XIX

Byłem zły na wszystko, nawet nie wiedziałem dlaczego. Po wstaniu poczułem się tragicznie, więc tym samym byłem zły ma cały świat.

Gdy ja podniosłem się z łóżka, ktoś już postanowił pobić moje drzwi. Powoli do nich podszedłem i otworzyłem, Kai.

- Co jest? - zapytał, przytulając mnie.

- Nie mówiłem Ci czegoś, kurwa mać wczoraj? - odsunąłem się od niego.

- Czym zawiniłem? Dzieciak nie jest mój, jedynie się nim opiekuje. Jestem jego wujkiem, ale smierć jego rodziców narzuciła mi go. - popatrzył na mnie.

- To samo mówiłeś wczoraj. - przypomniałem mu. - Wejdź, bo zimno będzie w domu. - burknąłem, zakładając na siebie losową bluzę z fotela.

Jak się okazało musiała należeć do Namjoona, gdyż była o wiele za duża.

Wróciłem do mojego łóżka, ponownie zakopując się pod kołdrą. Chciałem spać, bądź leżeć. Sam nie wiedziałem co chce..

- Dzień dobry.. - usłyszałem obok ucha, zaspany męski głos z chrypką.

- Cześć Hyung. - odpowiedziałem, delikatnie się uśmiechając gdy mnie przytulił.

Kai na szczęście poszedł do łazienki, więc mogłem pozwolić sobie na kilka przytulasków. Jednak nie sądziłem, że starszy mnie pocałuje. Zrobił do leniwie, ale słodko.

- Zrobić Ci coś do jedzenia? - zapytał, podnosząc się z łóżka.

Przeciągnął się, tym samym ukazując mi swoje idealne ciało. Zdobył więcej widocznych mięśni od naszego ostatniego spotkania, bez koszulek.

- Jajecznicę.. - uśmiechnąłem się, patrząc na Jimina. - Zrób więcej, oni też zapewne jak wstaną to będą chcieli. - podniosłem się z łóżka, i usiadłem na komodzie. - Nie jest Ci zimno? - zapytałem.

- Nie, zresztą masz na sobie moją bluzę więc nawet nie mam jak się ubrać. - zaśmiał się. - Och.. - burknął gdy zobaczył tylko Kaia, który się do mnie przytulił.

- Tak sobie myślałem, nie chciałbyś może pójść ze mną gdzieś na obiad? - zapytał.

- Nie sądzę, że to mądry pomysł. Ledwo go znaleźliśmy. Nie powinien wychodzić, najpierw powinien się przyzwyczaić do nas. Nadal może być nieufny. - przerwał mu Hyung.

- Mógłbyś się nie wtrącać? - warknął.

- Myśle tak samo jak Namjoon, nie chce wychodzić z kimkolwiek. Mimo tego, że on siedzi to nadal się boje ludzi.. - wkurzyłem go. - Ale za to nie boje się pocałunków.. - uśmiechnął się, delikatnie całując mnie.

Jednak ten pocałunek nie był taki jak Namjoona, ten był gorszy. Mniej uczuciowy..

- Jedzenie gotowe. - przerwał nam Joonie.

- Dziękuje. - uśmiechnąłem się, najbardziej przepraszająco jak tylko potrafiłem. - Jimin, wstawaj.. - kucnąłem obok niego.

- Później.. - mruknął.

- Teraz. - warknąłem, tym samym wystraszył się i podniósł. - Jedzenie, jest nałożone. Więc podnieś te śliczne pośladki i idź jeść. - zrobił to co kazałem, ciągnąć ze sobą swojego chłopaka.

////
Ktokolwiek to czyta?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top