56
Rey
Siedzieliśmy w salonie. Tak właściwie, to siedzieliśmy na przeciwko kominka i jedliśmy spaghetti.
Byłam w domu. W towarzystwie mężczyzny, którego kochałam do szaleństwa. Był tu ze mną, a ja byłam z nim.
Kunzite znowu założył mi na szyję obrożę. Nie była to jednak obroża hamująca przemianę. Ta obroża świadczyła o tym, że należałam do niego. Może była to zwykła ozdoba, ale dla mnie znaczyła ona coś więcej.
Należałam do Kunza. Miałam swojego męża, swojego pana, swojego ukochanego i swojego obrońcę w jednym. Byłam czyjaś. Miałam rodzinę i czułam się szczęśliwa. Moje życie nigdy nie było tak dobre, jak w tej chwili.
- Nie mogę się doczekać, aby po kolacji wylizać twoją cipkę, kochanie.
- Kunz, przestań!
Szturchnęłam go w ramię. Kunzite złapał mnie za dłoń i wgryzł się w nią. Krzyknęłam z zaskoczenia i zaczęłam się śmiać.
- Ty dupku!
- Chyba prosisz się o karę. Mam rację, cukiereczku?
Gdy już zjadłam, odłożyłam talerz na stolik. Kunzite zrobił to samo.
- Kurwa, nareszcie. Tak długo czekałem, aż skończysz jeść.
Nie zdążyłam zapytać, co miał w planach, gdy nagle chwycił mnie za biodra i posadził okrakiem na swoich udach. Gdy to uczynił, skuł mi szybko ręce za plecami. Miałam na sobie jego koszulkę, którą postanowił rozerwać tak, że po chwili byłam już zupełnie naga.
- Kunzite, dosyć!
- Nie ma mowy - warknął na mnie, przypinając smycz do mojej obroży. Bardzo tęskniłam za jego dominującą stroną. Brakowało mi w nim wszystkiego. Moja miłość do niego nie miała granic. Kunzite był po prostu wszystkim. Wszystkim, o co mogłam prosić. Wszystkim, co było doskonałe, idealne i wspaniałe. Moje życie bez niego nie było kompletne i on o tym doskonale wiedział.
Przeknęłam ślinę, gdy poczułam, jak Kunzite chwyta mnie za szyję. Wszedł w rolę dominującego pana, co niezwykle mi się podobało. Uwielbiałam go właśnie takim. Gdy wchodził w ten tryb, nie musiałam się o nic martwić. Nad niczym nie musiałam się zastanawiać. Robiłam to, czego chciał ode mnie mój pan.
Mój pan, którego sama sobie wybrałam, a nie pan, który zmusił mnie do służenia mu.
Zdałam sobie sprawę, że zaczęłam się mimowolnie poruszać. Czułam pod sobą jego twardość. Kunzite był na mnie napalony.
- Bardzo chciałbym móc wcisnąć w ciebie swojego fiuta, ale nie wiem, jak...
Magia chwili na moment znikła. Stało się to w chwili, w której zrozumiałam, że mówił o ciąży.
Uśmiechnęłam się smutno i wzruszyłam ramionami.
- W ludzkim świecie seks w ciąży nie jest niczym złym, więc możemy to zrobić.
- Jesteś pewna? - spytał z czułością, głaszcząc mnie po głowie jak domowe zwierzątko.
- Oczywiście. Gdy poczuję, że coś jest nie tak, od razu ci o tym powiem. Wiedz jednak, że dla twojego fiuta jestem w stanie zrobić wszystko, mój panie.
Kunzite zaczął się śmiać. Pociągnął mnie lekko za smycz i pocałował w usta.
- W takim razie nie mamy na co czekać, moja droga. Mój kutas cię pragnie, a ty jesteś jedyną istotą, która może go zaspokoić.
Kunzite porwał mnie w ramiona i wstał. Śmiałam się, gdy niósł mnie do sypialni przerzuconą przez ramię. Dał mi lekkiego klapsa w tyłek.
Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że miałam w sobie maleńkiego chłopca. Nie chciałam go oczywiście winić za to, że we mnie był, gdyż nie była to jego wina. To ja byłam zbyt słaba, aby obronić się przed jego ojcem. Byłam żałosna i czułam wstyd, że stało się to, co się stało, ale musiałam żyć z konsekwencjami swoich błędów. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
Uznałam jednak, że na razie nie musiałam przejmować się ciążą. Wróciłam do domu, co uznałam za sukces. Cieszyłam się, że tutaj byłam i wszystko było tak dobrze, jak to możliwe.
Kiedy Kunz doniósł mnie do sypialni, mój mężczyzna położył mnie na łóżku. Rozkuł moje ręce, ale tylko na moment, gdyż już po chwili znowu je skuł, tym razem przykuwając mi ręce do wezgłowia łóżka.
Zaśmiałam się, kiedy Kunzite zaczął mnie łaskotać. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Miałam ważenie, że moje ciało stało się bardziej wrażliwe po przemianie w potwora morskiego. Byłam ciekawa, czy w innej kwestii byłam równie wrażliwa, ale o tym miałam przekonać się już za moment.
- Proszę, przestań!
Wiłam się na łóżku jak ryba wyciągnięta z wody. Śmiałam się tak bardzo, że aż się rozpłakałam.
- Uwielbiam, gdy mnie błagasz, kochanie.
- Chyba masz jakiś fetysz!
- Żeby to jeden, maleńka - odparł, dokładając do łaskotania pocałunki. Całował moją twarz, moją szyję i moje piersi. - Kocham cię do szaleństwa. Kurwa, wiem, że często to powtarzam, ale to prawda. Moja miłość do ciebie nie zna granic, Rey. Jesteś cała moja.
Kunzite w końcu się nade mną zlitował i przestał mnie łaskotać. Zdjął spodnie, spod których wyskoczył jego gigantyczny penis.
Oblizałam usta na jego widok. Kunz to zobaczył i podszedł do mnie z boku. Stanął obok łóżka, po czym przycisnął swojego kutasa do moich ust.
- Przygotuj go, kochanie. Musi być mokry, abym mógł bez problemu w ciebie wejść, zrozumiałaś?
Uwielbiałam, gdy tak do mnie mówił. Mój jęk musiał mówić sam za siebie. Byłam maksymalnie podniecona i nie wiedziałam, jak długo tak jeszcze pociągnę.
Kiedy fiut Kunza dotknął moich ust, zaczęłam bezwstydnie jęczeć. Ssanie go na leżąco nie było łatwe, ale nie było to także niewykonalne. Dlatego robiłam wszystko, co w mojej mocy, aby było mu dobrze i abym odpowiednio mogła go nawilżyć.
- Grzeczna dziewczynka. Bardzo posłuszna niewolnica swojego pana. Nie, nie zaciskaj nóg. Nie możesz sobie ulżyć.
Rozłożyłam nogi szeroko i ugięłam je w kolanach, choć była to dla mnie tortura. Nie mogłam siebie dotknąć, ani w żaden sposób sobie ulżyć. Dotarło do mnie jednak, że w tej grze to ja byłam niewolnicą Kunza i miałam jedno zadanie. Było nim wykonywanie wszystkich rozkazów mojego pana. Kunzite był moim władcą, a ja mu tylko służyłam.
Tylko, a może aż.
- Dobrze. Chyba mogę uznać, że jestem z ciebie dumny, niewolnico.
Kunz wysunął się z moich ust. Gdy to zrobił, wszedł na łóżko i umościł się między moimi nogami. Położył dłonie na moich udach i zaczął przesuwać po nich palcami, co było rozkoszną torturą.
- Proszę, nie przestawaj.
- Ach, czyli nie chcesz, abym wszedł w twoją cipkę, tak?
- Chcę! Oczywiście, że chcę!
Kunz parsknął śmiechem. W jego oczach musiałam wyglądać jak desperatka.
- Doskonale. Byłoby mi bardzo przykro, gdybyś jednak tego nie chciała, skarbie.
Kunzite pochylił się. Nagle przycisnął usta do mojej cipki.
Krzyknęłam. To było nieziemskie doznanie. Może jednak moje nowe ciało nie było takie złe. Jeszcze się do niego nie przyzwyczaiłam i wiedziałam, że już do końca życia będę tęsknić za swoim ludzkim ciałem, ale to ciało miało nowe funkcje. Takie, jakie miało ciało człowieka, ale o wiele bardziej...
Potężne.
Płakałam z rozkoszy, gdy Kunzite mnie lizał i ssał moją łechtaczkę. Rzucałam się na łóżku, wciskając cipkę w jego twarz. Może byłam bezwstydna, ale nie narzekałam. Przy nim zawsze mogłam być sobą. Nigdy nie musiałam udawać obcej osoby. Kunzite kochał mnie za to, jaka byłam. Ja kochałam go dokładnie za to samo.
- Smakujesz tak cholernie dobrze. Chcesz spróbować?
Kunzite podsunął się wyżej. Położył dłonie po obu stronach mojej głowy i pocałował mnie.
Czułam na wargach swój smak, co było dziwne. Nie było to jednak coś, co mi się nie podobało.
Objęłam Kunza nogami w biodrach. Przyciskałam go siebie rozpaczliwie. Potrzebowałam, aby w tej chwili we mnie wszedł. Pożądałam go. Był dla mnie po prostu wszystkim.
- Wejdź we mnie, panie!
- Ależ ty jesteś niecierpliwa - zaśmiał się, przygryzając moją dolną wargę. - Cholera, Rey. W tym ciele masz większe cycki, wiesz?
- Zamknij się, dupku!
- Mówię prawdę - zaśmiał się, unosząc w górę dłonie na znak poddaństwa. Puścił mi oczko. Chyba znowu wypłynęła ze mnie wilgoć. Co za zdradzieckie ciało! - Teraz w ciebie wejdę, kruszynko. Wiem, jak bardzo na to czekałaś.
- Och, Kunzite!
Kiedy poczułam, jak Kunz się ustawia, nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Śmiałam się jak mała dziewczynka. Nagle znowu poczułam szczęście.
Radość była uzależniająca. Chciałam móc czuć ją już zawsze. To było moje marzenie. Być szczęśliwą, spełnioną i bezpieczną u boku Kunza. Nie wiedziałam jeszcze, jak miałam odzyskać dawny spokój, ale musiałam mieć nadzieję, że mi się to uda. Wierzyłam, że z Kunzem wszystko było możliwe.
Mój ukochany patrzył mi w oczy, gdy się we mnie wsuwał. Oddychałam ciężko. Czułam w powietrzu zapach seksu, co bardzo mi się podobało. Było to coś, co kochałam.
Kunzite nic nie mówił, ale wcale nie musiał nic mówić. Wystarczyło to, w jaki sposób patrzył mi w oczy, abym wiedziała, że bardzo mnie kochał. Dla niego nie było ważne to, w jakiej znajdowałam się formie. Nie przykładał uwagi do tego, czy byłam człowiekiem, czy może osobnikiem jego gatunku. Kochał mnie za to, kim byłam.
Moje życie potoczyło się w szalony sposób i wiedziałam, że miało wydarzyć się jeszcze wiele szalonych rzeczy. Byłam na nie jednak gotowa. Wiedziałam, że tak długo, jak będzie ze mną Kunz, wszystko się ułoży.
Mój mężczyzna zaczął bawić się moimi piersiami. Ugniatał je w dłoni i ssał moje wrażliwe sutki. Po chwili zsunął jedną rękę niżej i zaczął pieścić moją łechtaczkę.
Kunz uderzał we mnie coraz mocniej. Pieprzył mnie jak szaleniec, ale bardzo mi się to podobało. Sama zaciskałam się na nim tak, jakby zależało od tego moje życie.
- Panie, błagam! Pozwól mi dojść, mój władco!
- Cholera jasna - wysapał, pieprząc mnie. - Oczywiście, że pozwolę ci dojść, kotku. Oczywiście, kurwa.
Przez moje ciało przeszedł kosmiczny orgazm. Choć powinnam chyba raczej powiedzieć, że był on podwodny.
Drżałam i wykrzykiwałam imię Kunza, gdy on we mnie dochodził. Czułam się tak dobrze, jak było to możliwe. Kręciło mi się w głowie z nadmiaru przyjemności. Zauważyłam, że żaden mój dotychczasowy orgazm nie był tak fantastyczny, jak właśnie ten.
Może jednak istniała szansa, że polubię swoje ciało?
Kunzite dyszał mi prosto w usta. Był padnięty po orgazmie, ale nie miał na co narzekać. '
Nagle zaczęłam się śmiać. Śmiałam się, gdy on wciąż we mnie tkwił, a moje ręce były przykute do łóżka. Nie wiedziałam, co mnie tak bawiło. Może zwariowałam, a może po prostu byłam szczęśliwa jak diabli.
- Kocham cię! Proszę, nigdy ze mnie nie wychodź!
- Kochanie - zaśmiał się Kunz, kręcąc głową. - Przykro mi, ale to chyba niemożliwe. W końcu będę musiał z ciebie wyjść.
- Nie! - krzyknęłam, kręcąc głową. - Błagam, panie! Zlituj się nad swoją niewolnicą!
- Och, aniołku - śmiał się dalej, głaszcząc mnie po policzku. - Jeszcze dziś będziemy musieli zobaczyć się z Zagreusem i na pewno nie pojawię się u niego nago. Obiecuję ci jednak, że będziesz mogła wykorzystywać moje ciało tak często, jak tylko będziesz miała na to ochotę. Zrobię dla ciebie wszystko, moja królewno.
- Wszystko?
Spojrzał na mnie z zaciekawieniem, unosząc wyżej jedną z brwi.
- Zależy, kochanie.
- Och, czyli jednak nie wszystko!
- Wiem, że nigdy mnie nie skrzywdzisz - wyjaśnił poważniejszym tonem. - Kocham cię, Rey i bezgranicznie ci ufam. Wierzę, że nigdy nie zrobisz mi nic złego, więc owszem, możesz zrobić ze mną wszystko. Wszystko, co pojawi się w tej twojej główce, a wiem, że masz wiele fantazji, aniołku. Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę, że mam taką kobietę jak ty, laleczko. Żadna inna nie podołałaby tylu seksualnym eskapadom, wiesz?
Roześmiałam się.
Kunzite rozkuł mi ręce. Wysunął się we mnie, gdy jego wypustki schowały się z powrotem w jego ogromnym penisie. Mój mężczyzna położył się obok mnie. Leżałam na plecach, a on położył się na boku. Oparł policzek na mojej piersi i czuł, jak szybko biło dla niego moje serce. Sama wplotłam palce w jego włosy i delikatnie je przeczesywałam. Napawałam się miękkością jego kosmyków i nie mogłam przestać się uśmiechać.
Nagle Kunz położył płasko dłoń na moim brzuchu.
- Co ty na to, abym to ja był uznawany za ojca tego chłopca?
Zamarłam. Nie spodziewałam się tego.
- Kunz...
- Jeśli tego nie chcesz, nie ma sprawy - wyjaśnił spokojnie. - Będzie mi jednak bardzo miło, jeśli będę mógł nazywać się ojcem tego chłopca. Co ty na to, Rey?
Kunzite uniósł nieznacznie wzrok, nie odrywając jednak policzka od mojej piersi.
Wiedziałam, że tak było dobrze. Kunzite zaskoczył mnie po raz kolejny, będąc gotów wychowywać dziecko, które stworzył we mnie ktoś, kogo Kunz nienawidził.
Poczułam łzy w oczach. Pochyliłam się i pocałowałam go w czubek głowy. Chyba nigdy wcześniej nie czułam się tak wzruszona, jak właśnie w tej chwili. Jeśli ktoś miał zamiar powiedzieć, że Kunzite nie był idealnym mężczyzną, to miałam zamiar go tutaj zaprosić, aby udowodnić mu, jak bardzo się mylił.
- Oczywiście, kochanie. Może w takim razie pomyślimy nad imieniem?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top