16. Zatracam się w miłości do ciebie.

-A więc pewien mężczyzna z którym czatowałam.. przez dość długi okres czasu, zaproponował mi spotkanie, u nas w Kanadzie, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe - wyjaśniła. Zauważyłam, że na twarzy cioci maluje się zdenerwowanie, co mi się nie spodobało. Jak możemy mieć jej za złe to, że próbuje być szczęśliwa, to niedorzeczne.. Wujek Jack zmarł trzy lata temu.. cieszę się jak głupia, że poznała osobę, z którą dobrze jej się rozmawia.

-Ciociuu! - Krzyknęłam - Ciesze się jak nic, zważając, że wu..nie ważne, po prostu nie mogę się doczekać, aż poznam twojego wybranka - dokończyłam..Specjalnie urwałam przy wzmiance o wujku, nie chciałam jej teraz niepotrzebnie dołować.

-Madison? - wypowiedziała moje imię. Spojrzałam jeszcze raz w stronę cioci, obdarzając ją szerokim uśmiechem.

-Słucham?

-Kochanie, leci ci krew z nosa, co jest grane.. - zesztywniałam.. Jaka krew? Jak mam być szczera, to rano krótko przed wyjściem do sklepu, również lekko krwawił mi nos, ale olałam to sądząc, że to przez zmianę klimatu czy coś w ten deseń. Jednak to chyba nie to.. To chyba przez denerwowanie, wczorajszą imprezę, wczorajsze sms'y.

Shawn patrzył na mnie zdenerwowanym wzrokiem.

-Pójdę do nas po nawilżane chusteczki - powiedział i wybiegł z pokoju.

*** Króciutka perspektywa Shawn'a***

Wszedłem do pokoju, niezwłocznie udając się do szafki nocnej.

Nie znalazłem chusteczek u mnie, więc podszedłem do szafki Madison. Niezbyt dobrze czułem się grzebiąc w rzeczach dziewczyny, ale jednak robię to w słusznej sprawie, prawda?

Przerwałem szukanie chusteczek, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk który powiadamiał o nowym sms'ie. Ktoś napisał do Madison.

Nie chciałem tego sprawdzać, jednak moja ciekawość wygrała.

Od nieznajomy : Spotkajmy się

Niezwłocznie przesunąłem palcem po ekranie, przez co "zajechałem" na sam początek konwersacji.

Od nieznajomy : Śpisz?

Do nieznajomy : Z kim mam przyjemność?

Od nieznajomy : Nie udawaj że nie wiesz.. Ethan xo

Do nieznajomy : Niech pan wybaczy to pomyłka, życzę miłej nocy

Od nieznajomy : Madison, nie zgrywaj się, mam do ciebie prośbę

Do nieznajomy : Nie interesuje mnie to za bardzo, nie pisz do mnie.

Od nieznajomy : Bo co? Znowu naślesz na mnie swojego chłoptasia?

Do nieznajomy : On ma imię, a teraz daj mi spokój, o tej godzinie powinnam spać a nie pisać z jakimiś dupkami

Od nieznajomy : Spotkajmy się

Na tą wiadomość dziewczyna nie odpisała, głównie dlatego, że przyszła około 5 minut temu.

Wyszedłem z konwersacji i zablokowałem telefon. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo zdenerwowałem się czytając to, co on jej pisał, mimo że było widać iż Madison go olewa, źle się czułem z tym, że miał z nią jakikolwiek kontakt.

Zabrałem chusteczki i czym prędzej udałem się do pokoju.

Madison siedziała tam gdzie przedtem z głową spuszczoną w dół. Jej ręce były pobrudzone krwią. Na prawdę bardzo się zmartwiłem, jeszcze nigdy nie widziałem żeby komuś aż tak krwawił nos.

**Perspektywa Madison**

Shawn podał mi chusteczki, a ja czym prędzej zaczęłam wycierać sobie nos. Schylił się przez co stykaliśmy się czołami.

-Widziałem wiadomości - szepnął nagle. Nie musiał mi tłumaczyć jakie wiadomości, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że chodzi mu o sms'y z Ethanem..Cholera, miałam zamiar załatwić to bez trzecich osób, ale co się stało, to się nie odstanie.

-Wytłumaczę ci jak będziemy w pokoju - odpowiedziałam również szeptem.

Jak najszybciej próbowałam ogarnąć sytuację z nieznośnym nosem. Gdy tylko uporałam się z krwią, uniosłam głowę do góry, pokazując innym, że już jest okej. Ledwo co zdążyłam do końca wyprostować plecy, a już Shawn pociągnął mnie w stronę wyjścia z pokoju, wrzucając czymś w stylu "musimy iść". No i wyszliśmy z pokoju, kierując się do nas.

-A więc? - spytał, od razu gdy znaleźliśmy się w naszych czterech ścianach.

-A więc wczoraj pisał do mnie i nie wiem co mam ci o tym powiedzieć, bo ja sama nie wiele z tego rozumiem. Po prostu napisał do mnie i to tyle, nie chciałam z nim pisać, ale nie dawał mi spokoju, chciałam go za wszelką cenę spławić i chyba mi się udało, bo już nic więcej nie pisał - wytłumaczyłam, choć nie wiem czy to mu coś dało. W zasadzie ja na prawdę nie miałam pojęcia, czemu on do mnie napisał. Przecież to on mnie zostawił prawda? Więc z jakiej racji, wkracza w moje życie, które prowadzę bez niego, ja już go nie chcę.

-Nie udało ci się. Dziś jak przyszedłem po chusteczki napisał mi, że chce się spotkać - i w tym momencie zamarłam, czemu on chce się spotykać? Przecież to jest śmiechu warte, nie widzieliśmy się tyle czasu, ja się pogodziłam z naszą rozłąką, on raczej też. A ja twardo trzymam się zasady. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

-Nie chcę się z nim spotkać - oznajmiłam, a mój głos był za bardzo roztrzęsiony.

-I się nie spotkasz - odpowiedział przytulając mnie. O tak teraz tego potrzebowałam. Wsparcia.

Siedziałam wtulona w ramiona Shawn'a wiedząc, że tylko ten chłopak może sprawić że czuje się bezpieczna. To tak jakby jego dwie silne ręce broniły mnie przed wszystkim. Wystarczy że czuje je, oplatające moje ciało, a już odlatuję. To całkowicie inna miłość niż Ethanem, to coś w co chcę się zatracać i nigdy więcej nie powracać do dawnego stanu rzeczy.

-Zatracam się w miłości do ciebie, Shawn - szepnęłam bawiąc się rogiem jego czarnego t-shirta.

-Jesteś cudowna - odpowiedział, bawiąc się kosmykiem moich włosów.

Niech to trwa i nigdy się nie kończy.

***

Najwyższy czas zacząć się zbierać, dochodziła już pierwsza, a my nadal leżeliśmy na łóżku. Ja bawiąc się rogiem jego t-shirta. On bawiąc się kosmykiem moich włosów.

-Czas się zbierać Shawn - oznajmiłam jednocześnie podnosząc się z łóżka. Powinniśmy już być dawno spakowani.

-Jakaś ty romantyczna - prychnął udając obrażonego. On chyba nadal łudził się, że to na mnie działa, nie tędy droga mój kochany.

Zignorowałam tą uwagę i podeszłam do szafki wyciągając z niej ciuchy, od razu pakując je do walizki. Chciałam jak najszybciej mieć to za sobą, nienawidziłam pakowania się, to dość męczące i nudne. Ale skoro trzeba, to trzeba prawda?

Kiedy w końcu uporaliśmy się z pakowaniem, byliśmy gotowi do drogi. Dziś znowu było bardzo ciepło, co nie za bardzo mnie zdziwiło.

***

-Gotowi? - spytała ciocia kiedy pojawiliśmy się w drzwiach.

-Jak widać - odparł Shawn, nie dając mi dojść do słowa.

Ciocia obdarzyła go tylko jednym z tych ciepłych uśmiechów i powróciła do targania swojej walizki. Zajęło jej to jeszcze z jakieś pięć minut, aż w końcu uporała się z nieznośnym bagażem i w końcu mogliśmy udać się do taksówki.

Chwyciłam Shawn'a za rękę i zaraz potem wyszliśmy z hotelu, poprzednio żegnając się z recepcjonistką.

***

Siedzieliśmy w taksówce. Dopiero teraz dopadło mnie zmęczenie, mimo że poprzednią noc przespałam, czułam się bardzo senna. Te paro dniowe wakacje wymęczyły mnie bardziej niż myślałam.

Nie miałam siły na dalsze walczenie ze swoim zmęczeniem. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka i chwilkę potem poczułam, że jedną ręką oplata moje ciało. Przymknęłam oczy i zasnęłam.

// "ukośna" czcionka = przedstawienie snu Madison //

Siedziałam na ławce, w naszym parku, oczekując na przyjście mojego ukochanego, Ethana. Uśmiechałam się sama do siebie, ciesząc się swoim szczęściem, szczęściem którym obdarował mnie Et. Miałam na sobie ulubiony biały sweterek chłopaka oraz czarne jeansy. Rozglądałam się wokół siebie podziwiając piękno tego miejsca. Nie dziwię się Ethanowi, że lubił tutaj przebywać. To miejsce ma w sobie coś magicznego, ja również bardzo je lubiłam, choć nigdy nie dałam po sobie tego poznać.

Z zamyśleń wyrwał mnie odgłos zbliżającej się osoby, podniosłam głowę do góry patrząc w stronę chłopaka.

-Ethan! - krzyknęłam rozentuzjowanym głosem, podbiegłam do chłopaka całując go lekko w usta.

-Nie, Madison - powiedział surowym głosem nie patrząc mi w oczy. Odepchnął mnie od siebie i usiadł na ławce.

-O co chodzi? - spytałam zmartwionym głosem, przysiadając się do chłopaka.

-Nie możemy być razem Madison, nie pasujemy do siebie. Jesteśmy z dwóch innych światów, poznałem inną dziewczynę, a ty byłaś dla mnie ciężarem. Wybacz, że to mówię, ale to prawda, nie chcę cię już okłamywać - zamarłam. Patrzyłam przed siebie w głowie przetwarzając to, co właśnie chłopak mi przekazał.

-Ile to już trwa? - spytałam załamującym się głosem.

-Tydzień, ale to nie ważne - powiedział, miał tak lodowatą toń głosu, że to aż bolało. Jeszcze nigdy nie odczuwałam, takiej nienawiści z jego strony skierowanej do mnie.

-Jestem dla ciebie ciężarem, Ethan - powiedziałam, nadal patrząc się przed siebie. Nie miałam w sobie tyle odwagi, żeby spojrzeć w jego stronę.

-Jesteś dla mnie ciężarem Madison, a teraz to koniec, wybacz - powiedział. I odszedł.

///

*Perspektywa Shawn'a*

Madison zaczęła lekko się wiercić. Oderwałem wzrok od telefonu i zauważyłem, że po jej policzkach płyną łzy, chciałem ją przebudzić. Ale zaczęła coś mówić.

-Jestem dla ciebie ciężarem, Ethan - powiedziała, łkając troszkę bardziej niż przed chwilą.

-On powiedział, że jestem dla niego ciężarem - odezwałam się po chwili.

Dźgnąłem ją lekko, myśląc że to ją obudzi. Nie pomogło. Przybliżyłem się do niej.

-Kochanie, wstań - szepnąłem do jej ucha.

Obudziła się, popatrzyła na mnie, ze łzami w oczach.

-Dlaczego płakałaś i mówiłam, że jesteś ciężarem dla Ethana? - spytałem. Musiałem bardzo powstrzymywać się, żeby przed imieniem tego dupka nie użyć żadnego niecenzuralnego słowa.

-Śniło mi się zerwanie z nim - powiedziała.

-Czy on ci wtedy powiedział, że jesteś dla niego ciężarem ? - spytałem przez zaciśnięte zęby.

Przytaknęła głową na znak, że to była prawda.

-Zabiję, sukinsyna - powiedziałem. Zacisnąłem ręce w pięści. Czułem jak pod wpływem złości krew w moich żyłach zaczyna buzować. Jak on mógł się tak zachować? Jak można swojej dziewczynie powiedzieć, że jest dla niego ciężarem? To straszne. Na prawdę podziwiam Madison, że przeszła przez to wszystko sama.

-Skarbie.. - usłyszałem głos Madison i poczułem jak jej ręka masuje moją pięść przez to rozluźniłem uścisk. - On nie zasługuje na to, żeby na niego napluć, a co dopiero żeby marnować na niego siły - dodała po chwili, posyłając w moją stronę wymuszany uśmiech.

-Ejj, rozchmurz się - powiedziałem przytulając ją.

Jeszcze raz popatrzyłem w jej stronę chcąc upewnić się, że to co przed chwilką powiedziałem pomogło. No i nic. Dalej siedziała z przygnębioną miną.

Chwyciłem jej twarz w dłonie i złączyłem nasze usta w pocałunku. Chciałem, żeby teraz skupiła się tylko i wyłącznie na moich ustach. I zapomniała o tym co było kiedyś. Teraz liczy się tylko na chwila, kiedy wspieramy się nawzajem.

Liczymy się tylko my Madison.

___________________________

Hejka!

Jak myślicie czy koszmary związane z Ethanem w końcu ustąpią?

Czy wiecie że za niedługo prolog będzie miał 400 wyświetleń? Woow! 2.5k reads! To dopiero coś! DZIĘKUJE Z CAŁEGO SERDUSZKA!

Mam nadzieję że mojej ff nadal wam się podoba, ponieważ mam jeszcze parę fajnych wątków do wykorzystania. Więc...będzie się działo muszę wam powiedzieć. Dziękuje że nadal ze mną jesteście.

Moje social media:

twitter : oopsmyshawn

Love ya!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: