24

Kunzite

Prosiłem o wiele. Zdawałem sobie sprawę z tego, że nie powinienem prosić Rey o cokolwiek. W końcu nie była mi nic winna. To ja zawiniłem w tej relacji. To przeze mnie była teraz na dnie morza i stała się moją żoną. To ja byłem winien temu wszystkiemu. Jakaś egoistyczna cząstka mnie uważała jednak, że w pewien sposób uratowałem Rey. Gdybym jej nie porwał, już dawno byłaby martwa. Czułbym się zrozpaczony, gdybym pewnego dnia ujrzał sztywne i rozkładające się ciało związanej dziewczyny na dnie morza. 

Nagusieńka Rey siedziała okrakiem na moich udach. Dziewczyna spoglądała na mnie z nutką szaleństwa. Czułem unoszący się w powietrzu zapach jej cipki. Moja żona była na mnie napalona. 

Wiele bym dał, aby to była jej naturalna reakcja. Chciałem, aby tak było, ale wiedziałem, że to phei grało dużą rolę w tym, jak Rey się zachowywała i co mówiła. Za nic w świecie nie chciałem, aby czuła się manipulowana. Nie mogłem pozwolić na to, aby moja ukochana kobieta czuła się tak, jakby była do czegoś przymuszona. 

Jej oczy mówiły jednak prawdę o tym, co działo się w jej umyśle i w jej serduszku. Gdyby Rey nie chciała tego, co się teraz działo, nie robiłaby tego. Uciekłaby ode mnie, schowała się w kącie i płakała. Taka właśnie była Rey, którą znałem jeszcze dziś rano. 

Moja ukochana żona wciąż była płaczliwa, ale widziałem w niej ogromną siłę. Czułem się dumny z tego, że była taka silna i walczyła o siebie. Zasłużyła na to, aby czuć się pewną siebie, niezależną, piękną i silną. Ktoś taki jak jej brat nie mógł zaburzyć jej poczucia własnej wartości. Rey była cudowna, choć sama niestety tego w sobie nie widziała. Ja jednak miałem zamiar codziennie udowadniać jej, jak wspaniała i wyjątkowa była. 

Może moja prośba o to, aby Rey mnie zdominowała, była zbyt śmiała. Za nic w świecie nie chciałem dopuścić do tego, aby czuła się w obowiązku, żeby odwdzięczyć mi się za to, co jej podarowałem. 

- Wyczarujesz obrożę, kochanie? 

Kurwa. Dlaczego ona musiała być dla mnie taka miła? Dlaczego na mnie nie krzyczała? Dlaczego mnie nie wyzywała? Przecież tylko na to sobie zasłużyłem.

- Wybacz, kotku. Chyba posunąłem się za daleko.

Złapałem mojego człowieka za biodra. Ściągnąłem z siebie Rey, ale gdy chciałem posadzić ją na łóżku, przypomniałem sobie o jej obolałych pośladkach. Postawiłem ją więc na nogach i westchnąłem z bólem. 

- Kunzite? Co ty wyprawiasz? 

Jej dominujący ton kazał mi pozostać w miejscu, choć byłem już gotów, aby wyjść z tej sypialni. Miałem nadzieję, że Zagreus nie miał tu jakichś ukrytych kamer. Nie przeżyłbym tego, gdyby mój przyjaciel obserwował to, co wyprawiałem z Rey. Czułem jednak, że nie był aż takim dupkiem, aby tak się zachowywać. 

Rey natychmiastowo znalazła się przy mnie. Dziewczyna złapała mnie za rękę i spojrzała mi w oczy. 

- Skarbie, ja... 

- Chciałeś, żebym cię zdominowała, a teraz się poddajesz? Gdzie podział się mój władczy pan? 

- Nie jestem taki, laleczko. Oboje dobrze o tym wiemy. Jestem słaby. Zbyt słaby, aby być twoim mężem. 

- Rozumiem, że zostałeś skrzywdzony. Naprawdę to rozumiem. To już jednak przeszłość, Kunz. Twoi rodzice już nie żyją. Moi też nie. Nikt nas więcej nie zrani. Teraz mamy siebie i musimy być dla siebie wsparciem. Dlaczego ciągle ode mnie uciekasz, gdy to wszystko staje się zbyt trudne? Nie chcę tego. 

Skinąłem głową. Byłem takim dupkiem. 

- Nie zasługuję na ciebie, Rey. 

- Dlaczego tak uważasz? 

Moja ukochana stanęła tak blisko mnie, że jej piersi dotykały mojego torsu. Rey była człowiekiem, więc była znacznie niższa niż ja. Musiałem patrzeć w dół, aby spoglądać w jej oczy. 

- Jesteś mój. Sam tak mówiłeś. 

- Wiem, przepraszam. Po prostu sobie nie radzę, Rey. To wszystko co ci zrobiłem... 

- Mieliśmy już o tym nie rozmawiać. Proszę, Kunzite, dajmy sobie szansę. Przecież wiem, że mnie pragniesz. Chyba, że już ci się znudziłam? 

- Skądże! - oburzyłem się, czując nagłą wściekłość. - Jesteś moja, a ja jestem twój. To się nie zmieniło. Kocham cię do szaleństwa, moja kobieto. To, jak czuję się przy tobie, jest niesamowite. Jesteś moim marzeniem i zamierzam o ciebie walczyć, ale... To trudne, gdy nikt nigdy nie walczył o mnie. 

Nie chciałem brzmieć i zachowywać się jak jakieś skrzywdzone przez rodziców dziecko. Byłem w końcu dorosłym facetem. Powinienem być silniejszy, ale to, co zrobił mi mój ojciec, ciągnęło się za mną aż do dziś. Moja pewność siebie leżała i kwiczała. Byłem żałosny, a przynajmniej tak się czułem.

- Ja zawsze będę o ciebie walczyć - wyszeptała, przyciskając usta do mojej piersi. Do miejsca, pod którym znajdowało się moje szybko bijące serce. - Proszę, nie odsuwaj się ode mnie. Nigdy więcej tego nie rób, Kunzite. Chcę z tobą być. Może to wina phei, a może po prostu sama tego chciałam. Błagam cię, zróbmy to. Spełnijmy twoje małe marzenie, dobrze? Tak bardzo się napaliłam na to, że wezmę cię na smycz, mój słodki niewolniku. 

Och, nie. Ona doskonale wiedziała, co robi. 

- Rey, ale... 

- Proszę - jęknęła, chwytając mnie za pośladki. Czułem, że przegrałem. To było zbyt silne jak dla mnie. 

- Prosisz mnie o to, abyś mogła wziąć mnie na smycz, kotku? 

- Właśnie tak - odparła, chichocząc i energicznie kiwając głową. - Już wiem, co z tobą zrobię, mój niegrzeczny chłopczyku. 

Cholera jasna. Mój fiut stał już na baczność. Co z niego za zdrajca. 

Mój ogon, który żył własnym życiem, owinął się mocno wokół talii mojej żony. Ogon przyciągnął Rey do mnie tak, że dziewczyna na mnie wpadła i gdybym jej nie złapał, padłaby na kolana, tracąc równowagę. 

- Widać, że mój ogon także cię pragnie, kochanie. 

- Dziwne byłoby, gdyby mnie nie pragnął! W końcu to część ciebie, Kunz!

Miała rację. Mój ogon był częścią mnie. Częścią, która miała swój rozum, ale która kierowała się także własnymi odczuciami i przemyśleniami. 

- Mam wrażenie, że mój ogon chciałby wejść w twoją cipkę, żono. Nie odrzuca cię to? 

- Niby dlaczego miałoby mnie to odrzucać? - odpowiedziała pytaniem, kręcąc głową. - Podoba mi się to, że jesteś taki inny niż ludzie. Dzięki tobie mogę poznać przyjemność, której nigdy nie byłabym w stanie poczuć z żadnym ludzkim mężczyzną. Jak mogłabym porzucić takiego faceta jak ty? Kręcisz mnie, Kunzite. Wszystko w tobie jest takie inne i interesujące. Do rzeczy. Widzę, że twój kutas pulsuje, a my dalej nie przystąpiliśmy do działania. Czy pozwolisz mi, proszę, na to, żebym mogła cię zdominować? 

Zrobiłem to. Poddałem się swojej żonie. 

Uklęknąłem przed Rey. Poczułem się mały i nic nieznaczący, ale jednak silny. Potrzeba było bowiem mnóstwo siły, aby ulec drugiej istocie. 

Rey uśmiechnęła się. Nie kpiła ze mnie i moich potrzeb. Ona sama potrzebowała, aby od czasu do czasu ktoś przejął nad nią kontrolę, a ja z radością byłem tym, który to robił. 

Rey była moja. Ja byłem jej. Klęczałem przed nią niczym posłuszny niewolnik. Była to jedna z moich wielu fantazji erotycznych. Chciałem ulec pięknej kobiecie. Fakt, że ta kobieta była prawdziwa i była moją żoną, wychodził poza mój umysł. 

Moja żona pochyliła się. Złożyła pocałunek na czubku mojej głowy, ściskając mnie za policzki tak, że z moich ust zrobił się dziubek. Rey zachichotała. Ja również. 

- Podoba mi się to, jak przede mną klęczysz. Wyczarujesz obrożę dla siebie, skarbie? 

Rany. Ona naprawdę nazywała mnie skarbem i się tego nie wstydziła ani nie brzydziła. 

- Oczywiście, moja pani. 

Rey zachowywała się tak, jakby zaraz miała zacząć podskakiwać w miejscu jak piłeczka i klaskać w dłonie. Cieszyłem się, że podobała jej się wizja zdominowania mnie. Większość kobiet lubiła, gdy to mężczyzna przejmowa nad nimi kontrolę. Przynajmniej wiedziałem to z tego, co wyczytałem w ludzkich książkach. Do morza czasami wpadały także romanse. Były bardzo przydatnym źródłem wiedzy. 

Wyczarowałem obrożę. Po chwili w mojej dłoni pojawiła się czarna i skórzana obroża, którą od razu przekazałem Rey. Moja żona słodko się zaśmiała, po czym nie tracąc czasu, założyła mi obrożę. 

Uśmiechnąłem się. Było to uzależniające uczucie. Takie, do którego mógłbym przywyknąć. 

- Wyglądasz w niej rozkosznie, Kunzite. 

- Dziękuję, moja pani. 

- Ależ to seksownie brzmi - zaśmiała się, a ja na jej policzkach ujrzałem rumieńce. - Cały jesteś cholernie seksowny, Kunzite. Mam takiego dużego i silnego męża, że robi mi się mokro. 

Jęknąłem. Rey pstryknęła na mnie palcami, a ja nie wiedziałem, o co jej chodziło.

- Kajdanki, Kunz. Przyczołgaj się do łóżka, zabierz je stamtąd i podpełznij z powrotem do mnie. 

Nie spodziewałem się, że niewinna, wstydliwa Rey tak dobrze wejdzie w rolę dominy. 

Zrobiłem to, o co mnie prosiła. Lub raczej to, co kazała mi zrobić. Posłusznie podpełzłem do łóżka i zabrałem stamtąd kajdanki, którymi wcześniej skuta była moja urocza żonka. Wziąłem łańcuch kajdanek w zęby i podpełzłem na czworakach do swojej żony. Naga Rey wyglądała jak bogini, której chciałem oddawać cześć. Była po prostu oszałamiająca. 

Klękając przed swoją żoną, podsunąłem jej swoją twarz. Zabrała skórzane kajdany z moich ust i poklepała mnie po głowie tak, jakby chciała wynagrodzić mnie za posłuszeństwo.

- Pięknie, Kunzite. Jestem z ciebie taka dumna. 

Brakowało mi tego w życiu. Tego, że mogłem dostawać komplementy. Moja mama wiele razy mi powtarzała, że była ze mnie dumna, ale tata mnie nienawidził. Wszystko, co mama zrobiła za swojego życia, straciło znaczenie przy tym, co robił mi mój ojciec. 

Rey skuła mi ręce z przodu ciała. Uśmiechnęła się, ledwo dopinając bransolety kajdan. Wyczarowałem te kajdany bowiem z myślą o niej. Rey miała znacznie chudsze nadgarstki niż ja, więc zdziwiłem się, że te kajdanki i tak na mnie pasowały.

- Wyglądasz ślicznie. 

- Chyba żaden mężczyzna nie chciałby tego usłyszeć - odparłem, śmiejąc się. 

Rey także się zaśmiała. Chwyciła mnie za podbródek i odchyliła mi głowę do tyłu, składając na moich ustach pocałunek. 

- W takim razie mam mówić, że jesteś przystojny? 

- Nie, kochanie. Mów o mnie, cokolwiek chcesz. Przyjmę każdy twój komplement albo obrazę. Jestem cały twój, aniołku. 

Moja żona mruknęła z zadowoleniem. Skinęła głową, po czym pstryknęła znowu palcami. Moja seksowna, władcza żonka. 

- Wyczaruj smycz. Już. 

Jakie to było gorące! Czy ona zdawała sobie sprawę z tego, co ze mną robiła? Czy widziała, jak boleśnie twardy był mój penis? Czy zachowywała się tak specjalnie? 

Zmusiłem swoją magię do działania. Już po chwili wyczarowałem smycz. Podałem ją skutymi rękoma dziewczynie. 

- Pięknie. Czy jesteś gotów na to, abym przejęła nad tobą kontrolę? 

Skinąłem głową. Ufałem jej całym sobą. Oddałbym za tą dziewczynę życie i nie kłamałem w tej kwestii. Rey była dla mnie wszystkim. Kochałem ją do bólu. 

- Tak, moja pani. Oddaję ci całego siebie. Proszę, zrób ze mną, cokolwiek zechcesz. 

Rey przytaknęła. Przypięła smycz do obroży, którą miałem na szyi, po czym lekko mnie pociągnęła. Kiedy to uczyniła, zbliżyłem się do niej na kolanach. Wzrok miałem utkwiony w jej cipce. Tak bardzo chciałem ją wylizać, że zakrawało to o szaleństwo. Nie rozumiałem, jak można było być tak uzależnionym od drugiej istoty.

- Pani, błagam...

- Mam dać ci klapsa, Kunz? Tak, jak ty mnie? 

- Nie wiem, czy to mnie kręci - wyjaśniłem, wzruszając ramionami. - Bardzo jednak chciałbym wylizać twoją cipkę, pani. Czy mogę to zrobić? 

 - Myślisz, że tak szybko ci na to pozwolę, kochanie? - zaśmiała się, wchodząc w rolę złej, ale kochającej swojego niewolnika pani. - Dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy na nie czekają, skarbie. Dlatego będziesz musiał być grzeczny i udowodnić mi, że zasługujesz na moją cipkę. 

- Co mam w takim razie zrobić, moja pani? Co mogę uczynić, aby zasłużyć na twoje zaufanie i możliwość wypieszczenia twojej cipki? 

Rey znowu pociągnęła mnie za smycz. Poruszanie się na klęczkach było trochę poniżające, ale bardzo ciekawe. Tego właśnie chciałem. O tym właśnie marzyłem, więc nie miałem prawa na nic narzekać. 

Nagle Rey zrobiła coś, czego bym się po niej nie spodziewał. Moja ukochana usiadła na łóżku i rozłożyła szeroko nogi. Złakniony spojrzałem na jej cipkę, która była już cholernie mokra. Rey trochę się krzywiła z powodu bólu pośladków, ale nie dała po sobie poznać, że ją zraniłem. 

Klęczałem przed nią skonsternowany. Nagle bowiem Rey wsunęła palce do swojej cipki i zaczęła się masturbować. Jej policzki były rozpalone, a oddech przyspieszony. Początkowo nie wiedziałem, co planowała, ale gdy mi to wyjaśniła, mój kutas zaczął płakać o spełnienie. 

- Teraz, kochanie, pooglądasz sobie, jak twoja żona robi sobie dobrze. Nie masz jednak prawa się dotykać. Niech twój piękny kutas stanie się maksymalnie twardy, a gdy dojdę, może się nad tobą zlituję i pozwolę ci dojść. 

Nie spodziewałem się, że porywając Rey, tak naprawdę to ona weźmie mnie w niewolę. Niech mnie jednak piorun trzaśnie, jeśli nie była to najsłodsza niewola, jaką mogłem sobie wymarzyć. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top