7. "-Zagraj mi coś. Proszę."

Dzisiaj Ashton przyjechał na skarpę z gitarą. Zjawił się tam rano wraz ze wschodem słońca co było niezłym wyczynem. Miał jednak ogromną ochotę zobaczyć pierwsze promienie wyłaniające się z morza.

Po paru godzinach siedzenia, patrzenia się w fale, wykreśleniu paru punktów z "Rzeczy (nie) wykonalnych" oraz nastrojeniu gitary chłopak zaczął na niej grać. Trochę zapomniał jak to jest czuć struny pod palcami, a także niektórych chwytów, ale dawał sobie radę.
Nie wiedział jednak że ktoś go obserwuje.

-You've got a million reasons to hesitate,
But darling the future is better than yesterday.
I wasted so much time on place that reminded me of you,
I gave you a million reasons to walk away.- delikatny śpiew zabrzmiał wraz z graną melodią.

Luke usiadł na tyle daleko, by chłopak nie poczuł, że tu jest ale na tyle blisko ażeby słyszeć jego grę.

Blondyn pomyślał, że usłyszał anioła. Jego głos był jak najczystsza łza, a chrypka spowodowała ciarki przechodzące po całym ciele. Przymknął oczy wsłuchując się w anielski głos.

-I'll give you the best years,
My past love burned out like a cigarette,
I promise darling you won't regret,
The best years...

Hemmings zaczął się zastanawiać czy nie śpiewa o nim. Czuł, że piosenka jest napisana przez Ash'a co tłumaczyłby zeszyt który leży przed nim.

-I wanna hold your hair when you drink too much,
Carry you home when you cannot stand up...- obserwator poruszył się przez co rozległ się trzask łamanych łodyg i liści.

Gitarzysta zatrzymał grę rozglądając się nespokojnie. Po chwili zza drzew wyszedł Luke.

-Umm, hej. - pomachał straszemu.
-Ładnie grałeś na gitarze to nie chciałem ci przerywać.-uśmiechnął się niepewnie.

-Cześć. Dzięki, że tak uważasz to całkiem słodkie.- Ash uśmiechnął się szeroko- No chodź siadaj, a nie stoisz jak ten ciołek.- zaśmiał się lokowaty.

-Z chęcią się przysiądę.- blondyn parsknął śmiechem.

Siedzieli w ciszy, która nie była irytująca, a wręcz przeciwnie- miła i nie przeszkadzająca nikomu.
Siedzieli tuż obok siebie stykając się ramionami. Piwnooki przytulał gitarę będąc pochłoniętym w swoich myślach, tak samo jak Luke. Po nieco długich minutach młodszy postanowił się odezwać.

-Ashy...

-Tak Lukey?- szatyn spojrzał na chłopaka opierając głowę o gryf.

-Zagraj mi coś. Proszę.- odpowiedział patrząc się na starszego oczami niczym kot ze Shrek'a.

-Naprawdę tego chcesz?

-Tak, przecież widzę, że masz zeszyt na którym są jakieś teksty. No dawaj chcę to usłyszeć. - mówił podekscytowany blondynek.

Ashton po tej wypowiedzi złapał za gitarę odpowiednio ustawiając ją. Przekręcił parę kartek w zeszycie wybierając najbardziej trafną do sytuacji piosenkę. Ustawił palce na dobry akord oraz próg.

-Carry on, let the good times roll,
Sail on, let your path unfold,
It won't be long,
won't be long,
won't be long,
You know it's gonna get better,
you know it's gonna get better...

Obydwoje zamknęli oczy. Jeden słuchał drugiego rozkoszując się tym prześlicznym głosem danym przez Boga. Z bliska brzmiał on jeszcze lepiej i Luke czuł czystą rozkosz płynącą z nasłuchiwania znakomitych dźwięków. Były one jak najpyszniejsza gorąca czekolada w chłodny dzień lub ulubiony, ciepły kocyk połączony z żarzącym się ogniem w kominku, a także dobrą lekturą bądź filmem.

Ash śpiewając i grając na gitarze czuł się dziwnie. W pozytywnym sensie, ale nadal dziwnie. Poczuł wolność jednakże też było coś czego nie potrafił rozszyfrować. Tak jakby jego serce zamknięte przecież na tyle sposobów otworzyło się tylko na tego który siedzi tuż obok niego.
Zrozumiał bardzo ważną rzecz ale bał się wypowiedzieć ją na głos.
Nie mógł? Nie potrafił? Nie chciał? Nie wiedział co się z nim dzieje, ale podobało mu się to.

Dziwne. Jak cały on. Chłopak, który nigdy nie tęsknił. Chłopak, który nigdy nie kochał. Chłopak, który praktycznie nie miał uczuć. Jak komuś takiemu mogłoby się spodobać uczucie jakiego doświadczył?
Ano to uczucie łapie każdego i żaden człowiek się temu nie oprze. Życie jest zdradzieckie i niesprawiedliwe, ale to to uczucie wiele razy sprawiło, że nasze istoty oddawały wszystko co miały właśnie temu. Jest ono bardzo chytre oraz podstępne. Nienawidzi sprzeciwu, a gdy już wpadniesz w jego sidła zagra z tobą w koło fortuny.
Da ci szczęście? A może rozpacz? Wbije nóż w plecy? Albo pozwoli rozkwitnąć.

-Carry on, outlast the ignorance
Moving on, survive the innocenct
Won't be long,
won't be long,
won't be long
You know it's gonna get better.

Otworzyli powoli oczy wybudzając się z transu. Patrzyli się na siebie z iskierkami w oczach.

-To było... Niesamowite.- powiedział Luke nie odrywając oczu od nieidealnej twarzy starszego.

-Dzięki. A teraz możemy przejść do momentu w którym cię pocałuję?- Ash uśmiechnął się delikatnie.

Chłopak pokiwał głową na tak. Szatyn przybliżył się tak, iż dzieliły ich malutkie milimetry. Spojrzał dogłębnie w błękitne oczy niemo dopytując się o zgodę.

Pochylił się bardziej i musnął lekko wargi Luke'a. Były miękkie i ciepłe, podobne do tego jak sobie je wyobrażał. Poruszył wargami chcąc zainicjować bardziej ruchliwy moment.

Blondyn zatopił się w ustach Irwina. Włożył dłonie w kręcone włosy muskając jego zadbane, nieco duże wręcz idealne wargi.

Atmosfera stawała się co raz odważniejsza. Gitara opadła gdzieś na bok, podczas gdy Hemmings wspiął się na Ashtona całując go mocno i ciągnąc lekko za włosy.
Oderwali się od siebie na chwilę tonąc w oczach tego drugiego po czym znów przywarli do siebie.

Starszy chłopak przygryzł wargę Luke'a ciągnąc ją ku sobie. Błękitnooki dał dostęp językowi chłopaka który muskał usta. Młodszy również chciał dać pieszczotę swoim językiem realizując swój swój plan, a tym samym zyskując chwilową dominację.
Skończyło się na po przygryzanych, czerwonych wargach, a także szybszym oddechu.

-Ja... Ashton... Ugh, przepraszam- Luke wstał i zaczął biec w kierunku wyjścia na ulicę.

-Luke?! Luke! Poczekaj!-Irwin również podniósł się i pobiegł za wysokim chłopakiem.

Udało mu się go dogonić, a to dlatego, że ścieżka do ulicy była dosyć długa. Złapał blondyna za ramię zatrzymując go.

-Lukey, co ty do cholery robisz?!- szatyn podniósł głos.

-Tak nie miało być.- w oczach chłopaka zalśniły łzy. Ash'a zamurowało.

Hemmings wyrwał się uciekając i płacząc kierując się do domu.

Ashton nie wiedział, nie rozumiał. I chyba nie chciał wiedzieć.

><><><><><><><><
Okej ziomy to ma 990 słów. Jestem pewna że następny będzie dłuższy, ale i tak wow.
Biję sobie brawo.

A jeszcze taka mała, malutka sprawa:
ASHTON TĘSKNIĘ ZA TOBĄ!!!
WRACAJ DO ŻYWYCH, BO SIĘ NIEPOKOJĘ!!!!

20.09.2020

All the love
J.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top