33
Rey
Leżałam przy kominku, opierając głowę o udo Kunzite'a. Mój mąż przeczesywał palcami moje włosy. Wpatrywaliśmy się w ogień, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać. Czułam się lekka i silna.
Po zabawie w sypialni, udaliśmy się do salonu i tam nadzy ułożyliśmy się na podłodze. Kunz siedział po turecku, a ja się na nim położyłam. Mruczałam z przyjemności, gdy mężczyzna przeczesywał palcami moje włosy. Było mi dobrze. Bardzo dobrze.
Czy żałowałam, że wyznałam mu miłość?
Absolutnie nie. Wcale tego nie żałowałam i choć w tamtej chwili mogłam kierować się uniesieniem seksualnym, tak teraz zdecydowanie również go kochałam.
Może byłam nienormalna. Może powinnam się leczyć. Nie chciałam już jednak dłużej marnować życia na nienawiść. Miałam dość bycia poniżaną i wytykaną palcami za to, że byłam po prostu normalna. Mój brat mnie zniszczył, ale Kunzite budował mnie od nowa. Wspierał mnie i dbał o mnie. Był dobrym mężem. Najlepszym, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Może nie wyglądał jak mój książę z bajki, ale nie byłam na tyle naiwna, aby wierzyć w to, że książęta naprawdę istnieli.
Byłam zmęczona po zabawie w sypialni, ale szczęśliwa. Trochę chciało mi się jeść, jednak spoczywając na udzie Kunza, czułam się tak dobrze, że nie chciało mi się stąd ruszać. Uwielbiałam, gdy mężczyzna głaskał mnie po włosach. Był wtedy odrobinę nieporadny, ale i dominujący, co stanowiło fantastyczne połączenie.
- Mogę się o coś ciebie zapytać, Kunz?
Mój mąż spojrzał mi w oczy. W tym celu musiał opuścić głowę, a ja swoją musiałam nieznacznie unieść.
- O co chodzi, kochanie?
- Nie powinnam wracać do tego, co działo się między nami na początku, ale jestem ciekawa, dlaczego przykułeś mnie do tego stołu i zacząłeś badać moje ciało, dotykając go?
Kunzite wstrzymał oddech. Nie chciałam, aby się denerwował, więc pogłaskałam go po udzie, na którym leżała moja głowa.
- Nie denerwuj się. Nie chciałam sprawić ci przykrości. Jestem po prostu ciekawa, dlaczego tak to wyglądało.
- Mówiłem ci już, że od dawna byłem zafascynowany ludźmi. Zawsze też chciałem dotknąć człowieka. Zbadać, jakie jest w dotyku ludzkie ciało i przekonać się, jakie ludzie mieli reakcje, gdy ich dotykano. Teraz wiem, że postąpiłem niewłaściwie. Przepraszam cię za to, skarbie. Robiłem to, co podpowiadało mi serce. Mam nadzieję, że nie zrobiłem ci wtedy krzywdy. Oczywiście oprócz tego, co nastąpiło po badaniu.
Podniosłam się tak, aby usiąść obok Kunzite'a. Złapałam go za dłoń.
- Byłam przerażona, ale po raz pierwszy czułam na sobie czyjś czuły dotyk. To było dla mnie nowe, ale przyjemne, wiesz?
Uśmiechnął się lekko tak, jakby nie był przekonany co do prawdziwości moich słów.
- Nie mów, że ci się to podobało. Nie mogło być ci przyjemnie, Rey.
- Strach odbierał mi ekscytację. Gdybyś jednak teraz postanowił przykuć mnie do stołu, nie miałabym nic przeciwko.
- Nie, nie zrobię ci tego. Nie miałbym sumienia, aby przywrócić ci te wszystkie złe wspomnienia z początków, kochanie. Wszystko dzieje się w naszej relacji bardzo szybko. Chyba musimy trochę przystopować.
Moje serce na moment przestało pracować, a przynajmniej takie miałam wrażenie. Ścisnęłam mocniej dłoń Kunza, robiąc to jednak nieświadomie. Nie chciałam zrobić mu przecież krzywdy.
Zrobiło mi się przykro. W jednej chwili poczułam się niechciana. Nie wiedziałam, dlaczego tak się stało. Przecież nie miałam powodów, aby być zła i smutna. Mimo wszystko jednak, gdy Kunzite powiedział, że powinniśmy przystopować, poczułam się zbesztana. Zdawałam sobie bowiem sprawę z tego, że niejednokrotnie to ja prosiłam go o zbliżenie.
Co, jeśli mój mąż miał mnie dość? Co, jeśli mu się znudziłam? Przecież taka opcja była jak najbardziej realna. Kunzite może chciał znaleźć sobie nowego człowieka. Jakąś inną kobietę, która byłaby ode mnie piękniejsza i bardziej pewna siebie. Żadnej nieszczęśniczce nie życzyłam wrzucenia do morza i porwania przez potwora morskiego, ale...
Poczułam łzy w kącikach oczu. Mrugałam szybko, aby przegonić te niechciane łzy. Po chwili wstałam, gdyż uznałam, że Kunzite chciał zostać sam.
- Rey? Co ty robisz?
Nie odezwałam się. Ruszyłam do łazienki, w której chciałam się zamknąć, gdyż nie wiedziałam, jak zareaguje mój organizm.
- Rey, stój.
Stanęłam w miejscu. Kunzite podszedł do mnie i stanął przede mną tak, że uniósł w górę mój podbródek. Starał się sprawić, abym spojrzała mu w oczy, ale nie umiałam tego uczynić.
- Co się stało? Czy powiedziałem coś złego?
- Kunzite, proszę...
- Chcę wiedzieć, co zrobiłem źle. Nie płaczesz bez powodu.
Cholera jasna. Jednak te przeklęte łzy wypłynęły z moich oczu. Byłam na siebie wściekła za to, jak słaba byłam.
- Nic nie zrobiłeś źle. Ja tylko...
- Chodzi o to, że powiedziałem, iż powinniśmy przystopować? Czy właśnie to źle odebrałaś? Nie miałem niczego złego na myśli, kwiatuszku. Po prostu obawiam się, że za chwilę się mną znudzisz i będziesz miała mnie dość. Nie zniósłbym tego. Bardzo cię kocham i gdybyś się ode mnie odsunęła, nie przeżyłbym tego. Nie kłamałem, gdy mówiłem, że miłość w naszym świecie jest naprawdę bardzo silna. Nie rób mi tego, Rey. Nie zostawiaj mnie.
- To ja się boję, że mnie zostawisz.
- Słucham?
Nie chciałam się z nim kłócić. Kunzite jednak miał spokojny, choć niedowierzający głos. Nie zamierzałam robić nic złego, ale musiałam się z nim komunikować. To była podstawa każdego związku. Przynajmniej według tego, co mówił Zagreus. Ja nie miałam dużego doświadczenia w tym temacie.
- Boję się, że się mną znudzisz - wyjaśniłam, ocierając łzy z policzków. - Wiem, że interesują cię ludzie. Raczej nie chcesz poprzestać na badaniu mnie. Kunzite, powiedz mi. Czy to, co do mnie czujesz, to naprawdę miłość? Nie jesteś ze mną z ciekawości? Prowadzisz na mnie badanie?
- Kurwa, Rey. Teraz to przesadziłaś.
Nagle Kunzite złapał mnie w biodrach, podniósł i przerzucił sobie przez ramię. Sprzedał mi ostrego klapsa w obolały tyłek. Krzyknęłam, ale nie wyrywałam się. To nie była zabawa. Oboje byliśmy wyprowadzeni z równowagi i radziliśmy sobie z tym tak, jak umieliśmy.
Kunzite zaniósł mnie do pomieszczenia, w którym obudziłam się po raz pierwszy. Położył mnie na stole, do którego byłam wtedy przykuta. Nie walczyłam, gdy Kunzite przykuwał mi ręce do podłokietników. Nie protestowałam, gdy skuwał mi nogi tak, abym nie mogła nimi ruszyć. Uległam mu. Teraz jednak, w przeciwieństwie do wcześniejszej sytuacji, czułam się z nim bezpieczna.
Kiedy byłam już zniewolona, Kunz wziął głęboki oddech. Wpatrywałam się w sufit i pozwalałam, aby po moich policzkach spływały łzy. Nie wiedziałam, co robić. Niewiele mogłam w tej chwili. Byłam przecież skuta.
- Co mam zrobić, abyś w końcu mi uwierzyła, że cię kocham, Rey?
Kunzite krążył wokół stołu jak sęp wokół ofiary, na którą miał zamiar zapolować. Czułam strach, ale i spokój. To było dziwne połączenie, które nie wiedziałam, skąd się we mnie wzięło.
- Mam wypalić sobie twoje imię na piersi? Mam dla ciebie zabić? Mam siebie zabić?
Załkałam. On nie mógł mówić poważnie.
- Robię wszystko, co mogę, aby było ci ze mną w miarę dobrze, Rey. Wiem, że nie jestem ideałem. Bardzo cię jednak kocham i chcę być dla ciebie dobrym mężem. Tak bardzo się boję, że pewnego dnia się obudzisz i powiesz, że już mnie nie kochasz. Nie zniósłbym tego. Jeśli więc chcesz ode mnie odejść, zrób to teraz. Zanim całkowicie złamiesz mi serce.
- Nigdy od ciebie nie odejdę. Jestem twoja.
Milczał przez dłuższą chwilę. Czułam, jak głęboko oddychał.
- Jesteś mój, Kunzite. Nie odejdę od ciebie. Kocham cię.
- Rey...
- Możesz mnie tu zostawić skutą na resztę życia, a ja i tak będę cię kochać. Może jestem szalona, a może moje serce wybrało ciebie.
- Kurwa.
Nagle Kunzite padł na kolana. Momentalnie przycisnął usta do mojej cipki i zaczął mnie pożerać tak, jakby nic jadł nic od tygodnia. Jęczałam i walczyłam z łańcuchami, ale wcale nie chciałam zostać uwolniona. Byłam własnością Kunza. Czy tego chciałam, czy nie.
Och, ale chyba wszyscy już wiedzieliśmy, że tego chciałam.
- Kunzite!
Krzyczałam jego imię, gdy on lizał i ssał moją cipkę tak mocno, jak nigdy przedtem. Może kierowała nim desperacja. Może chciał wyładować na mnie swoją wściekłość. Nie miałam jednak prawa narzekać na sposób, w jaki się ze mną zabawiał. Dawał mi swoim zachowaniem znać, że mu na mnie zależało i nic, po prostu nic, nie mogło nas już rozdzielić.
- Proszę, ulżyj sobie na mnie! Proszę!
Nagle Kunz wstał. Nie doprowadził mnie do orgazmu, ale po chwili doskonale zrozumiałam, dlaczego tak się zachował. Mężczyzna bowiem uwolnił moje nogi z kajdan i rozłożył je jeszcze szerzej. Nie minęła chwila, a Kunz poklepał mnie po cipce i zaczął wsuwać we mnie swojego penisa.
Odchyliłam głowę w tył. Byłam na niego napalona jak diabli. Przyjmowałam jego kutasa jak grzeczna niewolnica. Chciałam móc go dotknąć, ale miałam skute ręce. To miała być dla mnie kara. Za to, że nie wierzyłam w swojego męża.
Kunzite uderzał we mnie jak szaleniec. Wchodził głęboko, bawiąc się ze mną. Patrzył mi w oczy, dysząc ciężko. Wyglądał teraz jak wściekły samiec, który był w stanie zrobić wszystko, aby pokazać swojej samicy, kto tutaj rządził.
Nie miałam poddawania się we krwi, ale uleganie Kunzowi znajdowało się na wyższym poziomie cielesnej i psychicznej przyjemności. Wiedziałam, że tak było właściwie. Nie miałam do siebie pretensji o to, co miało miejsce. Tak być powinno.
- Kunz!
- Dojdź dla mnie. Kurwa, dojdź dla mnie, Rey.
Jęknęłam głośno, wyginając plecy w łuk. Zacisnęłam wewnętrzne mięśnie na fiucie męża, a on wysunął z penisa wypustki, zakleszczając się we mnie. Kunzite masował jeszcze moją łechtaczkę tak, aby było mi jeszcze bardziej przyjemnie. Po chwili doszłam po raz drugi. Nie sądziłam, że mogłam jeszcze mocniej się na nim zacisnąć, ale po chwili zrozumiałam, że jednak było to możliwe. Czasami moje własne ciało mnie zaskakiwało.
Byłam zmęczona i spocona. Byłam także usatysfakcjonowana. Wpatrywałam się sennie w oczy męża, widząc w nich dominację i władzę. Kunzite nie uśmiechał się czule, jak to miał w zwyczaju. To był dziki seks. Pełen uniesień i ekscytacji, a także chęci pokazania mi, ile dla niego znaczyłam. Teraz już nigdy nie miałam poddać wątpliwości tego, że on mnie pożądał.
- Niech ci więcej nie przyjdzie do główki pomysł, że chcę wymienić cię na inny model - powiedział, nie odsuwając się ode mnie, gdyż jego penis wciąż był we mnie zakleszczony. - Jesteś moja. Na wieki, Rey. Tylko moja.
- Tak - przyznałam, kiwając głową.
- Powiedz to.
- Jestem twoja. Twoja, panie.
- Obiecujesz, że nigdy więcej nie będziesz insynuowała tego, że jesteś dla mnie niewystarczająca?
- Tak, panie. Obiecuję ci to.
Kunz pochylił się. Złożył pocałunek na moich ustach. Po chwili ścisnął moje piersi i mruknął z zadowoleniem na ten widok.
- Chciałbym wypieprzyć twoje cycki, aniołku. Ścisnąłbym je tak mocno, jak to możliwe, i wsunął między nie swojego penisa. Doszedłbym na twoim dekolcie i szyi. Ozdobiłbym cię swoją spermą.
- Zrób to, proszę.
Jego oczy się zaświeciły. Chyba nie spodziewał się, że podejmę z nim zabawę.
- Rey...
- Chcę tego - wyznałam pewnie. - Proszę, zrób to ze mną, Kunz. Chciałabym tego. Błagam cię. Masz mnie zniewoloną. Wykorzystaj to.
Jego czerwone oczy błysnęły czymś, czego do tej pory w nich nie widziałam. Było to tak silne pożądanie, że nie istniały chyba żadne słowa, które mogłyby opisać ten stan.
- Jesteś tego pewna? Kiedy zacznę, nie będzie odwrotu.
- Zrób to. Proszę, panie.
Kiedy wypustki schowały się w penisie mojego męża, wszedł na stół. Kunzite usiadł okrakiem na moim brzuchu, dominując mnie w pełni. Ścisnął moje cycki tak, że nie było między nimi ani milimetra wolnej przestrzeni. Po tym powoli zaczął wsuwać kutasa między moje piersi. Było to dla mnie nowe i całkiem przyjemne doświadczenie. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak dwójka istot mogła zabawiać się ze sobą w łóżku. Gdybym wcześniej o tym wiedziała, pewnie już dawno zaciągnęłabym jakiegoś ludzkiego chłopaka do sypialni. Wtedy jednak Kunz nie byłby moim pierwszym. Chyba wolałam scenariusz z zaczekaniem na niego.
Na twarzy Kunza malowało się podniecenie. Mężczyzna poruszał się na początku powoli, aby niebawem przyspieszyć. Kiedy to się stało, nie hamował się już z niczym. Posuwał mnie jak zabawkę, a ja z radością mu się oddawałam.
Nie sądziłam, że dojdzie ponownie. On jednak, zgodnie z obietnicą, wytrysnął spermę na moją szyję i dekolt. Patrzył na mnie jak wygłodniały. Chciałam zapamiętać go takim na zawsze.
- Rey...
Nagle stało się coś, czego kompletnie bym się nie spodziewała. Usłyszałam bowiem coś w rodzaju dzwoniącego telefonu. Nie spodziewałam się, że pod wodą również używano telefonów lub czegoś w ich rodzaju, ale gdy Kunzite ze smutną miną zszedł ze mnie i podszedł do urządzenia zawieszonego na ścianie, aby odebrać połączenie, wszystko się zmieniło. Wiedziałam, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Bowiem to, co usłyszałam, przeraziło mnie do szpiku kości. Chyba wolałam już umrzeć, niż stawić czoło rzeczywistości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top