rozdział 19

Crystal szybko wracała do pełni sił. Już po dwóch tygodniach od porwania i znalezienia jej oprawców, siedziała w siedzibie wraz z innymi. Był piątek, było popołudnie, a oni najzwyczajniej w świecie nie mieli, co robić. Dlatego pojawili się w agencji, zdając sobie sprawę, że ktoś na pewno tam będzie. Zawsze ktoś był, z kim można było na spokojnie porozmawiać.

- Kiedy znów spotykasz się z Nickiem? - zagadnęła Lia, bawiąc się sznurówką swoich adidasów.

- Nie wiem. Pożyjemy, zobaczymy. - odpowiedziała od razu Crystal, nawet nie unosząc na nią wzroku. Uśmiechnęła się jednak, co nie uszło uwadze Lii.

- Jesteś zakochana. - stwierdziła z uśmiechem, zauważając spojrzenie Crystal, które mówiło samo za siebie.

- Skąd te wnioski?

- Oczy ci się świecą na samo jego wspomnienie. Chodzisz cały czas uśmiechnięta w ostatnim czasie. Nie powiesz mi, że nie jesteś zakochana. - oznajmiła Lia, wskazując w jej kierunku. Była szczęśliwa, że jej przyjaciółka w końcu mogła mieć kogoś, na kim mogła polegać w każdej chwili.

- Crystal jest zakochana? Kim jest ten szczęściarz? - spytała Ophelia, podchodząc wraz z pozostałymi dziewczynami do Crystal i Lii.

- To Nick. Poznała go jakiś czas temu, gdy jeździła pierwszy raz na motorze. Podobno przystojny.

- No to opowiadaj! Chcę znać szczegóły. - powiedziała od razu Lydia, siadając obok nich.

- Tu nie ma o czym mówić, dziewczyny. - mruknęła Crystal, czując się nieco dziwnie, gdy tak wszystkie usiadły w kółku. Nie lubiła być w centrum uwagi.

- Całowałaś się już z nim?

- Jaki jest?

- Też jeździ na motorze?

Crystal spojrzała na Lię, która z uśmiechem na twarzy, wzruszyła ramionami. Choć znała odpowiedzi na tamte pytania, to nie zamierzała odpowiadać za przyjaciółkę. Nie dziwiła się też reszcie dziewczyn, że były tego wszystkiego ciekawe. Mimo że nie znała Nicka osobiście, wiedziała, że był dobrą partią dla jej najlepszej przyjaciółki.

- Dobra, niech wam będzie. - westchnęła w końcu Crystal, nie widząc żadnych przeciwwskazań, by im o tym wszystkim opowiedzieć. - Całowałam się z nim ostatnio. Tak, jeździ na motorze, tak się właściwie spotkaliśmy. No i jest mega kochany. - dodała, nieświadomie się uśmiechając. - Jest w nim coś... Nie wiem. Może to ten uśmiech, te oczy, a może po prostu fakt, że mnie słucha. Cokolwiek to jest, to jest naprawdę przyciągające.

Nagły pisk omal nie ogłuszył Crystal, która odruchowo zatkała sobie uszy. Trwało to przez chwilę, choć nie rozumiała tamtej sytuacji. To nie było nic wielkiego. Nie była też pierwszą dziewczyną z agencji, która była w związku, bo do tej grupy należała również Maggie i Ophelia, które miały swoich partnerów już od dłuższego czasu.

- Musisz nas go z nim poznać. - powiedziała Sasha, rozemocjonowana. Gdyby tylko stała, prawdopodobnie zaczęłaby skakać ze szczęścia.

- Ma jakichś kolegów? Przystojnych? - zagadnęła Lydia, puszczając do Crystal oczko.

Crystal zaśmiała się cicho, po czym spojrzała na Lię, która uśmiechała się pod nosem. Ona wiedziała.

- Spytam, czy któryś jest wolny, to się wtedy dogadamy.

Dziewczyny zaczęły dyskutować między sobą, nie zauważając nawet, że Crystal odciągnęła od nich Lię. Ta nie miała nic przeciwko, a nawet z radością podążyła za przyjaciółką w tylko jej znaną stronę. Obie spokojnym krokiem ruszyły w stronę windy, by udać się do zbrojowni, która znajdowała się dwa piętra niżej.

- Nie patrz tak na mnie. - mruknęła Crystal, doskonale widząc wzrok dziewczyny na sobie. Onieśmielało ją to w jakiś sposób.

- Zmieniłaś się. Bardzo. - powiedziała Lia, nie zamierzając owijać w bawełnę. Po tylu latach zauważała już takie zachowania u przyjaciółki.

- Wciąż jestem taka sama. Nie wiem, o co ci chodzi.

- Z twoich opowiadań, Nick to najlepszy chłopak, którego spotkałaś. Mimo że Rhys zawsze traktował cię najlepiej, jak się dało, nigdy nie powiedziałaś o nim tego, co mówisz o Nicku. - powiedziała Lia, na co Crystal nie mogła zaprzeczyć. - Jesteś zakochana po uszy.

- No bo Nick jest cudowny. Nie znamy się niewiadomo, jak długo, ale mogę mu zaufać. - stwierdziła Crystal zgodnie z prawdą, wiedząc, że mogła jej powiedzieć o wszystkim.

- On wie... Czym się zajmujesz?

Lii nie potrzebne były słowa, wystarczył brak odpowiedzi ze strony Crystal, który spuściła wzrok. Prędko zakryła twarz rękoma, czując się źle z faktem, że okłamywała wszystkich wokół siebie - swoją rodzinę, swoich przyjaciół i chłopaka, na którym naprawdę jej zależało. Dobijał ją fakt, że wplątała się w nieźle kłamstwo, z którego ciężko było wtedy wyjść.

- Czyli nie wie. - mruknęła Lia, kładąc dłonie na ramionach przyjaciółki. Chciała w ten sposób dodać jej trochę otuchy. - Musisz mu powiedzieć. Okłamujesz już zdecydowanie za dużo osób. Jeśli tego nie zrozumie, to nie jest ciebie wart.

- Tak, ja wiem, ale...

Crystal nie dokończyła, bo w całym budynku dostrzegły nagle czerwone światła, co oznaczało tylko jedno - ktoś właśnie wdzierał się do agencji. Przerażone dziewczyny spojrzały po sobie, po czym zabrały najbliżej leżące bronie. Wzięły ich tyle, ile udało się im udźwignąć. Bez słowa ruszyły w stronę schodów, bo winda wydawała się im złą opcją.

Miały naprawdę sporo szczęścia, docierając po kilku minutach na podziemny parking, który, ku ich zdziwieniu, był pusty. Nie trwało to długo, bo po chwili pojawili się tam również pozostali agenci, oddychając z ulgą, że się tam zebrali w takim składzie. Nigdzie nie było jednak Joyce i Lane'a, a także Lydii i Chrisa.

- Nie możemy tu dłużej czekać. - zauważył Wyatt, patrząc po wszystkich zgromadzonych.

- Macie jakąś dobrą kryjówkę?

Jedyną odpowiedzią na tamtą chwilę był Nick. Nie mogli na razie wrócić do domu, a tym bardziej udać się z powrotem do siedziby, gdzie weszła policja. To było czyste samobójstwo.

- Mam pomysł. - oznajmiła nagle Crystal, nie mając wtedy nic do stracenia. - Wsiadajcie do swoich samochód i jedźcie za mną. Znam pewne miejsce, gdzie nikt nie będzie nas szukać.

- Skąd ta pewność?

- Nikt, poza mną, nie zna tego adresu i nie wie, co się tam znajduje. - stwierdziła od razu, spoglądając na Lię, która domyślała się wszystkiego. - Nie ma czasu, wszyscy do samochodów, jeśli nie chcecie zostać złapani.

Wszyscy wręcz rzucili się do swoich pojazdów, chcąc zniknąć stamtąd jak najszybciej. Crystal nałożyła na głowę swój kask, podobnie do Lii. Obie dziewczyny natychmiast wsiadły na motor tej pierwszej, po czym ruszyły w tylko sobie znaną stronę. Pozostali nie pozostawali wcale w tyle.

Każdy z nich wierzył, że wyjdą z tego bez szwanku.

Wszyscy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top