Rozdział 7 - Pierwszy Rok
Po małej kłótni z chłopakami nie odzywałam się od nich i oni do mnie także. Trochę zachowują się jak małe obrażone dzieci, które pokłóciły się o lalkę w przedszkolu. No ale nie mam zamiaru się ich prosić o wybaczenie, to nie jest w stylu Blacków i Lestrangów. I dziś wreszcie przyszły do mnie listy, które napisałam do cioci Narcyzy i Andromedy. Czekałam na nie ponad tydzień i już myślałam, że to nici, az tu nagle wstałam rano i na moim biurku leżały dwa listy. Odrazu poznałam, że to od Narcyzy i Andromedy, ponieważ używają na listach pieczątek z herbem ich rodów. Zeszłam z łóżka i wzięłam się za rozpakowywanie listów. Najpierw od Narcyzy.
Kochana Cordelio,
I mnie wszystko w jak najlepszym porządku i u Teda także. Jak w szkole, nauczyciele za dużo od was nie wymagają?
Co do drugiej części twojego listu, co nieco o tym wiem, lecz Bella jest bardzo skryta i rzadko mówiła nam o swoich problemach czy rozterkach. Wiem tylko o tym, że twoja matka zrobiła coś czego Syriusz jej nie wybaczył, pewnie musiało to być coś okropnego. Tylko tyle wiem, jakbyś jeszcze chciała się coś dowiedzieć to pisz, to chętnie ci opowiem.
Do zobaczenia,
Andromeda Tonks
Ech, Andromeda mało wie. Wszystko co ona napisała wiem już od Pheobe. Może Narcyza będzie wiedziec coś więcej, bo wiem że lepiej się dogadywały.
Cordelko,
Co tam u ciebie słychać? Jak w szkole? Co do twojego listu co nieco o tym wiem, lecz nie za dużo, Bella była skryta i trudno było coś z niej wyciągnąć, o wszystkim co wiem napisze ci, lecz nie wiem czy pomoże ci to odkryć o co się pokłócili. Wiem od Belli, że dostała od Syriusza Cruciatusem. Ale co tam się wiecej wydarzyło to nie wiem, Bellatrix nic więcej nie powiedziała. Myślę, że choć odrobinkę pomogłam.
Do zobaczenia już niedługo.
Narcyza Malfoy
O boże, to jak moja mama dostała Crucio to ciekawe co musiał zrobić mamie i tacie Pheobe. Będę musiała pogadać o tym z Black już teraz. Narzuciłam na siebie dresy i bluzę i pobiegałam pod pokój wspólny Gryfindoru. Wszyscy, którzy mnie widzieli pewnie dziwili się po co tam idę. Gdy byłam już pod drzwiami na złość nikt nie wchodził ani nie wychodził z ich dormitorium, uznałam, że jedynym sposobem by tam wejść będzie rozmowa z Grubą Damą.
-Czy mogła by mnie pani wpuścić do środka? Muszę porozmawiać z moją kuzynką w ważnej sprawie. - zaczęłam rozmowę.
-Hasło kochaniutka.
-Nie znam hasła, bo jestem z Slitherinu. No proszę niech pani mnie wpuści.
-Nie mogę kochaniutka, poczekaj na kogoś i może cię wpuści.
-Ech, no dobrze.
Stałam pod tymi drzwiami chyba z dwadzieścia minut, aż wreszcie ktoś z tamtąd wyszedł. Był to Fred lub George Weasley.
-Co ty tu robisz? - spytała.
-Przyszlam do Black, wpuścisz mnie tam? - spytałam miło. Z tego co wiem Black się z nim przyjaźni, więc może uda mi się go przekonać.
- Wpuszczę. Hasło to "Cytrynowe Dropsy" - powiedział i szybkim krokiem zabiegł po schodach. Pewnie szedł do swojego brata by zrobić jakiś głupi żart. Powiedziałam hasło i weszłam do środka. Oczy wszystkich Gryfonów powędrowała w moją stronę.
-Lestrage. - powiedział ktoś w tłumu.
Nie zwracaj uwagi na innych uczniów, zaczęłam wzrokiem szukać Black. Podeszłam do niej, jak na złość musiał znowu spędzać czas z Potterem.
-Black, dostałam odpowiedź na listy, możemy gdzieś iść i pogadać. - zapytałam ją.
-No pewnie, możemy iść na spacer po korytarzu. - powiedział blondynka - Nie długo do was wrócę. - te zdanie skierowała do swoich gryfonskich przyjaciół.
Wyszłyśmy z dormitorium i poszłyśmy na ten niby spacer po zamku.
-A więc, dostałam odpowiedź od Andromedy i Narcyzy. - powiedziałam do niej, a na twarz dziewczyny wpłynął mały uśmiech.
- I dowiedziałaś się czegoś więcej? Oprucz tego co już wiemy. - dopytywała.
-Tak, ciocia Narcyza powiedziała mi coś więcej. Lecz może gdzieś usiądziemy zanim ci to powiem. - dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona.
Znalazłyśmy na korytarzu ławkę i usiadłyśmy na niej.
-Masz, sama sobie przeczytaj. - podałam Pheobe list, który dostałam dziś rano. - Tylko proszę cię nie reaguj zbyt gwałtownie, bo zaraz cisza nocna i lepiej dla nas będzie jak będziemy cicho, by żaden nauczyciel lub perfekt tu nie przyszedł.
Dziewczyna szybko przeczytała list. Popatrzyła na mnie przerażonym wzrokiem.
- I ty chcesz mi powiedzieć, że to prawda? Nie wieże, moj tata by tak nigdy nie zrobił. I Czemu akurat Cruciatus, a nie jakaś Drętwota czy coś mniej złego? To jakiś żart. - gadała.
-Nie, wszystko co tu jest napisane to prawda. Narcyza nigdy nie kłamie w takich poważnych sprawach. Musisz w to uwierzyć, może moja matka zrobiła też coś złego i Syriusz w przypływie złości rzucił Cruciatusa.
-Bardzo możliwe. Dobra ja już będę się zbierać, muszę to sobie wszystko przemyśleć. Do zobaczenia. - powiedziała i poszła pewnie do pokoju wspólnego.
Ja także wstałam i poszłam do lochów, miałam wielkie szczęście, bo weszłam do dormitorium idealnie w tym momencie gdy zaczęła sie cisza nocna. Przywitałam się z Pansy, która siedziała z Astorią Greengras.
-Ej Del, nie chcesz z nami pogadać? - spytała Parkinson.
-Nie, dzięki. Jestem zmęczona, a muszę odrobić jeszcze lekcje na jutro. - powiedziałam. Może trochę kłamałam, ale nie chciało mi się z nimi gadać o jakiś głupotach, miałam ważnejsze sprawy na głowie, np: pogodzenie się z Draco, Theo i Blaisem.
O właśnie o wikach mowa. Idealnie w tym momencie kiedy o nich pomyślałam oni weszli do pokoju.
-Draco, Theo, Blaise musimy pogadać. - powiedziałam stanowczo.
-Niby po co mamy z tobą gadać, jak nie chcesz nam nawet powiedzieć o co chodzi z tą Black. - uniósł się Draco.
-Powiem wam, jak przestaniesz robić przedstawienie dla całego domu Salazara Slitherina i pójdziesz razem z Theo i Blaisem do mojego dormitorium. - odpowiedziałam mu równie opryskliwy głosem.
-No okej, mozmeh iść, ale masz powiedziec nam wszystko. - przewróciłam oczami na jego wymagania, lecz nie skomentowałam tego.
Poszłam do mojego dormitorium. Zamknęłam szczelnie drzwi i rzuciłam zaklęcie wyciszające, by żadna niepowołana osoba nie podsłuchała o czym gadamy.
-Siadajcie gdzie chcecie. - powiedziałam a sama zajęłam sobie krzesło do biurka. - Co chcecie wiedzieć? - spytałam zrezygnowana.
-O co chodzi z tą Black? - powiedział Theo.
-Czemu spędzasz z nią tak dużo czasu? - dodała Blaise.
- I co to za podejrzane listy i rozmowy z nią? I czemu jej bronisz? - znowu pytała Dracon.
-Dobra opowiem wam wszystko od początku. - westchnęłam. - Ja samym początku roku szkolnego, gdy McGonagal wypowiedziała jej imię i nazwisko jzu wiedziałam, że jest to moja rodzina, o której nic nie wiem. Jak to ja byłam ciekawa kto to jest i czemu choć jest moją rodziną nie znam go. Napisałam w tej sprawie list do mamy, która powiedziała mi tylko, że to córka Jagody i Syriusza Blacków i, żebym nie drążyła tego tematu dalej. Coś tam wspomniała o szczeniecych wybrykach i o jakiejś kłótni. Po tym liście uznałam, że muszę pogadać z Pheobe. Razem uznałyśmy, że musimy odkryć co jest tego przyczyną. Wtedy w sobotę, w dzień mojego wypadku, spotkałam się z nią, napisałyśmy wtrdt listu ona do swojego wujka, a ja do cioci Narcyzy i Andromedy. Dziś popołudniu dostałam na nie odpowiedziedzi i dlatego poszłam do Black, bo dowiedziałak się czegoś okropnego. Macie nikomu o tym nie mówić. Syriusz rzucił ja Bellatrix Cruciatusa. - chłopcy popatrzyli na mnie zdziwionym wzrokiem. - Na serio mówię, nie kłamie.
- I ty nam mówisz o tym dopwieo teraz? - spytała zbulwersowany Blaise.
-Powiedziałabym wam wcześniej, ale najpierw byłam prawie tydzień w Skrzydle Szpitalnym, a potem byliście na mnie obrażeni.
-No masz rację, następnym razem chcemy wiedziec wszystko odrazu. - powiedział Theo.
-Tak tak, od dziś mówimy sobie wszystko, no prawie wszystko. - powiedział Draco.
-Idziemy na kolację, bo głodny jestem. - zmienił zupełnie temat Zabini.
-A ty jak zawsze o jedzeniu, no dobra idziemy. - zerwalismy się i wszyscy razem poszliśmy na kolację do Wielkiej Sali...
Hej,co sądzicie o tym rozdziale? Jak myślicie czemu Bella dostała Cruciatusem?
Do następnego 🎀
1281 słów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top