25. Shawn, ty płaczesz?
** Perspektywa Madison **
Czekanie na Shawna dłużyło się nie miłosiernie. Cameron cały czas się denerwował. Nie próbowałam go uspokoić bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego że nic by to nie dało.
Po dziesięciu minutach w końcu byliśmy w komplecie i mogliśmy ruszać.
-Cześć Shawnie - przywitałam się z chłopakiem obdarowując go buziakiem w policzek.
-Gotowi? - spytał obejmując mnie w pasie.
-Gotowi - przytaknęłam.
**
Siedziałam na tylnym fotelu. Odzywałam się tyle co nic, głównie dlatego że nie miałam pomysłu o czym mogłabym rozmawiać ze Shawnem czy Cameronem. Oni z resztą też byli mało rozmowni. Atmosfera która panowała w samochodzie tylko wszystko utrudniała.
-O czym myślisz? - popatrzyłam na Shawna pytającym wzrokiem nie bardzo wiedząc o co może mu chodzić.
-A o czym mam myśleć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Wzruszył ramionami.
I znowu powróciliśmy do punktu wyjścia. Każdy siedział cicho wpatrzony w obiekty naprzeciwko siebie.
***
** Perspektywa Shawna **
Zaparkowaliśmy auto troszkę dalej, dla niepoznaki.
Powolnym krokiem udaliśmy się do Waffle House. Madison kurczowo trzymała się mojej ręki, co chwila ściskała moją dłoń a zaraz potem poluźniała uścisk.
-Boisz się? - spytałem.
Przytaknęła ruchem głowy.
Każdy z nas był na jakiś sposób przybity jednak na Madison ta cała sprawa odcisnęła największą pieczeń.
Jakbyście ją teraz zobaczyli.. Trudno się nie rozpłakać, na prawdę. Szła w czarnej zapinanej bluzie, z kapturem na głowie oraz w równie ciemnych rurkach. Miała ręce w kieszeniach bluzy a głowę spuszczoną w dół. Niczym nie przypominała Madison sprzed tygodnia. Teraz była smutna i zamyślona bardziej niż kiedykolwiek. Przeżyła tak wiele a nadal panuje w niej spokój.
**
Staliśmy na uboczu kawiarenki wyczekując aż pojawi się Stuart. Nie trwało to długo. Po może pięciu minutach czekał przy wejściu. Był ubrany w czarny garnitur a jego włosy były zaczesane do góry. Nie minęły nawet dwie minuty a już dołączyła do niego wysoka, chuda brunetka.
-Co ty znowu chcesz Stuart? - warknęła.
-Potrzebuję pieniędzy - zaczął niepewnie.
-Znowu? Już to przerabialiśmy..- odpowiedziała zrezygnowanym tonem.
-Ale teraz mamy taką trudną sytuację z Robyn.. Przygarnęła do siebie taką dziewczynę.. I ona cały czas kradnie nam pieniądze, idą pewnie na narkotyki i wódkę - kiedy usłyszałem te wszystkie kłamstwa na temat Madison ze zdenerwowania aż wstałem.
-Pożałuje - warknąłem idąc w stronę dwójki.
Nic nie mówiąc uderzyłem go w twarz z taką siłą że zdążył obrócić się wokół własnej osi.
-Ty sukinsynie - warknąłem po raz kolejny wymierzając cios w jego szczękę.
Był zbyt zdezorientowany żeby jakkolwiek zareagować. Odszedłem od niego kierując się w stronę gdzie zostawiłem Madison wraz z Cameronem.
Wtulała się w jego klatkę piersiową a on głaskał ją po głowie pocieszająco szepcząc że wszystko się ułoży.
Wtuliłem się w plecy dziewczyny.
-Dostał za swoje - szepnąłem po omacku szukając jej ręki żeby móc splątać nasze dłonie.
-Chodźmy do auta - powiedziała, jej głos był lekko zachrypnięty.
Bez słowa udaliśmy się do auta. Nadal trzymałem jej dłoń. Ściskałem ją tak mocno.. Bałem się że moja tak silna Madison może się zaraz rozpaść.
-Jest twoja ciocia w domu? - spytałem otwierając jej drzwi.
-Chyba nie, a co? - odpowiedziała jednocześnie zajmując swoje miejsce.
-Weźmiesz piżamy, czyste ciuchy na jeden dzień, szczoteczkę, kosmetyki i co tam chcesz, przenocujemy się w hotelu - wytłumaczyłem zajmując miejsce obok przyjaciela.
-To nie jest zbyt dobry pomysł - odpowiedziała niezbyt przekonanym głosem.
-To dobry pomysł, musisz odetchnąć Madison - nie zważałem na to co Madison myśli o moim pomyśle, wiedziałem że mam rację. Każdy kiedyś musi odpocząć.
-Niech ci będzie - czułem że nie jest przekonana.
** Perspektywa Madison **
Byłam już dawno spakowana. Czekałam tylko na sms'a Shawna który powie mi że mam już schodzi, bo na mnie czeka.
Siedziałam na łóżku.. Zdałam sobie sprawę z tego że przyjechałam tutaj żeby już nigdy nie uciekać. Żeby zacząć normalnie żyć a jednak, nadal to robię..
Od Shawn : Czekam.
Zbiegłam po schodach. Ubrałam szybko trampki. Ten pomysł nadal mi się nie podoba jednak wiem że Shawn nie dałby mi spokoju.
-Będzie dobrze kochanie
-Chcę to poczuć, nie usłyszeć - odpowiedziałam przy okazji zapinając pas.
-Madison.. - podjął kolejną próbę.
-Shawn - odpowiedziałam stanowczym głosem.
-Będę robił wszystko żeby było dla ciebie jak najlepiej.
-Chcę w to wierzyć - westchnęłam.
Niespodziewanie obdarzył mnie czułym pocałunkiem. Był krótki.
-Nie chciej wierzyć. Po prostu w to uwierzy - ruszył autem spod podjazdu.
-Wierzę w to, cholernie w to wierzę, mam nadzieję że się nie zawiodę - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
* Parę godzin później *
Chmury na niebie nabrały mocno granatowego koloru. Leżałam w piżamie wpatrując się w krajobraz za oknem. Byłam nadzwyczaj spokojna.
Czekałam aż Shawn skończy się kapać i dołączy do mnie. Potrzebowałam teraz jego bliskości jak jeszcze nigdy. Tylko on jest w stanie sprawić że się nie rozkleję.
-Jestem - odwróciłam się w stronę chłopaka. Był w samych bokserkach, jego włosy były mokre.
-Chodź koło mnie - odpowiedziałam poklepując miejsce obok mnie
Położył się obejmując mnie ręką w pasie. Przyciągnął mnie do swojego ciała. Byłam tak blisko że czułam jego mięśnie brzucha na plecach.
-Wiesz co? - spytałam.
-Hmm?
-Jak dziś uderzyłeś Stuarta.. Przypomniała mi się pewna sytuacja z domu.. Pamiętam jak przy niby rodzinnym obiedzie rozmawialiśmy o szkole, zainteresowaniach i tym podobnym. Kiedy tata spytał mnie kim chcę zostać z zawahaniem odpowiedziałam że marzę o zostaniu psychoterapeutą. Zdenerwował się na mnie. Krzyczał że nie mam podstaw żeby specjalizować się w tym fachu. Nagle przed oczami stanęły mi te wszystkie sytuacje.. ale to nie ważne. Bez zastanowienia odpowiedziałam że mam i to wielkie. Wtedy wstał od stołu i uderzył mnie tak mocno że spadłam z krzesła które przy okazji się złamało. Mam nie zareagowała, jak zawsze popierała zdanie ojca. Pomogła mi jedynie podnieść się z ziemi, podała mi namoczony wodą ręcznik papierowy żebym mogła zatamować krwawienie z nosa. Jakby nigdy nic musiałam powrócić do dalszego jedzenia. A wieczorem jak zawsze musiałam iść przeprosić ojca i powiedzieć że należało mi się - gdy to opowiadałam łzy leciały mi po policzkach.
-Twój ojciec cię bił? - spytał zachrypniętym głosem.
-Shawn ty płaczesz? - zignorowałam jego poprzednie pytanie.
-Nie powinienem przepraszam, ale po prostu to wszystko co ci się przytrafia.. Kochanie obiecuję że będę cię bronił do ostatniego tchu - coraz więcej łez spływało po moich policzkach.
-Bicie to najmniejszy problem. Ja byłam więźniem Shawn. Za wszystko musiałam przepraszać rodziców. Do bicia przyzwyczaiłam się w tak dużym stopniu że nieraz nie czułam tych uderzeń
-Jesteś moim autorytetem Mad - powiedział.
Leżeliśmy w ciszy dając sobie troszkę czasu na oswojenie się z nową sytuacją. Nie lubię opowiadać o tym co było kiedyś, nie lubię do tego wracać a jednak.. Gdy dzisiaj zobaczyłam Shawna bijącego Stuarta od razu przed oczami ukazał mi się obraz ojca bijącego mnie za moje własne życiowe aspirację. Tamtego życia nie można było nazwać życiem. To było coś co może w jednym procencie przypominało namiastkę życia. Nie mogłam mieć swojego zdania. Nie miałam przyjaciół. Żyło jako tako tylko moje ciało, dusza była w stanie uśpienia.
-A u ciebie zawsze było kolorowo? - spytałam. Chciałam wiedzieć czy chłopak zawsze był zadowolony ze swojego życia.
-Dość nie dawno miałem trudny okres mojego życia..Gdy zerwałem z sama wiesz kim. Nie wychodziłem wtedy zbytnio na dwór. Bałem się że mogę ją z nim spotkać i załamię się jeszcze bardziej. Znalazłem swoje pociesznie w siłowni, i pisałem piosenki.. To głupie ale na prawdę przelanie słów na papier dawało mi wielką ulgę. Z czasem przestałem o niej myśleć. Była dla mnie zamkniętym rozdziałem życia. - opowiedział.
-To tyle? - spytałam.
-Potem, tak nagle pojawiłaś się ty.. Prawie zawsze gdy przychodziliśmy z kolacji od twojej cioci pytałem się mamy o ciebie. Zawsze mi mówiła że dużo kiedyś przeszłaś i teraz zamieszkasz u cioci. Szukałem cię na facebook'u ale fakt że nie znałem jeszcze twojego imienia tylko utrudniał sprawę. Wpisywałem przypadkowe imiona dziewczyn z nadzieją że natrafię na ciebie i dowiem się o tobie trochę więcej, jednak nic nie znalazłem. - dodał.
-A dlaczego przychodziłeś do mnie do pokoju? Na przykład gdy rzuciłam telefonem ? - zadałam kolejne nurtujące mnie pytanie.
-To proste. Chciałem cię jeszcze bardziej poznać i martwiłem się troszkę co się u ciebie dzieje - wytłumaczył.
-A pamiętasz? Obiecałeś mi że kiedyś coś mi zaśpiewasz. Zaśpiewaj i kawałek jakieś twojej piosenki.
-Mad..
-Proszę - przerwałam mu w połowie zdania.
-That I can't go back, to this, to her.
To what we used to have.
It's black and burnt , my God
This is so sad it'll only make things worse
If we bring it back ooo, yeah
and I mean if you believe
that there is something still between you and me
then baby honestly, yeah
you're not the one for me**
Rozpływałam się w toni jego głosu. To było tak cholernie cudowne że na końcu zabrakło mi słów. Tak bardzo podziwiałam to.. Ta piosenka.. Była tak prawdziwa i cudowna.
-Zabrało mi słów Shawn
Nic nie mówiąc połączył nasze usta w pocałunku. Tak uwielbiałam jak to robił.
____________
Hejka!
No i jestem.. Przepraszam że rozdział pojawia się dopiero dzisiaj jednak przez piątek i sobotę miałam problem z laptopem i nie miałam jak napisać rozdziału ewew
Bardzo, a to bardzo dziękuje za wszelkie vote, komentarze oraz 5.8k reads!!
Kto odlicza czas do premiery Same Old Love? Hmm?
Chciałam wam jeszcze powiedzieć że Secret będzie miało przewidywane 30 rozdziałów, może parę więcej, ale na pewno nie mniej.
piosenka którą śpiewał Shawn** - Shawn Mendes // Bring It Back
MAM DO WAS JESZCZE JEDNO BARDZO WAŻNE PYTANIE! :
CZY CHCIELIBYŚCIE ŻEBYM ZROBIŁA TRAILER SAME OLD LOVE I WSTAWIŁA GO NA YOUTUBE? HM?
Zapraszam na rozdział, dziękuje za gwiazdki pod nim oraz komentarze xo
Moje social media:
twitter: oopsmyshawn
Love ya!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top