.16.

Kiedy Sevil wstała rankiem z łóżka, nie sądziła, że polowanie na smoka odbędzie się w towarzystwie obojga aniołów. Właśnie dlatego z tłumioną wściekłością musiała kisić się na tylnym siedzeniu Impali Deana, ze zmęczonym Castielem po prawej i trajkoczącym od kilku godzin Gabrielem po lewej stronie. Sam postanowił się wyłączyć, skupiając całą swoją uwagę na książce, zaś jego starszy brat systematycznie podgłaśniał grające Metallicę na zmianę z Zeppelinami radio, które darło się do tego stopnia, że w końcu ledwo można było usłyszeć własne myśli.

- ...a kiedy będzie już po wszystkim, możemy pojechać do takiej jednej knajpki na obrzeżach miasta, dają tam świetne steki wielkości talerza...

Serafinka przewróciła oczyma, zaciskając dłonie w pięści. Poczuła uspokajające muśnięcie Łaski Castiela na swojej Istocie, co spowodowało, iż wtuliła się w jego prochowiec i zaczęła wyciszać organizm. Cas uśmiechnął się kącikiem ust, obejmując bratanicę ciepłym ramieniem, używając odrobiny własnej mocy aby pomóc młodej Sevil zasnąć. Wiedział, iż na pewno będzie to lepsze niż wysłuchiwanie niekończącej się gadaniny Gabriela. Chwilę później sam pogrążył się we śnie, mając nadzieję, że dzięki temu szybciej minie mu czas.

Minęło niecałe dwadzieścia minut, gdy Archanioł nagle umilkł. Głowa Sama błyskawicznie obróciła się do tyłu, Dean znacznie wyciszył radio i zerknął we wsteczne lusterko. Spodziewali się ujrzeć Sevil duszącą swego ojca, jednak żadne z nich nie podejrzewało, że młoda po prostu śpi wraz z Casem w rogu auta. Tym, co zszokowało Gabriela do bycia niemym, był fakt, iż ani jego córka, ani młodszy brat nie zwracali uwagi na to, co mówił. Sam z mieszanką radości i współczucia zauważył na twarzy Archanioła zazdrość, gdy Sevil wtuliła się mocniej w prochowiec Castiela, mrucząc coś cicho przez sen.

- Co robię nie tak? - warknął do siebie Gabe, patrząc za okno. - Chciałem z nią porozmawiać, ale zawsze uciekała, tylko gdy była nieprzytomna mogłem się do niej zbliżyć, zajmowanie się jej skrzydłami tak bardzo przypominało mi opiekę nad małym Cassiem... - mamrotał pod nosem, nadal obserwując mijane przez nich po drodze drzewa. - A ona nadal jest tylko małym Serafinkiem, choć jest dojrzałym człowiekiem, jej Istota to nadal dziecko, do diabła.

Ciężkie westchnięcie dobiegło ich z miejsca, w którym siedział Castiel. Anioł obudził się, gdy usłyszał wspomnienie swojego imienia. Patrzył na brata, gdy ten wyrzucał z siebie potok pełnych zazdrości słów.

- Bracie, to dziecko było w stanie Stworzyć kota, który mówi. To dziecko jest w stałym kontakcie ze Żniwiarzami i prowadzi ciągły nasłuch na Anielskim Radiu. To dziecko codziennie sprowadza posiłki zza kilku kontynentów. Bez żadnej nauki w tym kierunku udało jej się stopić anielskie ostrza, co potrafi tylko kilka aniołów. Pamiętaj o tym, że kiedy ja się uczyłem, też ograniczyłem kontakty z tobą, gdyż bałem się, iż zrobię ci krzywdę. Prowadziłem szkolenie Sevil, Gabrielu. Potrafi o wiele więcej niż jakikolwiek anioł w jej wieku. Jeśli dasz jej trochę czasu, to może się otworzy przed tobą, tylko pamiętaj, że może to zająć kilka tygodni albo lat.

Gabriel spojrzał na młodszego brata z lekkim uśmiechem, smutnym, to fakt, ale uśmiechem. Zapomniał, że Sevil jest jego pierwszym dzieckiem, które przeżyło aż tyle lat. Strata każdego potomka bolała go we wnętrzu serca, którego, wedle niektórych, nie miał. A w tej chwili pojawiła się okazja, aby zająć się swym dzieckiem. Sevil była jedyną córką, którą postanowił wychować, jednak za późno się za to zabrał. Zdecydowanie za późno, zważając na słowa Castiela.

Sammy sięgnął dłonią za oparcie i pokrzepiająco poklepał Archanioła po ramieniu. Nie był to może jakiś specjalnie pocieszający gest, jednakże wiedział, iż choć odrobina współczucia może poprawić mu humor. A przynajmniej taką miał nadzieję.

》|||《

- DO DIABŁA CIĘŻKIEGO! CZEMU TEN BADZIEW IDZIE CIĄGLE ZA MNĄ?!

Sam rzucił się naprzód, goniąc smoka, który z kolei ścigał biegnącą sprintem Sevil. Po prawej zauważył Deana, szykującego się do zadania ciosu. Przez chwilę patrzyli na siebie, komunikując się bez słów, po czym oboje jednocześnie skoczyli na agresora, który był zajęty szarpaniem się z Serafinką. Gabriel runął na nich z góry, zaś Cas sprawnie wsunął się między Sevil a smoka. W jednej chwili Winchesterowie zadali dwa bliźniacze ciosy w brzuch potwora, w tym samym momencie Archanioł uciął mu głowę, a jego młodszy brat spalił jego Istotę.

Sevil oddychała ciężko, gdy prochy smoka opadały na ziemię. Szybko zebrała się w sobie, zignorowała spojrzenia mężczyzn i pobiegła uwolnić porwane. Nie zadawały pytań, tylko przytulały ją i natychmiast kierowały się do samochodu, gdzie stał Dean, mający odwieźć je do ich domów. Uwinęli się naprawdę błyskawicznie, co rzadko im się zdarzało, jednakże Sam nadal patrzył na Gabriela morderczo.

- Mogłeś to załatwić szybciej za pomocą jednego kliknięcia palcami! - wybuchł, jednocześnie sprawdzając twarz, szyję i ramiona Sevil pod kątem jakichkolwiek możliwych obrażeń.

Archanioł spojrzał na Winchestera z zaskoczeniem i oburzeniem w ciemnych oczach.

- Nie jestem łowcą! Nigdy nie będę! - odparł, opierając dłonie na biodrach. - Z resztą, poradziliście sobie doskonale w tradycyjny sposób! Wszyscy jesteście...

Zanim Gabriel zdołał skończyć zdanie lub Samowi udało się przerwać odpowiedź mężczyzny, oboje stracili głos. Kilkukrotnie próbowali wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, jednakże bez żadnego skutku. Spojrzeli z wściekłością na Sevil, jednakże ta patrzyła na nich w niemym zachwycie. Po chwili pisnęła z radości, zaklaskała w dłonie i podbiegła do Casa, aby przybić mu piątkę.

- Mam was dość - rzekł spokojnie. - Może nawet nie konkretnie was, a waszych kłótni. Wszystko zacząłeś ty, Gabrielu. I jeśli nie spróbujesz zmienić swojego zachowania w taki sposób, aby nie przeszkadzało w życiu Winchesterów, to obawiam się, iz będziesz zmuszony opuścić bunkier. Ostatnie słowo należy do braci.

Archanioł spróbował zawyć ze złości, po czym uniósł dłonie w poddańczym geście. Castiel mrugnął oczyma i odszedł dalej, zabierając ze sobą Serafinkę. Przeszli jakieś szesnaście stóp, zanim anioł zatrzymał się w miejscu.

- Sevil, nic ci nie jest?

Kobieta poruszyła się niespokojnie, zaprzeczając ruchem głowy. Na dowód tego, że jest cała i zdrowa, pokazała mu swoje dwie pary skrzydeł. Były nietknięte.

- Nie rozumiem, czemu nie mogłam odlecieć od smoka. Jakby coś mnie blokowało - wyrzuciła z siebie szybciej, niż zdołała pomyśleć. - Możliwe, że byłam w szoku. On biegł prosto na mnie.

- Pogadamy o tym w motelu, dobrze? - spytał, kładąc jej dłoń na ramieniu.
Kiwnęła niemrawo głową, wiedząc, że tak będzie. Panika sprzed momentu, kiedy to bała się, iż traci moc, nieco zmalała, jednak nadal dawała o sobie znać lekkimi ukłuciami strachu.

____________
Houk.

Dziś krótszy rozdział, niewnoszący zbyt wiele do całej historii, ale wiecie, jestem zmęczona. Człowiek nie sypia po nocach, bo mu koty biegają wszędzie wokół domu, tam szkoła, tam olimpiada, tam wyjazd na jakieś Grand Prix Białoruskiej Olimpiady, choć to dopiero w marcu, ale wiadomo, uczyć się trzeba.

Anyway, głosujcie, komentujcie i trzymajcie się tam jakoś.

Całusy,
J.M.Vector ♡.♡.♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top