rozdział 9

Kiedy Crystal przyszła następnego dnia do szkoły, za wszelką cenę starała się nie pokazywać swojej twarzy, chowając ją pod czapeczką z daszkiem. Nie chciała pokazywać odniesionych przez siebie ran i tłumaczyć, co się wydarzyło. Rodzinie wcisnęła jakiś kit, że uderzyła się drzwiami, ale swoim przyjaciołom trudno było skłamać. Powiedzieć prawdę było jednak o wiele trudniej.

- Lana!

Crystal zamknęła swoją szafkę, chowając odpowiednie książki do plecaka. Zaraz podeszła do swoich przyjaciół, którzy stali kawałek dalej, starając się nie patrzeć w ich stronę. Czuła się źle z faktem, że miała przed nimi jakieś tajemnice i musiała kłamać praktycznie na każdym kroku. Wykańczało ją już to.

- Cześć.

W tamtym momencie Crystal miała nadzieję, że żadne z nich nie zareaguje. Myliła się, bo Ned wręcz się na nią rzucił. Dziewczyna cofnęła się odruchowo, zderzając się plecami ze ścianą, podczas gdy chłopak złapał jej twarz w swoje dłonie i bacznie się nie przyjrzał. Był przerażony jej stanem, chciał wiedzieć, co jej się stało. I tylko ona mogła mu to wyjaśnić.

- Co ci się stało? Wyglądasz, jakby ktoś cię pobił.

- Nic mi nie jest, Ned. To nic takiego. - odpowiedziała Crystal, unikając jego wzroku za wszelką cenę. Bała się spojrzeć mu w oczy.

- Nawet mnie nie denerwuj, Crystal. - warknął, nie zamierzając przyjmować żadnych wymówek z jej strony.

- Nigdy nie... - zaczęła, po raz pierwszy słysząc z jego ust swoje prawdziwe imię, a nie to fałszywe, które tak lubiła.

- Po prostu się o ciebie martwię, okey? Już wczoraj się dziwnie zachowywałaś z Lią, a dzisiaj przychodzisz z obrażeniami. Coś się dzieje w twoim domu, że nie chcesz o tym rozmawiać?

- W domu jak najbardziej w porządku. Częściej biją się raczej Cleo i Dante, niż ja z którymkolwiek z nich. Z resztą, dobrze wiesz, że chodzę na boks. - wyjaśniła pokrótce, wciąż lekko oszołomiona tym wszystkim.

- Nie byłaś tam wczoraj. Wróciliśmy zbyt późno do domów. - zaprzeczył niemalże od razu, doskonale wiedząc, że w tamtym momencie najzwyczajniej w świecie kłamała. - Martwię się, a ty mnie okłamujesz. Nie tak zachowują się przyjaciele. Myślałem, że mi ufasz.

- Bo ufam. - oznajmiła od razu Crystal, jednak on pokręcił głową, zaprzeczając jej słowom.

- Najwidoczniej nie tak, jak myślałem, skoro kłamiesz na każdym kroku.

Po korytarzu rozbrzmiał nagle dzwonek na lekcje. Ned odsunął się od Crystal, która sama nie wiedziała już, jak zareagować w obecnej sytuacji. Czuła się fatalnie z myślą, że tak perfidnie kłamała swoim przyjaciołom, ale nie mogła powiedzieć prawdy. Obiecała przecież, że nikomu nie zdradzi, że należy do agencji i zamierzała dotrzymać obietnicy. Bolał ją jednak fakt, że musiała oszukiwać bliskie sobie osoby.

Prawdopodobnie nie ruszyłaby się z tamtego miejsca, gdyby nie nagłe przyjście Lii. Dziewczyna złapała Crystal za dłoń i pociągnęła do pobliskiej klasy, w której miały mieć lekcje. Choć nie wiedziała, co się wydarzyło, bo była najzwyczajniej w świecie spóźniona, zdawała sobie sprawę, że ewidentnie musiało się coś stać. I miała w planach wypytać o to przyjaciółkę przy najbliższej okazji.

Ważniejsze w tamtym momencie były jednak lekcje.

~*~

Ned przestał odzywać się do Crystal, choć siedział z nią na poszczególnych lekcjach. Na czwartych już zajęciach z rzędu, to właśnie Lia siedziała z Laną, ale również się nie odzywała. Trwała właśnie lekcja hiszpańskiego i każdy w skupieniu słuchał nauczycielki, która opowiadała wtedy jakąś historię ze swojego życia.

Crystal bardzo chciała wtedy jej słuchać z tą fascynacją, co zawsze, ale nie potrafiła się skupić.

- Disculpe, ¿puedo ir al baño?

Kobieta nie odezwała się, ale kiwnęła głową, uśmiechając się delikatnie. Crystal wstała ze swojego krzesła i ruszyła do wyjścia, dostrzegając kątem oka, że Ned ją obserwował. Nie zwróciła na to jednak uwagi i wyszła ze sali, wzdychając głośno.

Tamta cisza była uspokajająca i tak bardzo błoga... Crystal chciała tam wtedy zostać i nie ruszać się przez długie minuty. Chciała przestać myśleć o tym wszystkim, co działo się wokół niej. Miała dość swoich myśli, swoich głosów w głowie, które kłóciły się ze sobą.

Powiedz im!

Nic nie mów!

Crystal pokręciła głową sama do siebie i ostatecznie ruszyła w stronę pobliskiej łazienki. Skorzystała z niej, spojrzała na siebie w lustrze, poprawiła i wyszła z powrotem na korytarz. Nie chciała wracać na lekcje, ale wolała bardziej to, niż ucieczkę ze szkoły, szczególnie że w sali został jej plecak, a którym miała większość swoich rzeczy.

Nie zdążyła nawet porządnie ruszyć, gdy na jej drodze pojawił się Alan. Nie spodziewała się go tam, już i tak miała popsuty humor, choć sama nie wiedziała dlaczego. Może to przez Neda? A może po prostu był to jeden z tych dni, w których wszystko szło źle? Sama nie wiedziała.

- Co tu robisz? - spytała odruchowo, spoglądając w jego stronę z dziwną złością, której nie potrafiła wtedy kontrolować.

- Idę do łazienki. A ty, jak widzę, wychodzisz. - oznajmił, choć było to dość oczywiste. - Coś się stało? Masz...

- Tak, pobiłam się z takim jednym facetem wczoraj. I tak, to była moja misja. Nie oceniaj mnie.

- Przecież nic nie mówię. - powiedział Alan pospiesznie, unosząc ręce w geście kapitulacji. Nie rozumiał tamtej złości z jej strony.

- Nienawidzę cię. Jesteś taki... - syknęła Crystal, próbując dobrać dobrze słowa. - Ułożony, miły, spokojny. Idealny.

- To źle? Nie rozumiem cię, Crystal. - odezwał się, marszcząc brwi. Nie rozumiał, o co jej chodziło.

- Tu nie ma co rozumieć, Jordan! Po prostu zostaw mnie w spokoju.

- Chciałbym tylko zaznaczyć, że to ty mnie zaczepiłaś.

- A teraz zwalasz winę na mnie? Świetnie. - mruknęła, wyrzucając ręce w górę. Zaraz jednak dźgnęła go palcem w pierś. - Słuchaj, nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. Traktuj mnie tak, jakby mnie nie było, jakbym nie istniała. Nie odzywaj się do mnie, ignoruj mnie tak, jak ja ciebie.

- O co ci chodzi? - spytał w końcu Alan, już do końca nie wiedząc, co się działo i dlaczego znów go atakowała. Miał już tego dość. - Rozumiem, że masz zły dzień, humor, cokolwiek, ale nie możesz mi mówić, co mogę, a czego nie. Nie jestem twoim workiem treningowym, żebyś się na mnie wyżywała.

Crystal stała przez chwilę jak wmurowana, kiedy Alan wszedł do łazienki, by załatwić swoją potrzebę. Nie była przygotowana na tamtą odpowiedź z jego strony i była zdziwiona, że ktoś się jej postawił. Sama nie wiedziała, dlaczego się na nim wyżyła, skoro nic jej nie zrobił. W końcu nie wiedział, że ona również udała się do łazienki w tym samym czasie, co on. Nie mógł tego przewidzieć.

Po otrząśnięciu się z zaistniałej sytuacji, dziewczyna ostatecznie ruszyła z powrotem na swoją lekcję, zdając sobie sprawę, że i tak długo jej już nie było. Weszła do sali wyjątkowo cicho i niezauważona wróciła na swoje miejsce.

Lia od razu zauważyła, że coś się stało.

- Mów mi szybko, co się stało w tej łazience? - powiedziała cicho, zamierzając dowiedzieć się wszystkiego, co siedziało wtedy na sercu Crystal.

- Wpadłam na Alana. Pokłóciłam się z nim, delikatnie mówiąc. Zdissował mnie, ale w sumie mu się nie dziwię. Trochę na niego naskoczyłam.

- Powinnaś odpocząć, Lana. Odwiozę cię do domu, niedługo i tak kończymy. - stwierdziła Lia, już mentalnie przygotowując się na odwiezienie przyjaciółki.

- Ja ją odwiozę.

Obie dziewczyny spojrzały nagle na Neda, który siedział przed nimi i najwyraźniej słyszał ich rozmowę. Chłopak posłał im delikatny uśmiech, po czym wrócił do patrzenia na nauczycielkę, zupełnie tak, jakby nic się nie wydarzyło. Crystal spojrzała na Lię, ale ta tylko wzruszyła ramionami, nie wiedząc, jak zareagować w tamtej sytuacji.

~*~

Podróż do domu w towarzystwie Neda, który przez całą drogę milczał, było dla Crystal katorgą. Nie lubiła się z kim kłócić, bo zawsze miała wrażenie, że to przez nią się nie odzywali. Tamtego dnia to była właśnie jej wina, bo to ona ukrywała prawdę, to ona kłamała.

- Ned...

Chłopak odwrócił się w jej stronę, kiedy tylko zaparkował pod jej domem. Spojrzał na nią z obojętnością i jednocześnie ze smutkiem. Crystal nie była w stanie nawet zareagować, gdy złapał dłonią jej twarz i złączył ich usta razem. Nie całował jej długo, ale miała wrażenie, jakby trwało to wieczność. Prędko się od niej odsunął, sam zastanawiając się, co w niego wstąpiło.

- Widzimy się jutro w szkole?

Crystal była tak oszołomiona, że w odpowiedzi jedynie pokiwała głową. Zaraz po tym wysiadła ze samochodu przyjaciela w ekspresowym tempie i skierowała się do swojego domu. Przed drzwiami jednak odwróciła się, by zobaczyć, że Ned się jej przyglądał. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym weszła do środka, by ochłonąć.

Za nic w świecie nie spodziewała się, że Ned ją kiedykolwiek pocałuje. Niby wiedziała, że się w niej podkochiwał, ale mimo to...

- Wróciłam!

- Jestem w kuchni!

~*~

Leżąc tamtego wieczoru w łóżku z książką w dłoni, Crystal próbowała ochłonąć po całym dniu. Była zła sama na siebie. Nie dość, że pokłóciła się z Nedem, to później jeszcze zwyzywała Bogu winnego Alana, który nic jej przecież nie zrobił. W dodatku ten pocałunek z Nedem. To było dla niej za dużo, jak na jeden dzień.

Westchnęła ciężko, zamykając ostatecznie książkę, na której kompletnie nie mogła się skupić. Zakryła twarz rękoma, czując dziwny ścisk w sercu. Jej ciszę przerwało jednak brzęczenie jej telefonu, który leżał obok. Zdziwiona, że ktoś do niej pisał o tamtej porze, chwyciła urządzenie w dłoń i sprawdziła, kim był ów osobnik, który próbował się z nią skontaktować.

Ned: Możemy porozmawiać?

Crystal: Jasne

Odpowiedź zwrotna przyszła w zadziwiającym tempie.

Ned: Chciałem cię przeprosić na to dzisiaj, źle się z tym czuję
Ned: Możesz mieć swoje sekrety o których nie musisz nam wcale mówić
Ned: Po prostu
Ned: Nie wiem, poczułem się dzisiaj źle z faktem że mnie okłamałaś

Crystal: Tak, mam tajemnice o których nie mogę wam powiedzieć
Crystal: Wiem że nie powinnam was okłamywać ale nie mogę zdradzić wam prawdy
Crystal: Obiecuję jednak że kiedyś na pewno dowiecie się o mnie wszystkiego
Crystal: Po prostu potrzebuję czasu by to wszystko sobie poukładać w głowie

Ned: Jasne, rozumiem
Ned: Przepraszam za ten pocałunek dzisiaj, nie wiem co we mnie wstąpiło
Ned: Od dawna się w tobie podkochuje ale dzisiaj...

Crystal: Możemy porozmawiać? Tak przez telefon? Będzie łatwiej

Ned więcej nie odpisał, ale za to zadzwonił do Crystal, która od razu odebrała, przykładając urządzenie do ucha. Szybko też zrozumiała, że to nie był najlepszy pomysł, bo jakaś gula ugrzęzła w jej gardle.

- Więc...

- Ned, ja nic do ciebie nie czuję. Wybacz, jeśli cię tym zranię, ale wolę to, niż udawanie, że tego wszystkiego nie widzę. - wyrzuciła nagle Crystal,  nie kontrolując tego nawet.

- Nie jestem zły, Lana. - powiedział spokojnie Ned, uśmiechając się delikatnie. - Właściwie... Miałem nadzieję, że ten pocałunek będzie jakiś magiczny, no i może w jakiś innych okolicznościach... Ale chyba dobrze się stało, że cię pocałowałem w samochodzie.

- Co masz na myśli? - spytała skołowana Crystal, nie domyślając się, co chłopak chciał jej przekazać.

- Nic nie poczułem, gdy to zrobiłem. Chyba po prostu nie byłem w tobie tak naprawdę zakochany.

- Myślałam, że... - zaczęła, ale zaraz prychnęła pod nosem, ciesząc się, że tak to wszystko się rozwinęło. - Tak się cieszę, że to mówisz. Nie chciałam cię ranić.

- Jest w porządku. - oznajmił Ned, czując dziwną ulgę po wyjaśnieniu sobie tego wszystkiego. Wtedy mógł spać już spokojnie, bez żadnych wyrzutów sumienia. - Więc zgoda, Crystal Castley?

- Zgoda, Ned Williams.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top