13
- Kurwa, nie jestem głupi! Otwieraj! - spojrzałam na wystraszonego Styles'a, który nie miał pojęcia, co powinien zrobić. Odetchnęłam głęboko i powoli podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę, jednak minęło parę sekund, zanim ją pociągnęłam i stanęłam twarzą w twarz ze swoim profesorem. - Oddawaj dziennik, Walter! Byłem łagodny, ale teraz przegięłaś. Och, witaj, Harry. - patrzyłam błagalnie na bruneta, który po prostu przyglądał się całej sytuacji. Moje dłonie ściskały zewnętrzną część rąk Faith'a, ponieważ przycisnął mnie do najbliższej ściany, dręcząc moją biedną szyję.
- J-ja...
- Jak zwykle nieśmiały. Znalazłaś sobie bohatera. - uśmiechnął się z kpiną i jechał palcami drugiej ręki po moim dekolcie, co wzbudzało we mnie obrzydzenie. - Harry opowiadał ci o swoich przygodach na naszym uniwersytecie? Pewnie nie.
- Jesteś potworem. - warknęłam, odpychając jego lepkie łapy od swojego ciała. Niestety, nie powstrzymałam go na długi okres czasu.
- Grzecznie oddacie mi dziennik i zapomnimy o wszystkim.
- Nie mamy żadnego dziennika.
- Kochanie, dobrze wiemy, że macie. To skarb Harry'ego, prawda? - zwrócił się do chłopaka, który nic nie odpowiedział. Po prostu stał. - Nic nie zrobisz? Nie uratujesz swojej dziewczyny? Mam ją zgwałcić na twoich oczach? - przełknęłam ślinę, słysząc jego ostatnią wypowiedź. Obserwowałam reakcje zielonookiego, jednak był widocznie zbyt sparaliżowany strachem, by cokolwiek zrobić.
- Harry... - szepnęłam, uparcie zrzucając dłonie Faith'a ze swojej osoby.
- Nie łódź się. Będzie wyłącznie obserwatorem. - nie miałam aż tyle siły, aby go zatrzymać. Moje próby kończyły się porażką, a płacz i histeria w niczym nie pomagała. Krzyczałam, błagałam i szarpałam się na wszystkie strony, aczkolwiek nic nie wskórałam. Pozbył się mojej koszulki i od razu zabrał się za mój rozporek.
- Harry, proszę! - uderzyłam pięścią w plecy nauczyciela, ale nie dało mi to żadnej ulgi. Moje naiwne prośby skierowane do bruneta nie przyniosły efektów, a sam młody mężczyzna schował się w kącie, w którym kucnął.
- Przestań się wiercić! - prychnęłam ze łzami i nie zamierzałam posłuchać się jego kazaniom. Nie obchodził mnie brak sił. Chciałam się jedynie wydostać spod jego obleśnych rąk.
- Pomóż mi! Cholera, Harry! - wtedy usłyszałam odgłos syren policyjnych, więc sąsiedzi musieli zrozumieć, że działo się coś niepokojącego. To powstrzymało Faith'a i nie interesując się niczym, wybiegł z mieszkania. Zjechałam po ścianie na podłogę i sięgnęłam po koszulkę, żeby prędko nałożyć ją na siebie. Zakryłam twarz, chcąc uspokoić umysł, emocje, całe ciało.
- Przepraszam, Leah.
- Przepraszasz?! Jesteś zwykłym tchórzem! Nic byś nie zrobił, nic. - ściszałam głos z każdym słowem, kiedy do mnie samej dochodziło jego zachowanie. Pokręciłam głową i podniosłam się, a następnie przeszłam do kuchni.
- Naprawdę nie potrafiłem... nie potrafiłem, wybacz.
- Nie dotykaj mnie! - odepchnęłam go od siebie, gdy próbował objąć mnie od tyłu.
- Kochanie, uczyniłbym dla ciebie wszystko, ale przeżywałem to tyle razy. Takie same sytuacje. To boli, to strach... musisz zrozumieć.
- Co byłoby gdyby mnie zgwałcił? Jak spojrzałbyś mi w oczy?
- Leah...
- Jak?
- Kocham cię. -nagle rozniosło się pukanie, więc z przerażeniem spojrzałam w kierunku drzwi.
- Policja, proszę otworzyć! - odetchnęłam i z ciągłymi nerwami zmierzyłam ku drzwiom.
- Leah, nic im nie mów. Błagam, będziemy mieli problemy. - zerknęłam na niego przelotnie, lecz nic nie powiedziałam. To było najgłupsze i najgorsze, o co mógłby mnie poprosić. - Zrób to dla mnie.
- Witamy, sąsiedzi zgłosili, że dzieje się coś złego. Moglibyśmy wejść? - kiwnęłam głową, przepuszczając ich w progu.
- Mogłabym złożyć zeznania? - zapytałam, patrząc wprost na Harry'ego, któremu jedna łza spłynęła po policzku. Nie umiałam postąpić inaczej. Ktoś musiał się tym zająć, a on nie dał rady nawet wezwać pomocy. Zawiodłam się, ale poniekąd rozumiałam jego postępowanie. Był przerażony i wiele lat przechodził horror, jednak nie mógł ignorować takich krzywd. - Chciałabym zgłosić próbę gwałtu.
•
Hej x
Liczę na Waszą opinię, misie! x
oops ^^
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top