60

Kunzite

- Cholera jasna. Mam synów. 

Płakałem jak mały chłopiec, trzymając w ramionach zielonego Cassiana i czerwonego Crew. Moich dwóch synków, którzy przytulali się do mnie mimo, że byli tacy malutcy. 

Rey płakała ze zmęczenia, ale i szczęścia. Ruby i Zagreus na szczęście asystowali nam przy porodzie. Było to trudne doświadczenie, ale miałem nadzieję, że Rey czuła się w miarę dobrze. 

- Kochanie, sprowadziłaś na ten świat dwóch pięknych chłopców. Wiesz, jak bardzo jestem teraz szczęśliwy? 

Ruby przyłożyła zimny ręcznik do czoła swojej najlepszej przyjaciółki. Rey była jednak tak wpatrzona w naszych chłopców, że nie zwracała uwagi na nic innego. 

Od momentu, w którym wziąłem na ręce Cassiana i Crew wiedziałem, że ochronię tych chłopców przed wszystkim, co złe. Obiecałem sobie, że będę najlepszym tatą, o jakiego mogli poprosić. Może Crew nie był zielony tak, jak jego brat, ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Ten chłopiec był mój. Obaj byli moi. 

- Kunz, oni są cudowni. 

- Wiem, aniołku. Popatrz tylko na nich. Tacy idealni. 

- Jakie oni mają małe stópki! - zaśmiała się Ruby. 

- Faktycznie - odrzekł Zagreus. - Są śliczni. My też będziemy mieć takie dzieciaki, kochanie. 

- Och, dajmy się nacieszyć Rey i Kunzowi tą chwilą. Chcecie, abyśmy stąd sobie poszli? - spytała łagodnie Ruby. 

- Nie. Zostańcie tu, proszę. Jesteście moją rodziną. 

Skinąłem głową, popierając słowa mojej pięknej ukochanej. Rey miała rację. Ruby i Zagreus byli naszą rodziną. Kochałem ich oboje. Może nie było między nami zawsze zgody, ale najważniejsze było to, że się wspieraliśmy i zawsze służyliśmy sobie pomocą. Mogliśmy na siebie liczyć. To, z jakim poświęceniem byliśmy w stanie o siebie walczyć mówiło samo za siebie. Byliśmy rodziną, której może nie łączyły więzy krwi, ale to nie było ważne. Najważniejsze było to, jakie uczucia nas łączyły. 

- Nie wiem, co powinienem teraz zrobić - powiedziałem lekko spanikowany, gdy Cassian i Crew zaczęli wiercić się w moich objęciach. 

- Ruby i ja możemy umyć waszych synków, a wy odpoczniecie. 

Rey skinęła głową. 

- Tylko ich nie utopcie, błagam. 

Zagreus parsknął śmiechem. Wsadziłem mu w objęcia Cassiana, a Ruby wzięła w ramiona Crew. Czułem się dziwnie, oddając im swoje dzieci, ale łazienka znajdowała się na przeciwko, więc wszystko zamierzałem stąd obserwować. Byłem czujnym tatusiem, nie ma co. 

Kiedy Ruby i Zagreus poszli do łazienki, zostawiłem otwarte drzwi, aby na nich patrzeć. Nasi synowie byli pokryci krwią, ale obaj byli cholernie piękni. Nie sądziłem, że będę w stanie stworzyć tak wspaniałego chłopca jak Cassian. Crew był jednak równie śliczny, co swój brat. Może miał czerwony kolor skóry, ale miałem wrażenie, że dzięki temu był oryginalny. Był jednak cały mój. 

Przemyłem czoło Rey wilgotnym ręcznikiem. Uśmiechnąłem się do niej z dumą. 

- Jesteśmy rodzicami, księżniczko. 

Zaśmiała się, kiwając energicznie głową. 

- Tak. Cholera, nigdy więcej nie chcę rodzić. 

Parsknąłem śmiechem. Była boleśnie urocza. 

- Na szczęście na razy starczy nam dzieciaków, laleczko. Musimy się nimi zaopiekować. To będzie piękna przygoda, nie uważasz? 

- Oczywiście, że tak! Jestem taka zmęczona, ale wiem, że ze wszystkim sobie poradzimy. 

- Chcesz sobie pospać? 

- Żartujesz? Nie zasnę, kiedy dopiero co urodziłam dzieci. Chcę zaczekać, aż Ruby i Zagreus przyniosą do nas Cassiana i Crew. Kocham tych chłopców całą sobą. Nie wierzę, że udało mi się urodzić takich małych wielkoludów!

Rey miała rację. Może Cassian i Crew byli maleńkimi chłopcami, ale jak na dopiero co narodzone dzieci byli całkiem duzi. Podziwiałem Rey za to, że udało jej się wypchnąć takich dużych chłopców z siebie. Kobiety były niesamowite. Życie było po prostu piękne. 

Trzymałem Rey za rękę i milczałem z nią, gdy obserwowaliśmy Ruby i Zagreusa, którzy myli naszych chłopców. Patrząc na nich w tej sytuacji wiedziałem, że będą wspaniałymi rodzicami. Naprawdę szanowałem Ruby za to, że zdecydowała się zmienić postać. Ruby była bowiem ostatnią osobą, którą posądzałbym o zmianę formy. Dziewczyna wydawała się tak bardzo kochać swój ludzki wygląd, że nic nie zmusiłoby ją do zmiany postaci. Jednak chęć posiadania z Zagreusem dziecka przeważyła. Ruby postąpiła słusznie. 

W końcu nasi przyjaciele przynieśli nam naszych chłopców. Rey nalegała, aby wziąć ich obu na ręce. Była jednak osłabiona po porodzie, dlatego asekurowałem chłopców i samą Rey. 

Kiedy patrzyłem na nią z dziećmi w ramionach uzmysłowiłem sobie, że dotarłem do takiego momentu w swoim życiu, w którym czułem się spełniony. 

Przez wiele lat marzyłem o kimś, kto mnie pokocha. Modliłem się o to, aby pewnego dnia poznać kobietę, która odmieni moje życie. Chciałem mieć kogoś, kim będę mógł się opiekować, kogo będę mógł wspierać i kto będzie dla mnie największym wsparciem. 

Wszystko to, a także wiele innych rzeczy, odnalazłem w Rey. Wspaniałej dziewczynie wrzuconej do morza przez swojego stukniętego brata. Gdyby jednak nie ten popieprzony skurwysyn, nie poznałbym Rey. Mogłem więc być za coś wdzięczny Samowi. 

Nie dość, że poznałem cudowną Rey, to moja księżniczka w dodatku podarowała mi dwójkę dzieci. Była w stanie spędzić ze mną resztę życia. Kochała mnie całą sobą, a ja odwdzięczałem jej się tym samym.

Wiedziałem, że cokolwiek napotkamy w życiu, zawsze będziemy mieć siebie. Teraz, gdy wrogowie zostali wyeliminowani, nic złego nie mogło nam się stać. Nasze życie zmieniło się drastycznie, ale było wspaniale i na nic nie miałem zamiaru narzekać. 

Byłem tatą. Byłem mężem. Byłem kimś, kto był wartościowy. 

Łzy wzruszenia kłuły mnie w oczy, ale nic sobie z tego nie robiłem. Miałem prawo, aby sobie popłakać. W końcu przeszedłem długą i wyboistą drogę, aby tutaj być.

Chłopcy lgnęli do Rey. Może jeszcze nie umieli sformułować żadnej myśli, ale kochali swoją mamę i to było cudowne. 

- Zostaniemy tutaj na noc, aby służyć wam pomocą w razie potrzeby - zapowiedział Zagreus. - Przenocujemy w salonie. Jest tam dla nas wystarczająco dużo miejsca. 

- Nie musicie tego robić - zaprotestowałem od razu. - Ruby jest w ciąży. 

- To nic! - zaśmiała się dziewczyna. - Chciałabym po prostu być tutaj z Rey. Jestem w ciąży dopiero od jednego dnia. Mojej córeczce nic nie będzie, Kunzite.

- Dobrze, skoro tak...

- Świetnie - zaklaskała w dłonie Ruby. - Gdybyście czegoś potrzebowali, dajcie nam znać. Na razie pójdziemy do salonu, abyście mogli się nacieszyć swoimi pięknymi synkami. 

Ruby i Zagreus wyszli z sypialni, trzymając się za ręce. Uśmiechnąłem się, gdy znów popatrzyłem na Rey trzymającą w ramionach naszych synków. Mój uśmiech powiększył się jeszcze bardziej w momencie, w którym zdałem sobie sprawę z tego, że moja cudowna ukochana zasnęła z Cassianem i Crew w ramionach. 

Trzy miesiące później

- Zaraz spóźnię się na własny ślub - powiedziałem, chodząc po pokoju i patrząc na Zagreusa, który wprowadzał ostatnie poprawki do mojego ślubnego stroju. Moja piękna była i przyszła żona nalegała, abym założył garnitur, a mi nie pozostało nic innego, jak posłuchać jej prośby. 

- Spokojnie, Kunzite. Twoja panna młoda ci nie ucieknie. 

- Mam taką nadzieję - wyjaśniłem, kręcąc głową ze zdenerwowania. 

- Stary, Rey nigdy od ciebie nie ucieknie. Masz to jak w banku. 

- Wiem, ale i tak się denerwuję. Chcę, żeby było idealne. 

Zagreus poklepał mnie po ramionach, tym sposobem pokazując mi, że byłem gotowy na swój drugi w życiu ślub. Z tą samą jednak kobietą. 

- Możesz uwierzyć mi na słowo, że nic nigdy nie sprawi, iż Rey od ciebie odejdzie, Kunzite. Pokonaliście wspólnie tyle przeszkód, że moglibyście obdarować swoim doświadczeniem niejedną parę. Macie pięknych synów i wszystko jest po prostu cudownie. Dlatego odpręż się i pozwól sobie na przeżycie pięknego ślubu. Takiego, na jakiego zasługujesz. 

Wziąłem głęboki wdech i odwróciłem się, aby spojrzeć na swoje lustrzane odbicie. Stresowałem się, ale po chwili zrozumiałem, że nie było czego się bać. Wyglądałem bowiem naprawdę dobrze. 

Miałem na sobie czarny garnitur i granatowy krawat. Prezentowałem się nieźle i tak też się czułem. Włosy ułożyłem starannie z pomocą Zagreusa. Pierwszy raz w życiu mogłem śmiało powiedzieć, że wyglądałem seksownie. 

Upewniłem się, że miałem w kieszeni spodni pudełeczko z obrączkami. Wiedziałem, że poprzednią obrączkę odebrał Rey Aleron. Moja ukochana zasługiwała na najpiękniejszą obrączkę pod słońcem, dlatego przez wiele tygodni poświęcałem mnóstwo swojej magii na to, aby stworzyć dla Rey coś niepowtarzalnego. 

Nie chcąc, aby moja olśniewająca żona na mnie czekała, odwróciłem się i w towarzystwie Zagreusa wyszedłem z pokoju. 

Nasz ślub miał odbyć się w pałacu królewskim. Zaprosiliśmy tak wielu gości, jak było to możliwe. Uznaliśmy razem z Rey, że chcieliśmy zrobić coś dla wszystkich mieszkańców królestwa. Miała być to nawet większa impreza niż ślub Zagreusa i Ruby. 

Stresowałem się przed wejściem na główną salę, ale byłem gotów. Zagreus dał mi znać, że mogłem wejść tam w każdej chwili. On cierpliwie ze mną czekał. 

Zrobiłem głęboki wdech i skinąłem głową do strażników, aby otworzyli oni dla mnie drzwi. 

Kiedy wrota się otworzyły, wkroczyłem do środka. Podwodne śluby były całkiem podobne do tych ludzkich. Znacząca różnica polegała jednak na tym, że tutaj to panna młoda czekała na swojego przyszłego męża już przy ołtarzu. 

Gdy ujrzałem stojącą na środku sali tronowej Rey, moje serce zabiło szybciej. Wiedziałem, że w sali znajdowało się kilkaset gości, ale kompletnie nie zwracałem na nich uwagi. Mogłem patrzeć tylko na Rey. Tylko na nią, w tej olśniewającej sukni, w pięknym makijażu i w oszałamiającej fryzurze. 

Najbliżej ołtarza siedziała Ruby, która pilnowała Cassiana, Crew oraz swojej córeczki Stelli. Ruby była świetną mamą. Obie dziewczyny były po prostu cudowne, jeśli chodziło o macierzyństwo. 

Płakałem ze szczęścia, gdy dotarłem do Rey. Chwyciłem ją za ręce i pocałowałem ją lekko w policzek. 

- Wyglądasz jak królowa, kochanie. 

Rey zaśmiała się, a jej policzki uroczo się zarumieniły. 

- To Ruby jest królową. 

Zaśmiałem się, kiwając głową. 

- Faktycznie. Może jest królową tego świata, ale królową mojego świata jesteś ty. 

Usłyszałem w sali odgłosy pełne rozczulenia. 

Zagreus zajął swoje miejsce. Nasz przyjaciel miał połączyć nas węzłem małżeńskim. Po raz drugi zresztą. 

- Kochani! Witajcie na ślubie Rey i Kunzite'a!

W sali rozległy się brawa i okrzyki. Cieszyłem się, że było tu z nami tak wiele istot. Może nie znaliśmy wszystkich z imienia, ale mieliśmy przed sobą wiele lat, aby móc wszystkich poznać i się z nimi zaprzyjaźnić. Życie stało przed nami otworem. Lepiej być po prostu nie mogło. 

- Zanim połączę was węzłem małżeńskim i będziemy mogli iść świętować, chciałbym poprosić was, abyście odmówili swoje przysięgi. Rey, zaczniesz? 

Moja ukochana skinęła głową na słowa Zagreusa. Chwyciła mnie za ręce i spojrzała mi głęboko w oczy. Tak głęboko, że zobaczyłem wszystko to, co potrzebowałem ujrzeć. 

- Kunzite. Mój ukochany. Mój panie. Mój mężu. 

Głos Rey zadrżał. Była bardzo wzruszona. 

- Kiedy cię poznałam, nie zdałam sobie sprawy z tego, że tak naprawdę mnie uratowałeś. Uchroniłeś mnie przed wszelkim złem. Dałeś mi dom, swoje serce i rodzinę. Nie zawsze było między nami łatwo. Mieliśmy pod górkę, ale sobie z tym poradziliśmy. Jesteś mężczyzną moich marzeń, Kunz. Kocham cię do gwiazd i jeszcze dalej. Dzięki tobie mam dwóch wspaniałych synów, których kocham całą swoją miłością. Dzięki tobie nauczyłam się wielu rzeczy i nigdy wystarczająco ci za to nie podziękuję. Obiecuję, że już na zawsze będę o ciebie dbać i będę cię kochać, mój ty seksowny potworze morski. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię, Kunz. 

Miałem ochotę już ją pocałować, ale wiedziałem, że musiałem jeszcze wypowiedzieć słowa swojej przysięgi. 

- Rey. Moje słoneczko. Moje serce. Moja królewno. 

Rey drżał podbródek. Była chyba tak samo wzruszona, jak ja. 

- Od momentu, w którym pojawiłaś się w moim życiu, kompletnie oszalałem na twoim punkcie. Bardzo cię skrzywdziłem, ale potem poświęcałem każdą chwilę na to, aby ci pomagać i próbować udowodnić ci, że nie jestem jednak aż takim złym mężczyzną, za jakiego wszyscy mnie uważali. Jesteś światełkiem w moim mroku, moja mała Rey. Jesteś mamą naszych synów i moją przyszłą żoną. Nie istnieją słowa, które mogłyby opisać siłę miłości, którą cię darzę. Mam jednak wrażenie, że nie muszę nic mówić, a ty i tak zrozumiesz, ile dla mnie znaczysz. Dziś uczynię cię moją żoną, kotku. Po raz drugi i ostatni. Będziemy ze sobą na zawsze, Rey. 

- Cholera, aż się wzruszyłem. 

Nasi goście zaczęli się śmiać na słowa Zagreusa. 

Król wzniósł w górę dłonie, które otaczała zielona mgiełka. Po chwili błyszcząca mgiełka otoczyła także nas. 

- Wymieńcie się obrączkami, kochani. 

Zrobiliśmy to. Rey wsunęła obrączkę na mój palec, a ja podarowałem jej nie tylko obrączkę, ale i pierścionek zaręczynowy, na widok którego wydała z siebie dźwięk pełen niedowierzania. 

- Rey. Kunzite. Ogłaszam was mężem i żoną! Możecie się pocałować, a potem zrobić sobie kolejne dzieci!

Porwałem moją żoną w ramiona. Przechyliłem ją i pocałowałem w iście hollywoodzkim stylu. Rey wciąż próbowała mi wytłumaczyć, czym było Hollywood i chyba zaczynałem to rozumieć. My jednak mieliśmy swoje własne Hollywood. 

Całowałem swoją żonę, czując mnóstwo emocji naraz. Przeważało jednak dogłębne szczęście.

- Na zawsze, Rey - wyszeptałem w jej usta po najgorętszym pocałunku w historii podwodnego świata. 

- Na zawsze, Kunz - odrzekła, chwytając moją twarz w dłonie i ponownie mnie całując. 

Nie każda bajka kończyła się szczęśliwie. Mieliśmy jednak szczęście, że nasza właśnie tak się skończyła. 

***

Bardzo dziękuję Wam za przeczytanie historii o losach Kunza i Rey! Mam nadzieję, że Wam się podobało, bo dla mnie stworzenie tego podwodnego świata było fascynującą przygodą! 

Zapraszam Was do moich dwóch nowych powieści, których pierwsze rozdziały znajdziecie na moim profilu. 

1. "Zombie"

"Niewinna i uczynna Remi zostaje porwana przez grupę mężczyzn, która obserwowała ją od wielu tygodni. Po uprowadzeniu okazuje się jednak, że Remi nie została porwana dla nich. Została zabrana z domu po to, aby zostać żoną bardzo niebezpiecznego mężczyzny.

Gdy dochodzi do ślubu z przymusu, Remi doznaje szoku. Nie może uwierzyć w to, kogo widzi przed swoimi oczami."

https://www.wattpad.com/1476771168-zombie-1

2. "Yakuza Dragon" 

"Największym marzeniem Arii jest podróż do Japonii. Dziewczyna w końcu spełnia swoje marzenie, ale leci tam sama. Pierwszego dnia wycieczki mapy prowadzą ją do miejsca, którego za wszelką cenę powinna uniknąć. W uliczce bowiem widzi członków yakuzy zabijających winnego im pieniądze człowieka.

Kirishima zauważa Arię i uznaje, że nie może puścić jej wolno. Widziała przecież zabójstwo. Zabiera ją więc sobie w charakterze zabawki i wprowadza do niebezpiecznego świata morderstw, krwi i nielegalnych interesów.

Witajcie w japońskiej yakuzie.

Stąd nie ma ucieczki."

https://www.wattpad.com/1489188987-kirishima-1

Martyna

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top