Oczekiwanie...
Ważna notatka pod rozdziałem (przynajmniej dla mnie)
- Tato! Ile ja muszę jeszcze czekać na siostrę?! -
- Phoebe! -
Tom obrzucił córkę wściekłym spojrzeniem, na co dziewczynka zrobiła taką samą minę.
- Nie możesz stresować taty, jeśli chcesz rodzeństwo. -
- Czemu? -
Mężczyzna wziął córeczkę na ręce po czym podszedł do męża i ukucnął.
- Widzisz, tutaj w brzuszku może być twoja siostrzyczka. Może nas słyszeć i raczej nie będzie się chciała z tobą bawić jeśli będziesz taka niecierpliwa. -
Dziewczynka przyjrzała się zaskoczona swojemu tacie.
- Jakim cudem, tatuś zmieścił tam bobasa? -
Harry popatrzył na swojego męża i się uśmiechnął.
- No właśnie skąd masz pewność że ktoś tam jest? -
Brązowooki podszedł do męża i pocałował go w czubek głowy.
- Mam przeczucie. -
Brew szatyna poszła odrobinę do góry.
- Przeczucie? Na podstawie przeczucia, chcesz mieć dziecko? -
Voldemort uśmiechnął się szeroko do zielonookiego.
- Oczywiście. -
- Jesteś niemożliwy... -
- Wolę być nazywanym najlepszym. -
- Zawsze miałeś takie duże ego? -
- Nie tylko to mam duże... -
- Tom! -
Policzki szatyna pokryły się delikatnym rumieńcem, na co mężczyzna znowu się zaśmiał.
- To jest fascynujące, że tak łatwo umiem cię zawstydzić.-
- Nieprawda! -
- To urocze na swój sposób. -
Harry tylko się uśmiechnął po czym popatrzył na swój brzuch.
- Naprawdę sądzisz że mamy pasażera na gapę? -
Tom dotknął dłonią brzucha męża po czym przyłożył do niego ucho.
- Halo? Jest tam kto? Możesz nam dać jakiś znak że jesteś? Tatuś nie może się już doczekać aż cię zobaczy. -
- Tom... Nawet nie masz pewności że jestem w ciąży. -
- Ale spróbować nie zaszkodzi. -
- Baw się dobrze. -
Zielonooki poprawił się na kanapie i wtulił się w ramiona męża.
- Myślisz że damy sobie radę z trójką potworków? -
- Przecież to nasza krew. -
- No właśnie... Przez ciebie są takie bezczelne. -
- Przynajmniej nikt nie będzie nimi pomiatał. -
- Ale oni będą pomiatać innymi. -
- Od tego jesteś ty, wychowasz ich na wrednych ale porządnych ślizgonów. -
- Przecież nie muszą być akurat w domu Salazara... -
- Oczywiście... Ale i tak będą! -
Szatyn pokręcił tylko głową ale na jego ustach gościł uśmiech.
Hej glutki, chciałabym wam wyjaśnić parę kwestii i mam nadzieję że chociaż ktoś to przeczyta...
Ostatnio w moim życiu wszystko się pieprzy, nie mam nastroju ani chęci na cokolwiek. Umiem się zdenerwować o najmniejszą głupotę. To również odbija się na was, mam coraz mniej ochoty pisać rozdziały. Miałam zamiar zawiesić konto albo w ogóle usunąć, jednak czytając wasze komentarze staram się zmusić aby pisać dalej. Jesteście czymś co umila mi moje denne życie. Wiem że wszyscy macie własne problemy, ale musiałam się komuś wygadać. Miłej nocy lub dnia Misie!
Ps: Postaram się w końcu skończyć któryś one- shot
Pps: To już jest naprawdę końcówka tego ff...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top