Rozdział 2 Księdzofil

Psychofan – termin określający osobę która ma obsesję na kimś lub czymś. Najczęściej są to osoby chore psychicznie.

Znam wielu ludzi którzy mają ołtarzyki poświęcone swoim ulubionym postacią/osobom. Lecz takiego przypadku jak Vincula nie spotkałom jeszcze nigdy. Poznałom go ledwo wczoraj a już wiem czego nigdy przy nim nie mówić. Jedną z takich rzeczy jest obrażanie księdza. Nawet nauczyciel EDB, szanowany (raczej nie) samobójca mówi żeby nawet tego nie próbować ponieważ będzie to bardzo bolesne samobójstwo.

Cudowny dzień o nazwie środa rozpoczęliśmy EDB z panem Dazaiem.

Podstawowymi rzeczami które mamy nosić są: liny (do schwytania kogoś w razie niebezpieczeństwa oczywiście), leki przeciwbólowe, bandaże, alkohol (do przemywania ran) i cukierki.

Lekcje przebiegły dość... Ciekawie. Dwie osoby prawie umarły a siedem osób zostało poszkodowanych.

Na tej lekcji dowidziałom się że odpalanie fajerwerek w sali chemicznej to bardzo zły pomysł. Ale chociaż nauczyłom się korzystać z gaśnicy(nie, nie nauczułom się).

Ale wracając do postaci Vinculi... 

Jest dość... Specyficzny. Jak ksiądz (jakimś cudem) spieprzy Vinculi ten dostaje depresji i siada na parapecie. Ukrywa się za kwiatkami (Nie wiadomo jakim cudem te kwiatki jeszcze żyją) i obserwuje innych. Najpewniej siedzi w szkole jedynie ze względu na księdza. Chociaż to jest akurat pewne. 

Niestety nie można nic z tym zrobić. Dyrektor Fukuzawa nie pozbędzie się Cordisa bo nie chce go doprowadzić do depresji. Wicedyrektor wraz z nauczycielem rosyjskiego są za zabiciem ucznia. Owy pomysł podoba się również panu Nikolaiowi który chciałby najpewniej mieć nowy eksperyment. No cóż... W tym wypadku Vincula nie ma łatwo. 

- Zagadaj do Vinculi, może się czegoś dowiesz ciekawego? - Powiedział Shūji kiedy akurat obserwowaliśmy jak Cordis coś notuje (ksiądz akurat był w tym czasie w Afryce i głaskał niedźwiedzie polarne).

Czy słuchanie Shūji'ego to dobry pomysł? Najpewniej nie ale nie zaszkodzi spróbować. Podszedłom do Vinculi i usiadłom obok niego na parapecie.

- Hejka, jak się czujesz? Wyglądasz na smutnego. Co notujesz?

Brązowowłosy spojrzał się na mnie a w jego oczach pojawiły się małe różowe serduszka. Było to bardzo dziwne... Jego oczy były naprawdę śliczne, a gdy delikatnie się uśmiechnął i na jego twarz spadło kilka zielonkawych loków do mojej głowy wpadła myśl. Był bardzo ładny. Wręcz śliczny. Poczułom ciepło na policzkach. To zdecydowanie nie było przyjemne. 

- Nie ma Nikosia... Zniknął tak dawno temu... Obserwuje ludzi i zapisuje ich zachowania, ludzie to naprawdę dziwneeeeee istoty. - Tak masz rację Vincula, jesteś dziwnie mądry, a z tym Nikosiem... To urocze. - Z której jesteś klasy, masz jakieś imię?

- Jestem Salome Kisamo z 1C, czemu lubisz pana Nikolaia?

- Jest... Wyjątkowy, niesamowity... 1 klasa... Jakim cudem trafiłoś do tego liceum? Jesteś niebinare prawda? - Spytał wpatrując się we mnie swoimi zielono-niebieskimi oczami.

- Tak... Mama mnie zapisała. - Usmiechnęłom się, w tym samym czasie podszedł do nas wkurzony Shūji.

- Księdzofil... Czy twoje zabawy uczuciami nie zostaną uznane jako zdrada? Nie krzywdzisz tym pana Nikolaia? - Spytał rudowłosy przytulając mnie. 

- On kocha szczurki a ja zabawy z ludźmi, co w tym złego móóóóóóój drogi a może mi zazdrościsz wdzięków, cooo? - Poprawił sobie włosy za ucho i się słodko uśmiechnął. 

- Idiota... Nie mam czego zazdrościć, nie dziwię się że ksiądz za tobą nie przepada i od ciebie ucieka. Na jego miejscu zmieniłbym szkołę by tylko nie oddychać tym samym powietrzem co taka zakała społeczeństwa co ty. - Shūji zaczął mnie odsuwać od Vinculi.

Przestałom ich słuchać. Jakoś dziwnie wydawało mi się że przerodzi się to w kłótnie o której nawet nie znałom powodu. Ale jednak czułom się źle z faktem że to prawdopodobnie Shūji zaczął tą nieprzyjemną wymianę zdań. 

Dlatego postanowiłom odejść na tyle by ich nie słyszeć. 

Tylko że mam za dobry słuch a rudowłosy za dobry wzrok więc od razu zobaczył że się oddalam.

- Saki gdzie idziesz? - Odwrócił się w moją stronę ignorując fakt że przed chwilą kogoś obrażał.

- Daleko od ciebie, zachowujesz się chamsko! Obrażasz z dupy Vincule. - Chłopak pomrugał szybko po czym złapał się za głowę.

- Ten krzak używa na tobie swojej zdolności która powoduje że się w kimś zakochujesz! 

- No i co z tego? Chociaż w porównaniu do ciebie nie zaczyna nikogo wyzywać. Plus co cię to obchodzi?

Cordis coś zaczął pisać w swoim notesie. Rudowłosy nie wiedział co powiedzieć, było to coś zabawnego patrząc na to że przed chwilą miał do powiedzenia aż za dużo.

- Nie masz nic do powiedzenia jeszcze Shūji? Hmm? - Spytałom, a chłopak zaczął odchodzić. Akurat zadzwonił dzwonek. 

- Shūji jest okropny jak możesz się kolegować z kimś takim? Tak po prostu cię olał. To nie do pomyślenia.

- Masz racje Vincula, zdecydowaną. Ale używanie na mnie swojej zdolności jest głupotą heh. - Lekko się uśmiechnęłom. - Ksiądz jest ukryty w basenie szkolnym. Lepiej do niego idź by nie było mu przykro. - Cordis wziął swoje rzeczy i zaczął kierować się w stronę basenu.

Tak całkiem szczerze to nie mam zielonego pojęcia gdzie jest ksiądz. A jeśli Shūji ma rację to wolę nawet nie myśleć o tym by naprawdę się w nim zakochać.

"Dość dziwny człowiek, mimo uczucia woli doprowadzić by ktoś inny był ze mną. Ciekawe co idealny pod każdym względem boska postać księdza robi w basenie szkolnym."

★★★ 

Zdolność Vinculi szybko przestała działać, już po wejściu do klasy. Akurat Shūji dostawał depresji i był pocieszany przez pana Dazaia (który z niewiadomych powodów był na lekcji j.japońskiego, chociaż najwyraźniej nie przeszkadzało to panu Akutagawie).  Gdy rudowłosy mnie spostrzegł natychmiast odwrócił wzrok i zrobił naburmuszoną minę. Pan Osamu się zaśmiał.

- Salome robiłaś loda Vinc... - Nie dokończył bo wyleciał przez okno. Bezpieczeństwo przede wszytskim.

- Nic ci nie jest Saki? Ten psychol stalker księdzofil nic ci nie zrobił? Nie dotknął cię tak jak dotyka księdza? - Shūji natychmiast do mnie podbiegł i mnie obejrzał. - Następnym razem to jego wyjebie przez okno...

Najwyraźniej przyjaźń Shūji'ego i Vinculi jest skazana na porażkę. 

Zimne ciarki przeszły moją skórę, po czym poczułom zimny powiew. 

- Nie zdradzaj moich kryjówek Kisamo.- Szepnął mi głos ale gdy się odwróciłom to znikł. Ale dziwne poczucie obecności pozostało. Ksiądz jest straszny...

"Był, oglądał jak niedźwiedź polarny walczy z lwem. Jego pomysły były cudowne, a kreatywność przechodziła moje wyobrażenia. Niestety gdy mnie spostrzegł to od razu zniknął, zostawił zwierzęta same sobie a te w końcu przestały walczyć. Na ich ramionach widniały różowe dziecięce serduszka. Dokładnie takie jakie pojawiały się gdy używałem swojej zdolności w dzieciństwie. Tylko skąd ksiądz to wytrzasnął, jest on nad wyraz zdolny."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top