając go, a moje ramię "przypadkowo" traciło jego

- Po pierwsze nie obwąchujemy sobie tyłków- zaczął ruszając na mną- Po drugie tak robią tylko psy, a my jesteśmy wilkołakami

- Jeden pies

- Uważaj bo taka chudzinka jak ty może zostać szybko sprowadzona do parteru

- Jesteśmy od was silniejsi mimo, że nasze ciała są wątłe- przewróciłem oczami

- A właśnie, wiesz czym jeszcze różnimy się od psów . My jesteś więksi w każdym aspekcie- powiedział zalotnie

No nie wytrzymam zaraz

- Chcesz się przekonać?- dodał

Ale on mnie wkurza

Automatycznie obróciła się w jego stronę, po czym zwinnym ruchem udałem, że rzucam w niego kartonem. Chłopak odskoczył lekko w bok, bojąc się zapewne, że zostanie ochlapany, jednak na jego nieszczęście kopnął puszkę z farbą

Na korytarzu zapanowała cisza, a ciecz ubrudziła ściane oraz podłogę korytarza. Miałem właśnie wybuchnąć śmiechem, jednak w porę zdałem sobie z czegoś sprawę

Dylan ubrudził też spodnie naszego dyrektora

- Dylan- powiedział wkurzonym głosem

- Ale to nie moja wina

- Po lekcjach przyjdź do mnie- dodał ruszając w stronę gabinetu

Dyrektor oddalił się na bezpieczną odległość, a ja na powrót spojrzałem na szatyna

- Zadowolony?- Zapytał

- I to bardzo- rzuciłem kładąc dłonie na biodra, po czym wybuchłem głośnym śmiechem

- Ty gnido- powiedział przechodząc obok mnie i lekko szturchając

No i od razu jakby dzień stał się piękniejszy

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Sorry za błędy

I miłego dnia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top