XXII
Po południu Kai wrócił do domu, z kwiatami i przeprosił mnie za swoje zachowanie. Przyjąłem przeprosiny oraz bukiecik tandetnych róż, wsadziłem je do flakonu gdzie znajdowały się kwiaty, które dostałem kiedyś od Namjoona.. były śliczne.
- Halo? - zapytałem.
- G-Ggukie.. - Jimin ssi. - Przyjdź do parku, tym na uboczu.. chodziliśmy tam kiedyś. - zapłakał.
- Daj mi chwilkę, zaraz tam będę. - rozłączył się, a ja pobiegłem założyć bluzę oraz buty.
- Gdzie biegniesz? - zapytał starszy, podając mi klucze.
- J-Jimin mnie potrzebuje. - powiedziałem, szybko wychodząc z domu.
Jak najszybciej pobiegłem w stronę miejsca, na małej ławeczce przy starym drzewie siedział słodki blondyn. Przytuliłem go do siebie, pozwalając na totalne rozklejenie się. Głaskałam go uspokajająco po plecach.
- Y-Yoongi Hyung mnie zostawił.. - co? - Zerwał ze mną, w tym samym miejscu gdzie chciał mi się oświadczyć i gdzie to zrobił.. - co? - Znaczy on nie zerwał, ja nie wiedziałem co powiedzieć gdy klęknął i zapytał mnie.. uznał to za odmowę i po prostu odszedł a przed chwilą wysłał mi taką wiadomość.. - podał mi swój mokry od łez telefon.
Wytarłem go o mój rękaw.
Yooni Hyung! ❤️
Kochanie naprawdę te pięć lat z tobą było wspaniałe, ale jak widać źle zrozumiałem twoje gesty. Nie jestem zły na Ciebie, już bardziej na siebie. Wiem, że znowu przeze mnie płaczesz.. nie powinieneś. Jestem tragicznym chłopakiem, nie masz we mnie oparcia.. nie radzę sobie z moimi problemami. A co dopiero mogę mówić o wspomaganiu Cię. To wszystko nie powinno się wydarzyć, nie powinniśmy iść na tą imprezę z Ggukiem. Zostawić go samego, pozwolić Namjoonowi na ten seks. Gdyby nie to wszystko nadal był byś moim bohaterem, a ja twoim małym kotkiem. Lubiłem to wiesz? Gdy się mną opiekowałeś, pomagałeś mi.. mimo swoich problemów. Ja nie potrafię tego połączyć, jestem zbyt słaby by móc mieć Ciebie na zawsze tylko dla siebie. Zasługujesz na kogoś kto poradzi sobie ze wszystkim, będzie oparciem dla Ciebie i nie będzie płakać przez każdy durny tekst.. przepraszam, że zabrałem Ci tak te kilka lat z życia. Nie zobaczysz mnie już nigdy, jeśli nie odpiszesz na to. Uznam to za koniec, nie wywieram na tobie presji.. ale jeśli Ci zależy to nawet durna kropeczka wystarczy a wrócę do tego parku i wszystko naprawię. Rozmawiałem z Namjoonem, powiedział mi jak powiniennem się zachować ale ja stchórzyłam.. jak zwykle. Do zobaczenia może.. Jimin ssi..
Natychmiast sam odpisałem na te wiadomość tą durną kropką, nie pozwolę im się zniszczyć. Nie.. co to, to nie.
- Jimin on Cię nie chce zostawić, on jest zbyt słaby emocjonalnie.. jeśli go naprawdę kochasz to porozmawiajcie. Skarbie, musisz zacząć go wspierać jak na początku związku. Sam zauważyłem, jak zrzucasz na niego swoje problemy. A jego delikatne aniele skrzydła się załamują pod tym ciężarem. - popatrzyłem mu w oczy. - Kochasz Yoongiego? Twojego małego słodkiego, ulegającego Yoongiego? Który jest tym prawdziwym Yoongim, tym w którym się zakochałeś. A nie tym, którego pokazywał od długiego czasu.. - zauważyłem jak za nim stanął.
- Kocham mojego słodkiego Yoongiego, z początku związku. Tylko jego kocham, w tym się zakochałem. Delikatnym Min Yoongim, który ma skorupę ale mi pozwala się przez nią przebić.. i pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Oblicze drobnego aniołka, który szuka prawdziwej miłości w tym czarnym świecie.. - zaciągnął nosek.
- J-ja.. też kocham tego Yoongiego.. - odezwał się szatyn, a Ji odrazu się obrócił. - Kocham gdy nazywasz mnie twoim małym chłopcem, kotkiem.. maluchem. - przytulili się. - Od zawsze byłem taki słaby, nie nauczono mnie mocnych stron. Od zawsze potrzebuję mojego Park Jimina, który jest dla mnie oparciem i mnie kocha takiego jakim jestem. Bez tej ciężkiej zbroi, dominującego chama.. - blondyn go pocałował, na szczęście Yoongi nadal był od niego niższy. Jak przez pół życia.
- Kocham Cię, bardzo Yooni.. - uśmiechnął się, pozwalając mu na wytarcie swoich polików.
- Jiminnie.. to znaczy, że?
- Tak, mam już dość grania bezbronnego ulegJącego. - zaśmialiśmy się wszyscy. - Znowu mogę być tym bardziej seksownym w tym związku.. - uśmiechnąłem się.
- Słodko.. - odezwałem się po dość długiej ciszy z mojej strony. - Zapraszam na czekolade z piankami! Na pocieszenie! - złapałem ich za ręce i zaciągnąłem do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top