9. Jesteś moją przyjaciółką którą zaczynam poznawać.

Patrzyłam na chłopaka nic nie mówiąc, zresztą w zaistniałej sytuacji nie miałam za dużo do mówienia. Czekałam po prostu na następny ruch chłopaka.

Przybliżył się do mnie, przymknął oczy, ja zrobiłam to samo. Kiedy już prawie dotknął moich warg odsunął się i szepnął.

-Poczekam na ten ruch, aż staniesz się moją dziewczyną.

Słysząc te zdanie byłam jeszcze bardziej zdezorientowana. Co? Poczeka, aż stanę się jego dziewczyną? To długo sobie poczeka, bo my w zasadzie jeszcze nic o sobie nie wiemy. A już się przyjaźnimy, rozumiecie to? Bo ja szczerze nie. Mimo, że nie wiem prawie nic o chłopaku, chcę się z nim przyjaźnić. Lubię jego towarzystwo, nie będę tutaj kłamać. Choć mogę powiedzieć, że dzięki rozmową z nim nie jestem już taka sarkastyczna i potrafię jasno odpowiedzieć na pytania. Bo jak sobie przypomnę nasze pierwsze rozmowy to dziwię mu się, że nadal chce ze mną przebywać.

-Nic o sobie nie wiemy - szepnęłam i przejechałam ręką po jego włosach, nie mogłam dłużej się powstrzymywać.

-Ale się dowiemy. Na ten czas jesteś moją przyjaciółką, którą zaczynam poznawać - odpowiedział również szeptem i obdarzył mnie najsłodszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek było mi pisane oglądać. Przysięgam, jakbyście zobaczyli ten uśmiech wasze nogi by zmiękły. Tak właśnie się stało ze mną. Dobrze, że leżała, bo w innym wypadku, już dawno upadłabym.

-A więc, co chcesz wiedzieć? - spytałam, choć jeszcze nie do końca byłam gotowa na otworzenie się przed moim przyjacielem.

-Powiedz mi dlaczego zawsze gdy dłużej na ciebie popatrzę rumienisz się? - zadał mi dopiero pierwsze pytanie, a ja już wiedziałam, że chcę to zakończyć.

-Bo... Bo ja po prostu uważam, że jestem przeciętna, nie za ładna, nie wierzę za bardzo w swoją urodzę i dlatego tak reaguję. Przepraszam ale nic na to nie poradzę - odpowiedziałam najszczerzej jak potrafiłam. Westchnęłam uświadamiając sobie, jak żałośnie musiała zabrzmieć moja odpowiedź.

-No nie wierzę, dziewczyno co ty do mnie mówisz. Jesteś naprawdę śliczna. Masz świetne okulary w których jest ci do twarzy, twoje oczy też są cudne. Mówienie o sobie nie za ładna to złe określenie, uwierz mi ja jestem specem - odpowiedział, a na końcu zdania przybrał pewną siebie barwę głosu.

Z moich ust wydobył się chichot.

-Jesteś słodki - powiedziałam przez śmiech, ten chłopak mnie rozbraja. - Teraz moja kolej - dodałam - A więc -Czy ty na prawdę uważasz, że jestem ładna? - spytałam, wiem, że to troszkę płytkie pytanie, no ale kurka! Jestem mega ciekawa jego odpowiedzi.

-Madison... Ty nie jesteś ładna, jesteś śliczna, mówię ci to z ręką na sercu - gdy usłyszałam jego odpowiedź od razu poczułam motylki w moim brzuchu. To było takie słodkie, nie miałam co do tego zastrzeżeń. On chyba na prawdę tak myśli!

-Dlaczego jak pierwszy raz się spotkaliśmy byłaś dla mnie taka niemiła?

-Bo... mi się spodobałeś i nie chciałam do siebie dopuścić tej myśli, ale nie tylko dla tego.. Po prostu byłam jeszcze roztrzęsiona zaistniałą sytuacją. Przepraszam cię za tamto - skrzywiłam się na końcu, nie zdawałam sobie sprawy, że on to tak odbierze, nie chciałam być dla niego niemiła, broń Boże! Tylko w tamtym czasie źle się czułam nawet sama ze sobą. Wiecie o co mi chodzi.

-Moglibyśmy już skończyć. Ale chcę jeszcze się ciebie o coś spytać - chłopak przybliżył się do mnie, choć to było prawie niemożliwe.

-Więc słucham.

-Co się takiego wydarzyło u ciebie w domu, że odeszłaś? - wyszeptał swoje pytanie. Zamarłam. Dlaczego akurat teraz? Było tak dobrze, a ja musiałam sobie o tym przypomnieć. Nie chcę. Z całego serca nie chcę teraz o tym rozmawiać. Wiem, że pewnie kiedyś będę musiała mu o tym powiedzieć, ale na pewno nie nastąpi to teraz. To zły czas na taką rozmowę.

-Dowiesz się w swoim czasie - odpowiedziałam, modląc się w duchu, żeby dobrze przyjął moją odmowę na ten czas. Wydaje mi się, że należy do rozumnych ludzi, powinien uszanować moją decyzję.

-Poczekam - odpowiedział. Odetchnęłam z ulgą.

-Dziękuje.

Leżeliśmy nic nie mówiąc, można powiedzieć, że powróciliśmy do punktu wyjścia. Chciałabym zasnąć ale niestety nie potrafię. Shawn już od dawna śpi. Teraz jestem tego pewna w stu procentach pewna. Z ust chłopaka wydobywały się ciche pogwizdy.

Zdałam sobie sprawę, że właściwie zamiast spać leże i wpatruję się w Shawn'a, co nie należy do najnormalniejszych zajęć na ziemi. Ale do najmilszych należy, to pewne.

*** Rano ***

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Od razu spojrzałam w stronę gdzie do czasu leżał Shawn. Jednak zamiast niego na łóżku, leżała kartka na której coś pisało.

Podniosłam ją i zaczęłam czytać.

" Madi chciałbym ci powiedzieć, że twoje oczy są chyba bardzo zmęczone po wgapianiu się we mnie. Wyszedłem od ciebie o piątej rano. Na biurku powinno być śniadanie, które dla ciebie przygotowałem. Do zobaczenia jutro. Shawn, xx"

Popatrzyłam w stronę biurka, faktycznie było tam śniadanie dla mnie. On jest niemożliwy.

Ledwo co zjadłam, a już w drzwiach pokoju pojawiła się ciocia Robyn.

-Madison, jutro leci...

-Wiem - nie dałam jej dokończyć, tym samym dając jej do zrozumienia, że doskonale wiem co jutro będziemy robić.

-A to skąd wiesz? - spytała widocznie zdziwiona moją reakcją.

-Od Shawna - odpowiedziałam, a na moją twarz wkradł się uśmiech.

-A mówił... Zresztą nie ważne. To co dziś wybieramy się na zakupy. Musimy cię nieźle obkupić, a pragnę ci powiedzieć, że wczoraj dostałam wypłatę, i nie marzę o niczym innym jak o wydaniu pieniędzy na ciebie. A teraz proszę cię zostaw sobie najlepsze jeansy i koszulkę. A resztę wyrzuć musisz zrobić miejsce na nowe ciuszki - ciocia była bardzo podekscytowana wspólnymi zakupami.

-Ciociu ja nie mogę cię naciągać na takie koszty - odpowiedziałam, nie chcąc żeby ciotka wydawała na mnie pieniądze, które jak sądzę bardzo się jej przydadzą.

-Nie słyszę słowa sprzeciwu. Już wyrzucaj te ciuchy. Są okropne - odpowiedziała, a na końcu lekko dźgnęła mnie palcem w żebro.

Ciocia opuściła mój pokój, a przede mną teraz niezła walka z ubraniami. Nie jestem za bardzo przekonana, co do wyrzucania tych rzeczy. Została nauczona tego, że niczego nie wolno marnować. Więc, w ubraniach chodziłam tak długo, aż nie porobiły się w nich dziury. A nieraz jeszcze dłużej. A teraz, jak gdyby nigdy nic mam zacząć je wyrzucać, a muszę zaznaczyć, że są one w dość dobrym stanie.

Czas zmienić myślenie. Już nie jestem tą samą Madison - pomyślałam.

Podeszłam do szafy i na bok odstawiłam tylko czarny t-shirt, jeansowe rurki i szarą bluzę. Resztę bez większego namysłu wrzuciłam do worka na śmieci, który ciocia wcześniej zdążyła przygotować.

Zeszłam na dół targając za sobą worek. Gdy tylko ciocia mnie zauważyła, podbiegła do mnie i odebrała ode mnie worek. Położyła go gdzieś na boku.

-Ubieraj się, jedziemy do centrum handlowego - posłała mi uśmiech. A ja nie odpowiadając jej, znów udałam się do swojego pokoju żeby, się ubrać.

**

Dzisiejsza pogoda na pewno nie sprzyjała zakupom. Ledwo co wyszłyśmy z domu, a już przywitał nas deszcz. Spojrzałam na ciocię i posłałam w jej stronę niezadowoloną minę.

-Daj spokój słoneczko i tak będziemy pół dnia w centrum. W aucie nie zmokniesz. Nie martw się - ciocia posłała w moją stronę lekki uśmiech.

Szybkim krokiem udałyśmy się do samochodu i czym prędzej, do niego wsiadłyśmy.

**

Ciocia zaparkowała przy jakimś wielkim centrum handlowym. Nie myślałam nawet, że takiej wielkości sklepy mogą istnieć. Jakbym była tam sama to pewnie pół mojego czasu zajęłoby mi szukanie wejścia, a drugiej pół szukanie wyjścia.

Pierwszy sklep jaki zaatakowałyśmy nazywał się "Sea Princess" i były w nim stroje kąpielowe, najpiękniejsze stroje jakie kiedykolwiek widziałam. Wybrałam sobie strój na podobiznę Triangl. Zaraz po zakupie udałyśmy się do "Primark", gdzie kupiłam sobie dwie pary spodenek i top.

-Może na zakończenie "Forever 21" ? - spytałam.

-Tak to świetny pomysł, widziałam tam super spodenki - ciocia przystała na moją propozycję.

***

Rozpakowanie wszystkich kupionych rzeczy zajęło mi sporo czasu. Byłam cioci bardzo wdzięczna za to, że zechciała wydać na mnie niemałą sumę, przy okazji było też mi głupio, że przyjechałam do niej i teraz tak się na mnie wykosztowuję.

Stwierdziłam, że najlepiej będzie jeśli podziękuje cioci za wszytko, co jak co, ale ta kobieta ma naprawdę serce ze złota.

Zeszłam na dół i udałam się do pokoju cioci.

-Dziękuje ci z całego serca. Za wszystko ciociu. Jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek poznałam. Kocham cię ciociu Robyn - podziękowałam i rzuciłam się kobiecie w ramiona. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo byłam jej wdzięczna.

-Też cię kocham myszko, a teraz idź spać - ciocia pogłaskała mnie po głowie.

Gdy byłam już w pokoju sięgnęłam po telefon, na wyświetlaczu widniało krótkie powiadomienie.

"Nowa wiadomość od Shawn M."

"Widzimy się jutro o 7 a.m, śpij dobrze mały gnojku. Shawn xx"

Uśmiechnęłam się czytając wiadomość od chłopaka.

"Śpij dobrze duży gnojku. Madison xx" - odpisałam i udałam się spać.

Ten dzień kosztował mnie dużo energii.

********************

Hejka!

Ten rozdział jest jednym z najdłuższych liczy dokładnie 1390 słów, w następnym rozdziale chciałbym osiągnąć 1600 a w następnych 2000. Co w na to?

Rozdział troszkę o wszystkim i o niczym, no ale cóż ja zrobię.

Do następnego xx


Dziękuje wam bardzo mocno za wszystkie komentarze i vote, to naprawdę bardzo mnie nakręca do pisania dalszych rozdziałów.

Love ya! xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: