✉ Rozdział 10

Notka Notka :)

Miłego czytania :*

____________________________________________________________________________________________________

Jack♡: Nie martw sie

Przeczytałam tą wiadomość chyba z 15 razy wciąż nie mogąc uwierzyć, że nareszcie się odezwał. Po tak długim czasie oczekiwania na jakikolwiek znak życia od tego człowieka wreszcie się doczekałam.

Me: Boze Jack dlaczego tak dlugo sie nie odzywales?!

Me: Gdzie ty czlowieku sie podziewasz?!

Me: Moze jakies przepraszam?

Me: Czy tobie juz do reszty odbilo zeby gdzies sobie teraz wyjechac i sie nie odzywac?!

Me: Kiedy wrocisz?

Jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi z jego strony. Spróbowałam do niego zadzwonić, lecz jego telefon został wyłączony. W co ten człowiek sobie ze mną pogrywa? Nie tylko ze mną, a z wszystkimi, przyjaciółmi, rodziną.... No właśnie rodzina! Może z nimi też się kontaktował!

Szybko wybrałam numer jego mamy z listy kontaktów.

- Tak słucham - usłyszałam po drugiej stronie.
- Dzień dobry pani Gilinsky.
- Och Sara kochanie to ty - czułam jak się uśmiecha do telefonu - Coś się stało? - dodała po chwili zmartwiona.
- Tak. Nie. A właściwie to tak - wydusiłam.
- Dziecko mów co się dzieje!? - czułam, dosłownie czułam jej przyspieszony oddech, widziałam jej zmartwione oczy.
- Bo Jack zniknął kilka dni temu i nie wiem gdzie teraz jest. Nie odzywa się do nikogo i pomyślałam, że może z panią się skontaktował - wyrzucałam z siebie słowa niczym armata.
-Wolniej Sara - poprosiła - Co z Jack'iem?
- Nie ma go.
- Jak to nie ma?!
- Zniknął kilka dni temu.
- Czemu wcześniej nic nie powiedziałaś?! Zgłosiłaś zaginięcie na policji?! - teraz była bardziej wściekła, niż zmartwiona.
- Nie. A do pani nie dzwonił?
- A czy jakby dzwonił to teraz odchodziłabym od zmysłów? - zadała głupie pytanie.
- Czyli nie.
- Kiedy się ostatni raz odezwał?
- Dziś rano napisał, żebym się nie martwiła.
- Musimy to czym prędzej zgłosić na policję - stwierdziła kobieta.
- Tak. Powinnam od razu pójść na komisariat. Nie wiem sama czemu tego nie zrobiłam - potarłam skronie.
- Teraz dziecko idź spać i jutro wszystko załatwisz. Dobranoc.
- Dobranoc.

Kiedy tylko skończyłam rozmowę dostałam sms-a.

Nieznany: Nigdzie nie pójdziesz kochanie :* Inaczej coś się stanie pewnemu brunetowi. A tego nie chcesz, prawda skarbie?

ON. MA. JACK'A.

__________

Czemu mam wrażenie, że jestem beznadziejna? Ach no tak. Może dlatego, że jestem beznadziejna.

Kocham was i do nexta :**

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top