13. Jestem troszkę zagubiona.
Kiedy w końcu zebrałam w sobie wszystkie siły, oderwałam się od chłopaka.
-Jestem gotowa - powiedziałam, a mój niepewnym ton głosu odszedł w niepamięć.
-Więc słucham księżniczko - odpowiedział uśmiechając się lekko.
Oddaliłam się troszkę od niego i usiadłam tak, że twarzą byłam skierowana w jego stronę.
-A więc, z moim charakterem jest dziwnie, ja sama w stu procentach siebie nie rozumiem, dlatego też, nie wymagam zbytniego zrozumienia z twojej strony, ale chcę żebyś wiedział, że lepiej by mi było na duchu jakbyś spróbował mnie zrozumieć. Wczuj się w to co mówię, dobrze? - zaczęłam, patrzyłam na chłopaka wyczekując jego odpowiedzi.
-Dobrze - odparł nie odrywając ode mnie wzroku.
-Ja jestem troszkę zagubiona, zagubiona w świecie nastolatków, nie mam konta na facebooku, instagramie i innych. Miałam tylko jednego chłopaka, to był jeden z powodów dla których ludzie mnie nie akceptowali, ale do tego się przyzwyczaiłam. Dalej... Zastanawiasz się pewnie dlaczego nigdy dokładnie nie określam swoich uczuć, hmm? Odpowiedź jest prostsza niż ci się wydaje. Ja po prostu nie potrafię tego robić, dopiero się uczę, jesteś pierwszą osobą której szczerze coś powiedziałam nie będąc do tego w żaden sposób zmuszona. Gdy jeszcze mieszkałam z rodzicami zawsze sama musiałam się uporać z problemami, nikt mi nie pomagał, byłam sama dla siebie oparciem i do tej pory jeszcze nie do końca dopuszczam do siebie myśli, że ktoś chciałby słuchać o moich problemach i przeżyciach. Pracuję nad sobą Shawn, cały czas nad sobą pracuję. Bo ja już nie chcę być taka jak kiedyś. To mnie męczy, nie chcę już być zamkniętą w sobie nastolatką, niszczę sobie tym życie - zatrzymałam się na chwilkę, zastanawiając się o czym jeszcze powinnam powiedzieć chłopakowi.
-To tyle? - spytał.
-Nie.. Boję się znów zakochać, nie chcę powtórki sytuacji z Ethanem. Ja naprawdę to przeżyłam. Nie chcę znów przechodzić utraty ukochanej osoby. To wszytko bardzo mnie ogranicza i ja sobie doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale niestety nie łatwo jest się wyrwać z tego bagna. Ale dam radę, mam taką nadzieję. Muszę dać radę.. dla cioci .. - zatrzymałam się nie wiedząc, czy powinnam tutaj wtrącać Shawna, patrzyłam na niego oczekując, że dokończy za mnie zdanie, choć nie jestem pewna czy załapał aluzję.
-I dla mnie - dodał, przyciągając mnie do siebie. Obtulił mnie ramieniem, co tylko dodało mi otuchy do kontynuowania moich myśli, tak bardzo potrzebowałam się komuś wygadać dopiero teraz to do mnie dotarło.
-I dla ciebie - przytaknęłam mocniej wtulając się w ramię przyjaciela.
-Z całych swoich sił walczę o lepszą siebie i obiecuję ci, że kiedyś przyjdę do ciebie i z uśmiechem powiem ci "Shawn, jestem dumna z tego kim jestem". To co powiedziałeś mi w łazience.. To nie do końca, o to się na ciebie boczyłam. Muszę ci przyznać, to była prawda i powinnam ci dziękować za to, że mnie oświeciłeś, od tego jest w końcu przyjaciel, ciesze się, że na siłę nie wpajałeś mi, że jest okej skoro wcale tak nie było, wpajanie komuś czegoś, co jest zwykłą fikcją nie jest fajne, i ty tego nie zrobiłeś.. Shawn z całego serca ci dziękuje za to, że dziś na mnie nakrzyczałeś, wiem to dziwnie brzmi ale dziękuje - powiedziałam i pocałowałam przyjaciela w policzek jako podziękowanie za to, co dla mnie zrobił.
Już chciałam kontynuować lecz stety lub niestety Shawn nie pozwolił mi na to.
-Ćsii - powiedział i przyłożył mi wskazujący palec do warg - Teraz moja kolej - dodał po chwili, jednocześnie cofając palec od moich warg.
-Wiesz co? Pierwszy raz gdy cię zobaczyłem, myślałem, że pewnie uciekłaś z domu bo tata dawał ci za mało kieszonkowego, ale to była tylko chwilowa myśl, którą zresztą zaraz wypędziłem z mojej głowy. Twoje zachowanie w moim towarzystwie było za spokojne na ten scenariusz, jakim przez chwilkę się kierowałem. Teraz siedzę z tobą na tej plaży, poznając ciebie i wiesz co? Nie chciałbym być nigdzie indziej. Bo z tobą jest idealnie. Dzięki tobie poznaję na nowo świat, świat z innej perspektywy. Mimo, że ja dotychczas całkowicie inaczej patrzyłem na świat.. Teraz wiem, że to jak ja postrzegałem tą kulę było złe. Nie zauważałem tego całego piękna, jakie nas otacza dopóki ty się nie pojawiłaś. Dziękuje ci moja najlepsza przyjaciółko na tej całej pięknej ziemi, kocham cię i zawszę będę przy tobie - kiedy słyszałam końcówkę jego wypowiedzi mimowolnie na mojej twarzy pojawiły się łzy oraz uśmiech, jeden z najszczerszych uśmiechów na świecie.
-Obiecujesz, że będziesz przy mnie zawsze ? - spytałam, chcąc się upewnić, czy chłopak aby na pewno mówi szczerze.
-Będę przy tobie zawsze Madison Carter, a czy ty będziesz przy mnie zawsze ? - spytał, choć pewnie doskonale zdawał sobie sprawę, z tego jaka będzie odpowiedź, to było oczywiste.
-Będę przy tobie zawsze Shawn'ie Mendes'ie, obiecuję - zapewniłam pocierając ręką ramię chłopaka. W sumie nie wiem czemu to zrobiłam, może chciałam mu dodać otuchy? Choć nie sądzę żeby to był w jakikolwiek sposób potrzebne.
-Nie chcesz dowiedzieć się o mnie trochę więcej ? - spytałam po chwili ciszy która nastała między naszą dwójką.
-Nie, na razie nie. Mad jestem ci bardzo wdzięczny za to, że w ogóle zechciałaś się przed mną otworzyć, jestem ci za to bardzo wdzięczny. A teraz chodź wracamy do hotelu, podsłuchałem, że twoja ciocia wraz z moją mamą coś szykują na dzisiejszy wieczór - było mi bardzo miło przez to, że dziękował mi za coś czym przede wszystkim pomogłam sobie.
-To ja jestem tobie wdzięczna za to, że mnie wysłuchałeś - powiedziałam i powoli podniosłam się. Podałam rękę Shawn'owi przez to wstawanie zajęło mu mniej czasu niż mi.
-Bolą cię nogi? - wypalił nagle, a ja popatrzyłam na niego tak, jakby właśnie mi powiedział, że jest gejem, czy coś w tym stylu.
-W sumie to tak, a co? - spytałam, nie wiedząc co mu przyszło do, tej jego zakutej głowy.
-To wskakuj na barana, poniosę cię - wytłumaczył szczerząc się jak głupi do sera.
-No ty chyba sobie jaja robisz, nie będę cię wykorzystywać - powiedziałam, próbując wymusić poważną minę.
-Ale ja się chyba jasno wyraziłem, wskakuj na te plecy, albo sam cię na nie wsadzę - powiedział, śmiejąc się zapewne z mojej niezbyt ciekawej miny.
Już więcej nie zaprzeczałam, bo to by nie miało większego sensu, z nim i tak bym nie wygrała.
Potrząsnęłam głową i wskoczyłam na plecy przyjaciela. Ręce owinęłam ciasno wokół jego szyi.
Szliśmy powoli do hotelu, a w zasadzie to Shawn szedł, do tej pory jeszcze nie wymiękł i dalej niósł mnie na barana.
Nie miałam zbytnio co robić więc rozglądałam się okolicy którą własnie szliśmy. Było ładnie, nawet bardzo. Obejrzałam się za siebie i zauważyłam chłopaka łudząco podobnego do Ethana.
Patrzyłam w stronę tamtego chłopaka, nie wierząc, że to może być on. Na prawdę? Jest tyle miejsc na wakacje a on akurat wybrał Hiszpanię?
-Co tam z tyłu jest bardziej ciekawego ode mnie? - z zamyśleń wyrwał mnie rozbawiony głos Shawn'a.
-Nie, ni..- i nagle przypomniałam sobie, że miałam być z nim szczerza i, że miałam skończyć z trzymaniem wszystkiego w sobie.. - W naszym kierunku idzie chłopak łudząco podobny do Ethana, a w zasadzie wygląda tak samo jak on, mogę dać sobie rękę uciąć, że to on - powiedziałam, gratulując sobie w duchu za ten jakże odważny ruch.
-Co? Gdzie? - spytał.
Nie odpowiedziałam. Zeskoczyłam z jego pleców i nakierowałam go tak, żeby doskonale widział chłopaka o którym była mowa. Tak to był on.
-Jesteś pewna, że to ten dupek? - spytał, widocznie poddenerwowany.
-Tak jestem pewna - przytaknęłam.
-Więc rób wszystko co ja, dobra? - nie miałam pojęcia co on chce zrobić, ale nie odmówiłam.
-Dobra - zgodziłam się.
Zaczęliśmy iść w stronę tego chłopaka, choć nie było to wcale po drodze do naszego hotelu.
Poczułam, że Shawn łapie mnie za rękę, za zaraz potem połączył nasze palce razem. Popatrzyłam na niego, nadal nie wiedząc do czego on dąży. Chłopak posłał mi tylko spojrzenie mówiące "Spokojnie to tylko trzymanie się za ręce, wstrzymaj się z kupnem sukni ślubnej" . Uspokoiłam się troszkę zdając sobie sprawę z tego, że to pewnie jeden z podpunktów jego planu, w który nie zostałam wtajemniczona.
Między nami a prawdopodobnie Ethan'em było nie mniej, nie więcej niż metr odległości.
Niespodziewanie chłopak odwrócił się w naszą stronę. Jego mina była tak samo zdziwiona jak za pewnie moja gdy go ujrzałam.
-Madison? - spytał po krótkiej chwili ciszy którą przeznaczył na wpatrywanie się we mnie.
Uścisnęłam mocniej rękę przyjaciela.
-Ethan? - zadałam bardziej pytanie retoryczne.
-Mad.. tak mi przykro.. - zaczął.
-Facet, daj sobie spokój to, że ci przykro nie znaczy, że cofniesz jej zranione serce - Shawn naskoczył przez chłopaka. Nie mam pojęcia czemu, ale przez ten nagły, jakby wybuch ze strony Shawn sprawił, że poczułam motylki w brzuchu. On na prawdę chciał dla mnie jak najlepiej.
-A ty to niby kto jesteś ? - prychnął przybliżając się w stronę mojego przyjaciela.
-Tak się składa, że chłopakiem Madison i jeśli zaraz się nie cofniesz dostaniesz w twarz - warknął przy okazji puszczając moją rękę.
Co? Jakim chłopakiem? .. Okeej widzę, że coś szybko sobie obmyślił tok swojej wypowiedzi.
-Nikt cię przed tym nie powstrzymuje - sprowokował Shawna. Byłam więcej niż pewna, że mu przywali. Shawn nie należy do ludzi który puszczają słowa na wiatr.
Tak jak też myślałam, tak też się stało. Shawn uderzył chłopaka. Mimo, że doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że należało mu się to jak psu micha, nie chciałam żeby Shawn z mojego powodu narobił sobie niepotrzebnych problemów. Jesteśmy na wakacjach powinniśmy odpoczywać.
-Dość! - krzyknęłam i zaczęłam odciągać Shawna od Ethana. - Nie warto - dodałam po chwili. W głębi serca miałam nadzieję, że mój argument będzie dość dobry i Shawn się usłucha.
-Masz rację - zgodził się ze mną. Ulżyło.. i to nawet nie wiecie jak bardzo.
***
W drodze powrotnej do hotelu nie odzywałam się zbyt często, nie wspominałam też o sytuacji sprzed paru minut. Musiałam dać Shawn'owi czas na ochłonięcie. Tę rozmowę zostawię sobie na później, teraz każdy jest jeszcze poddenerwowany ( a przynajmniej ja). Teraz to by nie miało najmniejszego sensu.
-Kochałaś go? - usłyszałam pytanie Shawn'a którego się nie spodziewałam. Musiałam dać sobie chwilkę na przemyślenie rozsądnej odpowiedzi, niestety jedyne co mi się udało powiedzieć to:
-Jak cholera - odparłam. Nie chciałam dalej ciągnąć tej rozmowy.
Temat Ethana to temat tabu.
-A więc, powinien dostać mocniej - popatrzyłam na przyjaciela i mimowolnie na mojej twarzy pojawił się kolejny szczery uśmiech.
-Boże, jesteś taki kochany - stwierdziłam.
-Dla ciebie wszytko, Mad - w duchu cieszyłam się jak wariatka.
Dziękuje za to, że zostałam obdarowana takim przyjacielem. - pomyślałam.
Niestety krótko po tej wesołej myśli przeszło mnie coś, co szybko zmyło uśmiech z mojej twarzy...
Czy wszytko co dobre trwa wiecznie?
______
Hejka!
Ten rozdział nie był zaplanowany na dzisiaj... ale usiałam sobie przed laptopem, i zaczęłam pisać początek żeby na jutro mieć mniej do pisania... no ale tak się zagalopowałam że napisałam cały rozdział XD Na początku miałam go sobie tylko zapisać i dodać wam go jutro, no ale po co przetrzymywać c'nie? :D
*Jak myślicie czy sielanka będzie trwała długo? *
TERAZ CZAS NA CO ROZDZIAŁOWE PODZIĘKOWANIA: A WIĘC
1. Dziękuje za te cudowne 1.6k reads. Jakim cudem ja się pytam?! <3
2. Za te wszystkie pozytywne komentarze przez które na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
3. Za vote: które pokazuję że jednak to co piszę jest dobre ( chociaż troszkę dobre haha)
4. Za to że jesteście.
Ja wam życzę miłego czytania, oraz miłego wieczoru.
Moja social media:
twitter : oopsmyshawn
Love ya! xxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top