Chapter 6

Tak jak się spodziewałam, pod koniec filmu tonęłam we łzach. Ostatecznie wylądowałam w ramionach Luke'a tuląc się do niego. On trzymał mnie mocno w swoich ramionach kołysząc nas na boki. Teraz miałam w dupie, że się go boje. Ten film jest strasznie smutny.

-Csiii. Już cicho. Już po wszystkim. Widzisz skończył się. Są szczęśliwi. Ty też powinnaś. Ciii. - chłopak próbował mnie uspokoić. Łatwo mu mówić, przez połowę filmu gapił się na mnie, dlatego nie za bardzo wie o co chodzi.

-A-ale t-to b-było t-takie s-smutne! - ja nadal płakałam, przytulając mocniej chłopaka.

-Wiem, wiem. Nie płacz już, proszę. - on nadal kołysał nas na boki, trzemając mnie jak dziecko.

-Nienawidzę kiedy płaczesz. Obiecuję, że nigdy już nie pozwolę obejrzeć ci tego głupiego filmu. - szeptał by mnie uspokoić.

-On nie jest głupi. Opowiada o wakacyjnej miłośći, która ponad wszystko przetrwała -gdy troszeczkę się uspokoiłam postanowiłam mu odpowiedzieć.

On tylko popatrzył mi w oczy.

Postanowiłam się ogarnąć, więc odkleiłam się od chłopaka i wstałam.

-Gdzie idziesz? - zapytał gdy odeszłam od kanapy.

-Do łazienki, opłukać twarz- popatrzyłam się w jego stronę.

-Idę z tobą - gwałtownie się zatrzymałam. Co?

-Emm...Po co? - nie patrzyłam mu w oczy.

-Zobaczyć jak się ma moje dzieło. - uśmiechnął się zadziornie. Wtedy przypomniałam sobie o tej malince. Oj zniknęła. Chce widzieć jego minę. Musiałam tylko smarować ją kremem na noc i puf nie ma jej. Chyba się zdziwi.

Chłopak wszedł ze mną do łazienki i zamknął drzwi na klucz. Trochę mnie to zdziwiło i przestraszyło. Ale to Luke. Czego się spodziewałam?

Opłukałam twarz i już nie było na niej widać żadnych oznak płaczu.

Chłopak wolno podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany, okrytej kafelkami. Odgarnął mi włosy, opadające na łopatki i zakrywające szyję. Gdy zobaczył, że znamienia już nie ma, zmarszczył brwi.

-Coś szybko się jej pozbyłaś kochanie. Ale nie martw się zrobię następną. Chyba, że... - na chwilę urwał. Zrobię wszystko by tylko nie mieć jej znowu.

- Nie zrobię ci jej jeśli...zrobisz coś dla mnie. - głośno przełknęłam ślinę. Ale lekko przytaknęłam głową. Udało mi się uwolnić od jego ciała i otworzyłam drzwi, by wyjść. Chłopak podążył za mną.

Złapał mnie za rękę i zaprowadził do mojego pokoju, do którego już zostały zamontowane nowe drzwi wejściowe. Luke zamknął je na klucz i podszedł do mnie tak by nasze ciała się dotykały.

-Rose...Zrób mi malinkę...Spraw bym poczuł się dobrze... - wymruczał mi do ucha szeptem. O boże.

-Na razie nie chcę nic więcej... - postanowiłam sprostać zadaniu. Może jak będę robiła to co będzie chciał to szybciej mnie zostawi? Okej, niech mu będzie.

Lekko popchnęłam chłopaka na łóżko, na co on uśmiechnął się uwodzicielsko. Podparł się na nim łokciami,przygryzając wargę. Usiadłam na jego kroczu, kładąc nogi po obu stronach jego bioder Cicho jęknął. Wtedy brutalnie wbiłam się w jego usta. Widać spodobało mu się to bo to on zaczął całować mnie mocniej. Zaczęłam zjeżdżać pocałukami coraz niżej, kręcąc przy tym biodrami. Poruszałam nimi w przód i w tył, przez co z jego gardła wydobywały się głośne, gardłowe jęki. Chciałam pokazać mu, że ja też coś potrafię. Gdy zjechałam moimi ustami na jego szyję, zaczęłam ją ssać, lekko przygryzając. Luke przeniósł swoje ręce na moje pośladki, lekko je ściskając. Powstrzymałam się od pisknięcia i tylko zaczęłam szybciej kręcić biodrami co doprowadzało chłopaka do szaleństwa. Czułam jego nabrzmiałą erekcję, gdy nadal się o niego ocierałam. Zaczęłam ssać jego szyję mocniej. Jęczał teraz bardzo głośno.

-O mój boże...Rose...- wysapał i jeszcze raz jęknął. Znowu ścisnął moje pośladki przez co ja też jęknęłam. Jego malinka była już prawie gotowa ale ja postanowiłam jeszcze go pomęczyć. Zaczęłam mocniej pchać i wiercić się przez co Luke pchnął biodrami w przód. Byliśmy w ubraniach więc i tak to nie zajdzie za daleko. Niestety teraz to był suchy seks. Kurde. Ale to nic nie znaczy. Prawda?

Gdy skończyłam robić mu malinkę, przejechałam po niej językiem i wróciłam do jego ust, co bardzo mu się spodobało. Nadal kręciłam na nim biodrami.

-Kurwa...Rose...- wyszeptał między pocałunkami. Mi było równie dobrze. Teraz ja też zaczęłam jęczeć. Ocierałam się o niego szybciej.

-Rose...Za...Chwilę...Dojdę...KURWA!!!- odchylił głowę do tyłu i z jego ust wyleciał gardłowy jęk. To na mnie podziałało. Bo to było strasznie seksowne. Ja też byłam blisko. Gdy on mocno szarpnął biodrami do góry ja głośno jęknęłam.

-Tak...zrób to jeszcze raz księżniczko- wyjęczał po czym jeszcze raz pchnął mocno biodrami, które teraz podrażniły moją łechtaczkę gdyż byłam tylko w krótkich spodenkach. Nie wytrzymałam, krzyknąłam jego imię bardzo głośno. Hemmings jęknął najgłośniej i uspokoił się. Doszedł. Ja też doszłam. Opadłam na miejsce obok niego. On przysunął mnie bliżej siebie.

-Cholera...To było niesamowite... - wydyszał mi do ucha.

Luke POV

-Cholera...To było niesamowite... -wydyszałem jej do ucha. Czułem się wspaniale. Co ona ze mną robi. Doprowadza mnie do szaleństwa. Gdzie się tego nauczyła? O mój boże a to jak krzyknęła moje imię... tego już nie wytrzymałem. To było za seksowne. Jej biodra były niesamowite... Jej usta... Musze powiedzieć, że odwaliła kawał niezłej roboty. Boże... ona jest świetna. Tyle na to czekałem. Choć był to tylko suchy seks. Ale za to najlepszy suchy seks w moim życiu. Tak mi teraz dobrze...

Nadal leżeliśmy na łóżku głośno oddychając. Niesamowite. Mógłbym leżeć tak bardzo długo gdyby nie lepka substancja w moich bokserkach. Wstałem z łóżka oznajmiając dziewczynie, że idę pod prysznic.

Czułem się wspaniale i

JA CHCĘ JESZCZE RAZ !

Rose POV

Luke powiedział, że idzie pod prysznic. Ja oczywiście też to zrobię, ale w łazience na dole.

Tylko najpierw dam mu może jakieś czyste bokserki. Mam jeszcze ubrania mojego ojca, więc tam może coś znajdę.

Nie myliłam się. Wracałam z czystymi, białymi bokserkami Calvin Clain. Położyłam mu je na szafce przed łazienką i sama poszłam się wykąpać.

                         ***

Wyszłam spod prysznica, osuszyłam troszeczkę włosy, i ubrałam moje krótkie spodenki i koszulkę.

Gdy weszłam do pokoju, zobaczyłam Luke'a w samych spodniach. Miał mokre włosy i nie miał koszulki. Odwrócił się do mnie i się uśmiechnął. O matko wyjął kolczyk! I teraz grzywka opadała mu na czoło. Wyglądał prze uroczo!

-Kochanie...Byłaś niesamowita... - powiedział i podszedł do mnie, kładąc swoje ręce na mojej talii.

Ja tylko dotknęłam jego wargi w miejscu gdzie jeszcze wcześniej był kolczyk i popatrzyłam na jego włosy, które teraz leżą na jego czole.

- Jesteś prze uroczy ! Wyglądasz tak słodko ! - uśmiechałam się. Dotknęłam jeszcze raz jego wargi. On tylko cicho się zaśmiał.

-Nie jestem uroczy ani słodki. Zapamiętaj to sobie. - powiedział i wpił się w moje usta. Tym razem nie czułam jego kolczyka. I mogę powiedzieć, że było mi lepiej. Przysunęłam się bliżej niego. Nawet wplotłam palce w jego jeszcze lekko wilgotne włosy. One też teraz się zmieniły. Chłopak uśmiechnął i odsunął się ode mnie. Podniósł do góry brwi. Był zaskoczony.

-Co jest? Normalnie byś mnie odepchnęła, lub nie odwzajemniła pocałunku. Co w końcu zrobiłem dobrze? - mówił uśmiechając się. Wyglądał tak uroczo !

-Wiesz Lukey, zawsze pociągali mnie słodcy i uroczy chłopcy - on słysząc te słowa, uśmiechnął się i przejechał ręką po włosach.

- I przez twój nowy wygląd zapomniałam o wszystkich strasznych żeczach które mi zrobiłeś. - wszystko co mówiłam było prawdą.

-No to jednak jestem słodki księżniczko. -ja tylko cicho się zaśmiałam i poszłam do kuchni zrobić nam kanapki.

                           ***

Gdy były gotowe postawiłam talerz na stole. Razem z "nowym" Lukiem zaczeliśmy je jeść. Po udanym posiłku, umyłam zęby i dałam chłopakowi moją zapasową szczoteczkę by też mógł to zrobić.

Skończyliśmy rozmawiając na kanapie. On wyglądał teraz uroczo i tak samo się zachowywał. Świetnie nam się rozmawiało. Co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Gdy Luke opowiadał to żywo gestykulował rękami. Przez chwilę przestał być taki cichy, straszny i tajemniczy. Opowiedział mi dużo swoich wspomnień z dzieciństwa, na przykład to jak prawie zjadł zdechłego kota bo myślał, że to salami, lub to jak zagrzebał w liściach, starego kota mamy. Dużo się o nim też dowiedziałam. Ma 19 lat, jego drugie imię to Robert i że bardzo lubi pingwiny. Tego bym się nie spodziewała.

-Rose a jakie jest twoje największe marzenie? - zapytał w pewnym momęcie.

- Pocałunek w deszczu. A twoje?

- By zaczął padać deszcz.

***
Hello !
I jak?
Dodałam szybko prawda? Ale teraz może być dopiero po środzie...

Nie chciałam teraz dodawać, ale gdy jedna z was mi się oświadczyła to postanowiłam, że to zrobię.
Potraktuj to jako prezent ślubny kochana ;)

No to prosze o komentarze i votes !

Papa !
Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top