2
Wyszłam z uczelni, biegnąc od razu na autobus. Dzisiaj musiałam zostać dłużej na zajęciach, co groziło spóźnieniem w pracy. Zdążyłam na ostatnią chwilę, by wskoczyć do pojazdu i w spokoju poczekać, aż dojedzie na odpowiedni przystanek.
Przyszłam minutę przed czasem, żegnając się w drzwiach z Tiną. Przywitałam się z szefem oraz Evanem, a potem w szybkim tempie przebrałam się w firmową koszulkę. Umyłam ręce oraz zaczęłam zbierać zamówienia. Zerknęłam kątem oka na stałe miejsce tajemniczego klienta i standardowo siedział przy oknie, pisząc coś w swoim dzienniku. Podałam mojemu koledze trzy zamówienia na kawy, a sama niektórych rozliczałam.
- P-przepraszam. - odwróciłam się przodem, słysząc czyiś cichy głos. Drugi raz mogłam dostrzec kolor jego oczu, który odzwierciedlał się piękną zielenią.
- Tak? - starałam się być miła, bo widocznie nie czuł się dobrze, rozmawiając z kimkolwiek. Nie miałam zamiaru go wypytywać, ponieważ byłoby to nieodpowiednie, ale mogłam sprawić, że nie będzie się czuł tak źle.
- To za wczorajszą kawę i filiżankę, którą rozbiłem.
- Och, nie, nie musisz płacić za naczynie. To się zdarza. - wzięłam wyłącznie tyle ile za gorący napój, a resztę oddałam mu do otwartej dłoni. Miał już odejść, lecz zatrzymał się w półkroku, dlatego zwróciłam uwagę na to, co go powstrzymało. Ktoś zajął jego stolik, przy którym miał rzeczy.
- Nie, nie, nie. - podszedł bliżej i jedyne co mogłam zauważyć to jak marnie próbował wyrwać notes z rąk licealistów. Takie dzieciaki były najgorsze. Młode siedemnastki myślące, że potrafili wszystko i zasady ich nie dotyczyły.
- Evan.
- Hm?
- Chodź. - wskazałam palcem na biednego mężczyznę i natychmiast oboje ruszyliśmy w jego kierunku. - Prosiłabym, abyście opuścili lokal.
- Chyba każdy ma prawo do...
- Kulturalnego spędzenia czasu w kawiarni. Niestety się tak nie zachowaliście. Zabierzcie swoje rzeczy i najlepiej znajdźcie jakąś knajpkę. - zauważyłam jak jeden spryciarz chował za plecami własność bruneta, która była dla niego widocznie bardo cenna. - Nie przywłaszczaj sobie. To jest kradzież.
- Suka. - wywróciłam oczami, słysząc wyzwisko rzucone w moją stronę, jednak uśmiechnęłam się zadowolona, gdy nasz klient odzyskał zeszyt.
- Wszystko w porządku? - zapytałam, patrząc na chłopaka, który pokiwał głową i zanurzył nos w swoim notesie.
- Dziękuję.
- A skoro już jesteś stałym klientem to może zdradziłbyś swoje imię? - głupio było nie znać jego imienia, bo przecież codziennie go obsługiwałam, a nie mogłam się zwrócić do niego po imieniu. Podniósł na mnie wzrok, marszcząc czoło.
- Harry.
- Leah.
- Wiem, masz plakietkę na koszulce. - chyba pierwszy raz zauważyłam jego delikatny uśmiech, także pomyślałam, że był to jakiś postęp.
- Wypadało się przedstawić. Masz na coś ochotę? Kawy?
- Nie, dzięki. - po jego wyrazie twarzy zrozumiałam, że chciał się mnie pozbyć i niezbyt był chętny do konwersacji. Odeszłam z powrotem za ladę, gdzie pomogłam Evanowi uporać się z zamówieniami oraz rozliczaniem klientów.
Zbliżała się dwudziesta, a Harry wciąż siedział zatracony w pisaniu. Spokojnie czekałam, czytając gazetę, aż wreszcie pójdzie do domu. Nie mogłam być dla niego niemiła, dla żadnego gościa, aczkolwiek ja również pragnęłam wrócić do swojego mieszkanka.
- Leah. - odłożyłam magazyn, żeby skupić się na brunecie, który z portfela wyjmował pieniądze za wcześniejsze zamówienie. Przyjęłam banknot i szczęśliwa zaczęłam się zbierać.
Lało okropnie, ale przynajmniej miałam kaptur, a mężczyzna wychodzący prawie równo ze mną był widocznie autem. Stanął przy samochodzie i przez chwilę mi się przyglądał, lecz nie miałam czasu, aby tak po prostu marznąć na deszczu. Myślałam, że może mi zaproponuje podwózkę, jednak pokiwał głową na boki i wszedł do środka. Oczywiście, nie czułam się odrzucona, ponieważ sama nie zaprosiłabym do swojego pojazdu kompletnie obcej osoby.
Wróciłam do domu, rzucając torebkę na fotel i wstawiłam wodę na herbatę. Miałam wiele do nauki, musiałam wziąć zmianę Tiny, gdyż wyjechała do rodziny oraz odwiedzić moich bliskich.
Kubek z gorącym napojem postawiłam na czarnym, malutkim stoliczku i położyłam się na kanapie, wcześniej włączając telewizor. Najwyraźniej byłam strasznie zmęczona, ponieważ zasnęłam, nie przejmując się zmianą ubrania czy wyłączeniem telewizji.
•
Hej ♥
Liczę na Wasze opinie. Rozdziały nie będą się pojawiać często (!)
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top