Rozdział siedemnasty
„Ludzie powodują wypadki, wypadki powodują ludzi"
Zaśmiałam się głośno, patrząc, jak Domen traci równowagę i uderza w twardą ziemię, ciągnąc za sobą mojego brata, który upadając, wydał z siebie głośny, przeciągły jęk bólu. Cene siedzący obok mnie pokręcił z politowaniem głową, jednak widziałam, jak się uśmiechnął. Siedzieliśmy wszyscy, łącznie z rodziną Cene i Miną na małej polance, odpoczywając i delektując się pysznościami, przyniesionymi przez panią Prevc. To właśnie ona rzuciła pomysł, aby zorganizować piknik, a cała reszta z przyjemnością na to przystała, szybko wszystko organizując.
- Oni są niemożliwi – zachichotała Nika, siostra Cene. – Ostatnio jak byli u nas to spadli ze schodów. Narobili takiego huku, że przez chwilę nie wiedziałam, co się stało.
Wszyscy zgodzili się z dziewczynką, przypominając sobie, ile razy chłopcy robili sobie jakąś delikatną krzywdę w ich obecności. Byli w tym po prostu mistrzami, zawsze jednak wychodząc z opresji cało i bez żadnych szkód.
- Nie chcę pytać Domena, bo od zawsze był płochliwy w tych tematach, a Davida mi nie pasuje, ponieważ mogłoby wyjść nieco dziwnie – zaczęła pani Julijana – ale czy ktoś wie może, co jest między nimi? Odkąd się poznali nie rozstają się na krok.
Popatrzyliśmy wszyscy w stronę chłopców, którzy teraz bawili się z sześcioletnią Emmą, jednocześnie rozmawiając cicho ze sobą.
- Myślę, że naprawdę czują do siebie coś więcej niż przyjaźń, nie wiem tylko, czy już to odkryli, ale nie mam zamiaru zaglądać w łóżko swojemu bratu – wzruszył ramionami Peter.
- Peter – upomniała go matka.
- No co? Nawet jeśli jest gejem, to ciągle jest przecież naszym małym braciszkiem, nad którym fajnie czasami się poznęcać, nie Cene? – zaczepił mojego chłopaka, na co ten naturalnie się zgodził.
- Och, chłopcy – fuknęła kobieta – przecież wiecie, że nie o to mi chodzi. W żaden sposób nie przeszkadzałby mi fakt, że Domen jest gejem, zawsze będzie moim kochanym synkiem, tak jak wy. Byłam po prostu ciekawa.
Uśmiechnęłam się, siedząc z głową opartą na ramieniu środkowego Prevca. Mało spałam w nocy, najpierw ta kłótnia, potem rozmowa z Cene. Czułam się ogromnie senna i coraz ciężej było mi nad tym zapanować. Peter zaśmiał się, widząc moje przymykające się oczy.
- No nie wchodzę nikomu z buciorami do łóżka, ale wy chyba mieliście męczącą noc – droczył się z bratem, wskazując na mnie. Znieruchomiałam, słysząc delikatny przytyk dotyczący seksu, jednak z opresji wybawił mnie mój chłopak.
- Zajmij się swoją dziewczyną – mruknął, wysuwając język w stronę starszego, który zaczął dźgać go palcami między żebra. Cene pocałował mnie w czoło, po czym podniósł moją głowę ze swojego ramienia, rzucając się na brata. Zaczęli się bić na żarty, a ich matka pokręciła głową.
- Jak dzieci – westchnęła. – Mam nadzieję, że się zabezpieczyliście - wytknęła w moją stronę.
- My nie... - przerwałam jej, jednak ta tylko uniosła w górę dłoń.
- Wy, młodzi, nie możecie utrzymać rąk przy sobie. Rozumiem chłopców, zawsze myślą czymś innym, niż mózgiem, ale ty, moja droga, mogłabyś pomyśleć, zanim rozłożysz nogi. Jesteście zbyt młodzi na dzieci. Przed Cene kariera, mam nadzieję, że ty również masz w planach jakiś rozwój, a nie korzyści płynące ze sławy mojego syna.
Zakończyła, nie zdając sobie sprawy, że siedzę przy niej całkowicie pozbawiona tchu. Samo myślenie o kontaktach fizycznych sprawiało, że miałam mdłości. Zarzuty kobiety wbiły się w moje serce jak sztylet.
- Nie martw się, miałam tak samo, kiedy zaczynałam chodzić z Peterem – pocieszyła mnie cicho Mina, kiedy kobieta odeszła od nas na chwilę. – Później jest naprawdę wspaniałą osobą, teraz chyba cię sprawdza. Bądź po prostu sobą i wszystko będzie dobrze.
Podziękowałam Minie za radę z delikatnym uśmiechem, po czym zaczęłam wzrokiem szukać Cene. Patrzył na mnie, na migi pytając, czy będziemy już jechać, aby położyć się spać. Z poczuciem ulgi pokiwałam głową, zgadzając się. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi, wsiadając do samochodu chłopaka. Usnęłam, zanim w ogóle Cene zdążył ruszyć.
Obudziłam się kilka godzin później w ramionach Cene, leżąc na kanapie w moim mieszkaniu. Wydarzenia z naszej wczorajszej kłótni oraz pikniku z rodziną chłopaka napłynęły do mojej głowy, tworząc w niej prawdziwy chaos. Cieszyłam się jak dziecko z wyznania Prevca, które usłyszałam, gdy chłopak przyszedł do mojego mieszkania w nocy, ale jednocześnie miałam ochotę płakać. Kiedy chłopak pod wpływem emocji zaczął mnie dotykać, spanikowałam. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, obrazy tamtej strasznej nocy pojawiły się w moim umyśle i znowu poczułam się strasznie źle, skrzywdzona, wykorzystana, porzucona, brudna. Tak samo działo się podczas mojej rozmowy z panią Prevc, a raczej podczas jej monologu. Nie powiedziałam tego, ale kochałam Cene z całej siły. Był moją ostoją, pocieszeniem w złych chwilach, drogą do szczęścia. Bałam się jednak odpowiedzialności, która wynikała z miłości. Miłość to całkowite zaufanie, a ja, mimo że ufałam Cene bardziej niż komukolwiek innemu, nie mogłabym dać mu jednego. Rzeczy, na którą zasługuję każdy człowiek, przyjemności z bycia razem. Odrzucała mnie sama myśl o kontakcie fizycznym, co z pewnością odbiłoby się na naszym związku. Prevc jest tylko człowiekiem i ma takie same potrzeby, jak każdy inny mężczyzna w jego wieku.
Dwudziestojednolatek przekręcił się w moją stronę, delikatnie uchylając powieki.
- Dzień dobry – mruknął sennie, wychylając się, aby skraść mi pocałunek. Zawahałam się, chcąc oddać pieszczotę, jednak w końcu tego nie zrobiłam. Chłopak zmarszczył brwi, a ja zobaczyłam smutek w jego oczach.
- Musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się, aby mój głos nie zabrzmiał ani zbyt szorstko, ani płaczliwie.
- Kochanie, proszę – chłopak podniósł się do siadu – pozwól mi mówić pierwszemu. Wiem, że zachowałem się wczoraj jak skończony kretyn, ale naprawdę nie chciałem cię martwić, a może nawet wstydziłem się swoich emocji – chłopak nawiązywał do powodu wczorajszej kłótni, nie wiedząc, że całkowicie nie o to mi chodzi. - Nika, kocham cię najbardziej w świecie, dlatego tak bardzo się boję tego, co w końcu musi nadejść. Dobrze wiesz, że za tydzień wyjeżdżamy na Letnie Grand Prix, nawet moja mama dzisiaj o tym mówiła. Nie będę miał nawet czasu, aby do ciebie zadzwonić. To właśnie to zaprzątało mi wczoraj głowę przez cały dzień. Takie rozstania są ciężkie, widzę to bardzo dobrze po reszcie chłopaków z drużyny, a jeszcze lepiej po Peterze i Minie. Zawsze wtedy zaczynają się kłócić, chociaż oboje wiedzą, że w końcu wszystko wróci do normy. To jest po prostu tak zaprogramowane, że zawsze przy jakichkolwiek zawodach pojawiają się kłótnie między parami, które są mnóstwo kilometrów od siebie i nie mają nawet jak usłyszeć swojego głosu. Nie chciałem, żeby tak samo było między nami. Nie chcę się z tobą kłócić i wybierać między tobą, a skokami. Chcę to wszystko jakoś pogodzić, a wczoraj naprawdę nie miałem na to żadnego pomysłu i skończyło się tak, jak się skończyło. Jeszcze raz cię przepraszam, że dałem ponieść się emocją. Proszę, wybacz mi.
Kiedy Prevc skończył, w moich oczach było już mnóstwo łez. Zaczęłam mówić, jednak mój głos brzmiał strasznie żałośnie, zakryty żalem i smutkiem.
- Jestem pewna, że poradzilibyśmy sobie z rozłąką, chociaż pewnie byłoby to trudne. Oboje jesteśmy ogromnie silni, niosąc na swoich barkach cały ten syf, który spotkał nas w życiu. I właśnie o to chodzi, Cene. Musimy być jeszcze silniejsi teraz, ale już osobno. My, to uczucie, to co jest między nami nie ma sensu. Jesteśmy młodzi, ja sobie poradzę, a ty na pewno znajdziesz kogoś, kogo pokochasz mocniej niż mnie, kto będzie mógł dać ci wszystko, kto odda ci całego siebie, swoją duszę, ciało. Przepraszam, że mówię to tak po prostu, po tym wszystkim, co już razem przeszliśmy. Ja po prostu nie widzę już innego, dobrego wyjścia z tej sytuacji, takiego, który nie złamie naszej dwójki i nie zrzuci nas na samo dno.
- O czym ty mówisz? Dlaczego w ogóle tak mówisz?! Nika, zrozum to, że cię kocham! To o to chodzi, tak? Pośpieszyłem się z wyznaniem, a ty nie kochasz mnie, nic do mnie nie czujesz – widziałam po nim, że próbował jakoś racjonalnie wytłumaczyć to samemu sobie, ale cały czas zbaczał z trasy.
- Nie! – zaprotestowałam szybko. – Nie chodzi o to, że nic do ciebie nie czuję. Kocham cię, Cene. Kocham cię i dlatego chcę, abyśmy się rozstali. Abyś mógł mieć normalną dziewczynę, która zaspokoi wszystkie twoje potrzeby, a nie mnie, która nigdy nie będzie mogła dać ci czegoś więcej niż jakieś głupie pocałunki!
- Czy ty jesteś normalna? Chcę tych pocałunków, nie rozumiesz? Chcę ciebie, nawet gdybym miał być skazany tylko na swoją dłoń do końca moich dni, bo najwidoczniej o to ci chodzi. Nika, seks to nie jest najważniejsza rzecz na świecie. Chcę żebyś była moją żoną, chcę dzielić z tobą wszystkie smutki, złości, całe szczęście i tony uśmiechów. Chcę się budzić koło ciebie i obok ciebie zasypiać, zrozum to – krzyczał chłopak, a jego oczy były pełne szoku.
Odwróciłam się do niego plecami, płacząc w swój rękaw. Tak ciężko było mi słuchać tych słów, ale wiedziałam już, co muszę zrobić. Chcę, żeby mój ukochany miał normalne życie. Wcześniej czy później nasz związek skończyłby się ogromnym zawodem.
- Wyjdź, Cene. Po prostu wyjdź i tego nie utrudniaj – wyszeptałam, a potem słyszałam już tylko głuche trzaśnięcie drzwi. Zaczęłam szlochać, siadając na kanapie, tak pełniej zapachu Prevca.
***
Rzadko kiedy zostawiam notatki pod rozdziałami, ale teraz muszę. Matko, zrobiłam z pani Prevc taką pizdę, a cała ta sytuacja między Cene i Niką. No ta laska jest pojebana przecież, facet mówi jej takie rzeczy, a ona każe mu wyjść... chyba byłam naćpana, jak pisałam ten rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top