Chapter 51/ part 2
Rozdział może być do dupy, bo pisany o godzinie 3 w nocy. Mam nadzieję, że mimo tego wam się spodoba. Niedługo nowy, bo teraz ma więcej czasu na pisanie!
Ps. Jak skończę Lucky Guy, to najprawdopodnobniej będę myślała nad nowym opowiadaniem. Nawet mam już pomysł. Tylko czekać.
Komentarze słońca wy moje!
Chłopak zwiesza głowę i podnosi rękę po to, by pogładzić mój policzek palcami, po czym delikatnie i niepewnie uśmiecha się, lecz w tym uśmiechu jest coś, czego nie potrafię rozszyfrować. On nie wie, czy faktycznie ma powód do uśmiechu.
- Rosalie, czy... Czy pamiętasz jak mówiłem ci kiedyś, że mam siostrę? - pyta, a ja przytakuję niepewnie głową. Czy coś się z nią stało? Czekam aż zacznie mówić więcej.
- Ona... Ona ostatnio próbowała dodzwonić się na mój stary numer... Trzy razy... J-ja nie wiem co ja mam zrobić... - mówi z przerwami i zamyka na chwilę oczy, a ja nie mogę się otrząsnąć. Jego siostra do niego dzwoniła, a on nie wie co ma zrobić? Może znówu mieć kogoś z rodziny, a on nie wie czy ma oddzwonić?
- Luke, przecież to genialnie. Znów możesz się z nią spotkać, znów możecie być rodziną - mówię i jestem teraz strasznie szczęśliwa. Może znów mieć rodzinę, nie będzie sam.
- To nie takie proste, Rose! Ona wyjechała i zostawiła mnie u Irwinów, byłem wtedy na nią tak kurewsko wściekły... A teraz co? Mam tak po prsotu oddzwonić? - mówi i wplata rękę w swoje włosy i ciągnie za nie lekko. Widać, że jest strasznie zagubiony i zdenerwowany. Nie ma powodu, przecież wszystko będzie dobrze.
- Potrzebowała samotności, skarbie. Musiała się pogodzić ze śmiercią najbliższych, tak jak ty. Zrozum ją. - oznajmiam spokojnym głosem i przybliżam się do niego, a on pochyla się lekko. Kładę rękę na jego policzku, gładząc go kciukiem. Mam nadzieję, że to go uspokoi. Chłopak wtula twarz w moją dłoń i oddycha głęboko.
- I teraz co? Mam po prostu zadzwonić i powiedzieć, że jeszcze żyję? Ona ma męża, dzieci, swoje życie. Nie chcę jej przeszkadzać, nie chcę burzyć jej tego wszystkiego.
- Ona za tobą tęskni. Chce znów mieć brata, tobie na pewno też jej brakuje. Wiem to.
- Nie jestem pewny... A co jeśli jednak pomyliła te numery? - w momencie gdy to mówi, mam ochotę uderzyć go w twarz.
- Trzy razy? Nawet sobie nie żartuj. Możesz znów mieć rodzinę, zrób to dla mnie, proszę... - mój wzrok jest błagający, ale on nadal nie wygląda na przekonanego.
- Nie wiem, Rosalie. Nie wiem. Nie dzwonię. - jego głos jest teraz stanowczy, a ja momentalnie zabieram rękę. Nie wytrzymam.
- Jesteś tak wielkim idiotą Hemmings! Ty przynajmniej masz jeszcze kogoś, a ja? Ty możesz to jeszcze uratować wystarczy, że zadzwonisz, a nie chcesz z tego skorzytać. Ile ja bym dała... - zaczynam mówić, odsuwając się od niego. Jestem teraz taka zdenerwowana. On może to naprawić, a jeszcze się zastanawia. - Wiesz co? Jak do niej nie zadzwonisz to wychodzę. Ucieknę ci na nie wiadomo ile, bo chcesz stracić taką wielką szansę, którą tak bardzo chciałabym mieć ja - dokańczam, a on patrzy na mnie, ale nie mam pojęcia co teraz czuje.
- Ale Rose.. - zaczyna i chce podejść do mnie, i położyć swoje dłonie na moich biodrach, ale go odpycham po czym ja kręcę głową. Będzie się kłócił, nie pozwolę na to. Odwracam się od niego i szybkim krokiem idę założyć tenisówki.
- Pa, Luke. - mówię, biorę swoją torebkę po czym patrzę na niego ostatni raz i wychodzę z jego domu.
Przeszłam parę kroków i chwyciłam telefon, chcąc zadzwonić do Camille. Postanawiam, że jak chłopak się w końcu nie ogarnie, to zatrzymam się u niej. Do mojego domu nie mogłabym pójść, bo tam by na pewno mnie znalazł, a u Cami byłabym spokojna. Przechodzę tylko jeszcze parę metrów, by być bliżej przystanku autobusowego.
Luke nie zdaje sobie sprawy z tego jakie ma szczęście, że ktoś z jego rodziny przeżył. Tak bardzo chciałabym, by któreś z mojego rodzeństwa było jeszcze na tym świecie, a gdy on kogoś jeszcze ma, to nie chce nic z tym zrobić. To trochę boli.
- Rosalie, czekaj! - po chwili, jeszcze zanim zdążę wybrać numer do mojej przyjaciółki, słyszę głos mojego chłopaka, dlatego zatrzymuję się. Chłopak biegnie w moją stronę i już po chwili zatrzymuje się przede mną trochę dysząc. Szybko normuje oddech i od razu przenosi swoje dłonie na moje policzki, po czym przybliża twarz do mojej. Spogląda mi głęboko w oczy, a następnie kładzie swoje usta na moich i zamyka je, składając tam czuły pocałunek. Oddaję go, a on po jakimś czasie odsuwa się ode mnie.
- Zrobię to. Zadzwonię. Ale nie uciekaj ode mnie - szepcze, a jego usta ocierają się o moje gdy to robi. Uśmiecham się delikatnie. Udało mi się.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę - odszeptuję mu, a on zamyka oczy z uśmiecham i nie minie nawet pięć sekund, a ja znów czuję jego ciepłe wargi na swoich.
***
- Teraz? - pyta zestresowany, trzymając już telefon. Ma wybrany numer, teraz wystarczy tylko kliknąć zieloną słuchawkę.
Ale on od dobrych pięciu minut siedzi i dramatyzuje, że nie wie co ma jej powiedzieć. Na każde takie pytanie odpowiadałam, że jak zacznie z nią rozmawiać to będzie wiedział, ale on dalej nie jest przekonany.
- Tak, Luke, teraz. - mówię, a on oddycha głęboko i przenosi wzrok na telefon, po czym jeszcze raz na mnie. Co tym razem?
- Motywujące buzi? - pyta i wystawia do mnie dziubek, a ja pochylam się nad nim i cmokam go szybko w niego. On marszczy brwi. - To nie było motywujące buzi, to było ,,byle jakie buzi, bo chcę już się od ciebie uwolnić''. Teraz motywujące buzi, proszę - mówi, a ja przewracam oczami, a kiedy on kolejny raz wystawia dziubek, ja całuję go w niego delikatnie, przejeżdzając powoli ręką po jego włosach. On uśmiecha się do mnie kiedy się od niego odsuwam, a ja teraz tylko czekam, aż w końcu zacznie dzwonić.
Chłopak oddycha głęboko jeszcze raz i widzę jak wybiera numer i przykłada sobie telefon do ucha. Dzwoni, a ja trzymam kciuki, przygryzając wargę. Po chwili słyszę jak ktoś odbiera.
- Słucham? - po drugiej stronie rozbrzmiewa damski głos, a po minie Luke'a już wiem, że to jego siostra. Ręce strasznie mi się trzęsą, a chłopak jest strasznie niepewny i zdenerwowany.
- Um, hej Bella - mówi do telefonu, a po drugiej stronie zapada głucha cisza. Już mam zacząć się bać, a chłopak panikować, kiedy dziewczyna znów się odzywa.
- L-luke? Luke to ty? - pyta, a ja słyszę, że nie może uwierzyć. Udało się, to się dzieje.
Hemmings od razu się rozluźnia, uśmiechając się delikatnie.
- Tak to ja. Cześć siostra - jego głos jest już bardziej pewny, a ja jestem z niego dumna. Chowam twarz w dłoniach i szczepczę parę razy ,,tak'', bo jestem tak strasznie szczęśliwa.
- O mój Boże, Luke, braciszku tak dawno cię nie słyszałam... Tęskniłam za tobą... - mówi, a ja podskakuję na łóżku, na którym teraz siedzimy, a chłopak patrzy na mnie i uśmiecha się szeroko. Jest szczęśliwy.
- Ja za tobą też, Masz czas rozmawiać? Bo dzwonię tak bez żadnego uprzedzenia, a ty może... -
- Nie, nie, nie, nie, mam czas. Mam czas, jejku mam czas. Mam dużo czasu. Nie mogę uwierzyć, że dzwonisz. Twój głos jest taki inny! Jest teraz taki głęboki. Cudem cię rozpoznałam. - słyszę jak mówi, a ja kręcę z niedowierzenia głową. Udało się, znów z nią rozmawia.
- Mam już dziewiętnaście lat, to chyba normalne. - Mówi i śmieje się, a ona mu wtóruje.
- A nadal masz tą swoją grzywkę na całe czoło? Dalej zaczesujesz ją tak trochę na bok? Urosłeś coś? - zadaje mu pytania, a ja zasłaniam usta ręką, słysząc to co powiedziała. Grzywka na całe czoło? U Luke'a?
Patrzę z niedowierzeniem na niego i chyba pierwszy raz od czasu kiedy się poznaliśmy, widzę, że rumieni się lekko, patrząc w moją stronę.
- Miałeś grzywkę na całe czoło? Zaczesywałeś ją na bok? - pytam szeptem, a on zażenowany przygryza wargę. To takie urocze.
- Siostra, już dawno jej nie mam i urosłem z dziesięć, piętnaście centymetrów... - mówi, a na jego policzkach dalej są lekkie rumieńce. Wyjmuję telefon i robię mu zdjęcie, bo wiem, że szybko podobna chwila się nie wydarzy. On posyła mi rozdrażnione spojrzenie, a ja tylko wzruszam ramionami, wystawiając mu język. Gdy to widzi oblizuje powoli swoją dolną wargę. Oh.
- Dziesięć, piętnaście centymetrów? Od ostatniego razu kiedy się widzieliśmy? Boże święty to ty jesteś w cholerę wysoki! - prawie, że krzyczy, a ja myślę nad tym dłużej.
- Co prawda, to prawda. Jesteś cholernie wysoki, Luke - mówię do niego, a on uśmiecha się i splata nasze palce razem, wywracajac oczami. Ale nie wiedziałam, że jego siostra też to usłyszy.
- O mój boże, kto to? - pyta go Bella, a ja zakrywam wolną dłonią usta. Ups.
- To moja dziewczyna, to ona nakłoniła mnie bym zadzwonił. Gdyby nie ona, na pewno bym tego nie zrobił - mówi do telefonu, a ja uśmiecham się do niego. On dalej trzyma moją rękę.
- Masz dziewczynę?! Jezus Chrystus, co to się stało! Jak ostatnio cię widziałam wyglądałeś jak taka mała lesbijka! - mówi podekscytowana, a ja zaczynam się śmiać. Chłopak kolejny raz rumieni się, a ja muszę przyznać, że wygląda wtedy tak strasznie słodko.
Unika mojego wzroku i zażenowany odpowiada.
- Myślę, że dojrzewanie wpłynęło na mnie bardzo korzystnie... Przestań mówić takie rzeczy, bo moja dziewczyna siedzi obok, a to mnie zawstydza! Nie musi tego wiedzieć... - mówi z urazą w głosie, a jego siostra się śmieje.
- Jak ma na imię? - pyta o mnie, a ja nie mogę przestać się uśmiechać. Polubiłam ją.
- Rosalie. I przysięgam, jest najpiękniejszą kobietą, jaką w życiu widziałem. Cała jest wspaniała - mówi, patrząc w moje oczy, a ja zwieszam głowę. To takie cudowne.
- Aww. Siedzi koło ciebie? Tak? Cześć Rosalie! - jego siostra mówi głośniej do mnie, a ja od razu się ożywiam.
- Cześć Isabelle! Miło mi cię poznać.
- Mi również jest miło! Lucas ona jest strasznie urocza, do tego ma taki miły, ładny głos! Muszę ją spotkać, muszę ciebie spotkać! Gdzie teraz mieszkasz? - pyta, a ja lekko się rumienię, słysząc jej słowa. To strasznie miłe, że mnie też chce zobaczyć. Ogólnie cała wydaje się być bardzo sympatyczna.
- Zostałem w Sydney. Mam swój dom, stałą pracę i przyjaciele nadal są przy mnie. - blondyn odpowiada, bawiąc się moimi palcami.
- Calum Ashton i Michael! A czym się zajmujesz?
- Jestem zawodowym bokserem. - w końcu znów splata nasze palce razem, a moje serce bije teraz tak szybko.
- Wow bracie! Ciebie do reszty pogrzało! Co się stało z tym małym Luke'iem, który co wieczór szukał swojego pluszowego pingwinka, bo bez niego nie umiał zasnąć? - mówi, a ja znów zostaję zaskoczona. Ona na pewno mówi o tym Luke'u, który siedzi koło mnie?
Znów chichoczę, a Hemmings kolejny raz oblewa się rumieńcem, na co dźgam go palcem w policzek.
Jaki on był słodki. Jaki on jest teraz słodki i jakie słodkie jest to, że jego siostra tak szybko potrafi go zawstydzić.
Wstaję z łóżka, ponieważ wiem, że lepiej będzie jak zostawię ich na trochę samych. Oszczędzę chłopakowi rumieńców na policzkach.
- Lukey, ja na trochę wyjdę, a wy sobie porozmawiajcie, wrócę za niedługo. - mówię do niego, wstając z łóżka, ale on dalej trzyma moją rękę.
- Zostań, słoneczko... - mówi ciszej na chwilę przerywając swoją rozmowę, wcześniej przepraszając na chwilę siostrę. Trzyma teraz moją rękę mocniej, a ja powoli wyplątuje swoje palce z jego i puszczam ją, na co chkopak wypycha dolną wargę do przodu. Pochylam się nad nim i całuję go w nią, a kącik jego ust wędruje do góry.
- Musicie mieć dla siebie trochę czasu. Pójdę gdzieś z Cami, a ty rozmawiaj dalej. Jak będę wracała to kupię nam lody.
- Jesteś najlepszą dziewczyną pod słońcem - mówi, a ja głaszczę go po głowie i szybko wychodzę z pokoju. Dam im trochę czasu, wiem, że chłopak jest teraz przeszczęśliwy.
***
Wracam do domu Hemmings'a po dwóch godzinach, zupełnie zdziwiona i zszokowana. Od razu wkładam lody do zamrażalnika i po chwili widzę jak Luke schodzi po schodach z uśmiechem na ustach.
- Długo cię nie było... Tęskniłem bardzo - mówi i bierze mnie w ramiona po czym całuje prosto w usta. Potem dowiaduję się, że z siostrą i nim jest już jak po staremu, dlatego się cieszę, ale wciąż nie mogę zapomnieć o sytuacji w galerii.
- Co się dzieje? - pyta blondyn, który najprawdopodobniej zauważył moje dziwne zachowanie. Powiem mu to, nie będę się z tym kryła.
- W galerii, gdy Cami na chwilę zostawiła mnie samą... Znaczy... Oh, podchodziło do mnie dużo chłopaków i parę z nich nie chciało mi odpuścić... - mówię, przypominając to sobie. To nie było znowu coś wielkiego, no ale pierwszy raz zdażyło mi się przykłuć uwagę tylu mężczyzn.
Siedzący koło mnie na kanapie Hemmings zaciska mocno szczękę i podnosi brwi do góry. Jest trochę zdenerwowany.
- Co masz na myśli mówiąc ,,nie chciało mi odpuścić''? - pyta podejrzliwie. Oh.
- Trochę kładli ręce nie tam gdzie powinni, ale nie martw się odpychałam ich od razu. - na to mój chłopak zrywa się, a jego oczy praktycznie płoną nienawiścią.
- Zabiję skurwieli! Jak znajdę to zatłukę! - mówi głośniej, a ja łapię go za rękę, każąc z powrotem mu usiąść.
- To już nieważne. Po prostu mnie to męczyło i chciałam żebyś wiedział. Nie chcę byś potem dowiedział się tego od kogoś innego i był na mnie zły.
- Wiedziałem, że tak będzie. Przecież dziwne by było gdyby trzymali się od ciebie z daleka. Myślę, że jakbym nie poznał cię wcześniej, a zobaczyłbym dziś w tej galerii, to też próbowałbym się do ciebie dobrać... - oznajmia, gładząc mnie po policzku, a ja ze śmiechem przewracam oczami i idę nam po lody.
Mino, że się śmieję, niestety wiem, że na pewno zacząłby to robić.
- Co to jest do cholery? - pyta, a ja już wiem co znalazł. Skubany grzebał mi w torebce. On zawsze kładzie ręce tam gdzie nie trzeba.
Wracam do niego i podaję mu kubeczek lodów i łyżkę, po czym siadam koło niego. Otwieram mój i zaczynam jeść.
Blondyn natomiast jeszcze trzyma z osiem karteczek z cyferkami i patrzy na mnie wściekły.
- To numery, które dziś dostałam. Podrzyj i wrzuć do kosza - mówię mu i dalej jem, a on kręci głową z niedowierzeniem, ale robi to, co przed chwilą powiedziałam.
- Muszę cię na serio pilnować. - mówi, a ja kolejny raz śmieję się.
- W tej sprawie umiem dopilnować się sama. - oznajmiam, a on uśmiecha się do mnie zadziornie i zaczyna jeść swoje lody.
Po chwili siedzimy już cicho i jemy, a ja w pewnym momencie, przypominając sobie to co powiedziała siostra Luke'a o pluszowym pingwinku, uśmiecham się lekko, oblizując delikatnie łyżeczkę. Po jakimś czasie orientuję się, że Hemmings na mnie patrzy, kiedy przełyka głośno ślinę i trzyma łyżeczkę przy ustach.
- Cholera jasna... Znaczy... Wow, mam teraz takie brudne myśli... - mówi, dalej się na mnie patrząc i przygryzając swój kolczyk. Marszczę brwi.
- A konkretnie? - pytam, a on patrzy na mnie jeszcze przez chwilę i wiem, że sobie teraz coś wyobraża, bo oblizuje powoli dolną wargę. Spoglądam na jego krocze i teraz widzę dość sporą wypukłość, a on przełyka głośno ślinę.
- Luke? - pytam, a on momentalnie upuszcza łyżeczkę i jakby obudził się z transu, szybko ją zbiera i odkłada na bok.
- Szlag mnie zaraz trafi...
- O co chodzi? - pytam, a on patrzy się na mnie intensywnie, po czym przekręca głowę lekko w prawą stronę i przygryza wargę. Teraz jego wzrok spoczął na moich wargach.
- Chciałbym poczuć twoje usta wokół mnie, chciałbym żebyś klęczała przede mną, robiąc niegrzeczne rzeczy... - mówi do mnie, a na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Wyjmuję powoli łyżeczkę z ust i jeszcze oblizuję ją delikatnie, po czym odkładam do kubeczka.
- N-nie rób tak Rose, bo to sprawia, że szaleję, a wiem, że nie mogę tego dostać - mówi i patrzy na dół na swoje krocze - Kurwa mać, ja... Idę do łazienki, spróbuję być cicho - mówi i szybko wstaje, a ja patrzę w jego stronę. To jest ten moment.
- Luke, poczekaj - wołam za nim, a on odwraca się jeszcze. - Ja mogę to zrobić - mówię nieśmiało, a on otwiera szeroko oczy.
Luke niejednokrotnie robił dla mnie takie rzeczy, sprawiał bym tylko ja osiągała orgazm, więc chciałam mu się w końcu zrewanżować.
- Czy ty właśnie zasugerowałaś, że chcesz zrobić mi... - nie pozwalam mu dokończyć.
- Myślę, że właśnie to zrobiłam. - odpowiadam i kiedy on oblizuje wargę i patrzy na mnie z niedowierzeniem, ja podchodzę do niego, łapię go za obie ręce i prowadzę na górę.
- Tylko chodź ze mną... - mówię, a on przełyka głośno ślinę.
- Wow... - mówi cichutko, a ja uśmiecham się do niego zadziornie, a on po chwili odpowiada mi tym samym.
Wpycham go do jego pokoju, gdzie on już po chwili opiera się o barierkę łóżka i przyciąga mnie do pocałunku.
Kiedy odpinam mu guzik spodni, on zatrzymuje mnie.
- Na pewno? Ja mogę jeszcze poczekać, to były tylko fantazje... - mówi, a ja przytakuję głową, na co on kolejny raz uśmiecha się zadziornie - Jak tak, to rozbierz się pierwsza. Chcę cię widzieć rozebraną - mówi, a ja nie narzekam, tylko ściągam koszulkę i po chwili moje jeansy również są na podłodze.
Zabieram się za spodnie chłopaka, które za chwilę opadają w dół. Koszulkę natomiast odrzucam gdzieś w bok.
- Luke, ja będę robiła to po raz pierwszy... - szepczę do niego nieśmiało, a on całuje mnie w nos.
- Wiem, kochanie. Pokieruję tobą - mówi, a ja kiwam głową i klękam na przeciwko jego męskości. Chłopak mocno zaciska ręce na barierze łóżka, o którą również opiera się biodrami, a ja powoli ściągam jego bokserki i po chwili jego długość jest przede mną. Chcę, by poczuł się dobrze.
- Jestem teraz taki rozpalony, Rosalie. - mówi i patrzy na mnie zza jego gęstych rzęs. Jestem w bieliźnie, a on za to jest cały nagi i czeka aż coś zrobię. Dlatego zaczynam.
Niepewnie całuję jego główkę, po czym przejeżdżam tam językiem, a on drży i wciąga ze świstem powietrze. Gdy wiem, że jestem już gotowa i wiem, że powinnam to zrobić, biorę w usta tyle ile dam radę, a on jęczy.
- Możesz pomóc sobie ręką jeżeli chce-e- nie dokańcza, bo przerywa mu jego głośny jęk, kiedy pozostałość dotykam dłonią i zaczynam nią poruszać. Potem powoli ruszam głową, a jego jęki są głośniejsze. Pomagam sobie językiem i po chwili chłopak jęczy już nieprzerwanie. Patrzę w górę na jego twarz, a jego usta są szeroko otwarte, a oczy utkwione we mnie. Gdy widzi jak się mu przyglądam zaciska zęby.
- W-wyglądasz tak cholernie dobrze między moimi nogami... O-oh - jęczy, a ja kontynuuję ruszanie głową. Wyjmuję sobie jego członka na chwilę z ust i liżę jego długość na co on wydaje z siebie zduszony krzyk i kolejny raz biorę go do buzi, ale tym razem tylko końcówkę i zaczynam delikatnie ssać, a on krzyczy. Czyli robię to dobrze.
(Dziekuję Calum)
- Dokładnie tak - mówi i czeka bym to powtórzyła. - Tak, Rosalie, dobrze... Nie przestawaj.... - potem kiedy znów biorę go do ust, on jęczy głośno. - Oh, księżniczko... - odchyla głowę do tyłu, a ja patrzę na niego i to jak jest mu dobrze. Powoli wplata palce w moje włosy i delikatnie zaczyna ruszać moją głową na co mu pozwalam, ale on po chwili tylko trzyma dłoń w moich włosach, a ja muszę działać sama.
- I-idealnie skarbie... Teraz m-mocniej... T-tak... Jak mi tak d-dobrze... - Poruszam rówież ręką, a chłopak jest tak strasznie głośny, że jestem prawie pewna, że wszędzie w tym domu słychać jego gardłowe jęki.
- J-jestem blisko, aniołku... - jęczy, a ja trochę przyśpieszam. On zaciska zęby, a ja ruszam ustami, robiąc wszystko, by tylko chłopak nadal czuł się dobrze. Gdy kolejny raz pomagam sobie dłonią, on odchyla do tyłu głowę i krzyczy, po czym czuję jak dochodzi w moje usta. Sperma ma słonawy posmak i w pierwszej sekundzie powstrzymuję się od ruchu wymiotnego, ale szybko się przyzwyczajam, dlatego teraz jest już dobrze.
- Teraz połknij, kochanie - chłopak dyszy, patrząc na mnie, a ja robię to co mi każe. Potem odsuwam się od niego powoli, jednocześnie sprawiając, że jego członek wychodzi z moich ust, a on jęczy.
- Grzeczna dziewczynka - mówi, a ja oblizuję usta. Blondyn podnosi palcami mój podbródek, a ja podnoszę się z kolan. Potem dalej trzymając palce na moim podbródku, przysuwa się do mnie i całuje mnie delikatnie. Próbuję nie myśleć, że to trochę obrzydliwe bo przed chwilą robiłam mu... Nie czekaj, co może być bardziej obrzydliwe? Jestem zagubiona. Ale Luke często sprawia mi przyjemność, więc tak mu się odpłacam. Rumienię się, a chłopak posyła mi uśmiech.
- Byłaś genialna, a ja na prawdę nie chcę wiedzieć dlaczego potrafisz zrobić to aż tak dobrze... - szepcze i całuje mnie w czoło, a ja odsuwam się od niego i zakładam koszulkę. On jeszcze przez chwilę wyrównuje oddech i naciąga na siebie z powrotem bokserki i spodnie.
Kiedy ja już jestem ubrana, idę do łazienki i zaczynam myć zęby. Dlaczego zrobiłam to tak dobrze? Bo Calum, facet bardziej zboczony od Luke'a, Michael'a i Ashton'a razem wziętych, gdy Luke zostawił mnie kiedyś z nim na chwilę, to on zdążył powiedzieć mi wszystko co i jak. Wtedy nie chciałam tego słuchać, ale dzisiaj się przydało i szczerze, czuję straszną satysfakcję, że potrafiłam doprowadzić chłopaka do takiego stanu. Możnaby nawet powiedzieć, że jestem z siebie dumna i z pewnością to nie był mój ostatni raz.
Widzieć chłopaka w takim stanie, jęczącego, wijącego się, spoconego, szepczącego moje imię i strasznie głośnego to naprawdę przyjemność. A to wszystko dzięki mnie.
Po chwili wchodzi do łazienki i od razu ciągnie palcami za swoją grzywkę, poprawiając ją i podchodzi od tyłu do mnie, obejmuje mnie ramionami i całuje moją szyję. Ja dalej myję zęby.
- Byłaś taka niegrzeczna... - mówi cicho, szczypiąc mnie w pośladek, a ja piszczę cicho. Po chwili kończę i opłukuję usta.
- Ale dla mnie dalej jesteś aniołkiem, który po prostu, czasami łamie zasady - stwierdza, a jego ręce obejmują mnie w pasie mocniej i blondyn zaczyna składać delikatne pocałunki na mojej skroni.
Wykręcam się do niego, a on od razu całuje mnie w usta.
- Wiesz, że jedziesz ze mną? - pyta, bardziej stwierdzając, a ja marszczę brwi. Odsuwam się od niego i posyłam mu pytające spojrzenie.
- Isabelle zaprosiła nas do siebie. Wyjeżdżamy jutro. - mówi i znów całuje mnie w usta, a ja odpycham go delikatnie, na co on marszczy brwi, a w jego oczach widzę teraz smutek. Nie wie, dlaczego go odepchnęłam.
- Jutro? Lucas jutro mam pracę... A tak w ogóle to gdzie ona mieszka? - pytam, a on tym razem całuje mnie w czoło. Wiem, że mimo tego co teraz powiedziałam, chłopak nadal jest przeszczęśliwy, bo nie może przestać mnie całować.
- W Brisbane - mówi, a ja otwieram szeroko oczy. W Brisbane?!
- Ale to przecież dziesięć godzin drogi z Sydney! - mówię, patrząc na jego uśmiech. Ugh jest taki podekscytowany.
Jak kazałam zadzwonić mu do siostry to przysięgam, nie wiedziałam, że na drugi dzień zostanie do niej zaproszony, tym bardziej, że to tak daleko.
- Wiem. Czy mogłabyś jutro zwolnić się wcześniej z pracy? O trzynastej? Przyjechałbym po ciebie i od razu pojechalibyśmy do niej i jej rodziny - mówi podekscytowany, a ja po prostu nie mogę mu odmówić. Jest taki wesoły.
I dlatego, że tak bardzo mu na tym zależy, postanawiam się zgodzić. Raz kozie śmierć.
- Dobrze. Pojadę z tobą. Ale ona wie, że będę?
- Tak. Powiedziałem jej, że przyjadę z tobą, a ona strasznie się ucieszyła. Rosalie, jedziemy do mojej siostry. - mówi szczęśliwym głosem i przytula mnie mocno, a ja odtulam go. Wplatam palce w jego włosy, kiedy on kładzie głowę w zagłębieniu mojej szyi. Jest teraz taki uroczy.
W jednym momencie jest niegrzeczny i seksowny, a w drugim uroczy i czuły. Jak on to robi?
- Na ile u niej zostaniemy?
- Tydzień, dwa... Może do sylwestra? Nie wiem, powiedziała, że ile będziemy chcieli, a potem dodała, że nas tak szybko nie wypuści. Więc spakuj dużo rzeczy - mówi do mnie i odsuwa się, a ja przytakuję mu głową z uśmiechem.
On jest szczęśliwy, to ja też jestem.
Hemmings zaczyna wycofywać się z łazienki, najprawdopodobniej idąc się spakować, ale kiedy jest koło drzwi, uśmiecha się do mnie zadziornie.
- O i jak będziesz wybierała bieliznę, to nie zapomnij o tym białym, koronkowym komplecie, który trzymasz na samym dnie szafeczki. Będziesz wyglądała w nim genialnie - mówi, a ja otwieram szeroko usta.
Skąd on wie, że akurat tam trzymam ten komplet? Skąd wie, że nadal go mam?
- Grzebałeś mi w rzeczach, cwaniaku! - mówię głośniej, pokazując na niego palcem. On podnosi ręce do góry w obronnym geście.
- Nieprawda. Tylko w bieliźnie. - mówi, a ja zaczynam do niego podchodzić, na co on ze śmiechem ucieka. Mały, podstępny frajer.
- A co do tego, co przed chwilą dla mnie zrobiłaś to nie myśl sobie, że to jest ostatni raz! Na pewno będę chciał byś to niedługo powtórzyła! - krzyczy z dołu, a moje policzki robią się czerwone. Momentalnie przypominam sobie chłopaka, który wije się dzięki moim ustom, który jest mokry od potu i który jęczy moje imię. Besztam się w myślach, za przywołanie tego obrazu w głowie i szybko kieruję się do mojego pokoju, by zabrać wszystko co jest mi potrzebne do Brisbane.
Już nie mogę się doczekać.
***
Hej kochani!
Siostra Luke'a! Siostra Luke'a!
Scena 16+ (i tak wiem, że każdy przeczytał, czekaliście na to).
Rozdziały szybciej bo niedługo koniec wakacji.
Dziękuję za wszystko i proszę o votes i konentarze.
Zajezyjcie na aska: scarylukeff
Na twittera też możecie: @scary_luke
Dużo miłości x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top