Mitch, Tyler
Kocham cię, Mitch
Jego słowa dźwięczały mi w uszach nie pozwalając mi myśleć o niczym innym. Przecież o to właśnie chodziło, prawda? Przy nim się rumieniłem, moje serce biło szybciej, więc czemu nie jestem szczęśliwy? Dlaczego nie skaczę teraz w euforii po pokoju, a zamiast tego stoję w milczeniu?
- Mitch? Wszystko dobrze? - Scott przestał mnie przytulać i oddalił się o kilka kroków do tyłu.
- Ja... J-ja chyba nie mogę - odpowiedziałem. Nie miałem pojęcia, jak na to zareagować.
- Dlaczego? - jego uśmiech zniknął z twarzy.
- Po prostu... - westchnąłem. Sytuacja robiła się coraz bardziej niezręczna - To długa historia.
- Chętnie posłucham.
Historia wcale nie była długa. Po prostu nie chciałem jej opowiadać.
- Kiedyś się w kimś zakochałem, Scott. I on też powiedział, że mnie kocha. Wiesz co zrobił? - moje oczy zaszkliły się na to wspomnienie - Wiesz co? Zgwałcił mnie. Tak, ten który mnie kochał. A potem do końca szkoły wyśmiewał się ze mnie i sprawił, że wszyscy się ode mnie odwrócili.
- Mitch, ja nie miałem po- zaczął, ale mu przerwałem.
- Wiesz kto jeszcze mnie kochał? Philip. A potem bił mnie i wyrzucił z domu. To nie jest twoja wina, Scott. Ja po prostu... ja się boję - dokończyłem cicho.
Nic nie powiedział. Chyba chciał mnie przytulić, ale zamiast tego odsunął się i usiadł na podłodze, chowając twarz w rękach.
Znowu wszystko spieprzyłeś, Mitch.
Jak zawsze. Kolejna osoba przez ciebie cierpi. Nie widzisz tego?
- Przepraszam - wyszeptałem jeszcze i pobiegłem do łazienki.
Oparłem się o umywalkę, walcząc z łzami, które zaczęły płynąć mi po policzkach. Wyznał mi miłość, a ja go odrzuciłem. A teraz płaczę przez własną głupotę. Jak zawsze, nie jestem w stanie niczego naprawić ani rozwiązać, umiem tylko użalać się nad sobą i płakać.
- Mitchie? Nie płacz, proszę - usłyszałem jego głos zza drzwi. To nie pomogło.
- Ja tylko wszystko psuję, proszę, po prostu znajdź kogoś innego - odpowiedziałem, nadal płacząc. Moje mokre od łez włosy zaczęły wpadać mi do oczu, a na twarzy pojawiły się plamy.
- Ale ja nie chcę nikogo innego - powiedział cicho - Chcę ciebie.
Co ja właściwie robię? On tyle dla mnie zrobił, a ja tylko sprawiam, że czuje się źle.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać i rozumiem, jeśli nie czujesz tego samego. Tym bardziej po tym, co przeszedłeś. Tylko proszę, wyjdź.
Otarłem mokre oczy rękawem. Lepiej i tak nie będę wyglądał. Uchyliłem drzwi i wyszedłem, wpadając prosto w ramiona Scotta.
- Przepraszam - powiedział - Nie chciałem, żebyś-
- To nie twoja wina - przerwałem mu - To ja powinienem przepraszać.
W tym momencie usłyszałem czyjś jęk. Odwróciliśmy się w tym samym momencie i zauważyliśmy, że Tyler obudził się i teraz siedzi na kanapie przecierając oczy.
- Tyler! Obudziłeś się! - Scott podszedł w jego stronę, a ja wolno podążyłem za nim. Może to jakoś odwróci naszą uwagę od tego co się stało.
- Ja...ja spałem? - odezwał się zdziwiony i nadal zaspany.
- Zemdlałeś, dla ścisłości - odpowiedziałem mu. Dopiero teraz zwrócił na mnie uwagę i patrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Ciebie nie pamiętam - stwierdził - Chociaż czekaj! To ciebie szukał Philip!
Zamurowało mnie. Co?
- Co? - powtórzyłem zdezorientowany.
- Zajmuję się szukaniem różnych ludzi, tak dla zabicia czasu. I ostatnio zlecił mi znalezienje ciebie. Chociaż z tego co widzę, nic ci nie jest - nagle posmutniał. Ale raczej nie na myśl o mnie - W każdym razie, jestem Tyler Joseph.
- M-mitch Grassi - odpowiedziałem niepewnie.
- Ale... Dlaczego właściwie tu przyszedłeś? - odezwał się w końcu cichy od jakiegoś czasu Scott.
- A, no tak, przepraszam. Ja po prostu nie wiedziałem dokąd iść. Wszystko mi o nim przypomina i jest coraz gorzej - spojrzał w dół i zaczął nerwowo skubać paznokcie.
- O kim? - spytaliśmy równocześnie.
*
<tyler, w wieku 7 lat>
- Tyler? Możesz wyjść?
- Chwilę, spytam się mamy! - odpowiedziałem szybko i od razu do niej podbiegłem.
- Mamo, mogę wyjść pobawić się z Joshem? Proszę? - spojarzałem na nią błagalnym wzrokiem.
- Jasne, ale masz wrócić przed piątą - odparła z uśmiechem.
Od razu poleciałem do drzwi.
- Mogę! - krzyknąłem zadowolony.
Twarz Josha od razu się rozjaśniła.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę placu zabaw.
Po kilku godzinach usiedliśmy zmęczeni na huśtawki.
- Tyler?
- Tak?
- Czy zawsze będziemy razem? Czy nigdy nie znikniesz tak jak mama?
- Oczywiście, że zawsze będziemy razem!
- Obiecujesz?
- Tak. Obiecuję.
- Dziękuję, Tyler.
< Tyler; w wieku 16 lat>
- Zdecydowałeś już, co będziesz robić, jak ukończymy szkołę? - spytałem.
- Chcę iść do collegu. A ty? -odpowiedział Josh.
- Tam, gdzie ty pójdziesz.
Josh uśmiechnął się, przez co moje policzki stały się czerwone. Czemu on tak uroczo się uśmiecha?
Podniosłem ręce do twarzy, aby zasłonić rumieniec. Nie może się dowiedzieć.
- Na zawsze razem - bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Na zawsze razem - potwierdziłem, chociaż nie musiałem. On wiedział, że nigdy go nie zostawię. Na pewno nie po tym, jak zrobiła to jego matka. I dlatego, że kochałem go bardziej niż bym chciał i o wiele bardziej, niż to, o czym on wiedział. Przecież musimy zostać przyjaciółmi.
< Tyler; w wieku 20 lat >
[2 tygodnie temu]
Mieszkanie z Joshem jest lepsze, niż mógłbym sobie to wyobrazić. Patrzenie się na osobę, którą kochasz prawie przez cały dzień jest cudowne, ale uczucie, że ona nigdy nie pokocha ciebie, już nie. Nasze mieszkanie jest w małe i w okropnej dzielnicy, ale nie mamy wyjścia. Marzenia o collegu legły w gruzach, ale zarabiamy grając w barach i pubach. Nie jest źle, ale z Joshem jest coraz gorzej. Znika gdzieś wieczorami, nie zwierza mi się ze wszystkiego jak zawsze i często słyszę, jak płacze. Nie chce mi o niczym powiedzieć, nawet jeśli płacze przytulony do mnie. Boję się, że znowu popada w depresję, tak jak dwa lata temu po śmierci jego ojca.
[tydzień temu]
Josh od trzech dni nie wraca do domu. Zostawił telefon w domu, tak samo dokumenty. Nie śpię od 48 godzin, ale za bardzo się boję żeby zasnąć.
[5 dni temu]
Nadal nie spałem. Poszedłem we wszystkie nasze miejsca, ale nigdzie nie ma po nim śladu. Pytam wszystkich ludzi, ale nikt nic nie wie. Jestem głodny, ale nie mogę niczego przełknąć. Muszę wyglądać okropnie przez to wszystko.
[4 dni temu]
Muszę się stąd wynieść, wszystko mi go przypomina. Ale co, jeśli wróci, a mnie nie będzie?
Josh, gdzie jesteś?
[3 dni temu]
Płakałem cały dzień. Pamiętam, jak zawsze, kiedy płakałem przytulałeś mnie i mówiłeś, że wszystko będzie dobrze i że dam radę.
Proszę, przytul mnie.
[2 dni temu]
Josh, proszę wróć
[1 dzień temu]
Na zawsze razem?
*
P
rzez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć. Tyler wpatrywał się pusto w przestrzeń przed nim, nadal skubiąc paznokcie.
- Pomożemy ci - przerwał ciszę Scott - znajdziemy go, zobaczysz. Całego i zdrowego.
- Dziękuję - wyszeptał Tyler, siląc się na uśmiech - Dziękuję.
Po chwili znowu spał, przykryty kocem, a my patrzyliśmy się na siebie i na niego smutno, starając się myślić cokolwiek, aby mu pomóc.
__________
Heii! Dzięki za przeczytanie kolejnego rozdziału :3 wprowadzam trochę Joshlera, ale mam nadzieję, że nikt się nie obrazi :D
Napiszcie, co myślicie o tym rozdziale <3
_______
BTW NOWE SF TO ŻYCIE OMG
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top