.3.

Sevil usiadła na przeciw braci, czując piach po powiekami. Już dawno nie była aż tak zmęczona, kto by pomyślał, że gotowanie potrafi wyczerpać organizm do cna.

- Opowiedz nam coś więcej o sobie - rzekł nagle Dean, otwierając drugie piwo.

Spojrzała w kierunku Sama, który skinął zachęcająco głową. Potarła szczękę, zastanawiając się, od czego zacząć. W końcu westchnęła ciężko, naciągnęła koszulę na kolana.

- Nie mam pojęcia, ile mam lat, gdzie się urodziłam ani kto jest moim ojcem - odparła cicho. - Wiem, że na początku mieszkałam w pobliżu Las Vegas, często tam jeździłam z mamą. Pokazywała mnie starszym demonom, potem, kiedy wyjechałyśmy do Kansas, powiedziała, że jestem tak bezwartościowa, iż żaden mężczyzna mnie nie chce. Pamiętam, że byłam jeszcze mała, a ona wszędzie szukała kogoś, kto by mnie od niej zabrał. Za odpowiednią cenę, oczywiście - prychnęła, dopijając resztę piwa. - Ale potem pojawiliście się wy, ona poszła na układ z rebelią, z Lucyferem. Zabiliście ją, przez co zostałam sama. Znalazłam pieniądze w skrytce pod podłogą, jakieś dwa lata po tym postanowiłam, że zrobię prawo jazdy. Nie miałam aktu urodzenia, więc go sfałszowałam. Użyłam tych samych danych, tylko wybrałam odpowiednią datę urodzenia. Później zaczęłam pracę w rzeźni, ale porwał mnie wampir alfa, chciał, żebym była pożywieniem dla jego młodych. Tak trafiłam do was, czyli chwili obecnej.

Zamilkła, tuląc kolana do piersi. Ciemne włosy opadły jej na twarz, była zdziwiona, że w kilka minut streściła całe swoje życie. Kilka łez spłynęło po policzku bladej Sevil, kiedy Sammy podał jej butelkę piwa. Gdy chciała po nie sięgnąć, wielkolud przytulił ją lekko. Dean był zszokowany, że poruszył akurat tak czułą strunę.

Zanim ktokolwiek zdołał coś powiedzieć, w salonie bunkra rozległ się szum skrzydeł. Castiel pojawił się tuż obok, ze zdziwieniem obserwując tę scenę. Płacząca Sevil i dwaj zszokowani łowcy. Dziwny widok.

- Masz coś? - spytał Dean, w duchu dziękując mu za takie wyczucie czasu.

Cas pokręcił głową. Nie miał nic, był znudzony i czuł, że zaraz dostanie jakiś znak od starszego Winchestera. Pojawił się wcześniej, tak na wszelki wypadek.

- Ty jesteś tym aniołem, który mnie uratował?

Szept zapłakanej demonicy zwrócił jego uwagę na jej twarz. Za bardzo skupił się na wielkiej koszuli, którą miała na sobie, żeby odpowiedzieć.

- Dziękuję - dodała, siląc się na uśmiech. - Pójdę już spać. Zbyt dużo emocji, jak na dwadzieścia cztery godziny. Niech któryś z was mnie jutro obudzi, żebym nie spała do południa.

Przytuliła raz jeszcze Sammy'ego, który niespodziewanie okazał się dla niej dużym wsparciem, pożegnała Deana i jego anioła, po czym ukryła się w swoim pokoju.

Nie powiedziała im o jednym. Nie powiedziała, że matka od maleńkości wycinała jej skrzydła.

Teraz były już wielkie, czerwone z czarnymi inskrypcjami. Upewniła się, że drzwi są zamknięte, po czym pozwoliła sobie na częściową manifestację piór. Ciepła energia wypełniła pomieszczenie, blask oświetlił wszystkie kąty pokoju. Nie wierzyła, że jest po prostu demonem. One nie miały skrzydeł.

Założyła kolejną koszulę od braci, tym razem był to rozciągnięty t-shirt Deana, zakopała się w pościeli i pogrążyła w myślach.

Czuła, że znalazła oparcie w postaci dwójki braci. Cały dzień spędziła na rozmowie z nimi, Sammy pouczył ją, gdzie znajdują się pułapki na demony, Dean opowiedział o swoich ulubionych plackach. Pożyczyli jej ubrania, przyjęli do swojego domu...

Otuliła się skrzydłami, tylko po to, żeby nie czuć tego dziwnego, dławiącego uczucia w gardle i klatce piersiowej, mdłego bólu, który uciskał wnętrzności.

Nie usłyszała pukania do drzwi, pogrążona we łzach. Sam Winchester zajrzał do jej pokoju, jednak widząc stan młodej demonicy, niepewnie podszedł bliżej, położył dłoń na ramieniu. Spojrzała na niego i rozpłakała się jeszcze bardziej.

- Jesteście dla mnie za dobrzy - załkała, kiwając się w przód i w tył. - Nawet nie wiecie, czym jestem... Ja nie wiem. Dlaczego mi pomagacie?

Młodszy Winchester objął lekko Sevil, która trzęsła się w jego ramionach. Poczuł ciepło jej wciąż rozłożonych skrzydeł, nie mógł pomylić tego z niczym innym, Gabriel też tak zrobił na kilka godzin przed śmiercią, jakby chciał się z nim pożegnać. Wtedy do niego dotarło, że dziewczyna musi być równie zdezorientowana, co oni. Anioły rzadko ukazywały swe pióra, tylko w sytuacjach zagrożenia lub śmierci.

Sammy poczuł, jak głowa młodej demonicy zaczyna mu ciążyć, delikatnie położył ją na poduszce, przetarł jej wilgotny od łez policzek. Pamiętał, jak sam był zagubiony, gdy odkrywał swe moce, cały rok gdzieś mu znikł. Polubił ją, bo sama nie wiedziała, czym jest. Wyszedł z pokoju, idąc prosto do biblioteki, gdzie siedział Dean i Cas.

- Powiedz, że coś o niej wiesz - rzekł prosto z mostu.

Błękitnooki anioł westchnął ciężko. Wyglądał na wykończonego, w Niebie nadal trwały porządki po ostatnich wydarzeniach.

- Jak na razie wykryliśmy w jej krwi dwadzieścia pięć procent demona, tyleż samo procent człowieka oraz pięćdziesiąt procent anioła. Jest dzieckiem anioła i pół-demona. To się zdarzyło tylko pięć razy od początku świata. Domyślam się, kim jest, ale to może potwierdzić tylko Zniwiarz.

- Sevil ma skrzydła, Cas - warknął Sam. - Czułem ich moc, więc jeśli możesz na nie spojrzeć i rozpoznać jej... gatunek bez wzywania tu Żniwiarza, byłbym ci dozgonnie wdzięczny.

- Dobra, poddaję się - jęknął Dean, wstając od stołu. - Nie wiem jak wy, ale ja idę do łóżka. Jeśli chcecie się kłócić, to proszę bardzo, tylko mnie nie budźcie do rana. Potrzebuję choć trochę snu. Branoc.

Castiel spojrzał na niego, marszcząc brwi. Kiedy usłyszeli trzaśnięcie drzwi, postanowili pójść do pokoju Sevil, aby anioł w płaszczu mógł obejrzeć jej skrzydła.

Leżała na boku, tak jak ją zostawił. Oczy Casa rozjarzyły się błękitem Łaski, kiedy przesuwał wzrok wzdłuż pleców dziewczyny. Po chwili kazał Samowi wyjść, pójść spać. Chciał zostać sam, gdyż musiał się skupić na inskrypcji na piórach. Czytał i nie mógł uwierzyć. Na moment zamilkły szepty anielskiego radia, ciężar jego własnych skrzydeł zanikł, a zmęczenie odpłynęło w niepamięć. Staroenochiański, jeszcze z początku świata, każde pojedyncze pióro mówiło, wręcz krzyczało do niego.

Miał już pewność. Ta dziewczyna musiała jak najszybciej poznać prawdę.

_______________
Houk!

Obiecałam i obietnicy dotrzymałam.

Całusy,
J.M.Vector ♡.♡.♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top