5. Czy chociaż w 1% mi ufasz?

Nie miałam zielonego pojęcia co on chce teraz zrobić. Dalej patrzył na mnie, a jego wyraz twarzy ukazywał, że nad czymś intensywnie myśli.

Podniosłam dłoń i pomachałam mu nią przed twarzą.

-Halo, tu ziemia - odezwałam się, gdy ruch mojej ręki nic nie zdziałał

-Czy chociaż w jednym procencie mi ufasz? - wypalił nagle.

Teraz to ja powinnam siedzieć jak słup soli i czekać, aż przywróci mnie do żywych. Znamy się tak krótko.. Co go natchnęło do takich pytań?

-Eee, no chyba tak, ale to zależy od tego co chcesz teraz zrobić - zawahałam się, nie byłam pewna jego zamiarów, co troszkę mnie przerażało.

-Nie bój się, nie jestem jakimś przerośniętym pedofilem - odpowiedział i zaśmiał się - Chcę żebyśmy się przeszli na plaże, z moim obserwacji wynika, że od przyjazdu tutaj jedyna trasa jaką przebywasz to z twojego pokoju do kuchni, ewentualnie do łazienki. A teraz tam jest pięknie jak chcesz mogę cię zabrać w miejsce gdzie super widać zachód słońca - jego propozycja, oraz argumenty brzmią przekonująco.

-Dobra zgadzam się, ale pod jednym warunkiem

-Jakim? - spytał

-Trzymasz łapy przy sobie - wyjaśniłam a wzrokiem zjechałam na jego rękę która dalej trzymała moją.

-Przepraszam, no jasne

-Idę się przebrać poczekaj tutaj

-Ubierz się ciepło - odkrzyknął, a ja się uśmiechnęłam. Mimo, że na ten czas nie liczę na nic więcej od chłopaka to, że chociaż trochę się o mnie troszczy sprzyja mi. To bardzo miłe z jego strony.

Stałam na przeciwko swoich ubrań i zastanawiałam się co ubrać. Jeszcze nigdy tak bardzo nie przejmowałam się swoim wyglądem.

W końcu wybrałam jedyne spodnie które kupiłam sobie sama, długo na nie zbierałam, a i tak w nich nie chodziłam, bardzo je oszczędzałam. A dziś to idealny moment, żeby je ubrać. Tak, te ciemne idealnie dopasowane rurki. A teraz czas na koszulkę, z tym już nie było tak wesoło. Mam mnóstwo koszulek z jakimiś nadrukami, ale uwierzcie te koszulki, nie są przeznaczone dla dziewczyn w moim wieku, a jedyne co się w nich zgadza to rozmiar. Przekopałam cała szafę i nic nie znalazłam. Już miałam się wycofać i iść w koszulce którą miałam na sobie. Rozejrzałam się jeszcze raz i moją uwagę przykuła najzwyklejsza czarna koszulka. A co w tym wszystkim najlepsze bez żadnego nadruku.

Szybko ubrałam się, w przygotowany zestaw i udałam się do łazienki, popatrzyłam w lustro i mimowolnie się skrzywiłam. Wyglądam jak.. wrak człowieka.

Może jak raz bym się pomalowała nic by się nie stało? Czemu nie, w zasadzie mam przy sobie troszkę kosmetyków.

Sięgnęłam po kosmetyczkę, a gdy już miałam ją w swoich rękach wyciągnęłam z niej tusz do rzęs oraz malinową pomadkę. Nałożyłam cienką warstwę tuszu na rzęsy, a po ustach przejechałam malinową pomadką. Dzięki której moje usta nabrały świetnego koloru, a zarazem wyglądały bardzo naturalnie.

Chciałam sobie darować ubranie okularów, ale to niestety nie wchodziło w grę, bez nich jestem ślepa jak kret, a nawet jeszcze gorzej.

Wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju po chłopaka.

Siedział na łóżku i bawił się telefonem prawdopodobnie siedział na jakimś portalu społecznościowym.

-Jestem - odezwałam się nieśmiało.

-Okej, to co idziemy? Ładnie ci w tej koszulce Madison - poczułam, że oblewam się rumieńcem, nie pamiętam kiedy ostatni raz jakiś chłopak mnie skomplementował. Nie miałam pojęcia jak zareagować.

-Dziękuję - odpowiedziałam.

Udaliśmy się do przedpokoju, gdzie były nasze buty.

Ja ubrałam swoje trampki, a on czarne krótkie conversy.

-Wychodzimy! - krzyknęłam.

-Tylko nie wróćcie za późno.

Wyszliśmy z domu i od razu skierowaliśmy się na ową plaże.

Droga do niej też była ładna, nawet bardzo ładna. Nigdy nie szłam takimi szlakami. Wszędzie drzewa i fioletowe kwiatki. Ludzi było tyle co nic. Nieraz można było spotkać jakąś parę, która szła upojona swoim towarzystwem. W takich miejscach jak to zapomina się o wszystkich problemach. Nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć. Po prostu to wszytko z ciebie uchodzi, a ty masz ochotę powiedzieć "Jestem szczęśliwa" i zaciągnąć się powietrzem, w którym czuć las, kwiatki, życie.

Rozglądałam się na wszystkie strony i podziwiałam. Mogłabym tu zamieszkać. Wybudować drewniany domek i odciąć się od świata, od szarej codzienności, od problemów, od niepotrzebnych kłótni, od wszystkiego. To by było cudowne.

** Perspektywa Shawn'a **

Już dotarliśmy na plaże.

Nie miałem pojęcia od czego zacząć naszą rozmowę, a w niektórych momentach miałem wrażenie, że zaczynanie jakiejkolwiek rozmowy nie ma najmniejszego sensu.

Dziewczyna rozglądała się na wszystkie strony, podziwiała, żyła?

Od kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz, zawsze była smutna, siedziała w pokoju, a jak już towarzyszyła nam w kuchni, była nieobecna, zawsze pochłonięta myślami. Doskonale wiem, że trzymanie tego wszystkiego w sobie ją męczy, a sytuacja z telefonem tylko mnie w tym utwierdziła. To właśnie dlatego ją tutaj zabrałem, chcę żeby sobie ulżyła, żeby to wszytko z niej zeszło.

-Miałaś kiedyś chłopaka? - to pierwsze pytanie które mi przyszło do głowy.

-Do czego zmierzasz? - odwróciła się w moją stronę, spojrzałem w jej oczy, dziś zobaczyłem w nich iskierki, a nie jak zawsze łezki.

-Nie martw się, po prostu odpowiedz

-Miałam.. ale to przeszłość. Nie lubię do tego wracać - zauważyłem, że dziewczyna posmutniała i już wiedziałem, że wkroczyłem na zły temat.

-Wiesz co? Ja też miałem dziewczynę, do niedawna, nazywała się Lucy, prześliczna dziewczyna, ale co z tego jeśli okazała się zimną suką z sercem z kamienia?

-Co takiego ci zrobiła? - spytała. Zdziwiłem się trochę, że ją to interesuje. Sądziłem, że jak zawsze wyjedzie z jakimś sarkazmem który trudno zinterpretować.

-Piętnastego maja była nasza rocznica, pierwsza rocznica. Kupiłem najpiękniejsze kwiaty jakie były dostępne w kwiaciarni, jej ulubione kwiatki, oraz jej wymarzoną sukienkę. Poszedłem do niej do domu, zapukałem ale nikt mi nie otworzył, na podjeździe nie było auta jej rodziców co oznaczało, że albo nie ma tylko ich, albo całej rodziny. Chwyciłem za klamkę i o dziwo drzwi ustąpiły. Wszedłem do środka i zawołałem dziewczynę, nikt nie odpowiedział, śmiertelnie się przestraszyłem. Pobiegłem do jej pokoju, otworzyłem drzwi i co ujrzałem? Moją Lucy, tą którą tak kochałem, w objęciach jakiegoś gościa z drużyny koszykarskiej, może to bym jej wybaczył ale kiedy dopatrzyłem się, że nie ma na sobie koszulki a jej spodnie są rozpięte wpadłem w furię, rzuciłem w jej stronę prezentem i wyszedłem. Nie potrafiłem nic innego zrobić - opowiedziałem jej historię od której tak bardzo chciałem uciec. Zapomnieć.

-O Boże, Shawn, nie wiedziałam, tak mi przykro, ona..ona na ciebie nie zasługiwała, powinna się wstydzić, a najlepiej nie pokazywać ci się na oczy, takich rzeczy się nie robi, jak nie dla człowieka to dla zasady.

-A ty? Co się między wami zepsuło?

-Tutaj chyba nie ma za bardzo o czym mówić. Poznaliśmy się tak nagle, tak nagle się w nim zakochałam, wtedy myślałam, że z wzajemnością. Kochałam go jak nikogo innego, byłam gotowa zrobić dla niego wszystko. Sześć miesięcy, sześć najpiękniejszych miesięcy w moim życiu. A po nich wielkie BOOM! Zostawił mnie, tak po prostu odszedł bez słowa. To był pierwszy chłopak którego kochałam i pierwszy po którym płakałam - mówiła to z takim przejęciem, w jej głosie nie było słychać złości czy czegoś podobnego, było słychać smutek, żal, rozgoryczenie.

Spojrzałem w jej stronę, w oczach miała łezki. Chyba na prawdę musiała kochać tego chłopaka.

Dlaczego ludzie o tak pięknej osobowości cierpią najbardziej? Dlaczego? Czemu ludzie którzy są źli, "bez serca" mają się tak dobrze?

-Madison, nie płacz, on nie jest tego warty, to on powinien płakać po stracie tak fajnej dziewczyny- chciałem ją pocieszyć za wszelką cenę.

-Shawn..Ja.. - nagle urwała i rozpłakała się na dobre.

************

Hejka! ♡

Jak myślicie co Madison ma do powiedzenia Shawn'owi?

Bardzo dziękuje za wszelkie komentarze, vote czy też wyświetlenia. To bardzo motywuję mnie do pisania. A uwierzcie uwielbiam to robić.

Zapraszam na moje social media:

/ Jeśli macie jakieś pytania co do bloga piszcie, w wiadomości prywatnej tutaj ( wattpad), na twitterze, czy też w komentarzach. /

WAŻNE! W NASTĘPNYM ROZDZIALE CHCĘ DODAĆ DEDYKACJĘ WIĘC JEŚLI KTOŚ JEST CHĘTNY PISZCIE W KOMENTARZACH!

Miłego czytania.

Love ya!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: