rozdział 18

Przez kolejny tydzień do Crystal każdego dnia ktoś przychodził.

Byli to jej najlepsi przyjaciele, którzy spędzali u niej rekordową ilość czasu, jej przyjaciele z agencji, którzy również odwiedzili ją kilka razy oraz policja. Ci ostatni byli tam tylko raz, ale przepytali Crystal wzdłuż i wszerz, nie dając jej zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Wiedziała, że od razu zorientowali się, o co chodziło i kim potencjalnie mogli być porywacze.

Nie pytała jednak i nie drążyła, bo wiedziała, że prędzej, czy później mogli dojść do pewnego faktu, a mianowicie mogli odkryć zarówno ją, jak i jej przyjaciół. A do tego dopuścić nie zamierzała.

Przynajmniej nie tak szybko.

Tamtego dnia Crystal leżała na kanapie w salonie i oglądała seriale, na które nigdy nie miała dotychczas czasu. A tak właściwie spała tam, odsypiając te wszystkie lata wstawania wcześnie i kładzenia się późno. Była zmęczona, mimo że od kilku dni odsypiała to wszystko. Nikt jej tego wtedy nie zabraniał, miała nawet wskazane, by odpoczęła za wszystkie czasy.

I to też robiła, nieświadoma, że jej telefon wibrował obok niej.

Znajdujący się wtedy w domu Chris, prędko zorientował się, że ktoś dzwonił do Crystal. Nim jednak zdążył złapać jej telefon, sygnał się urwał, a na wyświetlaczu pojawiło się powiadomienie. 7 nieodebranych połączeń od niejakiej Joyce. Zdziwił się nieco, bo nie znał nikogo ze znajomych bratanicy o tym imieniu.

- Kto dzwonił? - spytała zaspana Crystal, trąc oko dłonią.

- Jakaś Joyce. Kto to jest? - zagadnął mężczyzna, skąd się dowiedzieć czegoś od tej całej Joyce.

- Trenerka boksu. - wyjaśniła pospiesznie Crystal, nie zastanawiając się nawet nad odpowiedzią. Miała to już wyćwiczone do perfekcji. - Pisała coś?

- Nie, ale masz kilka nieodebranych połączeń od niej. To chyba pilne, skoro dzwoni. - stwierdził, jeszcze raz patrząc na wyświetlacz telefonu Crystal, jakby chcąc się upewnić, że dobrze widział.

- Później się z nią skontaktuje.

Chris podał dziewczynie jej telefon, nie zdając sobie sprawy, że jej serce waliło w piersi, jak oszalałe. Choć nie było po niej widać, była przerażona faktem, że jej wujek mógł odkryć prawdę. Dziękowała samej sobie, że się przebudziła i że kobieta się rozłączyła, bo nie chciała, żeby mężczyzna odebrał. Nie wiedziała, co Joyce mogła mu potencjalnie powiedzieć.

- Będę uciekać. Odbiorę Cleo z lekcji tańca. - powiadomił w końcu Chris, spoglądając jeszcze na dziewczynę. - Kupić ci coś po drodze?

- Jakąś dobrą czekoladę. I chipsy. Loda też możesz. Nie obrażę się.

Mężczyzna zaśmiał się cicho, po czym podszedł do niej bliżej. Nachylił się nieznacznie i pocałował ją w głowę, już po chwili kierując się do wyjścia. Kiedy tylko Crystal usłyszała charakterystyczny dźwięk zamykania drzwi, a także silnika, podniosła się ostatecznie do siadu, trzymając w dłoni swój telefon. Musiała oddzwonić do Joyce, musiała się dowiedzieć, o co mogło chodzić.

Przeczesała dłonią włosy, przykładając telefon do ucha. Czekała naprawdę krótko, bo jej szefowa odebrała w ekspresowym tempie. Wtedy Crystal poczuła się dość dziwnie, bo przez ostatni czas przestała przejmować się faktem, że była agentką. Teraz, sama do niej dzwoniąc, zgadzała się ponownie wrócić do pracy.

- Słyszałam, co się stało. Wszystko w porządku? - spytała Joyce od razu po tym, gdy odebrała telefon.

- Jest okey, boli mniej, niż na początku. Miło, że pytasz. - mruknęła Crystal, przecierając twarz rękoma. Nie była pewna, czy kobieta rzeczywiście się martwiła.

- Jesteś sama w domu?

Crystal zmarszczyła brwi, zdziwiona tamtym pytaniem. Nie wiedziała, o co mogło chodzić, ale domyślała się, że miało to jakiś związek z jej kolejną misją.

- A o co chodzi?

- Słyszałam, że twój wujek jest policjantem. - zaczęła Joyce, a Crystal od razu zrozumiała, co mogło jej chodzić po głowie. - Na pewno ma na swoim laptopie ważne dane. Zgraj je dla mnie, ale tak, by się nie dowiedział. Mogę na ciebie liczyć?

Milczała przez chwilę, zastanawiając się, czy powinna się zgadzać. Ufała wujkowi i już zaczynała mieć wyrzuty sumienia na samą myśl, że miała to zrobić. Musiała odpowiedzieć. Nie mogła się nie zgodzić, bo prawdopodobnie zrobiłby to ktoś z jej przyjaciół, a do tego nie chciała dopuścić.

- Niech będzie, zrobię to.

~*~

Crystal wiedziała, że w gabinecie jej wujka na szczęście nie było żadnych kamer. Były one jednak na ich domu, dlatego musiała zrobić wszystko, by oszukać wszystkich. Najpierw zabrała się właśnie za nie i uszkodziła tak, by na czas jej szybkiej misji nie działały. Była to jedyna opcja, by odeprzeć od siebie podejrzenia.

Po tym skierowała się prosto do gabinetu wujka, gdzie przetrzymywał różne dane. W jej głowie pojawiały się różne myśli, odnośnie braku kamer w tamtym pomieszczeniu. Skoro przechowywał tam ważne informacje i dane jakichś spraw, to dlaczego tego nie zabezpieczał jakoś bardziej? Dlaczego nie zainstalował kamer, które mogły to wszystko monitorować.

Odpowiedź przyszła jednak zdecydowanie szybciej, niż przypuszczała.

Kiedy tylko weszła do odpowiedniego pomieszczenia, od razu zauważyła ogromną szafkę z mnóstwem szuflad. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wokół na ścianach znajdowały się czujniki, prawdopodobnie z laserami, których nie było widać gołym okiem. Nie to było jednak wtedy ważne, nie stamtąd miała zabrać odpowiednie dane. Jej celem był laptop Chrisa, który leżał na biurku. Crystal natychmiast do niego podeszła, siadając na krześle.

Dotknięcie czegokolwiek wiązało się z zostawieniem odcisków palców, po których łatwo można było zidentyfikować "złodzieja". Dlatego też Crystal miała na sobie czarne rękawiczki, które nie zostawiały po sobie śladów. Ostrożnie otworzyła więc laptopa i wpisała hasło - tak banalne, jak data śmierci jej rodziców. Na tapecie było również zdjęcie. Ona w towarzystwie swoich rodziców, trzymana wtedy przez swojego ojca na rękach. W jej oczach momentalnie zagnieździły się łzy.

Prędko otrząsnęła się z chwilowej słabości, po czym wyciągnęła z kieszeni pendrive'a, na którego bez problemu mogła zgrać wszystko to, co znajdowało się na laptopie. Nie było tego nie wiadomo, jak dużo, ale małą ilością danych też nie można było tego nazwać.

Po skopiowaniu wszystkiego, w końcu postanowiła wyjść z tamtego pomieszczenia i nigdy więcej nie wracać. Zamknęła za sobą ostrożnie drzwi i schowała pendrive'a do kieszeni swojej bluzy. Zaraz po tym wyciągnęła swój telefon i wybrała numer do pewnej osoby.

- Odbierz, odbierz, odbierz. - mruknęła cicho, czekając ze zniecierpliwieniem na odebrane połączenie.

- Halo? - odezwał się chłopak po drugiej stronie, przecierając twarz rękoma. Był zdziwiony, że dziewczyna do niego dzwoniła.

- Cześć. Miałbyś może chwilę, by pojeździć po mieście? - spytała od razu Crystal, nie zamierzając owijać w bawełnę.

- Jasne. A coś się stało?

- Mam pewną sprawę do załatwienia na mieście i później jestem wolna. Pomyślałam, że to dobry pomysł, by się spotkać.

- Wiesz, że ci nie odmówię, Crystal. - powiedział, ożywiając się nagle. Bardzo chciał ją znów zobaczyć. - Nie będzie ci przeszkadzać obecność Carlosa, co?

- Bierz go. Powiedz mu, że nie mogę się doczekać, aż zostawię go w tyle. - zaśmiała się, co udzieliło się również jemu. - Widzimy się za czterdzieści minut na tej stacji paliw, co spotkaliśmy się za pierwszym razem, dobra?

- Widzimy się.

Nick rozłączył się po chwili, nie zdając sobie nawet sprawy, jak bardzo Crystal potrzebowała się wtedy do kogoś przytulić i zapomnieć o tym, co zrobiła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top