Zapoznanie
Kiedy szatyn przekroczył próg przedziału ślizgoni obrzucili go spojrzeniami. Pierwszy odezwał się Nott.
- Malfoy miałeś iść po przekąski a nie gryfona. -
- Ted... -
Ślizgon uśmiechnął się tylko do blondyna.
- Draco! Czemu go tu przyprowadziłeś?! -
- Pansy wyluzuj, nie widzisz że chłopak ledwo stoi na nogach. -
- I ty Blaise po jego stronie?! -
- Pansy z łaski swojej zamknij się albo idź stąd... -
Zielonooki nie wiedział co ma ze sobą zrobić, czuł się głupio że to przez niego jest ta cała kłótnia.
- Malfoy... Ja już pójdę. -
- Oh Potter chyba sobie żartujesz siadaj na tyłku! -
Draco razem z Blaisem włożyli bagaż szatyna na półkę po czym zajęli swoje miejsca.
- A teraz Potti tłumacz się, czemu nie chcesz przebywać z gryfonami? -
- To skomplikowane... -
- Mamy czas nam się nie śpieszy. Prawda? -
Blaise pokiwał głową.
- Lepsze to niż słuchanie Pansy i jej wykładów o makijażu. -
- Ej! -
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Słuchamy cię Potti. -
- Oj Draco może byście nareszcie zaczęli mówić sobie po imieniu? -
- Ted ma rację Draco. -
Eh... Co ty na to Potti? -
Szatyn znów uniósł kąciki ust.
- Jestem Harry. Harry Potter. -
- Jestem Draco. Draco Malfoy. Obok mnie siedzi Blaise Zabini. -
Czarnoskóry chłopak kiwnął zielonookiemu głową.
- Ta tutaj to Pansy Parkinson, naprzeciwko niej siedzi Teodor Nott.
Oboje kiwnęli szatanowi głową.
- Skoro już wszyscy się znamy, możesz zacząć przemowę. -
- Już od dawna miałem powoli dość gryfonów, są zbyt głośni, zbyt niechlujni, najważniejszy jest quidditch i nic więcej. Większość się ode mnie odwróciła kiedy oznajmiłem światu że Voldemort powrócił. -
Ślizgoni poruszyli się na dźwięk imienia Czarnego Pana. Szatyn mimo to kontynuował.
- Jedyna osoba jaką tam szanowałem była Hermiona, jednak i ona się na mnie obraziła kiedy nie chciałem chodzić z Ginny... -
- Co?! Miałeś chodzić z rudą wiewiórką?! -
- Nie było to moje marzenie więc nie zgodziłem się na jej propozycję. -
- I dobrze. -
- Ta ale w tym roku wszystko się zmieni... -
- Dlaczego? -
- Są dwa powody, jeden chyba już znacie. Czarny Pan naprawdę powrócił, potwierdziło to ministerstwo. -
- A drugi? -
- Tego nie mogę wam zdradzić... -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top