XI
Yoongi po obudzeniu dwójki mężczyzn śpiących razem, ruszył żwawym krokiem w stronę auta Namjoona. Wcale nie tak, nie zabrał mu kluczyków. Starszy sam je zostawił na komodzie, szatyn tylko skorzystał z okazji.
- Obudziłem cię Jiminnie? - zapytał, odrazu po usłyszeniu iż telefon został odebrany.
- Nie, nie śpię już jakiś czas. - odpowiedział, ledwo słyszalnym głosem chłopak.
- To dobrze, powinnienem być za jakieś dziesięć minut maksymalnie.
- Dziesięć? - spytał, zdziwionym głosem. - Przecież muszę się jeszcze ubrać i skończyć robić śniadanie..
- Jimin ssi, w każdej wersji jesteś idealny. Nawet w swojej piżamie z pieskami i rozczochranych włosach. - mruknął, przyspieszając jeszcze bardziej by znaleść się szybciej u swojego chłopaka.
- Ah Yoongi.. - jęknął przewlekle chłopak.
- Ogólnie kotku to nie mam kluczy i czy był byś łaskawy otworzyć mi drzwi? - zapytał, rozłączając się po chwili.
Mogąc poczuć jak jego chłopak, go mocno przytula. Całuje i ciągnie do ciepłego domu, czuł się jak w niebie.. uwielbiał to uczucie..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top