1

Weszłam do kawiarni, w której pracowałam już dwa tygodnie. Od tamtego czasu codziennie spotykałam chłopaka z przydługimi włosami, zielonym spojrzeniem oraz nijakim wyrazem twarzy. Raz podniósł na mnie wzrok i od tamtej pory nigdy więcej już tego nie zrobił. Zawsze siedział samotnie z daleka od innych. Był stałym klientem, cechującym się punktualnością. Przychodził o siedemnastej piętnaście, dziesięć minut przede mną, wyjmował swój zeszyt, zamawiał kawę i pisał. Nikt mu nie przeszkadzał, nie podchodził, aby zapytać czy mu smakowało, czy chciał coś jeszcze. Miał w zwyczaju podnosić rękę, kiedy pragnął złożyć zamówienie. Jego najdziwniejszą prośbą było to, że wyłącznie kelnerki miały go obsługiwać.

Pierwszego dnia w mojej pracy byłam zdumiona jego zachowaniem, gdyż Evan nie był świadomy jego wymagań. Wtedy zwracający na siebie uwagę nieznajomy normalnie wyszedł, nerwowo się dygocząc. Od tego czasu zajmowała się nim Tina, która uważała go za dziwaka i ja.

- Cześć, Leah. Mogłabyś najpierw posprzątać stoliki? - uśmiechnęła się do swojego szefa, zgadzając się i weszłam na zaplecze, aby przebrać się w zwykłą czarną koszulkę z logo lokalu, zmieniając Tinę. Przywitałam się z Evanem - kolegą z pracy oraz znajomym ze studiów. Chodziliśmy razem na ten sam uniwersytet, aczkolwiek na dwa różne kierunki.

- Jesteś kobietą, nie?

- No raczej. - mruknęłam ze śmiechem, patrząc raz na wysokiego blondyna, a raz na sznurówkę, którą próbowałam zawiązać.

- Co mam kupić Polly na naszą rocznicę?

- Jakie są kryteria w tym roku?

- Małe podarunki i nie wydajemy dużo pieniędzy. 

- Polly jest z tych dziewczyn, co lubią zwykłe popołudnia z pizzą i dobrym filmem. - znałam drobną szatynkę od trzech lat jeszcze z liceum i nigdy nie była typem kobiety, które uwielbiają dostawać kwiatki, czekoladki i drogie prezenty. Wyróżniała się miłością do zapamiętywania chwil poprzez fotografie. Nie zbierała muszelek na wakacjach, nie kupowała pamiątek, a robiła masę zdjęć, które później wsadzała do jednego z milionów albumów. 

Widocznie rozpoczął rozmyślanie nad moim stwierdzeniem, także wyszłam z pomieszczenia, witając nowych klientów i czyszcząc brudne stoliki.

Ludzi z każdą godziną ubywało, ponieważ zbliżał się wieczór, jednak cały czas jedno miejsce przy oknie było zajęte przez tajemniczego bruneta. Niestety nie mogłam przewidzieć, kiedy będzie chciał wyjść, a zasada była tu taka, że zamykaliśmy dopiero jak ostatni klient opuści budynek. Najczęściej był nim właśnie ten młody mężczyzna i zazwyczaj to ja kończyłam ostatnia.

Myłam podłogę, gdy usłyszałam dźwięk stłuczonego szkła oraz parę przekleństw, które nie były nie wiadomo jak wulgarne, jednakże wciąż odznaczały się wściekłością. Odwróciłam się w kierunku hałasu, dostrzegając zamieszanie jakie wywołał interesujący chłopak.

- Cholera jasna! - podeszłam bliżej ze szmatką dłoni i zaczęłam wycierać rozlaną kawę.

- Spokojnie, zaraz wszystko posprzątam. - próbowałam go uspokoić, ale był bardziej zajęty swoim notesem niż tym co do niego mówiłam. Miał wielką plamę na koszuli, dlatego odruchowo chciałam ją wytrzeć, lecz nie pozwolił mi na jakikolwiek ruch.

- Nie dotykaj mnie! - w pośpiechu zabrał swój dziennik oraz płaszcz i wybiegł z lokalu, zostawiając mnie samą. Nie zapłacił za zamówienie, jednakże byłam pewna, że nie miał do tego głowy. Posprzątałam bałagan na stoliku oraz odłamki filiżanki na podłodze, a potem zaczęłam zbierać się do mieszkania. Pochodziłam z Maidstone pod Londynem, jednak  studiowałam i żyłam w Londynie.

Założyłam kaptur na głowę, zamknęłam dokładnie kawiarnię i podreptałam w stronę przystanku. Deszczowa pogoda w stolicy Anglii nie była niczym zaskakującym. Omijałam kałuże, które były na każdym kroku, unikałam samochodów przejeżdżających obok chodnika, w międzyczasie dbając o swoją torebkę, bo o kradzież w tak dużym mieście nie trzeba było się prosić.

Wróciłam bez większych kłopotów do swojego, małego, ale przytulnego mieszkanka i po ściągnięciu butów oraz kurtki, przygotowałam sobie ciepłej, zwykłej herbaty.

Usiadłam z kubkiem oraz książką na szerokim parapecie i wsłuchując się w uderzające krople deszczu, zaczęłam czytać kolejny kryminał Harlana Cobena. Trudno było mi się skupić na akcji w powieści, ponieważ w mojej głowie wciąż miałam obraz zdenerwowanego bruneta. Przecież każdemu zdarzało się wylać kawę, a zbicie filiżanki również nie było czymś niespotykanym. Zastanawiała mnie także jego gwałtowna reakcja na mój dotyk. Może nie lubił, gdy obcy naruszali jego przestrzeń osobistą, ale nie miałam złych zamiarów. Z natury byłam ciekawska jak pewnie większość ludzi i po prostu interesowałam się jego osobą, jednakże oprócz obserwacji, nie mogłam pozwolić sobie na nic więcej.

prosiłabym o opinie, misie xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top