.20.
To nie miało się tak skończyć - pomyślał Gabriel, patrząc na połamane skrzydła córki, która czołgała się w kierunku swojej broni. Zużyła resztki mocy na powierzchowne uleczenie Winchesterów, a sama ledwie była w stanie przesunąć się o dwa cale. Miała poranioną twarz, dłonie, nogi, całe ciało... Archanioł spojrzał na ranę w swoim boku, krew sączyła się z niej nieprzerwanym, lecz małym strumieniem. Zaleczył ją dopiero po dłuższej chwili i ruszył w kierunku nieprzytomnych braci. Castiel już przy nich był, choć jego prochowiec przesiąknięty był krwią.
》|||《
Poranek w bunkrze przywitał wszystkich zgromadzonych w bibliotece, gdzie Sevil chodziła w kółko, starając się nie panikować. Trop Lucyfera był bardzo wyraźny. Naznaczony zwłokami aniołów. I do tego cholernie blisko bunkra. Szykowali sporą ilość broni, świętego oleju, kul z przetopionych mieczy, zaś Serafinka uczyła się posługiwać Piórem pod okiem Casa i Gabriela, którzy obserwowali jej ćwiczenia z pewnej odległości, aby nie paść ofiarami silnego wchłaniania mocy. Nieco ponad cztery godziny wcześniej Gabe został rażony małym, aczkolwiek potężnym piorunem, gdy dotknął broni. Młodszy anioł zawyrokował, że stworzona przez śmierć broń musiała mieć zabezpieczenia przed kradzieżą przez istoty inne od Serafinów, nie działa jedynie na ludzi. Chyba że się ich po prostu nią dźgnęło. Sama Sevil nosiła skórzane rękawice z wytłoczonymi pieczęciami ochronnymi, które przeciwdziałały nadmiernemu wchłanianiu mocy przez jej organizm, gdyż nawet półgodzinna sesja ćwiczeń działała na nią jak litrowa filiżanka najmocniejszej kawy w historii. Choć nie miała nic przeciwko energii, to nasilająca się chęć destrukcji wszystkiego i wszystkich była czymś, z czym nie umiała długo walczyć, o czym świadczyło rozbite na drzazgi biurko, które padło ofiarą jej nagłego i niczym niesprowokowanego gniewu. Ale musiała się uczyć, musiała znać przepływy energii z broni i do broni, wiedziała też, że będzie musiała znaleźć się na tyle blisko Diabła, aby móc wbić w niego Pióro. Tylko wtedy obwód się zamknie, sztylet pobierze energię życiową i moc, a spora jej część trafi do ciała Sevil.
Właśnie nad tym dyskutowali w piątkę, szóstkę, jeśli liczyć kota, w czasie przerwy na drobny posiłek.
- ...będziecie mieli raptem kilka minut na to, aby mnie obezwładnić - tłumaczyła z poważną, nieco przestraszoną miną. - Po tym wrzucicie mnie do izolatki, a jak się uspokoję, odczekacie minimum dwanaście godzin, zanim otworzycie drzwi. Broń będzie musiał zabrać któryś z was - zwróciła się do Winchesterów. - Schowajcie ją gdzieś, gdzie w razie mojej ucieczki nie będę jej szukać. I jeszcze jedno: gdybym uciekła z izolatki, nie wahajcie się przed użyciem świętego oleju i wody święconej. Widzieliście, co to robi ze mną po więcej niż pół godzinie ćwiczeń, a zawiera tylko moc pomniejszych stworzeń. I są to tylko ćwiczenia...
- Które już zdołały napędzić strachu wszystkim myszom w bunkrze - burknął Newt, nie podnosząc głowy z kolan Sevil. - Przede wszystkim macie dbać o to, żeby moja Stworzycielka nie przekroczyła punktu krytycznego ładowania i nie wybuchła z siłą stu tysięcy bomb wodorowych. To by zmiotło z powierzchni wody całe Stany, a tego nie chcę.
- Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego ten kot gada jak Einstein, Hawking i setka innych geniuszy razem wzięta? - spytał zirytowany Dean, odwracając się od swojego burgera z wyraźnym zdegustowaniem. - Mniejsza o to. Sto tysięcy bomb wodorowych?! TERAZ NAM TO MÓWISZ?!
Sevil odniosła wrażenie, że ryk starszego z braci wprawia w drżenie ściany. Nie myliła się w kwestii drgania - solidne mury z grubego kamienia rzeczywiście się zatrzęsły, jednak nie z tego powodu. Jednostka sterująca zaczęła błyskać czerwonymi światełkami, sigile ukryte pod tynkiem rozjarzyły się złowróżbnie. Patrzyli na siebie, oniemieli, i wtedy Serafinka to poczuła.
Nagły, przytłaczający gniewem strumień mocy. Choć strumień brzmiał jak niedomówienie; to była rwąca rzeka, gotowa zatopić wszystko i wszystkich na swojej drodze. Krzyknęła, a przynajmniej tak jej się wydawało, do reszty, aby wzięli broń i przygotowali się do walki. Sama naciągnęła na dłonie rękawice, poleciła kotu, aby ukrył się w najdalszym zakątku, po czym złapała za Pióro. Energia natychmiast zalała jej organizm, czuła podnoszący się poziom adrenaliny, łomot własnego serca w uszach, pot na dłoniach. Sekundę później drzwi wejściowe wyleciały z framugi z donośnym hukiem. Lucyfer w całej swej okrutnej krasie wszedł do środka z tym swoim firmowym uśmiechem na twarzy i własną bronią w ręku.
- No proszę, spotkanie rodzinne! - wykrzyknął z ironią, sunąc w kierunku Castiela i Gabriela. Ci od razu przyjęli postawę bojową, na co Diabeł wybuchł gromkim śmiechem. - Błagam, ile razy już to powtarzaliśmy? Przesuńcie się, to nikomu nic się nie stanie. Chcę małej. Mogłaby by mi bardzo pomóc.
- Zostaw moją córkę w spokoju! - warknął Gabriel, rzucając się do przodu, celując w serce brata, który odparował cios prawie od niechcenia.
Jakby ktoś odbezpieczył granat. Wszyscy jak na komendę ruszyli do walki, choć czuli, że jest to bezsensowne, Lucyfer odparowywał ich ciosy, rzucał nimi o ściany, niczym szmacianymi lalkami, nie szczędził bolesnych ciosów i złamanych kości. Castielowi udało się zranić Diabła w ramię, aczkolwiek cios zadany zwykłym anielskim ostrzem nie pozostawił po sobie trwałego śladu. Dean próbował swoich sił w walce wręcz z pomocą Sama, mieli nawet szansę na przytrzymanie go w parterze, więc Sevil rzuciła się na Lucyfera z Piórem. Uderzyła w podłogę, a chwilę później czubek jej broni zatopił się w ciele Serafinki, gdy napastnik odrzucił Winchesterów i kierując ręką swojej bratanicy doprowadził do autoporażenia.
Sevil leżała na kamiennej posadzce, nie mogąc złapać oddechu, jej prawa dłoń zacisnęła się na Piórze. Czuła pobieranie mocy ze swojego ciała, ale nie czuła przypływu z broni, przed jej oczyma zamigotały jasne i ciemne punkty. Wtedy, tuż przed całkowitą utratą mocy, Diabeł wyszarpnął Pióro z jej ramienia, tylko po to, aby móc słuchać jej krzyków, gdy kawałek po kawałku łamał skrzydła Serafinki, starając się uszkodzić nie tylko kości, ale też wolę kobiety. Była na granicy świadomości, gdy zobaczyła czarny dym kłębiący się przy jej ciele. Wyglądało to jak nieco mniejsza kopia Sevil, która wniknęła w naczynie Lucyfera z potężnym hukiem. Dopiero po chwili dotarło do niej, że jej własne dwadzieścia pięć procent demona postanowiło ruszyć do walki na własną rękę.
Wtedy pozostało jej tylko doczołgać się do broni, która leżała jednocześnie tak blisko i tak daleko.
》|||《
Gabriel rzucił się na przód, podciagając córkę bliżej Pióra, jednak nawet gdy zamknął jej dłoń wokół rękojeści, nic się nie wydarzyło. Spojrzał dookoła siebie, spanikowany; co mógłby wykorzystać jako źródło mocy? Z wściekłością uświadomił sobie, że gdyby dźgnął swojego starszego brata, broń natychmiast poraziłaby Sevil, jako że zabiłaby swoją część, która czyniła ją Krwawym Serafinem. Pozostała mu tylko jedna opcja, której szczerze w tamtej chwili nienawidził.
- Kocham cię, córciu - wyszeptał, zanim zatopił Pióro we własnej piersi.
Nie czuł smutku ani strachu, kiedy życie opuszczało jego ciało. Czuł jedynie ulgę, kiedy patrzył na zyskującą siły córkę, choć była ona przerażona tym, co zrobił. Próbowała wyrwać Pióro z jego ciała, ale trzymał je z zaskakującą siłą, choć powoli zaczął rozpadać się w proch. Ostatnie zniknęły jego oczy, patrzące łagodnie na jej twarz.
Castiel poczuł strach, którego nie znał do tej pory, gdy przepełnione łzami oczy Sevil zabłysły czerwonym ogniem. Z upiornym wrzaskiem, od którego drżały mury bunkra, rzuciła się na Diabła. W chwili w której jej demon wchłonął się z powrotem do ciała Serafinki, cięła Piórem po twarzy Lucyfera. Ostrze wbiło się w oko, a Łaska upadłego archanioła zaczęła gwałtownie ciemneć, podczas gdy jej własne ciało rozjarzyło się białym światłem.
Po niecałej minucie było już po wszystkim.
Pióro Śmierci upadło z brzękiem na posadzkę.
Skrzydła Serafinki z głośnym szelestem przecięły powietrze.
W bunkrze nie było ani Sevil, ani prochów Gabriela.
___________________
Houk.
Postanowiłam skończyć tą część na dwudziestym rozdziale. Ale nie martwcie się! W dniu 14.10.2018r wstawiłam pierwszy rozdział Hear Evil, drugiej części.
I prośbą wielka do Was: nie zabijajcie mnie za Gabriela. Zobaczycie, czemu.
Całusy, uściski i do zobaczenia niedługo,
J.M.Vector ♡.♡.♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top