XIV

Lubiłem używać kamerek, nie musiałem wchodzić na drzewa.. ani wpadać w krzaki. Tylko tkwił problem, nie miałem ani jednej w jego aucie. Więc nie wiedziałem gdzie dokładnie jechał, najlepiej by było gdybym mógł coś takiego zastosować na jego kurtce.. ale odrazu by zauważył, albo ją zrzucił.

Dzisiaj, znowu gdzieś pojechał. Jak się okazało jedynie na zakupy, przywiózł ze sobą dwójkę mężczyzn. Yoongiego i Jimina, moje małe kochanie..

Nie ważne.

Zrobił dla nich jedzenie, zjedli wszystko i poruszyli pewien temat..

- Gdzie się podział twój Jeongguk? - zapytał Yoongi. - Nie wyglądał wczoraj na takiego, który chciałby Cię opuszczać.. - odkrył mnie? Nie możliwe.

- Jeongguk? Mój Jungkookie? - spytał cicho, blondynek.

- No tak, ale nie dziwie się, że wczoraj wolał zostać. Jeśli był przez tyle czasu krzywdzony, a to była noc.. bał się zapewne. - złapał, lepiej za haczyk niż Min. - Może i ma jakiś tam zakaz zbliżania się, ale wiesz..

- Chwila, jaka krzywda? Zakaz zbliżania? - znowu zapytał najmłodszy z nich.

Opowiedzieli mu wszystko, nie pomijając ani jednego mojego kłamstwa. Lecz oni nadal myśleli, że to prawda.. wierzyli mi, wszyscy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top